🐣Rozdział 52🐣
- Podnieś ręce. - Uśmiechnął się ciepło. Chłopak wykonał polecenie, a policjant zdjął jego bluzę. Gdy zobaczył jak bardzo przemoczona jest jego koszulka również ją zdjął. Owinął go szczelnie ręcznikiem, a w ręce włożył ciepły kubek. - Wypij i się rozgrzej, a ja skoczę po koc. - Rzucił i już go nie było.
Chłopak odłożył kubek z herbatą i znowu wziął butelkę. Otworzył ją i oparł się o oparcie kanapy, z przyjemnością zerując butelkę alkoholu.
W tym samym czasie mężczyzna wrócił z kocem przewieszonym przez ramię.
- KRYSTIAN, NIE! - Krzyknął Olo widząc co się dzieje i doskoczył do niego w paru susach. Wyrwał mu butelkę i odłożył ją poza zasięg rąk chłopaka. Ten patrzył na niego lśniącymi od alkoholu oczami. Chwiał się delikatnie. - Boże, chłopaku... - Westchnął Olgierd kręcąc głową. Poprawił ręcznik wokół jego ciała, a potem zawinął go też w koc.
Usiadł obok niego na kanapie i westchnął cicho.
- Stary, pamiętasz tą wizytę w klubie? - Zagaił nagle.
- No... I co z nią? - Rzucił chłopak. Lekko plątał mu się język.
- Może to powtórzymy, co? Może tak... Pojutrze? - Zasugerował.
- Nie-e... - Wymamrotał chłopak.
- Czemu nie? - Spytał.
- Ja-a nie pi-iję. - Oznajmił. Glina uśmiechnął się, szczerze rozbawiony. Chłopak był rozbrajający.
- Tak, masz rację. Ty już nie pijesz. - Pokiwał głową, a młodszy uśmiechnął się lekko. Szczelniej owinął się kocem i wtulił się w oparcie kanapy za sobą.
- To co? - Zagaił ostrożnie po dłuższej chwili.
- Co co? - Spytał sennie chłopak.
- Może tradycyjne wyżalanie się przy wódzie, hm? Co ty na to? - Zapytał.
- Ty-y nie jesteś wsta-awiony-y. - Wymamrotał chłopak.
- Słuszna uwaga. - Przyznał mu brunet. Wziął opróżnioną przez chłopaka butelkę i udawał, że bierze porządny łyk. Miał tylko nadzieję, że chłopak da się na to nabrać. - Idziemy do klubu? - Zapytał nagle.
- Po co? - Zapytał nieprzytomnie młodszy. Olo słusznie zauważył, że jeszcze trochę i chłopak odpadnie. Zresztą, nie dziwił się mu. Alkohol + wychłodzenie nigdy nie daje dobrych rezultatów.
- Jak to po co? - Uśmiechnął się. - Popijemy dobre drinki, może coś zapalisz, popatrzymy na jakieś ładne laski na parkiecie-
- Nie lubię dziewczyn. - Rzucił cicho chłopak. Olgierd zakrztusił się powietrzem.
- Możesz powtórzyć? - Poprosił.
- Nie l-lubię dziew-czyn. - Powtórzył. Widocznie gdy mówił coś głośniej, alkohol mocniej dawał się we znaki. ,,Cóż... To jest... Niecodzienne.", pomyślał Olo, przywołując w pamięci wszystkie partnerki jego kolegi.
- Jak to nie lubisz? - Spytał, teraz już autentycznie zainteresowany. Wcześniej miał na wyciągnięcie od chłopaka co go tak męczy, lecz teraz sprawa robiła się... Nieco ciekawsza.
Chłopak zareagował dopiero po dłuższej chwili. Wzruszył ramionami.
- To kogo lubisz? - Spytał.
- Wysoki, brunet, ciemne oczy... Wysportowany... Lubiący dzieci... - Wymienił i poczuł, jak jego oczy delikatnie się szklą. Dziwne, że jego głos nawet nie zadrżał gdy opisywał swojego byłego kochanka. Był jednak tak zamroczony alkoholem, że emocje przeszły mu niemal tak szybko jak się pojawiły.
- Dlatego tak się załamujesz od dwóch miesięcy? - Spytał z niedowierzaniem Olo. - Chłopaku, nie ma nic złego w tym, że masz inną orientację.
- To n-ie o to cho-odzi... - Rzucił i czknął cicho.
- To o co, hm? - Zagaił brunet.
- Jak wra-całem z Eweli-iną, to-
Nagle chłopak zerwał się na równe nogi i gdzieś pobiegł. Olo skrzywił się słysząc charakterystyczny dźwięk zwracania treści żołądka. Zaraz potem przyszła złość. Był tak kurewsko blisko! Chyba się już tego nie dowie.
Zaraz potem wpadł na pomysł. Młodszy mówił, że coś się stało jak wracali skądś z jego byłą dziewczyną, tak?
Olgierd chwilę się wahał, a potem wyciągnął telefon.
- Cześć. Mam do ciebie delikatną sprawę. Muszę jeszcze trochę powęszyć, ale jak dostanę dobry adres, to będziesz musiała nieco obejść system i przejrzeć monitoring. Dasz radę?
- Pewnie. - Odparł wesoły głos po drugiej stronie. - Tylko powiedz, czego mam szukać.
- Na razie sam nie wiem. Materiału może być dużo, albo nie. W zasadzie, nie wiem nic poza tym, że musimy to przejrzeć. I zrobić to tak, żeby nikt się nie zorientował. Ja zajmę się zdobyciem nagrań, a ty ich przejrzeniem, zgoda?
- Jasne, podrzuć mi je tylko, a ja coś z nich wycisnę.
- Dzięki, cześć.
- Hej.
Olo rozłączył się i przetarł twarz dłonią. W końcu zaczął się niepokoić.
- Krycha! Jesteś tam? - Zawołał i przez chwilę nasłuchiwał. Cisza.
Wstał i poszedł go szukać.
Znalazł go u niego w sypialni. Stał przy otwartym oknie, w koszulce i krótkich spodenkach, i palił papierosa.
- Krystian, lepiej ci? - Spytał stając obok. Chłopak wzruszył ramionami.
- ...Dzięki za rozmowę i w ogóle, ale... Chciałbym pobyć na chwilę sam... - Westchnął nawet na niego nie patrząc.
- Wszystko okej? - Zmartwił się policjant. Chłopak wydawał się być kompletnie trzeźwy, a przecież jeszcze 10 minut temu rzygał z przepicia.
- Mhm... - Rzucił krótko i znów się zaciągnął.
- Tak szybko wytrzeźwiałeś? - Dodał.
- Stoję obok otwartego okna. - Wyjaśnił spokojnie.
- No właśnie... - Westchnął Olo. - Chodź. Zamkniemy je, bo jeszcze się przeziębisz. Już za dużo zimna jak na jeden wieczór. - Stwierdził spokojnie. Złapał go za ramiona i odsunął od okna, po czym zamknął je. Chłopak syknął zirytowany, ale zgasił papierosa. Skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał na swojego kumpla.
- Jeszcze czegoś sobie życzysz, mamo? - Warknął z przekąsem.
- Co cię ugryzło? - Spytał Olgierd. - Przed chwilą jeszcze wszystko było dobrze. Masz straszne wahania nastroju. - Skrzywił się nieco.
- Jestem zmęczony. - Odparł chłopak. Przetarł dłońmi twarz, a potem oparł dłonie na biodrach. Olgierd chwilę wpatrywał się w jego sylwetkę, aż nagle zmarszczył brwi. Po chwili jego oczy rozszerzyły się pod wpływem szoku.
- Krystian... - Sapnął cicho.
- No? - Mruknął chłopak.
- Co to jest? - Spytał, łapiąc go za ręce i oglądając blizny po ich wewnętrznej stronie. ,,KURWA!", pomyślał młodszy. Na śmierć o nich zapomniał. Spuścił tylko głowę. Czuł jak wstyd go pochłania. - Kurwa, ty się tniesz?! - Krzyknął.
Chłopak nie odpowiedział mu. Starszy złapał go za ramiona i potrząsnął nim trochę, a potem przycisnął go do ściany.
- Powiedz. Powiedz, co się wtedy stało. Powiedz to, błagam cię! Muszę wiedzieć! - Rzucał coraz bardziej spanikowany. Chłopak zazgrzytał zębami. Złapał go za koszulkę i przyciągnął do siebie.
- Nic. Się. Wtedy. Nie. Stało. - Wysyczał wkurzony.
***
Wesołej Wielkanocy!
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top