14.

Thomas:

Po przeprowadzeniu wywiadów wróciliśmy do miasta, ale trzymałem język za zębami i nie pyskowałem żebym znowu nie dostał jakiejś kary. To jeszcze nie był koniec mojego przebywania w towarzystwie Dylana, dzisiaj czekały mnie jeszcze "nadgodziny".

Wróciłem do domu i zjadłem obiad, byłem głodny, ale nie mówiłem nic Dylanowi aby jak najszybciej wrócić do domu. Z jednej strony za takie pieniądze to nie jest taka ciężka robota... Wystarczy tylko rozłożyć nogi... Dobrze, że nikt nie może wejść do mojej głowy i zobaczyć moich myśli, bo sam przed sobą się wstydzę.

Szczerze mówiąc już się przyzwyczaiłem do jego dominacji, są rzeczy na które nie mamy wpływu.

Ogarnąłem się i poszedłem do jego domu. Jeszcze kilka miesięcy dawania mu dupy i też będę miał taką willę. Może brzmi to okropnie, ale nawet tak beznadziejnej sytuacji w jakiej się znalazłem trzeba było dostrzegać jakieś pozytywy.

Stanąłem przed drzwiami i dopadł mnie stres. Zadzwoniłem i po chwili otworzył mi ciemnowłosy. Zdjąłem kurtkę i buty, obserwowałem każdy jego ruch. Podszedł i wziął mnie na ręce i zniósł do sypialni, położył na łóżku.

- Rozbierz się - nakazał i gdzieś polazł.

Zdjąłem z siebie ubrania, już nawet nie miałem siły protestować i stroić fochów, im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy.

Za kilka minut przyszedł, nie był rozebrany, tylko ja świeciłem nagością co mnie zdenerwowało. Poczułem się trochę niezręcznie.

- Pamiętam o twojej karze - powiedział umiejscawiając się między moimi nogami i przekręcając mnie na brzuch.

- Wypnij się - usłyszałem tonem mocno rozkazującym. Nawet nie przyszło mi przez myśl wniesienie jakiegoś sprzeciwu.

Poczułem jak Dylan coś zawiązuje na mojej szyi, jak się okazało był to krawat, którego końcówkę wziął do ręki i pociągnął z całej siły tak że aż mi zabrakło tchu. Jedną ręką trzymał za krawat tak, że moja szyja była nienaturalnie wygięta do tyłu, a drugą zadawał mi strasznie mocne klapsy swoją ręką, co bolało kilka razy bardziej niż pasek.

- Widzisz kotku, takie będziesz dostawał kary jeśli będziesz niegrzeczny tak jak dzisiaj - powiedział i puścił niespodziewanie krawat.

- Na plecy - rozkazał, a jak posłusznie się przekręciłem na plecy i spostrzegłem jego zadowoloną minę. Usiadł na moim kroczu i patrzył z satysfakcją.

- Dzisiaj nie używamy lubrykantu, więc wszystko zależy od ciebie - powiedział i nagle włożył mi do buzi dwa palce, a drugą rękę przesuwał po mojej klatce piersiowej i brzuchu. Te palce to włożył mi do buzi tak daleko, że przez moment zrobiło mi się niedobrze. Nagle je wyjął z mojej buzi i bez jakiejkolwiek delikatności wsadził we mnie i złapał za końcówkę krawata lekko go ciągnąc.

Uginał we mnie palce i szybko wkładał oraz wyjmował, a moje podniecenie momentalnie wzrosło i zrobiłem się twardy.

- Nie możesz teraz dojść, jeśli to zrobisz to będzie kara - powiedział niskim seksownym głosem skupiając uwagę na moim twardym penisie.

Co on w ogóle mówi, myśli że łatwo jest tak nad tym zapanować?

Brałem głębokie wdechy i wydechy, starając się nie zrobić tego czego zabronił mi ten tyran. Nagle wyjął ze mnie palce i zdjął z siebie ubrania, oraz usiadł okrakiem dosłownie na mojej twarzy i bezczelnie wepchnął mi do buzi swojego chuja.

- Pamiętaj Tommy, że dzisiaj nie używamy lubrykantu - przypomniał mi.

Dokładnie ssałem jego męskość starając się nie patrzeć w jego oczy, a on z góry patrzył na mnie z dziką satysfakcją i dominacją. Przez moment miałem wrażenie że się zakrztuszę, on chyba myślał, że moje gardło ma nieskończoną głębokość i wpychał z całej siły swojego chuja w moją buzię, który robił się coraz twardszy. W momencie gdy myślałem, że serio już nie wytrzymam i brakowało mi tchu Dylan szybko ze mnie zszedł i wepchnął jednym płynnym ruchem swojego naślinionego przeze mnie penisa w mój odbyt. Jęknąłem tak głośno, że było mnie chyba słychać na całej ulicy.

- I co księżniczko, seks ze mną jest taki straszny? - zapytał między pchnięciami.

- Tak - powiedziałem, a Dylan się uśmiechnął.

- Mogę dojść? - zapytałem zdyszany, a Dylan zaczął dotykać mojego penisa, nie czekając na jego zgodę pod wpływem jego dotyku całkowicie się rozlałem. Chwilę później Dylan również we mnie doszedł i obydwaj poczuliśmy ulgę.

Z bolącym tyłkiem wyszedłem z jego domu. Gdy byłem kawałek dalej zaczerpnąłem świeżego powietrza i odetchnąłem. To nawet nie jest takie złe, można się przyzwyczaić.

Dobrze, że Dylan jest dla mnie miły i nie drze się na mnie tak jak na pracowników. Swoją drogą ciekawe czemu nikogo nie ma, myślę że bez problemu by siebie znalazł kogoś, a on woli swoich asystentów zmuszać do seksu.

Rankiem, gdy tylko przekroczyłem próg redakcji dały się słyszeć krzyki mojego szefa. Stanąłem jak wryty przy recepcji i przez uchylone drzwi podsłuchiwałem jak Dylan wyżywa się na kilku osobach, po czym przeszedł szybko do swojego gabinetu trzaskając przy tym głośno drzwiami.

Popatrzyłem po wszystkich i poszedłem do swojego małego gabinetu i zacząłem sklejać wywiad, który wczoraj przeprowadziliśmy. Nie wiem po co on ze mną jechał skoro to i tak ja robiłem ten wywiad, ale nie będę pytać, bo jeszcze dostanę karę. Niestety Liam był dzisiaj w terenie i nie miałem z kim rozmawiać, ale i tak miałem sporo roboty.

Gdy byłem już w połowie dostałem smsa od szefa aby przyjść. Zrzuciłem szybko na pendrive to co udało mi się do tej pory napisać i udałem się do niego. Stał oparty o biurko, a po jego porannym zdenerwowaniu nie było śladu.

- Mam to co napisałem do tej pory - powiedziałem i podałem mu nośnik pamięci, ten go położył na komodę, oparł mnie o biurko i na nim posadził umiejscawiając się między moimi nogami.

- Po co mnie wezwałeś skoro nie patrzysz co tam jest? - zapytałem gdy jego usta były niebezpiecznie blisko moich.

- Nie mówiłem nic o tym, że chcę to teraz czytać - powiedział mi wprost do ucha zahaczając wargami o płatek mojego ucha.

- To w takim razie o co chodzi? - zapytałem z przyspieszonym biciem serca i oparłem się rękami o szerokie biurko. Nie odpowiedział tylko od razu zaczął mnie namiętnie całować i rozpinać moje spodnie.

- Będziemy to robić tutaj? - zapytałem przerażony, bo jednak kurde byliśmy w pracy.

- Tak - szepnął i bez uprzedzenia włożył we mnie nawilżonego lubrykantem penisa.

- Aaał - jęknąłem i położyłem się całkowicie na biurku czując przez koszulę chłodny blat.

Dylan wchodził we mnie i wychodził, a ja starałem się w ciszy to przeżywać, za ścianą byli ludzie którzy normalnie pracowali, a my się tu pieprzymy na biurku.

- Szybciej, proszę - wyjąkałem czując, że zaraz dojdę na co Dylan wyszedł ze mnie całkowicie i przekręcił na drugą stronę tak, że brzuchem leżałem na chłodnym biurku z wypiętym tyłkiem. Zanurzył się we mnie całkowicie i zakrył mi dłonią usta kładąc się na mnie, czułem jego klatkę piersiową na moich plecach.

- Ałaa - jęknąłem, a on pociągnął mnie lekko za włosy i przygryzł szyję.

Chwilę później obydwaj doszliśmy, ja wprost na jego czarne eleganckie biurko. Chłopak wytarł spermę z biurka jakby to była dla niego codzienność i zaczął mi zapinać koszulę guzik po guziku.

- I co, nie było fajnie? - zapytał niskim głosem, a mnie przeszły ciary.

Nic nie odpowiedziałem. Dłonią podniósł mój podbródek i pocałował czule w usta.

- Nie przyznasz się, ale wiem, że ci się podobało. Oj Thomas nawet nie wiesz jak mnie kręci ten twój charakter - powiedział i raz jeszcze mnie pocałował, tylko, że ja oddałem mu pocałunek.

Staliśmy tak przez chwilę i trwaliśmy w delikatnym pocałunku, który szczerze mówiąc kompletnie odstawał od tego seksu który uprawialiśmy, był delikatny i nie było w nim ani cienia wulgaryzmu. Jak chciał to potrafił być delikatny, a nie non stop BDSM.

Tę dziwną między nami chwilę przerwały jakieś krzyki z korytarza. Dylan oderwał się ode mnie, nie spodobało mu się, że ktoś nam przerwał.

- Poczekaj tu - nakazał i wyszedł nie zamykając za sobą drzwi. Przy sekretarce stał chłopak przystojny i dobrze zbudowany.

- Co, już sobie kolejnego znalazłeś?! - krzyknął do Dylana wskazując na mnie i wchodząc do gabinetu.

Natychmiast się zerwałem, wybiegłem stamtąd i zamknąłem się w łazience. Nie wiem czemu, ale te oskarżenia mnie strasznie zdenerwowały, do tego były prawdziwe więc nie wiedziałem nawet jak mam zareagować.

To był jego były asystent? To jego pieprzył przede mną? 

Jakoś zabolał mnie jego widok, wkurwiłem się i siedziałem w łazience przez parę minut.

- Thomas? - usłyszałem głos Dylana.

- Co - powiedziałem starając się, aby to zabrzmiało tak jakby widok tamtego chłopaka nie wzbudził we mnie żadnych emocji.

- Przepraszam że tak wyszło i że on się tak wydarł. Już nie wróci tu - powiedział, a ja wyszedłem z kabiny.

- Nie ma się co dziwić, że jakiś twój były chłoptaś tu wpadł, skoro wyruchałeś pewnie pół miasta - burknąłem i chciałem wyjść, ale Dylan mi zastawił drogę.

- Nie wyruchałem pół miasta. Zresztą... Nie skończyliśmy chyba - powiedział i powoli zaczął zbliżać się do moich ust.

- Skończyliśmy. Był seks? Był. Od tego jestem - powiedziałem i wyszedłem mijając go.

Byłem zły, że tamten chłopak nam przerwał tę chwilę zresztą skąd mam pewność, że Dylan jeszcze z kimś tego nie robi to taka jakby zdrada, nie? Co ja gadam, nie jesteśmy razem więc zdrada nie jest możliwa. Ale sama taka myśl mnie zabolała trochę. Nie byłbym zazdrosny to nie to.... Po prostu... Jezu dlaczego to wszystko jest takie ciężkie?

Wróciłem do swojego biura i się w nim zamknąłem. Mam nadzieję, że tej afery nie słyszało zbyt dużo osób. Dobrze, że nie krzyknął czegoś gorszego. Ja jestem dla Dylana po prostu tym kolejnym. Kolejnym do zaspokajania jego potrzeb i jeśli się mu znudzę to mnie wyleje i tyle z tego będzie.

Nie miałem siły już tam siedzieć, postanowiłem wziąć ten wywiad do domu i tam się nim zająć. Dodatkowo na dworze lał deszcz, odechciało mi się wszystkiego.

Wróciłem do domu, założyłem wygodne dresy i zrobiłem sobie kakao. Położyłem się na chwilę i rozmyślałem o tej całej sytuacji z dzisiaj. Ten pocałunek był nawet fajny... Taki delikatny... Niewinny.... Ale to nie pasuje do Dylana. Zresztą z każdym tak robi, chciał mi się może przypodobać żebym z większą chęcią na przykład dzisiaj do niego przyszedł. Na pewno tak. Tylko dlaczego ja o tym tak dużo rozmyślam.

Usiadłem do tego wywiadu, wziąłem laptopa na łóżko i zacząłem robić to czego nie zrobiłem w pracy. Nagle ktoś zapukał, a ja prawie spadłem z łóżka bo się przestraszyłem. 

Dlaczego mi się wydaje, że to Dylan? Bo to pewnie on. Otworzyłem drzwi i ujrzałem mojego szefa.

- Źle się czułem, dlatego wziąłem pracę do domu - wyjaśniłem od razu, pomyślałem że może się wkurzył że wcześniej wyszedłem.

- Nie o tym chciałem... Ale czemu się źle czujesz? Co Ci jest? - zapytał i jak zawsze się wprosił do mojego mieszkania, nawet nie zapytał czy może.

- Teraz już nic. Po co tu przyszedłeś? - zapytałem.

- Wydawało mi się że... Przejąłeś się tym moim byłym asystentem? - zapytał.

- Nie, ani trochę. Mam to w nosie. Już nawet zapomniałem o tej sytuacji. Tyle? - zapytałem sugerując mu żeby się wynosił.

- Nie, nie tyle. Wkurzył cię tym, że się na ciebie wydarł? - zapytał.

- Nie. Po prostu mam dzisiaj gorszy dzień i to tyle, możesz już iść? - zapytałem poirytowany. Dylan patrzył chwilę na mnie i już miał iść, jednak z mojej buzi wyrwały się niekontrolowanie dwa pytania.

- Z iloma jeszcze śpisz? Ile masz jeszcze takich na boku jak ja? - zapytałem z wyrzutem, zawsze musiałem być najlepszy i nawet w tej głupiej sprawie odczuwałem potrzebę bycia najlepszym. Szybko pożałowałem powiedzianych słów, wyszedłem na idiotę.

- Tylko z tobą - powiedział zaskoczony - Ten co dzisiaj przyszedł był przed tobą. Ale okazał się głupi, nie radził sobie z pisaniem. Przylazł dzisiaj, bo pytał czy bym go znowu nie przyjął, ale go wyjebałem za drzwi - powiedział Dylan.

Nie wiedziałem co mam powiedzieć, milczałem, zrobiło mi się trochę głupio i nie chciałem żeby on pomyślał że jestem zazdrosny czy coś.

- To ja już pójdę - powiedział Dylan i tak też zrobił.

Powinienem wyluzować i normalnie się zachowywać, nic się praktycznie nie stało, ale przecież we wszystkim musiałem być najlepszy a zobaczenie mojej jakby byłej konkurencji mnie po prostu wkurwiło.


Doceńcie ten rozdział, poprawiałam go godzinę bo jestem trochę taka... Wczorajsza XDDD
Wyszedł dłuższy niż powinien, ale poniosło mnie trochę.
Next tradycyjnie w środę, bo uczelnia i te sprawy
❤️❤️❤️ Do zobaaa ❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top