Rozdział 198
Krystian wsiał na miejsce pasażera i cicho westchnął. Czuł się dziwnie. Z jednej strony Bartek był dosłownie na wyciągnięcie ręki. Ale z drugiej miał wrażenie, że z każdym krokiem w jego kierunku, mężczyzna coraz bardziej się oddala. Sebastian usiadł w fotelu kierowcy i zapiął pas. Odpalił silnik.
- To co. Jedziemy w poszukiwaniu fabryki. - Ucieszył się. Krystian zapadł się w sobie. - Krycha... Wiesz co? Ja naprawdę się cieszę, że ci pomagam. Nudzi mi się w życiu... - Zaśmiał się. - A tak to chociaż mam jakieś ciekawe zajęcie. I dowiedziałem się jakiego rejonu mam unikać jak ognia. - Mruknął i puścił mu oczko. Brunet westchnął.
- Mam nadzieję, że uda mi się go znaleźć. - Wymruczał.
- Na pewno się uda. - Pocieszył go blondyn. - Damy radę. Jesteś najlepszym gliną jakiego znam.
- A znasz jakiegoś innego gliniarza? - Zapytał nieco rozbawiony brunet.
- No... nie. - Przyznał, na co Krystian parsknął śmiechem. - Ale i tak wiem, że jesteś najlepszy. - Powiedział i po raz kolejny westchnął gdy nie udało mu się wyjechać z parkingu. - Nienawidzę czegoś takiego. - Warknął. Przed jego pojazdem ciągnął się sznur samochodów chcących opuścić lub znaleźć swoje miejsce parkingowe. A na jego końcu stale pojawiały się następne.
- No... więc piękna dzisiaj pogoda. - Mruknął blondyn. Krystian zaśmiał się cicho.
- Nie masz bardziej kreatywnego tematu do rozmowy? - Spytał.
- Zawsze mogę zapytać czy wolisz być na dole, czy na górze. - Powiedział i puścił mu oczko.
- Wolę być na dole. - Krystian wyszczerzył się do niego. - A ty?
- Ja też. - Rzucił blondyn.
- W sumie po co pytałem. Przecież wiadomo, że taki uroczy, słodki maluch nie będzie dominatem. - Policjant wzruszył ramionami, a Sebastian aż zachłysnął się powietrzem.
- JA UROCZYM, SŁODKIM MALUCHEM?! - Uniósł się. Krystian parsknął śmiechem.
- Jesteś przesłodki, Blondynku. - Rzucił ewidentnie świetnie się bawiąc.
- Gdybyśmy nie siedzieli w aucie właśnie bym powalił cię na ziemię, usiadł na tobie i zaczął się łaskotać. - Burknął krzyżując ramiona na piersi. Policjant zaśmiał się.
- A ty nie byłeś tym, który powtarzał, że mam się nie przemęczać i uważać na rękę? - Podsunął. Blondyn lekko się skrzywił.
- Będę uważał na twoją delikatną, porcelanową rączkę. - Obiecał.
- Oj, Blondynku, Blondynku. - Westchnął policjant. - Lepiej wykorzystaj puste alejki i wyjedź wreszcie z tego parkingu, bo zaraz nam się ściemni. - Rzucił.
- Już się robi, księżniczko. - Odparł blondyn i spełnił prośbę swojego brata. Krystian cicho się zaśmiał.
- Założę się, że jakby ktoś usłyszał jakąś naszą rozmowę, to uznałby nas za dwóch wariatów. - Rzucił. Sebastian również zaczął się śmiać.
- Niby dlaczego? - Spytał skręcając kierownicą i wyjeżdżając na ulicę. - Przecież to zupełnie normalna rozmowa dwóch dorosłych facetów. - Rzucił.
- No właśnie nie do końca, maluchu. - Mruknął uradowany policjant. Sebastian tylko ciężko westchnął, co jego brat skwitował śmiechem.
- Czy ja naprawdę wyglądam na takiego dzieciaka? - Spytał naburmuszony.
- Gładko ogolony blondynek o niebieskich, uradowanych oczkach szczeniaczka. - Podsumował go Krystian. - Wyglądasz jak przedszkolak. - Dodał troskliwie.
- Dzięki, panie studencie. - Rzucił. - Spytam się kiedyś jakieś emeryta czy ty według nich wyglądasz na dorosłego. Powiedzą mi pewnie, że jesteś malutkim, słodkim chłopcem lubiącym zabawki. - Odgryzł się mu z wrednym uśmieszkiem.
- I mówi to mój maleńki braciszek. Jestem pewien, że wykorzystujesz to, że mieszkasz sam i przed telewizorem zamiast jedzenia bierzesz sobie smoczek, zawijasz się w kocyk i oglądasz bajki. - Powiedział policjant.
- Tak, tak. I jeszcze robię sobie mleko w butelce. - Mruknął rozbawiony blondyn i dodał gazu.
---
Jechali i jechali, rozglądając się na boki. Nie widzieli żadnej fabryki.
- Może ten gościu coś pomylił? - Spytał Sebastian.
- Nie. Kojarzę to miejsce. - Odparł policjant i nieco się zasępił. - Zaraz powinno być takie duże drzewo... - Mruknął. - Pamiętam, że musieliśmy je obejść, a potem jeszcze jakiś czas szliśmy pieszo. Potem skręcaliśmy na jakąś żwirową drogę... I ona prowadziła do fabryki. - Wymamrotał usiłując przypomnieć sobie odpowiednie miejsce. Wlepił spojrzenie w szybę. Wydawało mu się, że żeby dojść do ich celu skręcało się w prawo. Na horyzoncie zamajaczyło mu znajome drzewo.
Po chwili zauważył, że nie kojarzy dalszej trasy.
- Cholera, musieliśmy to przejechać. - Syknął. - Mógłbyś mnie gdzieś tu wysadzić? Rozejrzę się i dam ci znać. - Obiecał. Blondyn zamiast jednak wypuścić go z samochodu podjechał jeszcze kawałek i zaparkował auto na parkingu niedaleko. Zgasił silnik. - Co ty robisz? - Zapytał zaskoczony policjant.
- Jak to co? Idę z tobą, głupku. - Odparł Sebastian. Wysiadł z pojazdu i zaczekał, aż Krystian do niego dołączy.
- Seba... - Westchnął policjant.
- Cicho! - Zbeształ go szybko. - Idę z tobą i ani słowa sprzeciwu! - Zarządził.
- Niech ci będzie. - Mruknął gliniarz. We dwójkę udali się w stronę zauważonego wcześniej drzewa.
Nagle Krystian stanął.
- Widzisz to? - Spytał zaskoczony.
- Co mam niby widzieć? - Odparł dziennikarz, usilnie rozglądając się za czymś, co mogłoby przykuć uwagę jego bliźniaka.
- Patrz tam. - Gliniarz wskazał mu palcem odpowiedni kierunek. Sebastian podążył za jego wskazówkami.
- Żwirowa droga! - Sapnął blondyn. - Znaleźliśmy ją! - Dodał i zerknął na szeroko uśmiechniętego bruneta. - Znaczy... ty ją znalazłeś. - Poprawił się i puścił mu oczko.
- Chodź! - Rzucił policjant. Weszli na drogę. Zaledwie po paru krokach zorientowali się dlaczego wcześniej jej nie zauważyli. Drobny żwir porośnięty był trawą i różnego rodzaju chwastami.
- Jak się czujesz? - Spytał nagle blondyn.
- Podekscytowany... - Odetchnął cicho policjant. - I nieco wystraszony... - Dodał niepewnie. - Ale mam nadzieję, że szybko go znajdziemy. - Uśmiechnął się szeroko. Jego opiekun, mentor i przyjaciel już nie będzie musiał spędzać dnia żebrząc pod sklepami czy śpiąc w ruinach. Będzie mógł wykąpać się w ciepłej wodzie, zjeść porządny, ciepły posiłek, przespać się w świeżej, miękkiej pościeli. Nie mógł się doczekać, aż mu to przekaże. Był wniebowzięty. Wreszcie był w stanie odpłacić za to wszystko, co zrobił dla niego Bartek. Chciał zapewnić mu godne życie. Takie, na jakie zasługiwał.
***
Jeszcze jeden rozdzialik i zaczynamy drugi tomik :DDD
Bo niedobry pan Wattpad nie pozwala na więcej niż 200 części jednej książki :c
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top