Rozdział 16

- Nie ma mowy. - Sprzeciwił się Olgierd. - Nie mogę zostawić cię samego, bo na stówę coś sobie zrobisz.
- Może tak byłoby lepiej... - Wyszeptał cicho. Chciał zachować tę myśl dla siebie, ale jakby jego usta wypowiedziały ją bez jego wiedzy.
- Ty chyba nie mówisz poważnie... Krycha...
- Idź stąd wreszcie! - Krzyknął chłopak. - Jedź na komendę i zajmij się pracą! Nie chcę cię tu widzieć! - Krzyczał dalej.
- Chłopaku, spokojnie, przestań krzyczeć... - Powiedział starszy policjant. Musiał go uspokoić. - Okej, pójdę sobie, dobrze? - Uniósł dłonie i powoli zaczął się wycofywać. Chłopak wstał i ruszył za nim. - Co robisz? - Spytał zdziwiony.
- Sprawdzam, czy już wyszedłeś. - Odparł poważnie młodszy. Był śmiertelnie poważny. I taki... Obcy...
- Pozwól mi tu zostać, cholernie się o ciebie martwię... - Spróbował wziąć go na litość. - Proszę, przestań walczyć... - Dodał spokojnie. Chłopak zamarł.

,,- Przestań walczyć, dobrze ci radzę. - Mężczyzna mocno przycisnął go do materaca.
- Proszę...!
- O co prosisz, hm? - Spytał. Był ewidentnie zadowolony.
- Przestań! - Zapłakał chłopak.
"

- Krystian? - Spytał Olgierd niepewnie. Chłopak stał jak kamień pośrodku pokoju i brał szybkie, nieregularne oddechy. Oczy mieniły mu się od łez. - Krystian, co się stało? 
Chłopak uniósł głowę. W jego oczach lśniła furia.
Podszedł do drzwi. Wiedział, że starszy pójdzie za nim.
Otworzył je.
- Gdzie ty idziesz? - Spytał Olgierd. Chłopak wykorzystał chwilę i kopnął go mocno. Policjant wypadł na klatkę, a młodszy zatrzasnął mu drzwi przed nosem i zamknął je dokładnie. 

Usłyszał pukanie.
- Krycha? Co się dzieje? Wpuść mnie, chcę porozmawiać! - Chłopak tylko niedbałym gestem otarł oczy z łez, a potem poszedł do kuchni.
Przetrząsnął całą lodówkę, kuchnię, a nawet salon, ale nie znalazł ani jednej butelki.
- Kurwaa, muszę skoczyć do sklepu. - Westchnął. Nagle przypomniał sobie, że jego kolega z pracy ciągle stoi pod drzwiami. Słyszał szuranie butów o podłoże i widział cień przesuwający się raz w jedną stronę, a raz w drugą. Jakby tego było mało, Krystian usłyszał dźwięk wiadomości.
Sięgnął po telefon i westchnął, gdy na wyświetlaczu zobaczył swoją dziewczynę. Nie chciał jej widzieć. Wyłączył urządzenie i położył się na kanapie. Trochę mu zajęło, nim zasnął, ale w końcu udało mu się odpłynąć.

---

- Krystian, ostatni raz cię proszę, otwórz te cholerne drzwi! - Krzyknął facet i zapukał w drewno. Warknął wściekły, gdy nie usłyszał kompletnie nic. Cholernie się martwił. Coś złego stało się z jego przyjacielem, a on nie mógł nic z niego wyciągnąć. Chociaż jedno, cholerne słowo. JEDNO. Najlżejszy trop! Wszystko by go ucieszyło. A nie ta cholerna cisza. Odsuwanie się. Izolowanie od ludzi.
To nie było normalne zachowanie jego przyjaciela. Chłopak był towarzyski. Lubił ludzi. A skoro od nich stronił, coś musiało się stać.

- Kurwaaa... - Syknął i wyjął telefon. Zobaczył nieodebrane połączenie. 

- Co jest, szefie? - Westchnął, w dalszym ciągu co jakiś czasu pukając do drzwi. - Ale teraz? ...Cholera, sam nie wiem, co o tym myśleć... No Krycha zachowuje się tak... Dziwnie, jakby coś się stało. Równocześnie nie chce nic mi powiedzieć. Pije na umór, a tak to śpi albo na wszelkie sposoby chce mnie wywalić z mieszkania... Tak, wiem, że to dziwne... A co ja mogę z tym zrobić? ...Na razie to podstępem wykopał mnie z mieszkania, a teraz usiłuję go przekonać, żeby mi otworzył. A jak nie to wezmę wytrych i sam sobie otworzę... Cholera, boję się go zostawić... Tak, wiem, że to dorosły facet, ale musiałbyś to zobaczyć, żeby zrozumieć o co mi chodzi... Dobra, już jadę... Tak... Cześć... - Wyłączył telefon, a potem zastanowił się, czy spróbować po raz ostatni porozmawiać z chłopakiem. Po chwili wpadł na pomysł. Włączył urządzenie.

:Ja
Hej, Zarębski kazał mi jechać na komendę, więc będziesz miał chwilę upragnionego spokoju. Po prostu pamiętaj, że gdyby coś się działo zawsze możesz zadzwonić. Wpadnę do ciebie po pracy.

---

Krystian ziewnął. Jedną nogą był już we śnie, gdy usłyszał dźwięk wiadomości. Warknął, sfrustrowany i przewrócił się na drugi bok.
Opatulił się miękkim kocem i zasnął.

---

Usłyszał ciche kroki. Ktoś usiadł w fotelu obok. Przypomniał sobie chwile z brunetem... Och, jak żałował, że ani razu się do niego nie odezwał.
Kolega musiał chyba wyczuć, że chłopak nie śpi.
- Zaczynam myśleć, że naprawdę potrzebujesz pomocy. - Westchnął Olgierd, patrząc na te wszystkie rzeczy, które stały w tych samych miejscach, w których je zostawił. 
- Błagam cię, idź stąd... - Wyjęczał chłopak. - Ja chcę iść spać... Dlaczego co chwilę wszystko mnie budzi?! - Zawył i zwinął się w kłębek na kanapie. - Ja chcę spać... - Dodał szeptem, drżąc na całym ciele.
- Poproszę psycholog od nas z komendy, żeby z tobą porozmawiała, dobrze? - Spytał kojącym tonem. Chłopak zdecydowanie potrzebował profesjonalnej pomocy.
- Nie. - Warknął. - Idź i daj mi spać. - Warknął.
- Przesypiasz całe dnie... Ja rozumiem, że jesteś serio chory i w ogóle, ale to naprawdę jest dziwne, nawet jak na twój stan. - Stwierdził.
- Idź. - Warknął chłopak i mocniej owinął się kocem. Starszy westchnął tylko.
- Dobra, skoczę zrobić nam coś do jedzenia... - Mruknął.
- Nie chcę nic. - Oznajmił cicho młodszy policjant. Olgierd odwrócił się w jego stronę i przez chwilę po prostu się w niego wpatrywał.
- Wiesz co? - Prychnął nagle. - Możesz oszukiwać wszystkich dookoła. Ale nie mnie. Widzę, że coś się dzieje. Cholernie się zmieniłeś. Ja chcę ci po prostu pomóc. Tak samo cała komenda. My naprawdę nie szukaliśmy cię po to, żeby cię męczyć, tylko po to, żeby sprawdzić, czy nic ci nie jest... I ich możesz oszukiwać. Ale nie mnie. Albo sam powiesz mi co tak naprawdę się stało, albo sam zacznę grzebać. Zaangażuję naszą ekipę i szybciutko znajdziemy, co cię tak zmieniło. Wybór jest twój.

Chłopak przez dłuższą chwilę nic nie mówił, więc starszy policjant westchnął i spróbował z innej strony.
- Jeśli tak bardzo nie chcesz, żeby inni się dowiedzieli, powiedz to mi. Sam to załatwię. Będziemy wiedzieli tylko ty i ja. Nikt inny. - Chłopak prychnął.
- Czy ty naprawdę myślisz, że skoro jestem chory, to mój mózg się skurczył? - Zapytał rozbawiony. - Przecież jeśli powiem ci cokolwiek, ty zaczniesz w tym grzebać i zaangażujesz coraz więcej i więcej osób, plotki się rozniosą... Nieważne, którą opcję wybiorę i tak skończy się na tym, że wszyscy będą wiedzieć... - Westchnął.

***

:>

Do przeczytania,
- HareHeart  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top