Rozdział 63
Następnego dnia chłopaka obudziła krzątanina na dole. Zignorował ją nawet nie otwierając oczu.
- Szczeniaczku, wstawaj. - Obudził go cichy głos. - Dzisiaj czeka nas dużo pracy, bo robię cotygodniową imprezę. Chcę się tobą pochwalić. - Dodał. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na niego zaskoczony.
Młodszy posłusznie podniósł się z łóżka. Usiadł, lecz od razu zmienił pozycję z cichym jękiem. Blondyn zaśmiał się cicho.
- Chodź, wyciągniemy ci to. - Usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok. Chłopak przysunął się do niego. Gestem nakazał, żeby młodszy się odwrócił, co też zaraz uczynił. Mężczyzna powolnym ruchem wyjął zabawkę ze swojego Szczeniaka. Ten zajęczał cicho. Blondyn wziął go na ręce i zaniósł do łazienki. Posadził go w wannie.
- Wykąp się, a potem przyjdź na dół. - Polecił i wyszedł.
Chłopak zdjął obrożę i odłożył ją na szafkę obok. Szybko się wykąpał, wytarł się miękkim, ciepłym ręcznikiem i zawahał się. Nie dostał żadnych ubrań na zmianę.
Owinął sobie ręcznik wokół bioder i ruszył na dół poszukać blondyna.
- Sir? - Spytał niepewnie, gdy zauważył go w kuchni. Krzątał się przy nowoczesnym piecu. Po całej kuchni roznosiły się smakowite zapachy.
- Co się stało, mały? - Zapytał blondyn.
- Nie dałeś mi nic na przebranie. - Zarumienił się mocno. Artur odwrócił się w jego stronę i podszedł do niego z lekkim uśmiechem. Położył mu dłoń na policzku. Nagle zmarszczył brwi. Przejechał dłonią po jego szyi i lśniącymi z gniewu oczami spojrzał w jego brązowe tęczówki. Krystian momentalnie zorientował się, o co chodziło. Na śmierć o niej zapomniał.
- Mam ją na górze w łazience, sir. Chciałem ją ubrać po tym jak przebiorę się w ubrania, żeby nie haczyła mi przy ich zakładaniu. - Skłamał gładko. Blondyn odetchnął. Położył dłoń na jego głowie.
- Chodź, wybierzemy ci coś ładnego. - Zdecydował i zaprowadził go na górę.
---
Chłopak stał grzecznie przy swoim panu, który wybierał mu ubranie na dzisiejszy dzień. Miał chwilę na rozmyślania. Mimowolnie postanowił z niej skorzystać.
Jak mogło dojść do takiej sytuacji?! Jak mógł pozwolić tak się zniewolić?! Ten facet to psychopata! I traktuje go jak jakieś cholerne zwierzątko!
Chłopak tęsknił za brunetem... Tak bardzo żałował swoich słów... Tak bardzo żałował tego, co się stało...
Jego oczy lekko zwilgotniały. Musiał wziąć się w garść, bo domyślał się, że jeśli poruszy temat swojej drugiej połówki przy blondynie, ten bardzo się wścieknie.
- O! - Zaczął ucieszony Artur. - Znalazłem! - Dodał triumfalnie. Wyciągnął w jego stronę dużą, czarną bluzę z białymi wzorkami i do tego... parę damskich podkolanówek.
Chłopak patrzył na niego zdziwiony. Był pewien, że ten żartuje. Uświadomił sobie swoją pomyłkę, gdy mężczyzna dorzucił do tego czarne, obcisłe bokserki, a następnie włożył mu to wszystko w ręce.
- Nie zapomnij o obroży. - Szepnął mu do ucha, a następnie delikatnie je przygryzł. Młodszy zadrżał.
---
Czuł się dziwnie... Nigdy wcześniej nie miał na sobie podkolanówek i musiał przyznać, że było to niecodzienne uczucie. Zapiął obrożę na szyi i zerknął w lustro, właśnie na niej skupiając swój wzrok. Była... ładna. Czarna z metalowymi zapięciami. Miała białą obwódkę i czarno-biały znaczek. Może to zabrzmi dziwnie, ale naprawdę mu się podobała.
Przeczesał dłonią włosy i poszedł na dół.
- Jestem, Panie. - Mruknął cicho. Postanowił spróbować innych tytułów. Blondyn poszedł do niego i dłonią uniósł mu głowę. Uśmiechnął się na widok ozdoby na szyi chłopaka.
- Grzeczny Szczeniaczek. - Skomentował i pogładził jego włosy. Młodszy mruknął i przymknął oczy.
- Chodź, pomożesz mi. - Polecił. Włożył mu w dłonie miskę ze składnikami. - Wymieszaj, a ja sprawdzę jak tam reszta potraw. - Mruknął i pochylił się, żeby zerknąć do piekarnika. Chłopak grzecznie wykonał polecenie, a potem odstawił miskę na blat. - Weź z łazienki wiaderko i mop, trzeba przemyć podłogi. Nie musisz odkurzać, zrobiłem to jak spałeś. - Polecił Pan. Krystian grzecznie ruszył do łazienki. Zdążył nieco poznać rozkład domu.
Duży, piętrowy, jednak daleko mu było do willi bruneta. Na pierwszym piętrze znajdował się salon, kuchnia, korytarz, łazienka, coś w rodzaju baru i jeden, zamknięty pokój. Na drugie piętro składało się parę sypialni, druga łazienka i kolejny, zamknięty pokój. Niezmiernie ciekawiło go, co kryją te zamknięte drzwi, ale jakaś jego część przeczuwała, że to, co się za nimi znajduje, nie przypadnie mu do gustu. Na drugim piętrze był też 'jego' pokój...
Na szczęście Artur na noc brał go do siebie.
Wziął wiaderko, nalał do niego płynu i wody, i grzecznie zabrał się za mycie podłóg. Musiał przyznać... płyn pachniał naprawdę ładnie. Nie wiedział co to za zapach, ale bardzo mu się spodobał. Z każdym swoim ruchem słyszał ciche dzwonienie znaczka na swojej szyi. Kusił go. Chciał zwinąć się w kłębek na kanapie i się nim pobawić.
---
Szybko uwinął się z całą swoją pracą. Umył wszystkie podłogi, a potem zwinął się w kulkę na kanapie. Złapał w palce znaczek i zaczął się nim bawić. Do pełni szczęścia brakowało mu jeszcze dłoni na głowie.
Artur wszedł do pomieszczenia niosąc tacę pełną jedzenia.
- Sir! -Jęknął chłopak.
- Co się stało? - Zapytał Artur. Odłożył tacę na stolik kawowy i zerknął na swojego Szczeniaka.
- Właśnie skończyłem myć podłogi... - Jęknął chłopak. Blondyn zaśmiał się i usiadł na kanapie. Poklepał swoje uda, a młodszy wdrapał się na nie. Artur przytulił go do swojej klatki piersiowej i wsunął nos w jego włosy.
- Kotku, ten płyn ma to do siebie, że szybko schnie. - Szepnął. Wsunął nos we włosy tuż obok jego ucha. Chłopak zadrżał. Poczuł, że blondyn delikatnie przygryza płatek jego ucha. - Nie mogę się doczekać, aż przyjdą moi goście... Jesteś taki piękny i słodki... Zrobisz furorę... A ja będę miał tę słodką świadomość, że należysz tylko do mnie. - Szepnął. Uniósł jego głowę i skradł mu szybkiego całusa.
Wymieniali się czułościami jeszcze przez chwilę, a potem Artur stwierdził, że trzeba dokończyć przygotowania.
- Pomożesz mi pozanosić wszystkie rzeczy tutaj. - Polecił. Chłopak wstał z kanapy i grzecznie poszedł do kuchni. Dostał dużą tacę, po brzegi wyładowaną różnymi przekąskami. Wyglądały pysznie. Krystian poczuł jak jego żołądek domaga się śniadania.
- Um, sir? - Spytał chłopak niepewnie. Blondyn zerknął na niego. - Mógłbym dostać coś do jedzenia? - Zapytał. Bał się. Nie chciał, żeby jego Pan powiedział ,,nie". Starszy zerknął na zegarek.
- Za 30 minut powinien przybyć pierwszy gość, wtedy będziesz mógł coś zjeść. Okej? - Spytał. Położył dłoń na jego miękkich włosach i lekko go pogłaskał.
- Tak, Master. - Mruknął cicho chłopak.
***
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top