Rozdział 102

W końcu Krystian odstawił dzieci na podłogę. Adaś po chwili zaczął płakać.
- Co się dzieje, mały? - Zacmokał na niego. Chłopiec wyciągnął w jego stronę swoje małe rączki. Te smutne, ciemne oczka skutecznie przekonały policjanta. Wziął chłopca na ręce i ponownie go do siebie przytulił. Dziewczynka stała bok niego, tuląc się do jego brzucha. - Mój Boże! - Zaczął nagle, z lekką paniką odwracając się w stronę kolegów z pracy i swojego szefa. - Zapomniałem po co tu przyszliśmy-! - Zaczął.
- Po co? - Spytał Zarębski. Wyglądało na to, że sam zapomniał już o powodzie wizyty w domu bruneta.
- A co ze śledztwem? - Zapytał, poprawiając sobie malca na rękach. Nie chciał ich zostawiać, ale był zdeterminowany, żeby udowodnić wszystkim, że może wrócić do pełnej służby. Nie chciał znowu robić z siebie ofiary.
- NIE! - Usłyszał krzyk i zerknął w dół. Amelka stała przed nim, kurczowo zaciskając dłonie na jego koszulce. - Proszę, tatusiu, zostań z nami! - Zaczęła.
- Księżniczko, nie mogę. Mam pracę. - Westchnął smutno. Nie chciał tego przyznać, ale to czułe, wypełnione tęsknotą ,,tatusiu" skutecznie stopiło jego serce. Tak cholernie nie chciał ich zostawiać, ale jeszcze bardziej nie chciał znów robić z siebie ofiary.
- Proszę cię-! - Zapłakała dziewczynka. - Nie wychodź! - Dodała, wtulając mokrą twarz w jego koszulkę. - Wiem, że jak wyjdziesz to już nie wrócisz! - Rzuciła i wyzywająco spojrzała w jego ciemne oczy.
- O czym ty mówisz? - Spytał zaskoczony. - Obiecuję, że do was wrócę. - Dodał, patrząc poważnie w jej ciemne, smutne oczka.
- Dlaczego nas zostawiłeś? - Zapytała i odsunęła się trochę. Łzy spływały jej po jasnych policzkach. - Czekałam na ciebie do późna, ale nie wróciłeś. Myślałam, że nie żyjesz! Że umarłeś w tamtym pożarze. - Zapłakała. - Nie wypuszczę cię już stąd! - Krzyknęła i złapała się jego koszulki. 
- Kochanie, ja- - Zaczął, gdy mała znów mu przerwała. 
- Nie! - Krzyknęła wściekła. - Dlaczego do nas nie wróciłeś?! Dlaczego teraz znowu chcesz nas zostawić?! - Krzyczała nadal. Krystian zerknął prosząco na swojego partnera. Ten złapał dziewczynkę od tyłu i podniósł ją nad ziemię. Mała znów zaczęła płakać. - Ta-tusiu, pr-oszę cię, nie idź-! - Zapłakała, patrząc na niego błagalnie. - Zno-owu chce-esz nas zosta-wić...
- Kochanie, ja nie chcę was zostawiać... - Rzucił cicho chłopak. Bał się, że zaraz sam się rozpłacze.
- Nie idź dzisiaj do pracy, proszę cię... - Płakała dalej dziewczynka, która oklapnęła w ramionach swojego taty. Krystian poczuł, że ktoś się w niego wpatruje. Zerknął na Adasia. Chłopczyk zeszklonymi oczkami wpatrywał się w niego. Policjant doskonale widział w nich tę niemą prośbę. ,,Nie idź", wyrażały zeszklone, ciemne oczka jego synka.

Krystian zerknął błagalnie na swojego szefa. Potrzebował jego ratunku.
Mężczyzna wstał i podszedł do nich.
- Niech pan nam go nie zabiera. - Poprosiła smutno dziewczynka, wpatrując się w jasne oczy Zarębskiego. Stanęła na podłodze i przyciskając drżące ręce do klatki piersiowej, uniosła głowę, patrząc na jego szefa. - Proszę... - Dodała błagalnie.
- Słonko... - Zaczął chłopak. - Szybko do was wrócę, obiecuję. - Uśmiechnął się do niej. - Ktoś musi pomóc znaleźć projekt waszego taty. - Dodał.
- Zostań. - Westchnął szef, kładąc mu dłoń na ramię.
- Dziękuję-! - Sapnęła ucieszona dziewczynka. Mocno przytuliła się do nogi Zarębskiego, a potem w podskokach znalazła się przy swoim tacie.
- A-ale... - Zaczął nieporadnie. Amelka wskoczyła mu na ręce i wtuliła się w jego szyję.
- Olo da sobie radę. - Zapewnił szef.
- Jasne, że dam! - Rzucił policjant, który nagle zjawił się obok nich. - Naciesz się rodziną, Dzieciaku. - Poradził, z rozczuleniem wpatrując się w dwójkę dzieci, która tak kleiła się do jego przyjaciela.
- Ale... - Zaczął znowu.
- Żadnych ,,ale", Krystian. - Rzucił szef. - Może coś się wam rzuci w oczy. - Dodał.
Chłopak zorientował się, że jego partner siedzi podejrzanie cicho. Odwrócił się w jego stronę.
- O czym myślisz? - Spytał, przysuwając się do niego.
- Zostaniesz dzisiaj na noc? - Zapytał cicho. - Tyle razy śniłem tą chwilę... - Przyznał i objął jego talię ramionami. - Jak do mnie wracasz... Mówiłeś, że już mnie nie zostawisz... - Szepnął. - A potem zawsze budziłem się sam. - Dokończył.
- Zostanę. - Odszepnął młodszy i wtulił głowę w klatkę piersiową swojego ukochanego.

Koledzy z pracy wpatrywali się w tą scenę z naprawdę konkretnym wzruszeniem. Nagle telefon Zarębskiego zadzwonił.
- Przepraszam was na chwilę. - Rzucił i wyszedł na korytarz.

Wrócił po chwili, z szerokim uśmiechem na ustach.
- Co się stało? - Spytał Krystian. Siedział na kanapie i bawił się z chłopcem siedzącym na jego kolanach. Majka siedziała tuż obok i zachwycona podsuwała małemu różne gumowe zwierzątka.
- Złapali naszego złodzieja. - Ucieszył się szef.
- Co? - Spytał Olo. - Jak?!
- Przekroczenie prędkości i ucieczka przed policją. - Odparł uradowany. - Zatrzymali go, przetrząsnęli samochód. Znaleźli broń, kominiarkę, a do tego laptop, dokumenty i pieniądze. - Ucieszył się. - Zaraz mają to tu przywieźć. - Dodał w stronę Arona. Ten pokiwał głową.
- To chyba najszybsze śledztwo w naszej karierze. - Zaśmiał się Olo.
- To może wpadlibyście dzisiaj wieczorem na niby-imprezę? - Spytał. - Coś do jedzenia, coś do picia i maraton filmowy. - Wyjaśnił.
- Ja bardzo chętnie. - Ucieszyła się Maja, łaskocząc Adasia.
- Ja też. - Dodał Janek.
- Myślisz, że mógłbym pozbierać detektywów od nas? - Spytał Piotr. - Myślę, że przydałby im się taki relaks.
- Oczywiście. - Zgodził się Aru, ubiegając swojego partnera. - Mamy duży dom, więc mogą nawet zostać na noc, jeśli będą chcieli. - Dodał.
- To co? - Olo klasnął w dłonie. - Raporty, formalności i impreza? - Zapytał ucieszony. - Kiedyś mi je odpracujesz. - Machnął ręką w stronę Krystiana. Ten zaśmiał się.
- Nadal mieszkasz w tym samym miejscu? - Spytał cicho Aru.
- Mieszkam z Olem. - Wyjaśnił. - Długa historia. - Dodał, poprawiając sobie chłopca na rękach.
- Może byś się do mnie wprowadził? - Poprosił, z nadzieją patrząc mu w oczy.
- Naprawdę mogę? - Zapytał zaskoczony chłopak.
- Oczywiście. - Uśmiechnął się jego partner.
- I w taki właśnie sposób rozwiązał się problem poszukiwania mieszkania. - Olo delikatnie klepnął go w ramię. Chłopiec uniósł na niego swoje ciemne oczka. - Jezu, czemu on jest tak do ciebie podobny? - Spytał nagle Krystiana.
- Nie mam pojęcia. - Zaśmiał się chłopak. 
- Przysięgam, że nazwisko to tylko czysty przypadek. - Zażartował Aru, przytulając do siebie chłopaka. - Chociaż to może i dobrze. Będzie mniej kłopotów przy ślubie. - Uśmiechnął się, wpatrując się w te śliczne, ciemne oczy chłopaka. 

***

:>

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top