Rozdział 167
- Weź go na kolana. - Poprosił w końcu Darek. Aron podniósł swojego chłopaka i usiadł z nim na fotelu. Przytulił do siebie drżące ciałko. Lekarz zabrał koc i okrył nim drugiego policjanta. Aru zdjął swoją ciepłą marynarkę i opatulił nią młodszego chłopaka. Darek zabrał się za rozcieranie zmarzniętego ciała starszego policjanta, a brunet to samo zrobił ze swoim chłopakiem.
Biznesmen wsunął palce pod szczękę swojego partnera i uniósł jego głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Ja pierdolę. - Syknął wściekły.
- Co jest? - Zapytał Kuba. Brunet odwrócił twarz młodszego policjanta pod światło. Na jego skórze malowały się fioletowe i zielonkawe siniaki.
- Zapierdolę ich. - Warknął i przycisnął do siebie mniejszego. Złożył delikatny pocałunek na jego głowie.
- Trzeba dać im coś na uspokojenie, bo coś im się stanie. - Wymruczał lekarz szukając czegoś w swojej torbie. Wyjął strzykawkę. - Zacznę od tego po prawej, bo ma mniej spięte ciało. - Dodał jeszcze, a potem podszedł do Ola. Ujął jego rękę i szybko coś mu wstrzyknął. - Teraz zaczekamy i zobaczymy czy działa. - Dodał jeszcze. Zerknął na Krystiana. - Nie wiem czy dam radę cokolwiek mu dać. - Przyznał dotykając jego napiętych jak struny mięśni.
- Całe szczęście, że wziąłem to. - Westchnął Aru i wyjął małe opakowanie. Wyciągnął z niego fioletowy żelek i włożył chłopakowi w usta. - Może choć trochę mu pomoże. - Westchnął ponownie.
- Czy ktoś zechce nam wyjaśnić co się stało? - Zapytał zirytowany już Szwarc. - Przecież mieli pojechać do Wierzbickiego, bo gość coś sobie przypomniał. Facet ma 90 lat. Ja nie uwierzę, że 90-letni staruszek z problemami z poruszaniem się tak wystraszył dwóch policjantów. - Syknął. Krzysiek, Maja i Żaneta spojrzeli na siebie.
- Słuchamy. - Zachęcił ich Zarębski. Wiedział, że oni coś wiedzą. Żaneta niepewnie podeszła do nich, a konkretniej do jego komputera.
- Mogę? - Spytała. Szef skinął głową. Kobieta szybko poklikała coś na tablecie i telefonie, a po chwili odwróciła ekran komputera w stronę reszty policjantów.
- Pamiętasz jak ostatnio kazałeś zamontować kamerki we wszystkich furach? - Zapytała.
- Tak, pamiętam! Dawaj, co masz. - Rozkazał zniecierpliwiony Szwarc. Kobieta puściła nagranie. Oczom zebranych ukazał się przerażony Krystian wpadający do samochodu, a następnie cała wręcz horda mężczyzn. Gdy Olo i Krystian usłyszeli tak boleśnie znajomy dźwięk skulili się ze strachu i wydali z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Następnie na ekranie pojawiły się paniczne wybory dwójki policjantów przy której część zamknęła oczy lub odwróciła wzrok. A na koniec moment wytargania ich z samochodu przez mężczyzn.
- Ja pierdolę... - Szepnął Kuba. - Przecież ten facet miał jebane 90 lat. JAKIM KURWA CUDEM-?! - Wydarł się, jakby wbrew samemu sobie. Dwójka przerażonych policjantów znów skuliła się ze strachu. Aru od razu przycisnął do siebie trzęsącego się chłopaka.
- Ile razy mam prosić, żebyście się nie darli? - Syknął Aru. Delikatnie gładził siniaki na twarzy swojego partnera. Przesuwał po nich palcami w myślach modląc się, żeby ten dzień okazał się tylko sennym koszmarem. Krystian nadal nie reagował. Teraz znajdował się w lekko zmienionej pozycji, bo przytulał swoją głowę do torsu swojego mężczyzny. Cała reszta jego ciała nie zmieniła ułożenia.
Dominika i Darek z całych sił starali się wymyślić jakiś sposób na ocucenie swoich znajomych, lecz nic konkretnego nie przychodziło im do głowy. Dominika w końcu zauważyła lekką zmianę w swoim przyjacielu. Kucnęła przed starszym policjantem. Położyła dłonie na jego kolana.
- Olo, słyszysz mnie? - Spytała cicho. Ten po chwili uniósł na nią swój zamglony, wyczerpany wzrok. Kobieta odetchnęła z ulgą. - Jak się czujesz? Zrobili ci coś? Coś wam podali? - Zasypała go pytaniami. Mężczyzna bez słowa spuścił głowę.
- Powinniście nas zamknąć. - Mruknął ponuro. Dominika aż wstała. Spojrzała na resztę. Byli tak samo zaskoczeni jak ona sama. Ponownie kucnęła i zanim zdążyła uczynić cokolwiek, ubiegł ją Zarębski.
- Dlaczego zamknąć? - Zapytał cicho. Policjant chwilę się wahał, delikatnie zaciskając usta.
- Olo, nie musisz- - Zaczęła Dominika.
- Kazali nam zjeść człowieka. - Przyznał w końcu cicho, wpatrując się w swoje dłonie. Na policjantów spadł blady strach.
- Że... co? - Wykrztusił Szwarc, który aż pobladł, a potem zzieleniał z emocji.
- Kazali nam zjeść ludzkie mięso. - Przyznał nieco głośniej. Jego ponury głos odbił się w uszach policjantów. Jego puste, mętne oczy były skierowane na jego dłonie.
- Mój Boże... - Usłyszał cichy szept i zacisnął zęby. Aru z przerażeniem spojrzał na swoje maleństwo, które nadal trzęsło się na jego kolanach.
- Kochanie... - Zagaił cicho, próbując nawiązać z nim kontakt.
- To bez sensu. - Rzucił Olo.
- Co masz na myśli? - Mruknął biznesmen.
- Naćpali go. - Wyjaśnił starszy. - Wierzbicki wmusił w niego dwa kieliszki wódki, z czego jeden był z jakimś syfem.
- Wezmę krew do badań. - Mruknął lekarz. Delikatnie złapał rękę policjanta i po kilku nieudanych próbach wreszcie udało mu się pobrać czerwoną ciecz. Dokładnie zamknął probówkę, podpisał ją niezmywalnym markerem i wręczył Mai. Ta z kolei podeszła do techników.
- Już się zabieram. - Rzucił Janek, zgarnął przedmiot i wyszedł. Aneta od razu pobiegła zanim, żeby pomóc koledze po fachu.
- Jest ci ciepło? - Spytał kontrolnie lekarz podchodząc do zmęczonego policjanta. Ten wzruszył ramionami. Darek sprawdził temperaturę jego skóry i poprawił koc policjanta.
- Co teraz? - Spytał Kuba.
- Cały wydział zajmie się tym pieprzonym Wierzbickim. - Zadecydował wkurwiony Szwarc. - Macie zamknąć każdego kto tam był i wszystkich, którzy wiedzieli o tym, co ten skurwiel tam robi.
- Nasi wyłapali większość bandy. - Wtrąciła Maja. - Reszta patroli dostała zdjęcia wraz z danymi i opisem. - Dodała. Szef skinął głową.
- Idźcie przesłuchać tych skurwieli. - Rzucił.
- Ja też mam iść? - Spytała Dominika. W przypadku tak... niecodziennych spraw była zawsze obecne przy przesłuchaniu podejrzanego.
- Jesteś bardziej potrzebna tutaj. - Mruknął Zarębski. Kobieta skinęła głową.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co możemy jeszcze zrobić. - Westchnęła.
- Za to ja chyba wiem. - Westchnął Aru. Wyjął telefon i wybrał numer.
- Po kogo dzwonisz? - Zapytał Zarębski.
- Do Kamili. - Odparł biznesmen, znacząco spoglądając na Dominikę.
- Myślisz, że pomoże nam z Olem? - Spytała. Mężczyzna kiwnął głową.
Po raz kolejny spróbował zadzwonić do psycholożki, lecz ta jak na złość nadal nie chciała odebrać.
- Kurwa. - Syknął.
- Spokojnie, oddzwoni. - Mruknęła Dominika. Głowa Olgierda opadła na jego splecione na kolanach przedramiona.
- Olo? - Zmartwiła się psycholog. Kucnęła przy koledze z pracy. - Nic ci nie jest? - Dopytała delikatnie dotykając jego ramienia.
- Jestem... zmęczony... - Wymamrotał policjant.
***
Rozdziały znowu straciły na jakości... Ehhh...
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top