Rozdział 9

                             Wybiegłam po schodach na górę i zobaczyłam na podłodze nieprzytomnego Armaro. Podbiegłam do niego i potrząsnęłam nim odrobinę- Armaro? Armaro obudź się! - lekko zamrugał powiekami i otworzył oczy- Kate, twój brat... Był tu- odparł od razu - Wiem - odparłam uśmiechając się blado- Zrobił ci coś? - zapytał podnosząc się na łokciu i od razu chwytając za głowę, która na pewno go bolała - Podszedł mnie od tyłu - odparł, a ja widząc jasną krew na podłodze zrozumiałam, że musiał dostać czymś ciężkim- Mocno ci przywalił, nie ma co- odparłam zanim pomyślałam- Czy ty się naśmiewasz z mojego cierpienia? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się i delikatnie musnęłam ustami jego usta. - Może odrobinę- odparłam. - Nie ładnie - powiedział i z moją pomocą wstał na równe nogi. - Kawy? - zapytałam, a on energicznie skinął głową - koniecznie - odparł, a ja zaśmiałam się.
                              Zeszliśmy razem po schodach na dół i omijając zniszczony stół podeszłam do blatu. - Kurwa ekspres też mi zniszczył- odparłam wkurzona i poszłam do portalu - Lilith poproś Aresa, żeby do mnie przyszedł na sekundę dosłownie- odparłam i po chwili dodałam - I załatw mi firmę sprzątającą i nowe sprzęty kuchenne, od podstaw- kiedy to powiedziałam skinęła głową o nic nie pytając.
                             Chwilę później weszli do mnie ludzie od sprzątania, a gdy skończyli wpadła ekipa i ustawiła zupełnie nowy sprzęt do kuchni. Jako ostatni wszedł do mnie Ares.
                                  Spojrzał na Armaro z rozbitą głową i wyczuł o co może mi chodzić. - Nie możliwe, chcesz mnie prosić o ochronę? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się do niego- Tak właściwie to o drobny patrol okolicy, nie chcę, by mój brat znowu zaskoczył mnie tak jak dzisiaj - odparłam, a on skinął głową- Mówisz i masz Księżniczko - odparł i chwytając moją dłoń pocałował mnie w nią. - Dla takiej kobiety to można oddać wszystko- szepnął, a ja się zarumieniłam- Oj Ares... Jesteś uroczy, ale tak na serio to skończ z tymi komplementami, czy ja Ci wyglądam na blondynkę? - zapytałam, a on zaczął się śmiać- Jakiś przytyk do Afrodyty? - zapytał, a ja westchnęłam- Raczej do głupoty- odparłam uśmiechając się- No to mówię właśnie- odparł Ares, a ja wybuchłam śmiechem. - Nie no ty to masz poczucie humoru- stwierdziłam- Wyślę moich ludzi i będą pilnować twoich terenów, możesz być spokojna- odparł, a ja rzuciłam mu się na szyję przytulając mocno.
                            Może i wyglądał groźnie. W końcu był Bogiem wojny, patronem okrucieństwa, mimo to naprawdę go lubiłam. Tak jak myślałam wcale się nie pogniewał na to, że go  objęłam, a nawet uściskał mnie mocniej i na koniec pocałował w policzek- Musisz wiedzieć, że jesteś wyjątkowa dla mnie, każda inna osoba już by za to została zabita, ale ty... Sprawiasz wrażenie tak podobnej do mnie, gdy tylko tego chcesz- odparł patrząc na mnie z zachwytem , a ja  uśmiechnęłam się do niego- Jeśli cię uraziłam to... - Nie dał mi dokończyć, bo przyłożył palec do moich ust - Nic z twojej strony nie może mnie urazić- odparł i posłał tak uwodzicielski uśmiech, że aż się zarumieniłam.
                            Nie wiedziałam jak się przy nim zachować.  - Dzięki, za wszystko- odparłam i odsuwając się odrobinę posłałam mu jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów. - Nie ma za co- odparł i ruszył do portalu. - Ares! - krzyknęłam jeszcze, a on spojrzał na mnie- Mam nadzieję, że pamiętasz o bankiecie, mam zarezerwowany taniec z tobą- odparłam, a on zaczął się śmiać - Nie odmówię sobie tego- odparł i po chwili zniknął w portalu.
                                  Na moim ramieniu poczułam silny uścisk- Następnym razem, kiedy będzie cię chciał pocałować dam gościowi w ryj- wyszeptał mi do ucha, a ja zaczęłam się śmiać- No nie mów, że jesteś zazdrosny - odparłam i śmiejąc się wciąż ruszyłam do swojego pokoju- Ale właśnie jestem! - odparł po prostu stwierdzając fakt i po chwili ruszył za mną.


# Od Autorki

Kolejny rozdział. Tak wiem no nareszcie, bo ile można pisać no nie? Za dużo mam tych opowiadań. Nie wyrabiam się trochę.

Mam nadzieję, że jeszcze nie zrezygnowaliście z mojej opowieści.

Jeśli Wam się podoba ten rozdział to komentujcie i klikajcie gwiazdki😊😊😊

Pozdrawiam

Roxi 😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top