Rozdział 110
- Pamiętam. - Westchnął cicho Aru.
Chłopak uśmiechnął się do niego i z wdzięcznością przyjął talerz naleśników z bitą śmietaną i owocami. Zjadł kawałek i zamruczał.
- Jak ja kocham twoją kuchnię... - Jęknął rozmarzony. - Nawet nie wiesz jak bardzo za nią tęskniłem. - Dodał, pakując sobie kolejny widelec do ust. Brunet uśmiechnął się i nałożył jeszcze dwie porcje, po czym poszedł na górę.
- Cześć, tatusiu. - Ziewnęła dziewczynka wchodząc do kuchni.
- Cześć. - Odparł rozczulony policjant.
- Yay! Naleśniki! - Ożywiła się nagle. - Uwielbiam! - Dodała i wskoczyła na krzesło, po czym zachwycona zabrała się za pochłanianie swojej porcji.
- Pamiętam, skarbie. - Zaśmiał się Aru i usiadł obok Krystiana, również zaczynając jeść.
Wstał i pozbierał talerze, a potem włożył je do zmywarki. Amelka poszła ubierać się do szkoły, a Krystian spojrzał na swojego mężczyznę i zachichotał. Podszedł do niego i zarzucił mu dłonie na szyję.
- Co cię tak bawi, Kotku? - Zapytał, kładąc dłonie na jego biodrach.
- Pomyślałem sobie, że przy twojej kuchni momentalnie wrócę do swojej wagi. - Zaśmiał się i pocałował swojego mężczyznę.
- Czyżby aż tak ci smakowało? - Zamruczał mu w usta i zamienił ich miejsca, po czym całując go naparł ciałem na młodszego, tak, że ten w końcu wylądował plecami na kuchennym blacie. Zjechał z pocałunkami na jego szczękę, a potem na szyję, którą bardzo chętnie zaczął lizać.
- Aru- - Westchnął z przyjemnością młodszy. Wplótł dłoń w jego ciemne włosy, z zaskoczeniem zauważając ich miękkość.
- Musimy przestać... - Mruknął chłopak. Nie bał się. Nie swojego partnera. Wiedział, że ten nic mu nie zrobi.
- Mówiłem, żebyś nie wychodził z łóżka... - Przypomniał brunet, ale posłusznie odsunął się od niego.
Krystian sprawdził godzinę. Dochodziła 7. Westchnął i czule pocałował swojego ukochanego, a potem poszedł jeszcze po swój telefon i inne rzeczy tego typu. Wychodząc zgarnął kluczyki od auta.
- Tatusiu? - Usłyszał nagle obok.
- Hm? - Zagaił wiążąc buty.
- Podwiózłbyś mnie? - Poprosiła dziewczynka.
- Jasne, chodź. - Uśmiechnął się do niej i sprawdził czy jest dobrze ubrana, po czym wyszedł z domu.
Jego samochód nieco różnił się od nowych, lśniących aut jego ukochanego, ale był tak samo piękny. Przynajmniej dla niego.
Amelka usiadła z tyłu i zapięła pas.
- Masz wszystko? - Zapytał chłopak, patrząc na nią w lusterku.
- Tak. - Odparła mała.
---
- O której kończysz? - Spytał, gdy dojeżdżali do budynku. - Po południu ma lać deszcz ze śniegiem, więc mogę cię odebrać jeśli chcesz. - Dodał.
- Kończę o 15. - Westchnęła. - Byłoby super, bo nie wiem, czy tata się wyrobi. - Rzuciła pocieszona.
- Będę czekał. - Obiecał, po czym drgnął zaskoczony, gdy dziewczynka pochyliła się do przodu i objęła rękami jego szyję.
- Dzięki. Pa, tato. - Uśmiechnęła się i pobiegła do szkoły. Stanęła jeszcze przed wejściem, odwróciła się i pomachała mu. Odmachał jej rozczulony i odjechał spod budynku. Powiedzieć, że był szczęśliwy to jak nic nie powiedzieć.
Miał wszystko o czym tak marzył. Wrócił do pracy, odzyskał miłość życia, miał nawet dwójkę wspaniałych dzieci! Nagle w jego sercu zagnieździła się malutka szpileczka. No właśnie... Dzieci...
Przypomniał sobie swoich rodziców. Swoje złe, smutne dzieciństwo... Czy po tym wszystkim będzie dobrym tatą dla swoich adoptowanych maluchów...? A co jeśli kiedyś jego rodzice dowiedzą się prawdy...? Nawet się nie łudził, że zachwyceni będą chwalić Arona przed przyjaciółmi, wezmą Amelkę na plac zabaw, lody lub spacer, albo zakochani wezmą na ręce Adasia i z radością pomogą poprowadzić go przez życie. Jego rodzice znienawidzą go jeszcze bardziej...
Nie miał żadnego rodzeństwa, kuzynostwa... Swoich dziadków również nie poznał... A teraz... miał tak po prostu stworzyć szczęśliwą rodzinę z brunetem? Bardzo bał się weekendu. Bał się, że zbłaźni się przed rodzicielką swojego ukochanego i przekreśli ich szansę na wspólne życie.
---
Dojechał na komendę i poszedł do archiwum. Olo tymczasowo pracował z Mają, jednak oboje ciągle mu powtarzali, że nie mogą się doczekać jego powrotu.
Usiadł w obrotowym fotelu i westchnął. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Cześć! - Rzucił wesoły Olgierd.
- Cześć. - Odparł chłopak. - Co ty taki szczęśliwy? - Spytał uśmiechając się kącikiem ust.
- Właśnie skończyliśmy śledztwo z Majką. - Wyjaśnił uradowany i klapnął na krzesło obok. Pochylił się nieco. - Ty rozumiesz, że Szwarc nas pochwalił? - Spytał szeptem. Jego ton wskazywał na to, że sam w to niedowierza. Krystian parsknął śmiechem.
- Niesamowite! - Skomentował rozbawiony.
- Jak ci się spało w ramionach twojej drugiej połówki? - Spytał cicho Olo. Jego usta ułożyły się w radosny uśmiech. Chłopak westchnął i oparł się o zagłówek fotela.
- Nie chciał wypuścić mnie z łóżka. - Rzucił i zaśmiał się widząc zatroskaną minę swojego przyjaciela. - Idiota z ciebie. - Rzucił rozbawiony. - To miłe, że się o mnie martwisz, ale miałem na myśli, że wygodnie się nam leżało, a on chciał się mną nacieszyć i nie pozwalał mi wstać do pracy. - Wyjaśnił. Olo odetchnął.
- Jadłeś coś? - Zadał kolejne, standardowe już, pytanie.
- Nawet mi nie mów. - Westchnął. - Aru zrobił naleśniki ze śmietaną i owocami. Myślałem, że się nie najem. - Rzucił i uśmiechnął się lekko.
- Czemu mam wrażenie, że czymś się martwisz? - Spytał nagle, krzyżując ramiona na piersi. Chłopak westchnął.
- W weekend Aru chce przedstawić mnie swoim rodzicom. - Mruknął i aż poczuł jak jego serce przyśpiesza na samą myśl.
- Krystian, dzieciaku... - Westchnął Olo. - Nie masz powodów do zmartwień, przecież oni się pokochają. - Powiedział pewnie. Młodszy tylko spuścił głowę.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Cześć, Kryśka. - Rzuciła Maja, uśmiechając się do niego. - Olo, Szwarc nas wzywa. Natychmiast. - Dodała. Olgierd westchnął ponuro, a chłopak lekko się uśmiechnął.
- Powodzenia. - Rzucił za nimi.
- Dzięki. - Odpowiedzieli, po czym wyszli za sobą. Zostawili uchylone drzwi. Co chwila ktoś wpadał do archiwum, więc nie było sensu ich zamykać.
Krystian oparł się o oparcie i uśmiechnął się, wyciągając telefon.
Aru <3:
Odwiozłeś Amelkę?
:Ja
Tak
A teraz siedzę i się nudzę
Aru <3:
A ja sprzątam <3
O której mamy tą wizytę?
:Ja
O 17.
Aru <3:
Okay. Dzięki, Kotku.
Kocham cię <3
:Ja
Ja ciebie też <3
Krystian uśmiechnął się do siebie i westchnął. Akurat zdąży odebrać Ami i wrócić do domu.
Ktoś stanął przy drzwiach. Chłopak słyszał śmiechy i rozmowy. Pewnie część policjantów miała teraz przerwę. Bawił się swoim telefonem. Włączył nagrywanie, gdyż chciał nagrać swojemu mężczyźnie jakieś słodkie, miłosne wyznanie. Zamiast tego, pojawiło się jednak coś, czego w życiu by się nie spodziewał.
- Słyszałeś, że chcą wprowadzić zakaz tego całego lgb-coś? - Zapytał jakiś rozbawiony głos. Krystian momentalnie zamarł.
- I bardzo dobrze. - Mruknął jakiś niski, zachrypnięty głos. - Tylko się to panoszy po naszej komendzie.
***
:>
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top