Rozdział 50
Gdy Krystian w końcu się obudził Aru szybko go przytulił i zaczął zasypywać pocałunkami. Chłopak uśmiechnął się i zaspany oddawał pieszczoty, ale gdy chciał się ruszyć skrzywił się i syknął z bólu. Aru pomyślał, że jego przyjaciel ma rację. To się musi skończyć.
- Chcesz coś przeciwbólowego? - Spytał troskliwie, pocierając palcami jego policzek. Chłopak zarumienił się ale skinął głową. Objął szyję bruneta ramionami i wtulił się w niego. Mężczyzna wstał z nim na rękach i poszedł do kuchni. Dał mu tabletkę i szklankę wody, a ten od razu wziął lek.
- Jak się czujesz? - Spytał sadzając go na blacie. Położył mu dłonie na uda i złożył czuły pocałunek na jego głowie. Chłopak westchnął cicho i oparł głowę o jego klatkę piersiową, nieco pod szyją. Uśmiechnął się lekko gdy poczuł kolejne buziaki na głowie.
Brunet złapał go za policzki i lekko cmoknął go w usta.
- Mój maluch. - Westchnął i go przytulił. Chłopak wtulił się w niego i cicho mruknął.
- Kochanie...? - Zagaił, gdy dłuższą chwilę przytulali się do siebie.
- Hm? - Mruknął chłopak. Widocznie znów zaczął przysypiać. Aru westchnął i przez chwilę zastanawiał się jak to rozegrać. W końcu postanowił nieco nagiąć prawdę. Wziął go na ręce i posadził na kanapie w salonie. Chłopak syknął, a brunetowi żal ścisnął serce.
- Co chciałeś? - Spytał. Wstał i podszedł do niego. Przykleił się do jego ciepłego ciała i oparł brodę o jego klatkę piersiową. Od razu dostał czułego buziaka w nos, na którego słodko się uśmiechnął.
Brunet posadził go na kanapie, a sam kucnął przed nim i położył mu dłonie na kolana.
- Kochanie... Może zacznę od tego, że bardzo, bardzo cię kocham i chcę, żebyś był szczęśliwy i bezpieczny... - Zaczął ślamazarnie, jakoś brnąc do przodu. - Każdy ma swoją cierpliwość, ale moja powoli się wyczerpuje. - Westchnął i zanim jego ukochany zdążył się odezwać, kontynuował. - Cholernie się o ciebie boję, wiesz? Chcę rano budzić się obok ciebie, odwodzić cię do pracy, spędzać z tobą wieczory... - Westchnął i uśmiechnął się. Młodszy odwzajemnił gest, niezbyt wiedząc dokąd zmierza brunet. - Rozmawiałem z tym lekarzem, który ci pomógł gdy pierwszy raz się spotkaliśmy... Doszliśmy do porozumienia... - Zrobił krótką przerwę. Serce mu się krajało gdy widział jak jego kochanek robi się coraz bardziej zaniepokojony. Pogłaskał go po policzku. Jego serce wykonało szybkiego fikołka gdy poczuło jak chłopak wtula się w ciepłą dłoń... Teraz nadchodziła pora na nagięcie prawdy. A Aru nie wiedział, co przyniesie późniejsza przyszłość... I cholernie się tego bał. - Byłem u ciebie na komendzie. - Rzucił na wdechu. Obserwował jak twarz chłopaka wykrzywia się w przerażeniu. - Aresztowali tego sukinsyna, a twój szef powiedział, że nie musisz się niczym martwić. Wszystko załatwi. - Pogłaskał go delikatnie po głowie. - Będzie dobrze, Kotku. Będziesz bezpieczny, a ten skurwiel już nikomu nic nie zrobi...
Czekał. Czekał, aż chłopak rzuci mu się na szyję, albo chociaż uśmiechnie się na wiadomość o tym, że jego oprawca jest za kratkami. Lecz on tylko siedział. Łzy napłynęły mu do oczu. Skulił się i zaczął się trząść.
Aru przysunął się do niego z zamiarem przytulenia, lecz zdziwił się cholernie, gdy chłopak go odepchnął.
- Czemu to zrobiłeś?! - Krzyknął na niego. - Mówiłem, żebyś się nie wtrącał! Mówiłem, że nie chcę tego zgłaszać! Czy ty w ogóle pomyślałeś o tym, żeby się mnie zapytać?! - Zaczął krzyczeć. Aron cofnął się lekko.
- Kotku, ja chciałem ci pomóc. - Powiedział cicho z lekkim wyrzutem.
- Może ja nie chciałem pomoc, co?! Nie jestem jakąś cholerną rzeczą, żeby ludzie robili ze mną to, co im się podoba! - Warknął. Czekoladowe oczy skrzyły się od łez.
- Więc dlaczego pozwalasz na to temu sukinsynowi?! - Krzyknął Aru, który dopiero po chwili uświadomił sobie co powiedział. - Kotku, przepraszam, ja- - Zaczął, ale młodszy brutalnie mu przerwał.
- Wiesz dlaczego?! Bo się go po prostu boję! - Wydarł się. Stanął na przeciwko swojego chłopaka. - Jest tak straszny, że zmuszam się, żeby na niego patrzeć! Nie chcę nawet o nim myśleć! A ty mówisz mi, że przez ciebie będę musiał się z nim widzieć! A jak mu tego nie udowodnią?! Jeszcze pomyśli o zemście i wszyscy będziemy mieli przesrane! Pomyślałeś o tym?! - Wydarł się.
- Gdybyś to zgłosił od razu nie byłoby tego całego zamieszania! - Krzyknął brunet, który też zaczynał się wkurzać.
- Może jeszcze mi powiesz, że sam ich zaciągnąłem do tej pieprzonej uliczki, co?! - Wrzasnął, raz po raz wycierając mokrą twarz.
- Nie! To nie jest twoja wina, rozumiesz mnie?! Nie jest i nigdy nie będzie. Ale błagam cię, idź to zgłosić! Proszę! Zrób to dla mnie. - Błagał go.
- Czekaj... Co ma znaczyć ,,Idź to zgłosić"? - Spytał i Aron w tej chwili zrozumiał, że wpadł.
- Okłamałem cię. - Przyznał od razu, lekko spuszczając głowę. - Chciałem sprawdzić jak zareagujesz, a potem naprawdę iść do twojego szefa i-
- Chciałeś się pobawić, co? - Warknął zimno chłopak. Łzy znowu polały się po jego twarzy.
- Co? Nie! Przysięgam ci, że nie! - Rzucił Aru, lekko spanikowany. - Chcę ci pomóc. Naprawdę, dziubku, ale nie wiem jak. Chcę to zgłosić, Darek też mówi, że to by było najlepsze wyjście, ale-
- Nigdzie tego nie zgłosisz, rozumiesz? - Warknął chłopak. - Zapomnisz o tym. Ja też zapomnę i będziemy dalej żyć tak, jak dotychczas, jasne?
- Nie. Nie mogę patrzeć jak ty się męczysz. Nie rozumiem dlaczego nie chcesz tego komuś zgłosić! Przecież po wszystkim można to zamieść pod dywan.
- BO NIE CHCĘ TEGO ZGŁASZAĆ! - Ryknął. Szczęki bruneta zadrżały.
- Może ty wcale się go nie boisz, co? Grasz ze mną w jakąś chorą gierkę! Może nie chcesz tego zgłaszać, bo tobie się to po prostu podoba, co?! - Krzyknął. Chłopak zamilkł. Aru widział, jak jego oczy z każdą sekundą robią się coraz bardziej szkliste. Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział. - Jezu, Kotku, przepraszam! Nie chciałem, ja-!
Przerwało mu mocne uderzenie w twarz. Odruchowo złapał się za bolące miejsce, a potem spojrzał na chłopaka. Ten wyglądał jak siedem nieszczęść. Brunet poczuł ból w sercu.
- Krystian, kochanie, proszę cię, nie chciałem-!
- Zamknij się. - Warknął chłopak. Było słychać, że mimo, że ledwo się trzyma, to bardzo stara się zachować twarz. - Nie chcę cię widzieć. - Dodał i skierował się do wyjścia.
Brunet dopiero po chwili zorientował się, co się stało. Od razu pognał za nim. Złapał go przy drzwiach.
- Błagam cię, nie idź, nie chciałem! Przepraszam! - Zawył i padł na kolana, po czym mocno przytulił się do jego nóg.
- Aron, proszę cię... - Zapłakał chłopak. Brunet mocniej ścisnął jego nogi. - To zabolało, wiesz? - Spytał cicho przez łzy. - Cholernie zabolało. Ale jeśli tak uważasz... To dobrze. - Rzucił chłopak. - Z nami koniec. - Wydusił jeszcze. - A teraz mnie puść, bo chcę wyjść. - Dodał, już kompletnie ignorując ich łzy. Brunet pokręcił głową, mocniej przytulając się do nóg chłopaka. Mimo, że chciał się trzymać... Naprawdę chciał... To wył jak dziecko.
Chłopak w końcu po prostu go odepchnął. A potem wyszedł na mróz w bluzie.
,,To koniec...", pomyślał jeszcze Aru, patrząc za oddalającą się sylwetką.
***
Błagam, nie bijcie.
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top