Rozdział 150

- Niech zgadnę: Aru pisze. - Uśmiechnął się Olgierd.
- Po czym poznałeś? - Spytał Sebastian.
- Przyjrzyj się mu. Serduszka w oczach i uśmiech szeroki jak plasterek arbuza. Głupi by zgadł, że właśnie pisze ze swoją drugą połówką. - Mruknął. W kącikach jego ust krążył uśmieszek.
- Och, zamknij się. - Mruknął chłopak i zarumienił się delikatnie.
- Kolejny dowód! - Rzucił Olo. - Rumieni się jak pisze ze swoim facetem. - Dodał.
Krystian zignorował swojego przyjaciela i odpisał swojemu mężczyźnie.

:Ja

Dlaczego starym i schorowanym?

Aru <3:

Bo mam gorączkę :c

:Ja

Moje biedactwo...

Aru <3:

Masz wyrok:

Krystian parsknął śmiechem.
- Chcemy wiedzieć o czym piszecie? - Spytał Olo.
- Aru mówi, że jest stary i schorowany, a jak spytałem dlaczego, to powiedział, że ma gorączkę i wysłał mi zdjęcie z podpisem ,,Masz wyrok".
- 36.7, prawda? - Spytał rozbawiony Sebastian. Jego Jakey też robił mu takie numery.
- Dokładnie. - Zarechotał chłopak.
- Prawdziwie umierający facet. - Dodał Olo.

:Ja

Wybacz, Aru, ale muszę lecieć :c

Aru <3:

Zostawiasz swojego mężczyznę w chorobie?
Wstyd :<

Chłopak przewrócił oczami. Mimo wszystko, uśmiechał się. Kochał swojego faceta. Zauważył smutne spojrzenie Sebastiana i od razu jego uśmiech zbladł.
- Wybacz, że tak się szczerzę. - Mruknął cicho. Blondyn machnął ręką.
- To nie twoja wina. - Westchnął. - Zróbmy te papiery. Chcę już wrócić do domu. - Dodał spuszczając wzrok. Zmartwiony Krystian wymienił spojrzenia z Olgierdem, po czym faktycznie wrócił do wypisywania papierów.
- Dobra, nie mogę patrzeć jak się tak męczysz. - Powiedział w końcu starszy policjant, po czym podszedł do biurka kolegi i wziął z niego część dokumentów. - Chodź, pomogę ci z tym, a on sam sobie poradzi. Najwyżej potem mu je jeszcze sprawdzę. - Sebastian przeniósł się do biurka nowego znajomego i razem z nim pochylił się nad dokumentami.

---

Siedzieli nad tymi dokumentami zdecydowanie dłużej niż powinni. Krystian wyprostował się i jęknął z bólu, który zalał jego ciało niczym wzburzona fala.
- Nienawidzę go za to. - Syknął zamykając oczy.
- Mówię ci, zmuś go do masażu. Ja zawsze groziłem Jake'owi celibatem i w końcu zawsze mnie masował. - Uśmiechnął się blondyn.
- Na masaż musiałbym pojechać do domu... - Westchnął. - A do tego jeszcze trochę... I jeszcze chcieliśmy skoczyć zrobić te testy.
- Ja dalej w to nie wierzę. W to, że tak nagle mogę mieć brata, o którym nikt nigdy mi nie powiedział... - Mruknął blondyn. Policjant nic nie mówiąc przeciągnął się i syknął z bólu.

- Zgodzisz się na przesłuchanie? - Spytał Olo. - Zrobimy od razu wszystko, a potem będziecie mieli spokój. - Sebastian zerknął na swojego klona. Chłopak wzruszył ramionami.
- I tak będę musiał to opowiedzieć. - Westchnął. - I wolę opowiedzieć to Olgierdowi niż Zarębskiemu. - Przyznał.
- Chcesz mieć to za sobą? - Spytał Olo wyciągając notes. Chłopak pokiwał głową. Wstał zza swojego biurka i usiadł obok blondyna. 
- Damy radę. - Sebastian objął go ramieniem i posłał pokrzepiający uśmiech. Brunet niepewnie oddał gest, a potem cicho westchnął. 

Chwilę zbierał swoje myśli i uspokajał rozszalałe serce, a potem zaczął mówić. Jego głos drżał i czasem się łamał, ale uparcie brnął do przodu. A gdy nie miał już sił, by kontynuować, Sebastian troskliwie i z uporem pchał go do przodu, do końca.

Gdy brunet wreszcie skończył swoją opowieść odetchnął drżąco i otarł swoje oczy wierzchem dłoni. 
- Wreszcie koniec. - Wymamrotał cicho i zamknął oczy. Wziął głęboki oddech i zerknął na swojego klona. Blondyn patrzył w jego oczy z mieszanką szoku, smutku i jakiegoś dziwnego rodzaju podziwu. Sebastian był pod wrażeniem tej siły i woli walki, która trzymała jego znajomego przy życiu. 
- Teraz ja... - Mruknął cicho. Krystian uniósł swój kubek i upił łyk. Przyjemnie ciepła ciecz rozlała się po jego ciele czule kojąc jego nerwy i niedawne wspomnienia. Westchnął cicho. Tego było mu trzeba. Zerknął na swojego klona, który ze zdecydowanie mniejszymi nerwami opowiadał to samo, co mówił parę godzin wcześniej. Gdy chłopak opowiadał o morderstwie swojego chłopaka, Krystian poczuł się... dziwnie. Blondyn wyraźnie zmalał, jego głos przycichł, oczy straciły blask. Jego tęczówki zrobiły się ciemne, mroczne, zupełnie pochłonięte przez te straszne wspomnienia. Blondynek wyglądał na jeszcze młodszego niż był w rzeczywistości. Wydawał się słaby i bezbronny. ,,Czy właśnie tak wyglądały myśli Arona gdy spotkał mnie po raz pierwszy?", zastanawiał się. Sebastian wyglądał tak... biednie i smutno, że brunet poczuł przemożną chęć zajęcia się tym biedactwem. Naraz kolejna myśl utorowała sobie drogę do jego mózgu. ,,Czy to właśnie tak czuł się Olo? I mój Aru? Czy też widzieli mnie jako małą, przerażoną kupkę nieszczęścia?", pomyślał i westchnął. Znał odpowiedź. Wiedział, że BYŁ małą, przerażoną kupką nieszczęścia, którą ktoś musiał owinąć swoimi ramionami niczym magiczną taśmą i pomóc mu posklejać się do kupy po traumie jakiej doświadczył. Miał dziwne przeczucie, że jego klon nie miał takiej osoby i poczuł jak współczucie toruje sobie drogę przez jego serce. Właśnie w tamtej chwili podjął decyzję - pomoże temu chłopakowi, nawet jeśli miałoby się okazać, że nie są ze sobą spokrewnieni. Nie pozwoli, żeby blondyn był już sam.

---

Wszystkie zeznania i formalności zajęły im tak długo, że o godzinie 21:37 dwie, prawie identycznie postaci nadal siedziały w tym samym pomieszczeniu, dokańczając wszystkie dokumenty.
Ich cierpienie zostało przerwane przez ciche pukanie do drzwi.
- Dalej tu jesteście? - Spytał zaskoczony Zarębski. Jego wzrok spoczął na blondynie.
- Szefie, tego jest tak dużo do wypełnienia, że musieliśmy tu tyle siedzieć. - Obronił ich Krystian. - Właśnie skończyłem ostatnie papiery. - Westchnął i cicho ziewnął.
- Wracajcie do domów. - Powiedział troskliwie szef. - A wasza dwójka jutro zaczyna od południa. Wyśpijcie się. - Dodał i życzył im dobrej nocy, po czym wrócił do siebie. 
- Masz jeszcze siły, żeby skoczyć na te testy? - Zapytał blondyn. Chłopak kiwnął głową.
- Chodźcie, podrzucę was. - Rzucił Olo i cała trójka udała się na podziemny parking.

- Nie mogę się doczekać aż wrócę do domu. - Mruknął blondyn. - Muszę nakarmić Vergila... - Dodał i również ziewnął zasłaniając usta dłonią. Oparł się o drzwi i przymknął oczy.
- Nie śpij. - Mruknął Krystian. - Nasz szofer porozwozi nas do domów i będziesz mógł się położyć. ...Nie zapomnij nakarmić kota. - Dodał jeszcze ze zmęczonym uśmiechem na ustach. Marzył tylko o tym by iść się wykąpać, a potem wtulić się w swojego mężczyznę i iść spać. Jak na zawołanie jego telefon rozdzwonił się.
- Halo? - Spytał zaspany nawet nie zerkając na wyświetlacz. Włączył głośnomówiący i cicho ziewnął.
- Hej, kochanie. - Dobiegł ich nieco zmartwiony głos bruneta. - Kiedy kończysz? - Spytał. - Nie było cię w domu od rana, martwię się. - Dodał troskliwie. Krystian znów uśmiechnął się ze zmęczeniem.
- Muszę załatwić jeszcze jedną rzecz i wracam do domu. - Powiedział.
- Okay. Czekam na ciebie. - Mruknął brunet. - Wreszcie udało mi się zrobić to japońskie danie, o którym ci mówiłem. - Pochwalił się. - Wyszło pyszne, mam nadzieję, że tobie też posmakuje. - Przyznał troskliwie.
- Aru, ja mam ochotę na ciepłe, miękkie łóżko. - Wymamrotał chłopak. - I ciebie w roli przytulanki. - Dodał po chwili namysłu. - Reszta jest nieważna. - Powiedział.
- Mam nadzieję, że nie prowadzisz przy takim zmęczeniu? - Mruknął Aru.
- Spokojnie, Olo siedzi za kółkiem. - Mruknął.
- To tu? - Spytał cicho starszy policjant. Krystian rozejrzał się i pokiwał głową.
- Muszę kończyć. - Mruknął.
- Kocham cię, Kocie. Wracaj szybko. - Usłyszał i czule się uśmiechnął.
- Ja ciebie też. - Odmruknął i rozłączył się, po czym ziewnął i przetarł swoją twarz.

Wysiedli z pojazdu i udali się do recepcji.

Po wypełnieniu formalności oddali swoje próbki śliny i odpowiedzieli na parę pytań. Byli pewni, że spędzili tam tylko kilkanaście minut lecz gdy spojrzeli na zegarki ze zdziwieniem zauważyli, że minęło trochę więcej niż godzina zanim opuścili mury tego budynku.
- Chcę spać. - Jęknął blondyn.
- Mhm... - Poparł go jego klon.
- Chodźcie, odwiozę was do domów. - Zaoferował Olo. Klony chętnie skorzystały z tej oferty.

Odwieźli blondyna do domu, a potem podjechali pod znajomą willę.
- Do jutra, Dzieciaku. Dobranoc. - Rzucił czule Olo.
- Dobranoc. - Odmruknął chłopak, po czym cicho otworzył drzwi i wślizgnął się do domu. Zdjął buty i lekką, przejściową kurtkę, a potem poszedł do salonu skąd dochodził jakiś dźwięk. Lucy przydreptał do niego i zamiatając powietrze ogonem przytulił pysk do swojego właściciela.
- Hej, Lucy. - Ziewnął chłopak. Zobaczył, że na kanapie siedzi jego facet, a tuż obok śpi malutka kuleczka w postaci jego blondwłosej córeczki. Uśmiechnął się na ten widok. Aru podszedł do niego.
- Chodź, dam ci jedzonko, skarbie. - Zagruchał, a potem przyciągnął do go pocałunku. 
- Chcę spać. - Zamarudził młodszy.
- Najpierw zjesz. - Odparł brunet i posadził go na kanapie. Wrócił po chwili dzierżąc ze sobą talerz z ryżem i jakąś potrawką z kawałkami mięsa. - Skoczę zanieść ją na górę. - Dodał i wziął Amelkę na ręce.
Krystian spróbował dania. Było pyszne, ale był tak zmęczony całym dniem i pędzącymi myślami, że wyczyścił talerz, a potem oparł głowę o zagłówek i zamknął oczy. ,,Nic się nie stanie jak na chwilę je przymknę.", pomyślał.

Ocknął się i zamrugał zdziwiony. Właśnie wlatywał na piętro ich domu. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, że wcale nie wlatuje po schodach - to jego Aru niósł go jak maleńkiego chłopca, czule tuląc jego drobne ciałko do swojej piersi. Ułożył się wygodnie w jego ramionach.
- Już cię kładę, Dziubku. - Zagruchał brunet i złożył na jego ustach krótki pocałunek.
- Muszę iść się umyć. - Ziewnął młodszy.
- Jutro. - Odparł Aru. - Teraz cię rozbiorę i położę do łóżka, skarbie. - Zagruchał.

***

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top