Rozdział 189
- Dzięki panu udała się cała akcja, bo zajął pan jednego z porywaczy. - Uśmiechnęła się do niego ukazując proste, białe zęby. Policjant westchnął. Dokończył zupę, a potem podziękował cicho gdy kobieta postawiła przed nim talerz z drugim daniem. Na posiłek składało się jajko sadzone, podane z gotowanymi ziemniakami przystrojonymi koperkiem i kawałkami warzyw w formie sałatki. Policjant zabrał się za jedzenie. Obiad był okropny, pozbawiony smaku i serca. A jednak był tak głodny, że zjadł wszystko. Kobieta ciągnęła swój wywód, chyba nawet nie zauważając, że policjant jej nie słucha.
- Mam jeszcze leki. - Powiedziała, gdy brunet oddał jej talerz. Podała mu tabletkę i kubek wody do popicia. Policjant wsadził pastylkę między zęby, a potem przepił ją wodą. Oddał pusty kubek. Kobieta błysnęła zębami, a potem zabrała brudne naczynia i wyszła kręcąc biodrami. Krystian opadł na poduszki. Zamknął oczy.
<><><>
- Myślicie, że już się obudził? - Zapytała cicho blondynka. Wraz ze swoim policyjnym partnerem oraz ich szefem znajdowali się przed drzwiami do sali Krystiana.
- Zadzwoniliby do nas. - Odparł Zarębski.
- Obiecali nas informować. - Poparł go Kuba. Nagle drzwi do sali otworzyły się i wyszła z nich blondwłosa pielęgniarka. Pchała przed sobą pusty wózek. Przywitała się z policjantami. Ci uprzejmie odpowiedzieli. Nagle Natalia podbiegła do niej.
- Przepraszam bardzo! - Zaczęła. Kobieta odwróciła się w jej stronę.
- Coś się stało? Jak mogę pomóc? - Spytała pielęgniarka.
- Czy pacjent z tej sali już się obudził? - Zapytała Nowak. - Pani przełożeni obiecali nas informować, a komenda nie dostała żadnego telefonu. - Pielęgniarka zamrugała zdziwiona.
- Ach, państwo są z policji! - Rzuciła nagle. - Tak, pacjent już się obudził, właśnie skończył jeść. - Dodała.
- A możemy tam wejść? - Spytał Kuba.
- Tak, ale na krótką chwilę. I proszę go nie denerwować.
- Naturalnie. - Odparł Zarębski. - Dziękujemy.
- Nie ma za co. - Kobieta uśmiechnęła się do nich, po czym poszła w swoją stronę.
Policjanci spojrzeli na siebie, a potem weszli do sali.
Krystian leżał w łóżku, przykryty miękką, grubą kołdrą. Oddychał miarowo i spokojnie. Zdaje się, że spał.
- Współczuję mu tej ręki. - Szepnął Kuba. Piotr pokiwał głową.
- Mam nadzieję, że szybko go wypiszą. - Mruknęła Natalia.
- Zasługuje na porządny urlop, tym razem bez ani jednego wezwania. - Dodał ich szef. Leżący policjant nagle lekko się poruszył. Po chwili otworzył oczy.
- Obudziliśmy cię? - Zapytał Kuba.
- Nie, obudziłem się już jak Sebastian do mnie przyszedł. - Mruknął. Uniósł się na rękach, żeby lekko zmienić pozycję. Oparł się na złamanej ręce i jęknął z bólu. Roguz złapał go, żeby się nie przewrócił, a potem mu pomógł. - Dzięki. - Odchrząknął zawstydzony.
- Nie ma za co. - Kuba uśmiechnął się do niego.
- Szlag mnie trafi przez tą rękę. - Mruknął unosząc w górę przedramię pokryte gipsem.
- Przez ile masz mieć gips? - Zapytała blondynka.
- Przez jakieś trzy tygodnie. - Westchnął cierpiętniczo Krystian. Natalia skrzywiła się wymownie.
- Krycha, chyba nie muszę mówić, że idziesz na urlop... - Zaczął Zarębski.
- Szefie, przecież mogę się na coś przydać. - Powiedział chłopak.
- Ty chyba sobie żartujesz. - Sapnął jego przełożony. - Idziesz na urlop. Obiecuję ci, tym razem bez ani jednego wezwania. Musisz wreszcie porządnie odpocząć. - Postanowił. Krystian westchnął.
- Dobrze, że przynajmniej będę miał kota, to nie umrę z nudów. - Wymruczał.
- Jak to kota? - Zdziwił się Kuba.
- Sebastian ma kota. - Powiedział chłopak.
- Mieszkasz u brata? - Spytała Natalia. Wymieniła z Roguzem znaczące spojrzenie.
- No mieszkam... - Westchnął.
- Dobrze, że będzie ktoś, kto w razie czego ci pomoże. - Powiedział Piotr. Krystian spuścił głowę. - ...Więc czego nam nie mówisz? - Zapytał szef.
- Niczego. - Odparł młodszy policjant. - Wkurza mnie ta pielęgniarka. - Wymyślił na szybko. Zarębski chwilę mu się przyglądał. Krystian przełknął ślinę.
- Kręcisz, stary... Oj, kręcisz. - Westchnął Kuba.
- Jezu! - Uniósł się chłopak. - Dobra, wygraliście!
- Więc o co chodzi? - Dopytywała Natalia.
- Sebastian dostał jakieś zlecenie i musi wyjechać. Nie wie na ile. Dał mi klucze i powiedział, że mogę mieszkać u niego tak długo jak zechcę. - Westchnął.
Przez chwilę panowała cisza.
- Nie wolisz mieszkać ze swoim chłopakiem? - Spytała Natalia. Krystian prychnął. - Wiesz, ważne, że nie byłbyś tam sam. Ktoś mógłby ci pomóc jakby coś się stało. - Ciągnęła. - Ja na twoim miejscu poszłabym właśnie do swojego faceta. - Krystian zazgrzytał zębami.
- Natalia próbuje powiedzieć, że przydałoby się jakby ktoś mieszkał z tobą dopóki nosisz ten gips. - Streścił Kuba. Posłał swojej koleżance sugestywne spojrzenie. Krystian westchnął, a potem zamilkł na chwilę.
- Masz w ogóle taką osobę? - Zapytał cicho Zarębski. Policjant lekko spuścił głowę i pokręcił nią przecząco. Blondynka dopiero wtedy przypomniała sobie, że przecież brunet i jego partner dość konkretnie się pokłócili.
- Szefie, nie jestem dzieckiem. - Odparł nieco urażony policjant. - Dam sobie radę. - Mruknął. - Całe życie dawałem sobie radę sam, to teraz też tak będzie. - Westchnął cicho. - Myślę, że Vergi dotrzyma mi towarzystwa.
- Kto to Vergi? - Spytał Zarębski. Krystian dopiero wtedy uświadomił sobie, że powiedział to na głos. Lekko zacisnął usta.
- Krystian. - Rzucił ostrzegawczo Kuba.
- Kot mojego brata. Pewnie się nim zajmę jak Sebastian wyjedzie. - Wyrzucił w końcu.
- Krycha, ty jesteś teraz tym, który potrzebuje, żeby się nim zająć. - Powiedział Zarębski. Brunet cicho westchnął.
- Mówię, że dam sobie radę. - Mruknął zirytowany.
- Dobrze, spokojnie. - Wtrąciła Natalia. - Przyszliśmy tu, żeby sprawdzić jak się czujesz, a nie, żeby cię zamęczać.
- Jest jeszcze jedna sprawa... - Westchnął Piotr. - Potrzebujemy, żebyś złożył zeznania. Blondynka pokiwała głową.
- Ja nie mam pojęcia co cię spotkało. A naszym nie udało się otworzyć drzwi, z których wszedłeś do tej pożal się Boże jadalni. - Krystian westchnął. Wiedział, że nie ma wyboru. Ale nie chciał tego mówić.
- Spokojnie. Niczym się nie przejmuj. - Wtrącił Kuba.
- Ja już przez to przeszłam. - Poprała go Natalia.
- Czy wy myślicie, że pierwszy raz składam zeznania?! - Uniósł się policjant. - Przypomnę wam, że Zieliński zrobił mi dużo gorsze rzeczy, a i tak musiałem o tym opowiedzieć. = Syknął, a potem przeniósł spojrzenie na Zarębskiego i zaczął wszystko od początku.
***
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top