Rozdział 178
Przekradł się przez ogród i stanął pod balkonem. Zdjął buty, a sam wdrapał się na balkon. Całe szczęście, że zostawili otwarte drzwi.
Jasne promienie muskały jego plecy gdy wchodził do jeszcze swojej sypialni. W drodze powrotnej doszedł do wniosku, że nie ma tu już czego szukać. Jeśli on sam nie jest w stanie sobie wybaczyć nawet nie chciał myśleć co czuł jego chłopak. Krystian rozejrzał się po znanym sobie pomieszczeniu i uśmiechnął się smutno.
Zamknął drzwi na balkon. Zdjął z siebie przepocone po całym dniu ubrania i wszedł pod prysznic. Zamknął oczy. Ileż by dał, żeby cała ta cholerna sytuacja okazała się być tylko idiotycznym, pozbawionym sensu koszmarem.
Po opuszczeniu łazienki sprawdził godzinę. Dochodziła 5 rano. Nastawił sobie budzik na 7 i zasnął momentalnie.
---
Gdy urządzenie zadzwoniło, by oznajmić mu porę początku jego dnia Krystian podniósł się z jęknięciem.
Zgarnął telefon i wybrał odpowiedni numer.
- Cześć, Krystian. - Zaczął zaskoczony Zarębski. - Coś się stało? - Zapytał.
- Cześć, szefie. Nie masz jakiegoś śledztwa dla mnie? - Spytał policjant.
- Krystian... - Westchnął Piotr.
- Nieważne co to jest. Muszę wyrwać się z domu. - Wyjaśnił zdesperowany. Zarębski chwilę siłował się z własnymi myślami. Kuba i Adam dokładnie opowiedzieli mu co stało się w domu Górskich. A Piotr nie miał pojęcia jak zacząć z nim ten temat. Tym bardziej przez telefon.
- Nie. - Powiedział w końcu.
- Co ,,nie"? - Powtórzył zdziwiony chłopak.
- Nie możesz jeszcze wrócić do służby. - Wyjaśnił. - Rozmawiałem z Dominiką i Szwarcem. Oboje są zdania, że ani ty, ani Olgierd jeszcze długo do nas nie wrócicie. - Przyznał.
- Ty chyba sobie żartujesz! - Sapnął. - Ja muszę mieć tą pracę! - Rzucił spanikowany.
- Krystian, spokojnie. Nie powiedziałem przecież, że was zwalniam. - Uświadomił mu. - Potrzebujecie odpoczynku. - Zarządził. - Wracaj do łóżka. Dobranoc. - Powiedział jeszcze i się rozłączył. Krystian przez dłuższą chwilę trzymał telefon przy uchu i słuchał dźwięku zakończonego połączenia. Jego twarz wykrzywiła się ze złości. Cicho westchnął. Zaczął przeglądać swoje kontakty w poszukiwaniu jakiejś deski ratunku. Jego telefon zaczął dzwonić.
- Sebastian... - Wymruczał Krystian i cicho westchnął. Czy on miał ochotę na rozmowę z tym człowiekiem? ...w zasadzie, to nie. Dlatego zaczekał aż urządzenie przestanie dzwonić, a potem wznowił przeszukiwanie kontaktów. Znalazł numer, którego nie spodziewał się ujrzeć w swoim telefonie. ,,Luiza". Nie chodziło jednak o mamę Arona, a o koleżankę Adama prowadzącą bar. Wybrał numer i chwilę czekał.
- Cześć, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zadzwonisz. - Zaśmiała się dziewczyna.
- Cześć. Słuchaj, mogę mieć do ciebie prośbę? - Spytał.
- Jasne. Coś stało się Adamowi?
- Nie, nie. U niego wszystko dobrze. Z Olgierdem dostaliśmy całkiem długi, przymusowy urlop, a ja nie jestem w stanie wyrobić w domu. Pytałem Zarębskiego, ale mówił, że nie ma szans na wcześniejszy powrót do służby. I moje pytanie brzmi czy nie miałabyś dla mnie jakiegoś zajęcia. Wezmę cokolwiek. Muszę gdzieś wyjść. - Rzucił zdesperowany.
- Wow... - Mruknęła. - Czyli na poważnie. - Dodała cicho. - ...Krycha, spróbuję czegoś poszukać. Nic nie obiecuję, ale może coś ci znajdę.
- Ale kiedy?
- Nie mam pojęcia. - Westchnęła.
- Cholera... - Syknął. - Potrzebuję czegoś na już.
- Aż boję się pytać co się u ciebie stało...
- Luiza... ja nie chcę o tym gadać. - Westchnął ponuro.
- Jasne, wybacz. ...a nie możesz po prostu porozmawiać? Wyjaśnić całą sprawę? - Spytała.
- Tu nie ma co wyjaśniać. - Warknął Krystian. - Dobra, dzięki za pomoc. - Mruknął i od razu się rozłączył. - Kurwa! - Zaklął wściekły. Tu nie było co wyjaśniać. Jego facet go nienawidzi, dzieci się go boją, a niedoszli teściowie nie chcą go widzieć. I na domiar złego on, i jego policyjny partner traktują się jak dwójka największych wrogów. Nawet teraz, myśląc o całej sytuacji z nim chłopak czuł złość. Przecież Mazur był taką samą dziwką jak on. I jeszcze miał czelność mu wypominać jego łóżkowe zapędy-!
Krystian jeszcze przez jakieś 5 minut leżał w łóżku, z irytacją wpatrując się w jasny sufit. W końcu nie wytrzymał. Zerwał się na równe nogi. Ubrał jakiś dres i ciepłą bluzę, a potem wziął telefon, portfel i wyszedł. Po cicho zszedł po schodach. Przechodząc przez salon zauważył śpiącą na nim osobę. Zerknął na jej twarz.
Dostrzegł mokre ślady na jej policzkach i prawie się przewrócił. ,,Naprawdę musi mnie nienawidzić...", pomyślał rozżalony. Jakaś jego część chciała przytulić się do ukochanego mężczyzny. Krystian odwrócił wzrok, a potem wziął głęboki oddech i opuścił pomieszczenie.
Stojąc w korytarzu oparł się czołem o chłodną ścianę i pozwolił spłynąć paru łzom. Przetarł załzawione oczy, a potem założył buty. Po cichu wyszedł z domu. Obszedł willę i udał się w stronę znajomych ruin. Potrzebował wyjść z tego domu. Nieważne gdzie. Ważne, żeby nie musiał pokazywać się na oczy swojemu partnerowi. Owinął się bluzą i przemierzył ogród, a potem zagłębił się w las.
<><><>
Aron z głuchym jęknięciem otworzył swoje opuchnięte oczy. Z trudem podniósł się z kanapy i przetarł swoją zmęczoną twarz. Rozejrzał się zmieszany i przez chwilę wytężał swój umysł próbując zrozumieć dlaczego śpi na kanapie w salonie. Gdy wreszcie dotarła do niego wczorajsza sytuacja znów zachciało mu się płakać. Jednakże trzymał się nadziei, że jego Kotek wrócił już do siebie. Wziął swoje rzeczy i zakradł się do ich sypialni. Wszedł do pomieszczenia i stanął w progu. Przeczesał wzrokiem łóżko. Szukał tej konkretnej kuleczki zrobionej z ciała swojego chłopaka i kołdry. Ku jego zaskoczeniu łóżko było puste. Podszedł do mebla i dotknął go dłonią. Materiał był jeszcze ciepły. Chłopak musiał wstać dosłownie chwilę temu. Biznesmen od razu zaczął go szukać. Chciał chociażby go zobaczyć... Chociaż po ich ostatniej awanturze był pewien, że policjant nie chce go widzieć.
Przeszukał całą sypialnię, łącznie z łazienką. A do tego sprawdził jeszcze kuchnię i salon. Tak na wszelki wypadek. W końcu podszedł do drzwi. Zauważył, że nie ma butów jego chłopaka. Oparł się plecami o ścianę i zjechał po niej na podłogę. Po jego policzkach popłynęły łzy. Czy jego chłopak naprawdę tak bardzo go nienawidził-?
- Aruś, kochanie, co ty tu robisz? - Spytała zaspana nieco Luiza.
- Krystian wyszedł. - Brunet pociągnął nosem. Kobieta westchnęła i usiadła obok swojego syna. - On naprawdę aż tak nie chce mnie widzieć-? - Zapytał smutno. Chyba nie chciał znać odpowiedzi.
***
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top