Rozdział 86

Podczas jazdy młodszy kurczowo wciskał się w fotel, jak gdyby chciał się z nim stopić.

---

Mazur podjechał pod swoje mieszkanie. Wysiadł z pojazdu, po czym obszedł go i wypuścił młodszego. Skuł ich razem tak jak poprzednio, by ten nie uciekł. Zamknął samochód, a potem zaprowadził chłopaka do siebie.

Wpuścił go do mieszkania i ściągnął kajdanki z jego ręki. Zamknął drzwi na klucz, który wsunął do kieszeni spodni.
- Chodź. - Poprosił cicho. Chłopak grzecznie podreptał za nim. - Usiądź sobie. - Rzucił wskazując dłonią kanapę. Młodszy usiadł na wskazanym meblu. Mazur zauważył jak ledwie dostrzegalny grymas bólu przebiega przez jego twarz. Zacisnął pięści. - Zaraz wrócę. - Obiecał i wyszedł.

Wrócił po paru minutach, dzierżąc w dłoniach niewielką tackę. Postawił ją na stoliku kawowym. Dwa kubki, pełne ciepłej herbaty z miodem i cytryną, i do tego parę kanapek.
- Częstuj się. - Powiedział ciepło, w międzyczasie wyciągając apteczkę. Chłopak jednak, zamiast jedzeniem, zajęty był wlepianiem spojrzenia w ręce policjanta. - Boisz się, prawda? - Spytał cicho, krzyżując z nim swój wzrok. Młodszy spuścił głowę. - Dasz mi się opatrzeć? - Zapytał. Krystian odwrócił wzrok.
Przestał już ścierać mokre ślady ze swoich policzków. Zamiast tego z nerwów mocno zaciskał dłoń jednej ręki na przedramieniu drugiej. Olo nawet na jego dłoniach zauważył siniaki i zadrapania. Westchnął cicho.
- Wiesz, że powinieneś być teraz w szpitalu, prawda? - Spytał. Chłopak mimo usilnych prób znowu się rozpłakał. Dotknął czołem kolan, usilnie przyciskając przedramiona na swojej klatki piersiowej. - Ciii... - Zareagował policjant, siadając obok i ostrożnie przytulając go do siebie. - Nie płacz. - Szepnął, delikatnie pocierając jego ramię.
- J-ja... ch-cę iść... - Wyszeptał młodszy. Cały się trząsł. - Daj mi iść... - Szepnął jeszcze.
- Chcesz ciasteczko? - Spytał wyciągając w jego stronę batonik. Chłopak zerknął na batonik. Jego żołądek zaburczał. Skrzywił się i owinął brzuch ramionami. Olo westchnął smutno. Zgadł, że chłopak jest tak głodny, iż jest to już dla niego bolesne. Odpakował słodycz, a potem złamał go na pół i wyciągnął do Krystiana. Drugą połowę wpakował sobie do ust. Ten wreszcie złapał batonik i niepewnie go schrupał.
- Widzisz? - Uśmiechnął się Olgierd. - Nic tam nie ma. Nic ci nie grozi. - Przekonywał go. Chłopak zerknął na niego swoimi szczenięcymi oczami. - Chcesz jeszcze? - Zgadł policjant. Sięgnął po talerz z kanapkami i podsunął mu pod nos. - Zjedz sobie. - Polecił, po czym wstał.

Poszedł po swoją kurtkę. Wyjął z niej telefon i wrócił do salonu. Chłopak w najlepsze zajadał się kanapkami. Zatrzymał się gdy brunet wszedł do salonu.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. - Rzucił czule. - Jedz. - Dodał i usiadł po drugiej stronie kanapy. Odciszył urządzenie. Krystian podskoczył słysząc dźwięk powiadomień i nieodebranych połączeń.
- Wystraszyłeś się? Przepraszam. - Mruknął Olo, patrząc na wyświetlacz, który aż ściął się od ilości przychodzących powiadomień.

Szef:
OLO, ODBIERZ WRESZCIE! Maja mówiła, że znaleźliście Krystiana! Gdzie on jest?!

Szwarc:
MAZUR ODBIERZ TEN PIEPRZONY TELEFON!!!

Kuba:
Ja pierdolę, odbieraj!

Natalia:
Olgierd, dodzwonić się do ciebie nie można!

Adam:
Kurwa, Stary, czemu ty nie odbierasz?!

Dominika:
Słyszałam już. Jak z nim?

Ewa:
Błagam cię, odbierz ten telefon. Cała komenda odchodzi od zmysłów.

Żaneta:
Olo, błagam, daj znać co z nim.

Miał ponad 200 nieodebranych połączeń od prawie całej komendy. I tyle samo esemesów. Westchnął cicho. Zerknął w bok. Chłopak skończył już jeść, wypił też całą herbatę. Siedział na kanapie i lekko kiwał się na boki. Jego oczy były delikatnie przymknięte. Mrugał powoli, jakby miał zaraz zasnąć.
- Chcesz iść spać? - Spytał policjant, ignorując urządzenie, które trzymał w ręce. Chłopak przygryzł wargę. - Powiedz, nie będę zły. - Obiecał.
- M-mógłbyś mnie pogłaskać? - Zapytał nieśmiało młodszy.
- Pogłaskać? - Zdziwił się policjant. Ten kiwnął lekko głową. - Powiesz dlaczego? - Poprosił cicho.
- Uspokaja mnie to. - Przyznał cicho młodszy. Zawstydzony spuścił głowę.
- Oczywiście, że cię pogłaszczę. - Ucieszył się policjant widząc w tym swoją szansę. Chłopak uśmiechnął się blado i niepewnie położył głowę na jego udzie. Olgierd spiął się nieco, ale zaraz naprawił swój błąd. Rozluźnił się i położył dłoń na jego głowie. Zaczął przeczesywać jego włosy i głaskać jego głowę. Chłopak mruknął mimowolnie i przymknął oczy. Mazur nagle zjechał na jego ramię. Krystian drgnął.
- Wybacz. - Sprostował szybko. - Tylko głowa, tak? - Dopytał, wracając dłonią na wspomnianą część ciała.
- Mhm. - Mruknął cicho Krystian. Olo sięgnął po koc, którym szczelnie go przykrył, a następnie wrócił do przerwanej wcześniej czynności. 
Po zaledwie chwili oddech młodszego wydłużył się. Był spokojny, głęboki i rytmiczny.

Mazur westchnął, a potem zadzwonił do Zarębskiego.
- KURWA, NARESZCIE! - Ryknął Szwarc do słuchawki.
- Zamknij się! - Syknął Olo. 
- Gdzie Krystian? - Dopytał Zarębski.
- Wziąłem go do siebie. Śpi obok mnie. - Rzucił krótko.
- Chcę znać przebieg! JUŻ! - Rozkazał Robert.
- Wpadliśmy do tamtego burdelu, zaczęliśmy krzyczeć, żeby się poddali i położyli na ziemię. Ludzie zaczęli panikować. Zauważyłem, że część zaczęła uciekać. Pobiegłem za jednym, gdy przyszpiliłem go do ściany, żeby go zakuć, usłyszałem jak płacze. Zaczął prosić, żebym nic mu nie robił i wtedy zorientowałem się, że to Krystian. - Mruknął. - Powiedziałem Majce, że go znalazłem, ale w tym momencie uciekł. Znalazłem go i zaprowadziłem do auta, a potem zawiozłem do siebie.
- Czemu on jeszcze nie jest w szpitalu?! - Wysyczał Piotr. Olo pierwszy raz słyszał taki ton u swojego szefa.
- Szefie, on był w takim stanie, że bałem się, że serce wysiądzie mu z nerwów. Uspokoił się, nakarmiłem go, dałem mu się napić, a teraz śpi obok mnie. - Wyjaśnił. - Zawiozę go tam jak się obudzi. Nie chcę dodatkowo go straszyć. - Wyjaśnił, z zaskoczeniem stwierdzając, że gładzenie jego ciemnych włosów uspokajało również samego policjanta.
- Dobra. - Westchnął Piotr. - Ale chcę wiedzieć o wszystkim, jasne? - Spytał.
- Tak jest. - Odparł.
- Olo, co z nim?! - Spytał Kuba.
- Nic mu nie jest? - Dodała Ewa.
- Jak się czuje? - Dopytała Żaneta.
- Ilu was tam siedzi?! - Syknął Olo.
- Wbiłeś się na odprawę. - Dobiegł go głos Adama.
- Zajebiście. - Mruknął policjant.
- Może byś się kurwa podzielił informacjami! - Warknął Kuba. - Cała komenda siedzi jak na szpilkach! - Dodał.
- Kuba, spokojnie. - Olo usłyszał w słuchawce głos Zarębskiego.
- Jest zagłodzony, wyziębiony i wymęczony. Jak mówiłem, dałem mu jeść, napił się trochę, a teraz śpi obok mnie. - Westchnął.
- A.. psychicznie? - Spytała cicho Dominika. Olgierd niemalże widział zatroskane spojrzenia wbijane w trzymany przez szefa telefon.
Wygląda na to, że wszyscy chcieli zadać to pytanie, lecz nikt nie mógł się na nie zdobyć.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top