Rozdział 43

Chłopak spanikował. Cofnął się, lecz potem zamarł, zbyt przerażony, by zrobić krok.

Lodowaty wiatr przewiewał przez jego mieszkanie, sprawiając, że blond włosy falowały delikatnie na wietrze.

Wreszcie odzyskał władzę w nogach. Odwrócił się na pięcie i wyskoczył przez drzwi. Już stawiał stopę na pierwszym stopniu, by w pośpiechu rzucić się do ucieczki, gdy jego oprawca złapał go mocno za ramiona i przycisnął do ściany przed sobą.
- Dobry wieczór, kochanie. - Zagruchał i złożył delikatny pocałunek na jego ustach. - Chodź, dziubku. Zrobiłem ci miłą niespodziankę. - Dodał dumny z siebie i złapał go za rękę, a potem pociągnął do jego mieszkania.

Blondyn zamknął drzwi, a potem bezceremonialnie złapał kurtkę chłopaka i "pomógł" mu się z niej rozebrać. Odwiesił ją, a potem przepuścił młodszego w przejściu prowadzącym do salonu połączonego z jadalnią. 

Krystian stanął pośrodku pomieszczenia zszokowany. Stół był ładnie przystrojony. Dwa zestawy tuż naprzeciwko siebie. Biały obrus, piękne, białe, zdobione talerze, wypolerowane sztućce, kieliszki do wina...
A na środku zapalone świeczki...

- Podoba ci się? - Spytał z nadzieją niebieskooki, po czym podszedł do młodszego i objął go od tyłu. Krystian zerknął w dół i zobaczył duży bukiet pięknych, czerwonych róż. - Dla ciebie, księżniczko. - Zagruchał, przejeżdżając nosem po jego policzku. Chłopak dostał odruchu wymiotnego.

Dłuższą chwilę zbierał się, aż w końcu przyjął kwiaty i wstawił je do jakiegoś wazonu, który akurat wpadł mu w ręce.
Blondyn czekał na niego w jadalni. Gdy zobaczył swoją Owieczkę podszedł do niej i odsunął jej krzesło.
- Mam nadzieję, że ci zasmakuje. - Wyszeptał mu do ucha, a potem delikatnie je przygryzł. Zamruczał zadowolony gdy poczuł jak chłopak drży.

Ruszył do kuchni, a potem wrócił z kilkoma naczyniami. Nałożył im mniej więcej tyle samo dania, a potem nalał im wina do kieliszków.
- Smacznego, słońce. - Zamruczał i z uśmiechem zaczął jeść.

Krystian siedział na krześle nie ruszając się. Był zbyt sparaliżowany strachem, by wykonać jakikolwiek ruch. Był idiotą! Skończonym kretynem! Dał się złapać zupełnie jak wtedy!

Blondyn zauważył, że jego szczeniak nie je i zdziwiony uniósł lekko głowę.
- Coś się stało? - Spytał z troską. Chłopak szybko pokręcił głową i mimo ściśniętego gardła i żołądka związanego w supeł, zajął się jedzeniem.

---

Zjadł całą porcję, podobnie jak jego oprawca. Dopiero teraz zaczął zastanawiać się nad tymi wszystkimi substancjami, które mogą teraz krążyć w jego żyłach.

Blondyn szybko posprzątał, a potem stanął przed chłopakiem i wyciągnął w jego stronę dłoń.
- Chodź, mały, mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - Uśmiechnął się.

Chłopak przełknął ślinę, lecz po dłuższej chwili niepewnie złapał dłoń swojego oprawcy. Mężczyzna zaczął prowadzić go w stronę sypialni. 
Krystian w pewnym momencie po prostu stanął, zbyt przerażony by się ruszyć.
- No chodź, księżniczko. - Zacmokał blondyn. - Obiecuję, że tym razem nie będzie cię bolało. - Dodał i zaczął ciągnąć młodszego w stronę pomieszczenia.
Ten wyrywał się i szarpał, ale posłusznie poddał się, gdy na jego policzek spadło naprawdę mocne uderzenie, przez które boleśnie zderzył się z podłogą.
- Idziemy, kurwo. - Warknął blondyn. Młodszy przytulił się do podłogi, a potem wstał i na miękkich nogach ruszył przed siebie. Czuł jak Artur wgapia się w jego dolne partie ciała. Chciało mu się płakać.

---

Usiedli razem na łóżku, na przeciwko siebie. Krystian bał się spojrzeć w oczy swojego kata, więc siedział od strony zagłówka, grzecznie wpatrując się w swoje dłonie.
- Grzeczny chłopiec. - Zagruchał blondyn i pogłaskał jego skórę. Chłopak zadrżał. - Mam coś dla ciebie. - Dodał zadowolony, jakby ignorując widoczny strach młodszego.
Odwrócił się i zgarnął coś w dłonie, a potem z powrotem zwrócił się w stronę towarzysza i wręczył mu małe, czarne pudełeczko, obwiązane czerwoną wstążką.

- Otwórz, maluchu. - Zachęcił go starszy. Ten rozejrzał się kątem oka. Te czerwone płatki rozsypane po jego pokoju nadawały całej sytuacji wiadomego klimatu. Bał się co będzie w tym pudełku. Przełknął ślinę, a potem niepewnie rozwiązał czerwoną kokardę i tak samo niepewnie uchylił wieczko.

Zamknął je niemal natychmiast i rumiany odruchowo spojrzał na blondyna. Ten uważnie śledził jego ruchy i co jakiś czas delikatnie oblizywał swoje usta.
- Podoba się? - Zamruczał cicho blondyn, wlepiając swoje ślepia w czekoladowe tęczówki.
Młodszy chłopak spuścił głowę i drżącymi dłońmi jeszcze raz uchylił wieczko. Zanim zdążył zamknąć pudełko, blondyn wychylił się i złapał pokrywkę, po czym schował ją za plecami.
Chłopak zamknął oczy. - Uważam, że pięknie będziesz w tym wyglądał... - Szepnął, a potem nachylił się do niego i delikatnie pocałował go w usta.

- Idź się przebierz. - Polecił, a gdy młodszy wstał i skierował się do łazienki, blondyn rozłożył się na łóżku i wskazał mu kąt pomieszczenia. - Tam. - Dodał. Chłopak zaczął cicho płakać. Już i tak długo się powstrzymywał. - Nie bój się, Owieczko... Chcę tylko popatrzeć... - Szepnął jeszcze.
Młodszy skulił się w kącie i zastygł.

- No dobrze... - Westchnął blondyn. - Jeszcze dzisiaj ci pozwolę. Leć. - Rzucił i machnął dłonią w stronę łazienki. Chłopak rzucił się w kierunku wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Gdy już w nim był, zatrzasnął za sobą drzwi i przekręcił zamek. Wziął kilka głębokich oddechów. Dlaczego to się dzieje?! Dlaczego?! Co on zrobił w życiu, że los tak go karze?!

---

Trzymał w dłoni czarną, koronkową i zdecydowanie damską bieliznę. Doskonale wiedział, że MUSI się w to ubrać, ale... Tak bardzo tego nie chciał...

Z łzami w oczach i rumieńcami wstydu na policzkach zsunął z siebie spodnie, a potem bokserki i wcisnął się ten skrawek materiału. Skrzywił się czując, jak niewygodna ona była. Poprawił swoją bluzę, by zakrywała to, co powinna i przejrzał się w lustrze. Czym tak naprawdę się stał...?

Westchnął, gdy nagle przypomniał sobie o bliznach. Miał nadzieję, że blondyn nie zwróci na nie uwagi.
Przełknął ślinę, a potem zdjął bluzę i koszulkę, po czym jeszcze raz zerknął w odbicie. Skrzywił się strasznie i szybko odwrócił wzrok. Zgarnął pudełko i z głośno walącym sercem wyszedł z pomieszczenia.

Blondyn zerknął na niego i zagwizdał, a rumiany chłopak spuścił głowę. 
- No no, laleczko... - Rzucił z zachwytem i wstał z łóżka, po czym podszedł do młodszego, który zaczął drżeć. - A gdzie masz obróżkę? - Spytał Artur. Chłopak tak się zdziwił, że aż na niego spojrzał.
- Jaką obróżkę? - Zapytał cicho, a drugi zachichotał.
- Oj, mój słodki, zapominalski koteczek. - Westchnął i wyjął coś z pudełeczka, a potem pokazał chłopakowi. 

Czarna, cienka, skórzana obroża z metalowym kółeczkiem po środku.

***

Tak, po 43 rozdziałach przechodzimy do właściwej akcji :>

Mam nadzieję, że się cieszycie :>

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top