Rozdział 147

Krystian usiadł na swoim miejscu i zdusił jęknięcie. Całe ciało go bolało. Chciał poszukać sobie czegoś przeciwbólowego lecz nie miał sił by to zrobić. Podjął już decyzję o celibacie. 
- Założę ci pieprzony pas cnoty jeśli będę musiał! - Warczał schylając się by zajrzeć do szafki w poszukiwaniu tabletek.
- Cześć. - Rzucił z uśmiechem Olo, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Odwiesił swoją kurtkę i zerknął na przyjaciela. Nawet z tamtego miejsca zauważył malinki pokrywające ramiona jego współpracownika. Podszedł do kolegi i z uśmiechem poprawił mu kołnierz koszulki.
- Ciebie to bawi? - Warknął chłopak.
- Mało wam było mało po ostatnim razie? - Zapytał policjant.
- Daj mi spokój. - Burknął. - Jak z nim gadałem przez telefon to powiedział, że chce przynajmniej trzy rundy. Kurwa, Olo, ja myślałem, że on żartuje. - Sapnął opierając twarz o dłoń. Starszy parsknął śmiechem. - Powiedziałem mu, że ma celibat. Do odwołania. - Mruknął ignorując śmiech swojego przyjaciela. 
- Uwierzył ci? - Spytał rozbawieniem w głosie.
- Nie wiem. - Przyznał ponuro chłopak. - Ale sprawię, że mi uwierzy. A jak dalej będzie chciał się dobrać do mojej dupy to założę mu jakiś cholerny pas cnoty i kurwa wrzucę ten pieprzony klucz do Bałtyku. - Warknął. Wyprostował się nagle i aż jęknął z bólu. - Kurwa... - Dodał jeszcze przykładając dłoń do swoich pleców. - Nie masz czegoś przeciwbólowego? - Spytał błagalnie. Olgierd podszedł do swojego biurka i wyjął stamtąd tabletkę i butelkę wody. - Dzięki, ratujesz mi życie. - Sapnął chłopak.
Wyjął białą pastylkę i połknął ją, zapijając lek wodą.
- Kurwa, zachciało mu się jakichś dziwnych pozycji. Plecy mnie napierdalają jakbym trzaskał brzuszki od rana, na zmianę z podciąganiem i pompkami. - Warczał idąc do kosza. Wyrzucił folię po leku, oddał resztę paczki oraz butelkę wody koledze i wrócił na swoje miejsce. 
- Serio widzę, że przesadził. - Mruknął Olo ze współczuciem. Już nie było mu do śmiechu. Chłopak tylko westchnął, a potem położył swoją głowę na splecionych ramionach. - Wyspałeś się chociaż? - Spytał troskliwie.
- Człowieku, byłem tak padnięty, że gdyby mnie nie obudził to bym dzisiaj w ogóle nie przyszedł. 

- Jezu, ale ulga. - Westchnął młodszy gdy lek w końcu zaczął działać. Odchylił się na krześle i zamknął oczy. - Wiesz już czy mamy coś dzisiaj? - Zapytał nawet nie zerkając na przyjaciela.
- Dalej siedzimy nad Zielińskim. - Odmruknął mu kolega. - Zarębski ze Szwarcem są pod wrażeniem. - Dodał jeszcze. - Słyszałem ich rozmowę jak wczoraj wychodziłem z komendy.
- Jaką rozmowę? - Spytał młodszy.
- O tobie. Byli w szoku jak dobrze sobie radzisz. I chcą, żebyś to ty wsadził tego skurwiela za kratki. 
- I zajebiście. - Przyznał młodszy.

Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
- Cześć. - Rzuciła Żaneta. - Chodźcie do mnie, coś wam pokażę. - Mruknęła i zmierzyła Krystiana podejrzliwym spojrzeniem.
Policjanci spojrzeli na siebie zdziwieni, ale zaraz udali się do pokoju informatyków.

---

- Jesteś z nami szczery? - Spytała kobieta gdy już zamknęła za nimi drzwi.
- W jakiej sprawie? - Odparł szczerze zdziwiony Krystian.
- Co ty robiłeś przed pracą w policji? - Zapytała.
- Żaneta, ja nie robiłem nic innego. Od początku siedzę w tej branży. - Wyjaśnił. Koleżanka w dalszym ciągu wpatrywała się w niego.
- Wyjaśnisz nam o co ci chodzi? - Spytał Olo. Informatyk przetarła twarz, szybko przywołując się do porządku.
- O to. - Mruknęła wstukując coś na klawiaturze. - Zieliński miał rację. - Dodała.

Policjanci spojrzeli na projektor. Ich oczom ukazał się materiał jakiejś stacji telewizyjnej. Kobieta bez słowa puściła nagranie.

- Mamy wspaniałe wiadomości! Dobiegły nas informacje jakoby wojna na Bliskim Wschodzie zbliżała się ku końcowi. Szczegóły przedstawi nasz reporter, Sebastian Górski. Sebastianie, czy mógłbyś powiedzieć nam coś więcej? - Spytał głos.
- Dzięki. - Odpowiedział szczęśliwy reporter. - Jak widać, wszystko co złe kiedyś się kończy. - Zażartował. - Przywódcy wojsk wreszcie zdecydowali się rozpocząć negocjacje... - Krystian nie słuchał dalej. Wlepiał swoje zszokowane spojrzenie w... blondwłosą i niebieskooką kopię siebie. Razem z Olgierdem po prostu stali pośrodku pomieszczenia, z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi w zdziwieniu ustami.
- Jesteś pewien, że jesteś jedynakiem? - Zapytał Olo. Krystian nie odpowiedział.

---

- Znalazłam wam jego adres. - Mruknęła informatyk wysyłając im na telefony odpowiedni adres. 
- Mogę was o coś prosić? - Spytał nagle chłopak. - Nie mówcie nic Zarębskiemu. A tym bardziej Szwarcowi. Jak oni mi nie uwierzą, że to nie jestem ja, będę miał przejebane. Muszę to wyjaśnić, a dopiero potem od nich iść. - Rzucił niemalże desperacko. - Przysięgam wam, to nie jestem ja. Ja nigdy nie robiłem jako reporter. Nigdy nie byłem niebieskookim blondynem. Nigdy, rozumiecie? - Spytał. W jego głosie powoli zaczynała wybrzmiewać panika.
- Spokojnie, Dzieciaku. - Odparł Olo. - Nic nie powiemy. - Obiecał. Kobieta skinęła głową. Chłopak odetchnął.
- Dzięki. - Odparł z wyraźną ulgą w głosie. - Chodź, jedziemy. - Dodał i pożegnał się z koleżanką, a potem poszli po swoje kurtki i pojechali pod wskazany adres.

---

Krystian przełknął ślinę. Bezwiednie zaciskał palce na swojej policyjnej plakietce, którą właśnie trzymał w dłoni.
- Dobrze się czujesz? - Szepnął Olo.
- Nie wiem. - Przyznał młodszy. Starszy policjant podniósł dłoń i zapukał do drzwi. Serce Krystiana zerwało się do galopu. Nie wiedział dlaczego tak na to wszystko reagował.

Usłyszeli ciche kroki. Krystian zerknął jeszcze na przyjaciela stojącego po jego prawej stronie.
Właściciel domu niepewnie przekręcił zamek, a potem otworzył drzwi. Najpierw zobaczył Krystiana i to właśnie na nim skupił całą swoją uwagę, ignorując wszystko wokół.
Olgierd zbaraniał widząc dokładną kopię swojego przyjaciela. Zamrugał szybko tym samym przywracając swój umysł do pełnej trzeźwości.
- Em... dzień dobry. - Zaczął miękko. Ani Krystian, ani drugi chłopak nie wyglądali jakby chcieli zaczynać jakiekolwiek rozmowy. Dopiero po dłuższej chwili blondyn zauważył drugiego policjanta. - Możemy wejść? - Spytał. Niebieskooki bez słowa się odsunął tworząc im przejście. Olgierd ukradkiem złapał dłoń swojego kolegi i pociągnął go za sobą.

Wsunęli się do jasnego korytarza gdzie zdjęli swoje buty i zostawili kurtki. Wyglądało na to, że Krystian powoli wraca do siebie.
- Olgierd Mazur, Krystian Górski. - Przedstawił ich. Zauważył zszokowaną iskierkę w jasnych tęczówkach. Doskonale wiedział, że wywołało ją nazwisko jego kolegi. Było identyczne. Dokładnie jak ich wzrok, mimika twarzy czy drobne, ledwie zauważalne gesty, takie jak na przykład to, że Sebastian na zmianę zaciskał i lekko rozluźniał swoje dłonie. Starszy policjant tyle razy widział już ten gest, że nie mógł go nie zauważyć. Krystian robił identycznie. Przynosiło mu to po prostu jakąś dziwną ulgę nawet pomimo tego, że robił to mimowolnie. Taki nieszkodliwy tik nerwowy.

- Wygląda na to, że musimy porozmawiać. - Powiedział Olgierd. Blondyn skinął głową.
- Zapraszam. - Westchnął cicho i zaprowadził ich do salonu. Starszy policjant był coraz bardziej zmieszany. ,,Nawet sposób poruszania się mają podobny.".

---

Razem z Krystianem usiadł na kanapie podczas gdy właściciel domu zajął fotel. Olo uważnie przyjrzał się blondynowi. Wpatrywał się w swoje dłonie i usilnie nad czymś myślał, z nerwów zaciskając usta i marszcząc brwi. Krystian po jego lewej robił dokładnie to samo.
- Masz rodzeństwo? - Wypalili jednocześnie.
- Wychowywałem się w domu dziecka. - Przyznał blondyn.
- Jestem jedynakiem. - Odparł brunet. - Przynajmniej tak mi wszyscy mówili. - Dodał nieco ciszej.
Olgierd nie wierzył w takie przypadki. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ci dwaj najprawdopodobniej są braćmi. Doskonale widział, że oni to wiedzą. I czują.

Ich tęczówki spotkały się, rzucając w swoją stronę niewypowiedziane, pełne emocji i napięcia pytania. Atmosfera była tak gorąca i napięta, że Olgierd miał ochotę poprosić o coś zimnego do picia. Z drugiej strony... nie wybaczyłby sobie gdyby zepsuł taką chwilę.
- Zostawisz nas? - Spytał cicho Krystian. Starszy skinął głową, po czym wrócił na korytarz i odetchnął. Oparł się plecami o zimną ścianę i przymknął oczy. ,,Co tu się dzieje?", pomyślał.

***

WRESZCIE WIEMY! Teraz tylko pozostaje ustalić kim jest ten blondynek ;)

1246 słów

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top