Rozdział 133
Krystian uchylił powieki na piękny, słodki zapach. Zaskoczony tuż po swoim nosem zobaczył mały rogalik. Przesunął wzrok nieco dalej i zachichotał, gdy zobaczył, że jego mężczyzna leży na przeciwko niego, z głową opartą na dłoni, a drugą ręką podsuwa mu pod nos śniadanie znajdujące się na drewnianej tacce pomiędzy nimi.
- Dzień dobry. - Zagruchał cicho, niezmiernie wzruszony i słodko się do niego uśmiechnął. Wziął gryza rogalika i zamruczał. Był świeżo zrobiony. A Aru leżał obok niego w samych bokserkach. Zmarszczył brwi. Jego mężczyzna chyba nie ubrał się tylko po to, żeby po nie pojechać. Nie zostawiłby go. A to znaczy, że...
- Sam je zrobiłeś? - Spytał zaskoczony gdy już przełknął jedzenie.
- Mhm. - Odparł dumny z siebie Aru. - Smakuje? - Dopytał jeszcze.
- Oczywiście. - Westchnął czule chłopak. Zerknął na tackę. Małe, jasne rogaliki i kilka bułeczek znajdowało się pośrodku, na białym talerzyku. W miseczkach obok Krystian zauważył różne rodzaje czekolad - białą, mleczną, a zamiast deserowej w dwóch kolejnych miseczkach znajdowała się jakaś masa. W pierwszej była ciemna, natomiast w drugiej jaśniejsza, z kawałkami czegoś w środku.
- Nutella i masło orzechowe. - Wyjaśnił cicho Aru. Po jego ustach błąkał się uśmiech, a on nie spuszczał wzroku ze swojego ukochanego. Nigdy nie robił nikomu takiego śniadania, ale uznał, że jego chłopiec zasługuje na wszystko, co najlepsze. A po jego lśniących oczach zgadł, że naprawdę było warto.
Niby Kamila prosiła, żeby chłopak nie jadł dużo słodyczy, ale po takiej nocy zdecydowanie zasługiwał na słodkie śniadanie. Dokładnie takie jak on.
- Kocham cię. - Odparł tylko wzruszony chłopak, na chwilę patrząc w jego oczy. Znów spuścił wzrok na tackę. W przedostatniej miseczce znajdowała się bita śmietana, a w kolejnej różne, drobno pokrojone owoce. Całość dopełniały granatowe róże ułożone z dwóch stron tacki oraz dwie, wypełnione sokiem szklanki.
- Też cię kocham. - Zamruczał rozczulony, widząc zachwycony wzrok swojego aniołka. Zamoczył rogalik w nutelli i sam wziął kęs.
- Dziękuję. - Dodał jeszcze młodszy. Wziął bułeczkę i zaczął się rozglądać w czym ją zamoczyć.
- To jest bułka czosnkowa. - Rzucił nieco rozbawiony Aru. - Na słono, żeby przełamać całą tą twoją słodycz. - Uśmiechnął się. - A tu masz do niej masełko. - Wskazał miseczkę z żółtawą masą przyozdobioną koperkiem i pietruszką.
Chłopak zanurzył ciepłą bułeczkę w masie i wziął pierwszy kęs.
- Jezu, jakie to dobre. - Mruknął z pełnymi ustami. Aru zachichotał.
- Moja mama takie robiła, kiedy byliśmy dziećmi. - Westchnął z uśmiechem. - Pamiętam, że musiała robić je w tajemnicy przed nami i tatą, bo jak tylko wyciągała blachę z piekarnika, od razu ustawialiśmy się w kolejkę z talerzami. - Zaśmiał się. Krystian leżał z głową podpartą na dłoni i chrupiąc bułkę słuchał swojego partnera. - Bułki nawet nie mogły ostygnąć. Po prawdzie, nawet nie chcieliśmy, żeby ostygały, bo na ciepło z masłem smakowały po prostu niebiańsko. - Młodszy pokiwał głową. To była prawda - bułeczki były przepyszne. - To jeden z przepisów, które mi dała jak się wyprowadziłem. - Odetchnął i sięgnął po rogalik. - Te rogaliki też są jej dziełem. Ale wątpię, czy da mi wszystkie swoje przepisy. - Mruknął z uśmiechem. - Ten kurczak, którego jedliśmy wczoraj u nich to jej oczko w głowie. Broni tego przepisu jak lwica. - Zaśmiali się cicho. - To, że sama z siebie postanowiła oddać go w twoje ręce znaczy, że bardzo cię polubiła. - Dodał czule. - Wiesz, że jesteś jedynym facetem na świecie, który poznał ten przepis? - Spytał. Chłopak zerknął na niego zaskoczony. - Rodzina mojej mamy przekazywała sobie przepisy tylko wśród kobiet. - Przyznał, kładąc się na łóżku i przez chwilę patrząc w sufit. Krystian dojadł ostatnią bułeczkę i położył się. - Któraś z moich przodkiń spisała swoje przepisy i przekazała je swojej najmłodszej córce. Ta została piekarzem i dołożyła do tych przepisów słodycze, i swoje wypieki. I tak przekazywały je sobie z pokolenia na pokolenie, aż doszło do mojej mamy, która jest obecną właścicielką tego spisu. - Powiedział. - Szczerze mówiąc, nawet nie wiem jak on wygląda. - Zachichotał. - Każda kobieta w rodzinie mogła dodać do niego swój przepis, ale przekazywały go prawowitej właścicielce, która dokładała go do spisu. Same przepisy też nie były byle jakie. Dostawały się tam tylko takie, które zwalały ludzi z nóg. Podobno ten kurczak był tak dobry, że ludzie potrafili się o niego pobić. - Wspomniał z uśmiechem.
- Dalej jest pyszny. - Wtrącił chłopak, kładąc głowę na jego ramieniu. Aru odłożył pustą tackę na szafkę koło łóżka.
- Może i tak, ale teraz składniki możesz dostać w każdym sklepie. - Uśmiechnął się. - Kiedy wszystko było naturalne, ten kurczak smakował podobno tak dobrze, że jakiś szlachcic dowiedział się o nim i chciał wykraść ten przepis. Nikt się tym nie przejął, a niektórzy wyśmiali moją rodzinę za to, że chciała walczyć o jedzenie. Więc poszły z tym do jakiegoś barona, jeśli dobrze pamiętam. Ten z początku też zlekceważył sprawę, ale moja rodzina tak nalegała, że w końcu go zdenerwowali. Kazał go sobie przyrządzić i powiedział, że jak mu nie zasmakuje, każe ich powiesić. Ówczesna właścicielka spisu upiekła tego kurczaka. Baron spróbował go i podobno tak mu zasmakował, że pozbawił tytułu tamtego szlachcica i wygnał go z dworu, a potem dał go w prezencie mojej rodzinie. Legenda głosi, że dostali też wtedy tytuł szlachecki. Więc w sumie mogę powiedzieć, że najprawdopodobniej mam szlacheckie korzenie. - Uśmiechnął się.
- Boże, piękna legenda. - Wzruszył się chłopak. - Myślisz, że jest prawdziwa? - Spytał.
- Widziałeś, co ten kurczak z nami robi. Pomyśl, że kiedyś był o wiele smaczniejszy. Nie zdziwiłbym się, gdyby była to prawda. - Rzucił.
- Twoja rodzina jest wspaniała. - Westchnął wzruszony. - Tak zżyta, kochająca, ale nowoczesna i tolerancyjna. Z cudowną tradycją i legendą. - Zrobił krótką przerwę. - Szkoda, że nie mogę się pochwalić tym samym. - Mruknął i ewidentnie posmutniał.
- Jak to nie możesz? - Spytał autentycznie zdziwiony Aron. Przybliżył się do niego i nakrył jego usta swoimi. Położył jedną dłoń po drugiej stronie i luźno go objął. - Jesteś miłością mojego życia. Moją drugą połówką, której od zawsze szukałem. Moim najcenniejszym skarbem, kochankiem i przyjacielem. Jesteś moją rodziną, Kotku. A to sprawia, że moja rodzina jest twoją. - Uśmiechnął się delikatnie i starł łzy wzruszenia z policzków swojego partnera. - Nie będziesz kłamał jeśli opowiesz te historie jako historie swojej własnej rodziny. - Powiedział i czule go pocałował.
***
Jakie to jest urocze-
Idę płakać
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top