Rozdział 144

Chłopak westchnął cicho i zgodnie z poleceniem swojego szefa dostarczył wszystkie informacje koleżance, a potem razem z Olgierdem zebrali się i pojechali do domu.
- Odstawisz furę? - Zapytał policjant.
- Jasne. - Odparł chłopak.
- Dzięki. - Rzucił.

- Muszę dać znać Natalii, że mogą wpaść. - Westchnął cicho.
- Czemu mam wrażenie, że nie chcesz wracać do domu? - Spytał Olo. Chłopak zacisnął dłonie na kierownicy. Jego oczy rozbłysnęły piorunami. Policjant patrzył na jego spięte ramiona, oczy ciskające gromy i zaciśniętą szczękę. - Więc co się stało? - Zapytał lekko przekrzywiając głowę. Chłopak westchnął. - Nie chcesz wracać do domu? - Spytał. - Pokłóciliście się z Aronem? Przecież jeszcze koło południa wszystko było dobrze. - Sapnął.
- Nie o to chodzi. - Mruknął chłopak. - Brakowało mi tego. - Przyznał.
- Czego?
- Pracy. - Rzucił cicho. - Jest cholernie męcząca, ale mimo wszystko ją kocham. I przez te miesiące cholernie mi jej brakowało. Byłem tak zajęty Arturem i tym, żeby się przed wami nie wydać, że zapomniałem jak za nią przepadam. Nie chodzi o to, że ja nie kocham mojej rodziny, ale tęsknię za tymi czasami, gdzie tylko praca się liczyła. Mam wrażenie, że wszystko dzieje się trochę za szybko... Jednego dnia mieszkałem z tobą jako singiel, a następnego miałem kochający dom z moim facetem i dwójką dzieci... I... chyba trochę mnie to przytłacza. - Rzucił cicho. - Praca była miłą odskocznią od problemów i natłoku życia. - Dodał jeszcze. - Rozumiesz... prawda? - Dopytał.
- Jasne, że rozumiem, Dzieciaku. - Olo położył dłoń na jego ramię. - Daj sobie czas. Jestem pewien, że wszystko doskonale ogarniesz. Zresztą jak zawsze. - Uśmiechnął się do niego.
- Zawsze byłem sam. Nie tylko w dorosłym życiu, ale też jako dziecko. I... to jest po prostu nowe... i dziwne... to, że mam tuż obok kochającą, troszczącą się o mnie osobę, która gdyby mogła, ściągnęłaby mi gwiazdki z nieba... Ja go kocham... Ale muszę się przyzwyczaić, że jest. - Przyznał i cicho westchnął.
- Wiesz co? - Zapytał. - Podjedź pod swój dom. - Rzucił Olo. - Porozmawiaj z nim na spokojnie, a ja odstawię auto. - Zaproponował.
- Serio? - Spytał młodszy.
- Serio, Dzieciaku... Chyba nie chcesz siedzieć jak gbur przy Natalii i jej rodzinie, co nie? - Zachichotał. Chłopak prychnął rozbawiony, a potem faktycznie zmienił kierunek ich jazdy.

---

Podjechali pod dużą posiadłość. Krystian zatrzymał samochód. Obaj rozpięli pasy - w końcu Olo musiał się przesiąść na miejsce kierowcy.
- Jeszcze raz dziękuję za wszystko. - Westchnął z uśmiechem chłopak.
- Nie ma za co, Krycha. Powodzenia. - Policjant klepnął go w ramię.
- Do jutra. - Pożegnał się jeszcze i zaczekał, aż jego kumpel odjedzie, po czym wszedł do swojego domu. 
- Tatuś! - Ucieszyła się Amelka i od razu przybiegła, żeby się przytulić. Wskoczyła mu na ręce i objęła ramionami jego szyję.
- Cześć, kochanie. - Aru podszedł do swojego chłopaka i dał mu czułego buziaka.
- Hej. - Odparł zarumieniony policjant.
- Jak było w pracy? - Spytał mężczyzna, zdejmując jego kurtkę. Krystian zarumienił się po końcówki uszu, a brunet tylko się uśmiechnął.
- Super. - Odparł. - Szef puścił nas wcześniej. 
- Właśnie widzę. - Rzucił mężczyzna i złapał go za rękę, a potem zaprowadził do kuchni.
Wyjął talerz i nałożył na niego porządną porcję makaronu z sosem.
- Spaghetti bolognese. - Uśmiechnął się biznesmen i przyozdobił danie świeżą bazylią i tartym serem. - Smacznego, skarbie. - Dodał jeszcze, czule cmokając jego zarumieniony policzek. Chłopak oblizał się na sam zapach. Aru tylko się uśmiechnął i włożył mu w rączki talerz. Na jego brzegu położył jeszcze widelec.

Amelka pobiegła do siebie, a Krystian ruszył do salonu. Położył talerz na stoliku kawowym i uśmiechnął się szeroko gdy jego mężczyzna do niego dołączył. Niby mówił Olgierdowi, że tęskni za pracą, jednakże gdy widział ten ciepły wzrok i serduszka w granatowych oczach - nie mógł narzekać. Po prostu miękł, gotów pędzić do swojego mężczyzny.
Nawinął trochę makaronu na widelec i włożył do ust. Zamruczał i przymknął oczy.
- Smakuje? - Spytał ze śmiechem brunet.
- Boże, Aru, jakie to jest dobre! - Sapnął chłopak.
- Cieszę się, skarbie. - Odparł zadowolony i zdecydowanie rozczulony brunet.
- Ale trochę tego za dużo. - Posmutniał młodszy. Aru tylko się uśmiechnął, wyjmując zza pleców drugi widelec. Buzię jego maleństwa rozjaśnił szczery uśmiech. Chłopiec znowu nabrał makaronu na widelec i włożył do ust ponownie przymykając oczy na przyjemny smak. Brunet zrobił to samo.
Gdy na siebie spojrzeli ze zdziwieniem zauważyli pojedynczą nitkę makaronu pomiędzy swoimi twarzami. Uśmiechnęli się do siebie i przymknęli oczy. Ich usta w końcu się spotkały smakując słodki, delikatny pocałunek, tak dobrze kontrastujący z pikantnym i zdecydowanie słonym daniem.

Usłyszeli ciche kroki i nie przerywając czułości zerknęli w miejsce skąd dochodził dźwięk. Od razu się od siebie oderwali, z zażenowaniem odwracając wzrok.
- Nie przeszkadzamy? - Zapytał z uśmiechem Filip.
- Um, nie, nie. - Odparł zarumieniony chłopak.
- Dokończ obiad, Kotku. - Zagruchał brunet, a potem wstał i podszedł do pary.
- Aron Górski. - Przedstawił się, wyciągając dłoń do brązowowłosego mężczyzny.
- Filip Mora. - Z uśmiechem odwzajemnił gest.
- Cześć, Natalia. Dobrze cię widzieć. - Uśmiechnął się w stronę znajomej.
- Was też. - Odparła zerkając na swojego kolegę z pracy, który podszedł do nich, żeby przywitać się z jej narzeczonym.
- Prosiłem, żebyś dojadł obiad. - Westchnął. - Słuchaj swojego faceta. - Dodał.
- Słyszałaś? - Zagaił Filip z szelmowskim uśmiechem. - Masz słuchać swojego faceta. - Mruknął dumnie się prostując.
- A ty masz słuchać swojej kobiety. - Odwdzięczył się Aru. Natalia zachichotała.
- Przywieźliśmy kogoś ze sobą. - Uśmiechnęła się i położyła dłoń na głowie chłopca, który stał tuż obok jej nóg.
- Dzień dobry. - Przywitał się maluch. - Jestem Antek. - Dodał jeszcze niepewnie.
- Cześć, mały. - Uśmiechnął się Aru. - Jestem Aron, a to Krystian. - Chłopak uniósł dłoń w geście przywitania. Chłopiec lekko się uśmiechnął.
- Ale pan duży. - Szepnął mały, lustrując wzrokiem jego sylwetkę.
- Niektórzy lubią dużych. - Odparł, z czułością owijając swojego chłopaka ramieniem. - A teraz posłuchaj swojego faceta i idź dojedz póki ciepłe. - Rzucił do młodszego. - A was zapraszam do kuchni. - Uśmiechnął się do nich.
- Jest Amelka? - Spytał niepewnie malec.
- Jest, zaraz ją zawołam. - Rzucił. 
Zaciekawiony Lucy podszedł do rodzinki i uważnie obwąchał mężczyznę, jego narzeczoną, a potem chciał zabrać się za chłopca. Malec wystraszył się zwierzęcia prawie swojego wzrostu i schował się za nogami swojej przyszywanej mamy.
- Nie bój się, kochanie. - Odparła, gładząc jego blond włoski. - Ten piesek jest milutki. - Dodała. Chłopczyk niepewnie położył dłoń na czarnym pysku i lekko się uśmiechnął.
- Ale on mięciutki! - Zdziwił się.
- Lucy, zajdziesz po Amelkę? - Poprosił właściciel psiaka. Pies pobiegł na górę. - Chodźcie, musicie spróbować mojego spaghetti. - Ucieszył się. 
- Aaa, to to tak pachnie! - Zorientował się Filip. Natalia zachichotała. 
- Zapraszam. - Dodał jeszcze Aru i poprowadził ich do kuchni.

---

Wyjął trzy talerze i nałożył na nie makaron z sosem. Przystroił go bazylią i tartym serem. 
- Pięknie wygląda. - Przyznała Natalia.
- Dziękuję. - Odparł Aru. - Lubię gotować, zwłaszcza dla mojej rodziny. - Wyjaśnił.
- Znam to uczucie. - Westchnął rozczulony Filip. - Ostatnio skończyłem kurs gotowania. - Pochwalił się.
- Naprawdę? Ja jestem samoukiem. Mógłbyś mi o nim opowiedzieć? - Spytał uprzejmie. - Zawsze mnie ciekawiło jak one wyglądają. - Przyznał i ułożył talerze na tacce, po czym wziął ją całą do salonu.
- Najpierw jest klimatyczny wstęp, a potem razem z instruktorem wcielasz się w światowej sławy mistrzów kuchni i razem gotujecie różne rzeczy. - Zachichotał siadając na kanapie.
- Brzmi ciekawie. - Przyznał Aru odkładając tackę na stół. Rozdał im talerze i usiadł obok swojego maleństwa. 
Mora jako pierwszy spróbował dania i wytrzeszczył oczy.
- Ty nie potrzebujesz żadnych kursów. Mój Boże, to najlepsze bolognese jakie w życiu jadłem. - Sapnął i szybko wsadził kolejny widelec w usta. - Muszę mieć na nie przepis! - Oświadczył gdy już przełknął makaron.
- Zasmucę cię, robię wszystko na oko. - Odparł Aru. - Jak jeszcze kiedyś wpadniecie to ci wszystko pokażę. - Obiecał. Filip uśmiechnął się z wdzięcznością.
- Byłoby świetnie. - Przyznał mężczyzna. Natalia i Antek również spróbowali dania. Zdecydowanie myśleli podobnie co Mora.

Aru siedział na kanapie i szczerzył się jak psychopata obserwując ludzi zajadających się jego daniem.
- Zaczynam przypominać sobie te wszystkie substancje, które można dodać do jedzenia. - Zaczął niepewnie chłopak. Aru parsknął śmiechem.
- Kochanie, nic tam nie ma. - Odparł rozbawiony. - Po prostu zawsze się cieszę jak moje dania komuś tak smakują. - Uśmiechnął się szeroko. - Zwłaszcza jak ty je tak ochoczo wcinasz. - Dodał jeszcze. Blada buzia pokryła się delikatną czerwienią.

---

- Skończyłem. - Poinformował chłopiec, wycierając buzię z resztek sosu. - Dziękuję, było pycha! - Dodał jeszcze. Aru znów się uśmiechnął.
- Jakim cudem tak szybko to zjadłeś? - Zapytała zszokowana Natalia, będąc dopiero w połowie swojej porcji.
- Jest przepyszne. - Odparł mały.

Ich rozmowę przerwały ciche kroki na schodach. Lucy schodził z nich trzymając w pysku Adasia, a zaraz za nim szła Amelka.
- AMI! - Ucieszył się Antek.
- Cześć! - Odparła uradowana mała i biegiem pokonała resztę schodów, a potem doskoczyła do kolegi, objęła go i uniosła nad ziemię.
- Szkoda, że Neo nie ma z nami. - Mruknął smutny chłopiec.
- Kto to Neo? - Zapytał zaskoczony Krystian.
- Oh, to nowa dziewczynka w naszej klasie! - Odparła Amelka.
- Tak! Jest bardzo fajna i ma ciemną skórę. - Dodał mały. 
- Bardzo ją lubię, świetnie mówi po angielsku. - Dorzuciła jeszcze blondynka. Krystian wymienił spojrzenia z Natalią. Wygląda na to, że nie mieli się czym martwić w kwestii samotności ich dzieci.

***

Wisicie mi obiad.

Mówię poważnie. Jak pisałem jak Aru nakładał im to spaghetti i jak się tym zachwycali to myślałem, że padnę z głodu.

Uwielbiam bolognese...
A musiałem zadowolić się popcornem :c

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top