Rozdział 320

Aron poczuł, że coś obok niego się porusza i z cichym jękiem otworzył oczy. Jego chłopak z całych sił usiłował się do niego przytulić przez grube warstwy kołdry. Starszy słyszał jak ten pomimo tych wszystkich warstw i tak trzęsie się z zimna.
- Kochanie...? - Zagaił cicho, żeby go nie obudzić na wypadek gdyby ten spał.
- A-aru, c-cholern-ie mi-i zi-imno-o. - Wykrztusił. Brunet odruchowo przyłożył dłoń do jego czoła.
- Oczywiście, że ci zimno, maluchu. Jesteś strasznie rozpalony. - Mruknął czule i usiadł na łóżku. Zerknął na zegar i westchnął widząc, że dochodziła ósma rano.
- Aru, a p-przytu-lisz mnie-e? - Spytał nagle chłopak. Ten westchnął po raz kolejny, ale posłusznie wziął go na kolana i owinął ramionami. Młodszy przymknął oczy i wtulił się w niego.
- Cieplej ci chociaż trochę? - Zapytał z nadzieją, a drugi pokiwał lekko głową. - A chcesz jeść? - Tym razem młodszy zaprzeczył. - A pić? 
- T-trochę. - Wymruczał. - A-ale nie idź, b-o znowu-u bę-dzie mi zim-no. - Dodał od razu, na co Aron odłożył go na łóżko i wstał.
- Zaraz wrócę, Kiciu. - Obiecał i podszedł do jednej ze ścian. Zdjął z półki dużą maskotkę, którą podarował kiedyś chłopakowi i sprawdził, czy jeszcze działa. Włączył ją i uśmiechnął się szeroko czując bijące od niej ciepło. - Że też od razu na to nie wpadłem. - Prychnął cicho, rozbawiony, po czym wrócił do partnera i podał mu misia. - Trzymaj, Kotku. - Mruknął i chwilę obserwował jak policjant szczelnie owija maskotkę kończynami i wydaje z siebie cichy, zadowolony pomruk. Poprawił jeszcze jego kołdrę, dokładnie go nią przykrywając i wyszedł z pokoju, po czym od razu skierował swoje kroki do kuchni. Średnio go obchodziło, że paradował po domu w samych bokserkach. Darek widział go w gorszym stanie, dzieci pewnie jeszcze spały, a Bartek...? Cóż, on musiał to przeżyć.
Aron przecierając oczy wszedł do kuchni i zastał Orłowskiego rozpakowującego zakupy.
- Przecież ostatnio byłem w sklepie. - Ziewnął zmieszany i podszedł bliżej.
- Tak, wiem, ale ten lekarz wspominał coś o herbatach rozgrzewających, a sam je lubię. Może niekoniecznie w lato, ale też często je pijam, więc pomyślałem, że skoczę po nie Krystianowi. - Rzucił i włożył mu w ręce jedno z pudełek. - Ta jest bardzo dobra, ananas z gruszką. - Aron podziękował mu cicho i zabrał się za przygotowywanie napoju. - A właśnie, sprzątałem rano i znalazłem w szafce kubek termiczny. Weź mu, herbata będzie dłużej ciepła. - Dodał jeszcze i podał mu również i kubek.
- Więc... Szwarc chciał wybadać, czy może tu przyjść, prawda? - Spytał wsypując do kubka cukier.
- Ta. - Mruknął Bartek i oparł się o blat. - Jak go zobaczyłem w tych drzwiach myślałem, że go zabiję. - Warknął i westchnął ciężko. - A jak Dzieciak? Obudził się już?
- Tak. Dalej cholernie mu zimno, ale dałem mu maskotkę do przytulania, a że ma podłączenie pod mój telefon mogę zrobić z niej termofor. Powiedział, że chce mu się pić, więc robię mu herbaty. - Wyjaśnił i ziewnął.
- Nie chcesz może kawy? - Zagaił Bartek widząc jego zmęczenie.
- Nie, dzięki. Potrzebuję czegoś zimnego. Włączyłem mu ogrzewanie na noc, zawinąłem go w kołdrę, a ten przez całą noc się do mnie tulił. Chyba się zaraz roztopię. - Mruknął.
- Mogę ci zawsze zrobić kawę mrożoną. - Zaproponował.
- Widzisz, właśnie tak zdobywa się moją uwagę. - Powiedział zupełnie poważnie, a Bartek parsknął śmiechem.
- Okay, idź zanieś Dzieciakowi herbatę, a ja zrobię nam kawy. I może coś do jedzenia. Zrobić mu też? 
- Nie, powiedział, że nie jest głodny. - Mruknął Aru i wziął kubek.

Wszedł po cichu do pokoju i zastał chłopaka tulącego się do maskotki. Usiadł na łóżku i przeczesał mu włosy palcami.
- Cieplej ci? - Spytał troskliwie.
- Mhm. - Mruknął zadowolony policjant nawet nie otwierając oczu.
- Mam dla ciebie ciepłą herbatkę. Usiądziesz? - Spytał z nadzieją, a młodszy podniósł się powoli. Aru ułożył maskotkę, żeby chłopak mógł się o nią oprzeć, a potem podał mu kubek i poprawił jego kołdrę. 
- Obejrzymy coś? - Poprosił nagle sennie. - Nudzi mi się. - Poskarżył się sprawiając, że jego druga połówka szeroko się uśmiechnęła.
- Cieszę się, że już ci przeszło. - Rzucił czule. Na te słowa policjant zamrugał zaskoczony.
- A co miało mi przejść? - Spytał poważnie. Dopiero słysząc to pytanie Aron przypomniał sobie, że drugi może nie pamiętać co ostatnio się z nim działo.
- Pamiętasz jaki jest dziś dzień tygodnia? - Spytał.
- Sobota? 
- Nie, kotku. Piątek.
- A, no tak. Darek ma do nas dzisiaj przyjść. - Powiedział, na co Aru westchnął. - ...Też nie? Przecież pamiętam, że go zapraszałeś. - Zmarszczył brwi. Nagle usłyszeli pukanie, a po chwili lekarz włożył głowę do pokoju.
- Cześć, chodź. - Rzucił Aron.
- Co ty tu robisz? - Spytał zaskoczony policjant.
- Chyba myślisz, że dawno się nie widzieliśmy. - Uśmiechnął się i usiadł na łóżku kładąc obok siebie niewielką torbę.
- Zachowujecie się tak, jakby coś się stało. - Mruknął nagle zmartwiony policjant.
- Ty mu powiesz czy ja mam to zrobić? - Zagaił Darek.
- Powiedzieć o czym? - Dopytywał chłopak.
- Pamiętasz jak uratowałeś te dzieci w lesie? Trafiłeś po tym do szpitala. 
- Tak. Ale co to ma-
- Miałeś wizytę u kardiologa, a ten przepisał ci leki.
- Pamiętam, że źle się po nich czułem... - Mruknął cicho w odpowiedzi.
- Te leki cię truły. Mało brakowało, żebyś się już nie obudził. - Powiedział poważnie. Młodszy zbladł. - Pilnowaliśmy cię do czwartej w nocy. - Uśmiechnął się lekko.
- To dlatego wyglądacie jak zombie? - Zapytał zaskoczony. Mężczyźni wymienili spojrzenia.
- Nie jest aż tak źle. - Mruknął Aru pocierając dłonią swój policzek.
- Jeśli masz jakieś pytania to dawaj, a ja w międzyczasie dam ci jeszcze jedną dawkę odtrutki, żeby mieć stuprocentową pewność, że pozbędziemy się wszystkich leków. - Uśmiechnął się i wyciągnął do niego dłoń. - Daj mi rękę. - Poprosił. Młodszy wypełnił polecenie, a lekarz wyjął igłę. - Potem jeszcze cię osłucham, bo słyszę, że oddychasz wolniej niż wczoraj, ale lepiej dmuchać na zimne. - Mruknął pochylając się nad nim i wbijając igłę w jego skórę. Chłopak skrzywił się lekko i odwrócił wzrok.
- Dalej ci tak zimno? - Zagaił Aru.
- Mhm. - Mruknął młodszy.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top