Rozdział 155

Krystian wjechał na podjazd. Wysiadł i otworzył bagażnik. Ami wzięła parę lżejszych toreb, a on zostawił sobie najcięższe siatki.
Nagle poczuł większe, ciepłe ciało, które dokładnie przycisnęło się do tego należącego do niego i ręce, które oparły się o samochód tuż obok jego dłoni.
- Kocie. - Ciepły szept owionął jego ucho. - Przecież ci pomogę. - Dodał Aru i wziął część rzeczy. Zarumieniony chłopak złapał pozostałe torby i zaniósł je do kuchni. 
Rozpakował wszystkie rzeczy, a potem poupychał je do półek.

Gdy skończył usłyszał dzwonek do drzwi. Podszedł do nich i je otworzył. W progu zobaczył znajomego blondyna. Uśmiechnął się do siebie.
- Cześć! - Rzucił.
- Yo, Braciszku. - Zarechotał Sebastian. Wymienili się mocnym, męskim uściskiem, a potem weszli do domu.

- Napijesz się czegoś? - Zapytał Krystian. - Zrobię nam po herbacie i pogadamy. 
- Jasne, chętnie. - Odparł blondyn. Ruszył za swoim klonem do kuchni, gdzie spotkali Arona. Mężczyzna uniósł na nich swój wzrok i na chwilę się zaciął.
- Już wiem dlaczego podejrzewacie, że możecie być spokrewnieni. - Rzucił, co klony skwitowały śmiechem. Po miłych przedstawieniach nastała pora na herbatę. Krystian przygotował kubki i wrzucił do nich po saszetce owocowej herbaty. W tym czasie jego brat i facet zajmowali się rozmową.
- Czyli to tobie zawdzięczam mój miesięczny celibat? - Spytał nagle Aru.
- Ja nie wkurzałem Krystiana. - Blondyn uniósł dłonie w obronnym geście.
- Ale podsunąłeś mu ten pomysł.
- I tak nie dam ci się dotknąć, zboczeńcu. - Krystian pokazał mu język.
- Przepraszam? - Zapytał zdziwiony. W momencie znalazł się obok i położył dłonie na jego biodrach. Zacisnął na nich palce. - Już dałeś. - Odparł, po czym wyszczerzył zęby w uśmiechu i zatkał mu usta pocałunkiem. - Nie mogę się doczekać wieczoru. - Wyszeptał w jego włosy. - Wezmę cię w obroty. - Dodał. Krystian wyplątał się z jego uścisku, a potem zalał im herbaty. Podał jedną swojemu zboczeńcowi.
- Chodź do salonu. - Rzucił do swojego klona. Sebastian zgarnął drugi kubek. Krystian wziął też talerz i cukierniczkę.

Przeszli do salonu i odstawili rzeczy na stolik. Adaś usiadł na dywanie i wyciągnął rączki do Krystiana.
- O mój Boże jakie urocze małe maleństwo! - Zapiszczał Sebastian. - Nie mówiłeś, że masz takiego słodziaka! - Zachwycił się. Krystian podniósł chłopca i posadził sobie na kolanach. - Jaki on cudny! A jaki do ciebie podobny. - Dodał rozczulony.
- Dzień dobry! - Usłyszeli i odwrócili głowy. Amelka biegła właśnie w stronę kanapy.
- To mój drugi słodziak. - Rzucił Krystian.
- Nie mówiłeś, że masz brata. - Zauważyła w stronę swojego tatusia.
- Nie wiemy czy jesteśmy rodzeństwem. - Wyjaśnił chłopak.
- Czyli, że mogę mieć kolejnego wujka? - Spytała lekko przekrzywiając głowę.
- Na to wygląda, mała. - Wtrącił blondyn.
- Ale super! - Podskoczyła zachwycona. - O, zapomniałabym! Tatusiu, Antek pyta czy może dzisiaj przyjść ze swoimi rodzicami. 
- Pewnie, że może. - Odparł policjant.
- Cześć, maluchu. - Przywitał się tym czasem Sebastian. - Ale jesteś dużą dziewczynką! Jak ci na imię? 
- Amelka. A pan to...?
- Sebastian. - Przedstawił się. - Masz słodkiego braciszka! Sama też jesteś urocza.
- Dziękujemy. - Odparła mała. - Ale nie przepadam za komplementami. - Przyznała grzecznie. 
- Okay, rozumiem. - Uśmiechnął się do niej. - A za czym przepadasz? - Spytał.
- Za Tatusiem... - Powiedziała na co mężczyźni się uśmiechnęli. - Za Adasiem, za tatą... Za Lucym... - Zaczęła wymieniać.
- Kochasz swoją rodzinę, co? - Spytał.
- Oczywiście. - Odparła mała.
- Chciałaś coś jeszcze? - Zapytał Krystian.
- To w sumie tyle. Lecę mu odpisać! - Powiedziała i pobiegła do siebie.
- Ale ona urocza. - Uśmiechnął się Sebastian. 
- Tak. - Zgodził się Krystian.

Resztę czasu spędzili na rozmowie i piciu herbaty.
- Dobra. Dochodzi 16. Chodź, trzeba się w końcu wziąć za tą imprezę. - Westchnął Krystian. Sebastian ruszył za nim do kuchni. - Tam są wszystkie garnki i patelnie. Pokrywki poukładane są tu. Tu masz przyprawy, a zioła są na parapecie. Lodówkę chyba znajdziesz. - Mówił oprowadzając go po kuchni. Sebastian zachichotał. 
- Znajdę, znajdę. - Zapewnił.
- Okay. Ja zajmę się kurczakiem, bo trzeba go na trochę odstawić. Ty możesz sobie siąść. - Zaśmiał się. 
- Przyszedłem specjalnie wcześniej, żeby ci pomóc. - Obruszył się mężczyzna.
- Okay, wiem. Po prostu większość rzeczy zrobię później, żeby była ciepła. I wtedy zdecydowanie będę potrzebował pomocy. A teraz możesz wziąć jakieś miski i wsypać do nich chipsy, żelki i wszystko inne co jest na blacie.
- Okay. Wszystko razem? - Dopytał jeszcze.
- Wiesz co...? Podziel to na dwie osobne kupki; słoną i słodką. I wtedy wymieszaj je i wsyp do różnych misek. Poukładamy to jakoś, żeby każdy mógł dostać. - Powiedział. - A ja ogarnę napoje. Lubisz koktajle? - Spytał.
- W sumie zależy kto je zrobi. - Blondyn wzruszył ramionami.
- Czyli lubisz. - Zaśmiał się Krystian. - Będziesz chciał zostać na noc czy pojedziesz do domu własnym autem? - Zapytał.
- Nie wziąłem rzeczy na przebranie. - Sapnął blondyn.
- Człowieku, najwyżej dam ci coś swojego. Spokojnie. - Brunet poklepał go po ramieniu. - Okay, zanieś to do salonu. Tylko nie zdepcz małego. Ja zrobię marynatę. - Mruknął wyciągając odpowiednie przyprawy.

Sebastian wziął tackę, na nią zgarnął miski i poszedł do salonu. Rozłożył je na stole. Usłyszał dzwonek do drzwi.
- To pewnie Filip. - Rzucił Aru i pobiegł do drzwi. Otworzył je i przywitał się z mężczyzną.
- Powiedziałem Natalii i małemu, żeby przyszli później. - Wyjaśnił. - Cześć, Krystian. - Przywitał się z blondynem. - Ładnie ci w jasnych włosach. - Rzucił po chwili.
- Cześć! - Dobiegło ich z kuchni. Zaskoczony Mora obejrzał się na źródło dźwięku. - Seba, wrosłeś w ten salon czy co?! - Oburzył się chłopak.
- Już idę! - Odkrzyknął blondyn, złapał tackę i pobiegł do kuchni.
- Wszystkiego się dowiesz. - Rzucił rozbawiony Aru poklepując ewidentnie zaskoczonego policjanta po ramieniu.
- No mam nadzieję. - Mruknął ten.

Całą godzinę szykowali się do przybycia gości. Poukładali wszystko na stole, przygotowali potrawy do zrobienia, na szybko posprzątali jeszcze salon i łazienkę tuż obok. Filip z Aronem dokańczali spaghetii w kuchni. Krystian polecił im nastawić cały garnek jajek. Ci mimo zdziwienia wykonali polecenie bruneta. Chłopak nie powiedział im co chce z nimi zrobić, mimo usilnych pytań policjanta i biznesmena. Planował coś naprawdę ekstra.

---

Gdzieś przed 17 Lucy wpadł w szał, szczekając i warcząc na drzwi. Krystian zdębiał. Przecież ten psiak nigdy nie szczekał. Przeczucie, że coś jest nie tak powróciło. Chłopak zgarnął swojego partnera i poszedł do drzwi. Poprawił na rękach Adasia, który nie miał zamiaru dać się postawić. Otworzył drzwi i z miejsca wyczuł dziwnie napiętą atmosferę.
- Cześć, wchodźcie. - Rzucił mimo wszystko, szeroko się uśmiechając. Dopiero po chwili coś przykuło jego uwagę. A raczej, ktoś.
- Kurwa, co oni tu robią?! - Warknął Aru, odgradzając swojego chłopaka od dwójki policjantów. Ten odsunął się od drzwi, zagradzając drogę swojej córce, która chciała przywitać się z kolegą. Zarębski przeciągle westchnął. Zrobił krok w przód.
- Chodźcie. Musimy pogadać. - Powiedział.

***

Ten rozdział był koszmarem. KOSZMAREM! Tylko ta końcówka była w miarę do napisania.
Dlatego jest taki krótki.

Jeszcze mi się w sumie podoba moment jak Filip mówi do 'Krystiana', że ładnie mu w jasnych włosach xD

Do przeczytania,

- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top