Rozdział 25

Szarpnął się mocno, a gdy udało mu się wyrwać dla pewności odsunął się na dość dużą odległość. Jego oczy lśniły od złości. 
- Idziemy. - Zadecydował Olgierd przez zęby.
- To idź. - Warknął młodszy. Obaj ledwo nad sobą panowali.
- Masz iść ze mną i coś zjeść. - Rozkazał surowo.
- Zaraz cała przerwa ci zleci i potem będziesz marudził, że jesteś głodny i przeze mnie nic nie zjadłeś. - Chłopak podszedł do drugiego i wyrwał mu swoją kurtkę z ręki, a potem rzucił ją na fotel. Od razu się odsunął, żeby starszy znów go nie złapał.
- Więc chodź ze mną. Po prostu weźmiemy cokolwiek, najemy się, a potem wrócimy. - Spróbował nieco spokojniej, choć złość dalej rozsadzała go od środka. Chłopak w dalszym ciągu wlepiał w niego swoje ciemne oczy, które zdradzały, że był coraz bardziej nieufny. Starszy westchnął. - Jeśli nie chcesz, nie musimy rozmawiać. Możemy po prostu siedzieć w ciszy. Ale proszę cię, nie możesz nic nie jeść przez cały dzień. - Spróbował podejść go z innej strony. - Martwię się o ciebie. Nie możesz tak się głodzić. - Chłopak zamknął na chwilę oczy. Olgierd podszedł do niego i po chwili niepewnie położył mu dłonie na ramiona. Młodszy spuścił głowę. - Chodź. - Poprosił łagodnie, delikatnie gładząc kciukami spięte ramiona. - Nic się nie stanie, jeśli na te 10 minut znikniemy z komendy. - Przekonywał go dalej, w dalszym ciągu kojącym głosem. - Pójdziemy tylko na chwilę, a w dodatku będziemy tuż obok, gdyby coś się działo... - Młodszy westchnął.
Przygryzł lekko wargę, jakby bił się sam się sobą. Starszy widząc jego upór spróbował ponownie.
- Nic się nie stanie, zobaczysz. Wyjdziemy tylko na chwilę, a w trakcie jedzenia będziemy mogli porozmawiać o śledztwie, jeśli będziesz chciał. - Rzucił. Zdziwił się, gdy zobaczył, jak czekoladowe oczy rozbłyskują. - Będziemy mogli obgadać motywy i podejrzanych. - Dodał lekko niepewnie, jakby nie wiedział, czy naprawdę z tego tak ucieszył się chłopak.
- Dobra, to chodź. - Rzucił i zgarnął swoją kurtkę, po czym wyszedł, a zdziwiony przyjaciel poszedł za nim.

---

Stanęli przy ladzie, Olgierd złożył zamówienie, a potem poszedł poszukać wolnego stolika. Chłopak chwilę wahał się, ale ostatecznie wziął dużą kawę i coś do jedzenia, żeby jego kolega z pracy nie zrzędził. 

Przerzucił swoją kurtkę przez oparcie krzesła, a potem usiadł i zerknął za okno. Sypiący śnieg do złudzenia przypominał ten z uliczki. Chłopak zamknął na chwilę oczy, lecz potem wbił wzrok w jasny blat stolika przed nim.
Olgierd westchnął cicho. Fakt, sam mówił, że jeśli młodszy chce, mogą całą przerwę się do siebie nie odzywać, ale to było... Dziwne... Krystian uwielbiał ludzi, a na każdej przerwie gadał jak najęty. Coś musiało się stać. Po chwili uznał jednak, że da młodszemu spokój.

Krystian siedział nie myśląc w zasadzie o niczym konkretnym. Wpatrywał się w jeden punkt, a jego umysł zawieszony był w przestrzeni.
Otrzeźwił go dopiero ruch na jasnym blacie stolika. To kelnerka podawała im ich zamówienia. Chłopak zerknął na swój talerz. Parę tostów i duża kawa, która pachniała wyjątkowo kusząco.
- Krycha...? - Zagaił Olgierd. 
- Hm? - Chłopak niechętnie wziął się za tosty.
- Wątpię czy się tym najesz, ale smacznego. - Westchnął cicho.
- Nawzajem. - Mruknął, ignorując pierwszą część wypowiedzi przyjaciela. Najchętniej w ogóle by nic nie jadł. Chciał tylko tej kawy. 

Olgierd patrzył, jak Krystian niechętnie skubie swój posiłek, jakby skupiał się kompletnie na czymś innym. Tak, chłopakowi zdecydowanie przyda się przerwa od tego śledztwa.
- Ewelina mnie zabije, ale widziałeś jak tamta kelnerka się na ciebie patrzyła? - Spytał i uśmiechnął się lekko. 
Chłopak nadal wpatrywał się w jeden punkt, przeżuwając kawałek kanapki.
- Krycha! - Starszy podniósł lekko głos. Chłopak drgnął.
- Sorry... Mówiłeś coś? - Spytał. Drugi westchnął cicho.
- Pytałem, czy widziałeś, jak ta kelnerka się w ciebie wgapiała. - Powtórzył. 
- I co? - Spytał młodszy. - Mam zabronić jej patrzeć? - Dodał obojętnie.
- Nie, ale myślałem, że będę musiał wybijać ci ją z głowy, bo twoja obecna partnerka się wścieknie. - Zaśmiał się cicho. Chłopak z nieodgadnionym wyrazem twarzy wpatrywał się w niego, a potem wrócił do jedzenia. - A jak tam z Eweliną? Spotykacie się dzisiaj, tak? - Spytał.
- Mhm. - Mruknął młodszy. Właśnie dokończył ostatniego gryza, a potem z cichym, zadowolonym westchnięciem odchylił się na krześle i wziął się za kawę.

Z prawdziwą przyjemnością wziął łyka smacznego, gorącego napoju. Taaak, tego właśnie było mu trzeba! 
Szybko wypił kawę, już do reszty ignorując wszystko wokół. Otarł usta i zerknął na przyjaciela. Ten wpatrywał się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. 
- Najadłeś się? - Spytał kontrolnie.
- Ta. - Mruknął chłopak, w dalszym ciągu czując przyjemny posmak kawy w ustach oraz miłe ciepło we wnętrzu spowodowane gorącym napojem. Odzwyczaił się już od kofeiny. Brunet powtarzał, że jest niezdrowa, a on powinien korzystać z urlopu i porządnie się wyspać, więc od jakichś dwóch tygodni nie miał kawy w ustach.
- To dobrze. - Mruknął Olgierd cicho. Chciałby porozmawiać z przyjacielem ale jak na złość nie mógł znaleźć żadnego dobrego tematu.

Krycha zerknął na talerz przyjaciela. Starszy był dopiero w połowie swojej porcji, a on też miał kawę i to dość dużą. Chłopak westchnął i chwilę bił się z myślami. Nagle w jego umyśle pojawiło się jedno, niewinne słówko. ,,Owieczka.". Od razu podjął decyzję.
- Nie obrazisz się jeśli wrócę na komendę? - Spytał sprawdzając telefon. A konkretniej godzinę. Zostało im dwadzieścia minut przerwy, ale on już miał dosyć. 
- Mamy jeszcze dużo czasu, czemu chcesz wracać? - Zapytał. 
- Muszę poprawić sobie wyniki. - Wymyślił na szybko. - Dobra, może nie muszę, ale chcę. Awans mi się marzy. - Dodał licząc na to, że doda to jemu wiarygodności. - A po tej akcji co ostatnio odwaliłem będę musiał harować jeszcze ciężej. - Westchnął. Szybko pożałował, że wypowiedział ostatnie zdanie, bo dotarło do niego, że jego przyjaciel może zacząć drążyć temat. Zerknął na zegarek. - Dobra, mogę iść czy nie? - Spytał szybko, by zatuszować pomyłkę.
- Posiedź jeszcze ze mną. - Poprosił starszy. - Jak już wrócimy na komendę to ci pomogę i dostaniesz ten awans. - Obiecał. Chłopak westchnął cicho i powędrował wzrokiem za okno.

***

Ideolo 1K słów ;)

Co myślicie?

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top