Rozdział 318

Darek zerwał się na równe nogi i ułożył lewą dłoń na jego torsie, a drugą przyłożył do jego czoła. Skórę policjanta pokrywała wilgotna warstwa potu. Lekarz odetchnął z ulgą, co uspokoiło też zebranych.
- Odtrutka zaczęła działać. - Westchnął i usiadł na podłodze odchylając głowę i opierając ją o siedzisko fotela. - O mój Boże, myślałem, że już za późno. - Przyznał nagle i roześmiał się. - Dzielny ten twój dzieciak. - Skomentował z błyskiem w oku.
- Wiem. - Szepnął wzruszony biznesmen.
- To normalne, że tak szybko oddycha? - Spytał cicho Sebastian.
- Tak. Tak samo to, że się poci. W taki sposób organizm pozbywa się trucizny. - Uspokoił go Darek i usiał w fotelu cicho ziewając. - Ale i tak trzeba go pilnować, bo podobno zdarzały się przypadki, że człowiek odpowiadał na odtrutkę, a potem i tak umierał. - Przyznał i zerknął na zegarek. Dochodziła północ. - Przydałoby się, żebyście poszli spać. - Powiedział nagle. - Posiedzę jeszcze ze dwie godziny, a potem ktoś musi mnie zmienić i przydałoby się, żeby był choć trochę bardziej wyspany niż ja. - Pokusił się o słaby żart. 
- Co mamy robić? - Spytał Bartek uświadamiając lekarzowi, że ten zapomniał poinformować ich jak mają zająć się chłopakiem.
- Pilnować jego pulsu. Jak przestanie oddychać, albo serce znów mu zwolni natychmiast mnie budzicie. - Powiedział i upewnił się, że rozumieją.
- Naprawdę ci dziękuję... za wszystko. - Mruknął Aron.
- Daj spokój, co? Nie po to składałem przysięgę Hipokratesa, żeby teraz ją łamać. - Odparł miękko. - A ty idź wreszcie spać, bo wyglądasz gorzej ode mnie. - Skrzywił się nagle.
- Dzięki. - Mruknął biznesmen.
- Aha i... - Zaczął nagle, a potem zawahał się. - Przygotuj się na to, że on może nie pamiętać ostatnich tygodni. - Urwał wypowiedź, żeby dać przyjacielowi czas na przetrawienie własnych słów. - Na pewno nie będzie pamiętał ostatnich paru dni, ale czasami ten okres wydłuża się do miesiąca. Możliwe też, że nie będzie pamiętał około dwóch, trzech dni po przebudzeniu. Ale poza tym wszystko powinno być w porządku. - Aron pokiwał głową dając mu znać, że zrozumiał. - Mam znajomego kardiologa, który wisi mi przysługę, a nie wywinie wam takiego numeru, więc zadzwonię do niego jutro i wyjaśnię mu sytuację. Poproszę, żeby wziął go na wizytę i dobrał mu nowe lekarstwa jeśli będzie ich w ogóle potrzebował. Miej na uwadze, że rzadko przyjmuje prywatnie, ale może uda mi się go ubłagać. - Dodał jeszcze.
- Nawet nie wiem jak mam ci dziękować. - Mruknął przejęty brunet.
- Po prostu na następny raz jak będziecie mieli jakiekolwiek wątpliwości od razu do mnie dzwoń. - Odparł z uśmiechem. Drugi pokiwał głową. - I zgłoś Maliniaka na policję. - Skrzywił się nagle.
- To też mogę załatwić. - Wtrącił Szwarc i wyjął telefon. 
- Przydałoby się, żeby dostał zakaz wykonywania zawodu i jeszcze może parę lat za kratkami, bo dam sobie rękę uciąć, że to nie pierwszy taki wybryk. - Warknął. 
- Skąd w ogóle się znacie? - Spytała Aneta rozsiadając się wygodnie na miękkim dywanie.
- Studiowaliśmy razem. Ten facet to największy dupek, jakiego spotkałem w swoim życiu. Zawsze był zdania, że jeśli pochodzi z rodziny kardiologów, to zna się na wszystkim lepiej niż nasi wykładowcy. Miałem kiedyś przyjemność rozmawiać ze znajomą, która przejęła po nim pacjenta. Twierdziła, że jak dowiedziała się jak Maliniak zajmuje się swoimi pacjentami, to prawie sama potrzebowała wizyty. - Uśmiechnął się krzywo. - Dobiera im leki według własnego uznania, często nawet niepotrzebnie. - Rzucił i spojrzał na przyjaciela. - Dlaczego on w ogóle był u kardiologa? - Spytał uświadamiając sobie, że nie zadał w zasadzie jednego z najważniejszych pytań. Aron znieruchomiał na chwilę, usiłując ułożyć sobie w głowie wypowiedź. Sebastian pogrzebał chwilę w telefonie, aż w końcu znalazł to, czego szukał i dał mu do przeczytania. Darek na początku otworzył szeroko oczy, a potem skrzywił się wymownie. - Dobra, to jest naprawdę dobry powód do wizyty u kardiologa. - Mruknął. - Jakim cudem on się nie wykrwawił? - Mruknął do siebie jeszcze raz analizując obrażenia, których opis Sebastian umieścił w swoim artykule. - Nie wierzę, że pozwolili ci opublikować artykuł z tak drastycznymi szczegółami.
- Mój szef nie mógł się oprzeć tak dobremu kąskowi. - Rzucił zimno. - A poza tym...
- Chciałeś się zemścić za brata, co? - Zgadł. Blondyn kiwnął głową.
- Myślę, że młody dostanie dużo witamin, do tego na pewno coś na odporność... oczywiście coś wspomagającego krążenie... - Rzucił do przyjaciela. Ten nie odpowiedział. Darek zerknął na niego i zdał sobie sprawę, że mężczyzna zasnął. - Proponuję, żebyście zrobili to samo. - Westchnął cicho i oddał telefon blondynowi. - To był cholernie długi i ciężki wieczór. - Wymruczał i spojrzał na swój kubek. - A ja muszę iść po drugą kawę. - Westchnął podnosząc się ze swojego miejsca. Sebastian westchnął i zamknął oczy. Lekarz miał rację, to był cholernie długi i męczący wieczór. Obiecał sobie, że zamknie oczy tylko na chwilę, jednak zmęczenie szybko wzięło górę i zasnął oparty o podłokietnik kanapy. Policjanci odpadali jeden po drugim, aż w końcu nie został nikt. Nie przeszkadzało im nawet to, że śpią na podłodze. Tym bardziej, że była ciepła, a dywan miękki niczym koc.

Darek wrócił do pokoju i zdał sobie sprawę, że wszyscy zasnęli. Westchnął zmęczony i odłożył kawę na stolik. Zmierzył chłopakowi puls i upewnił się, że ma jeszcze odtrutkę na kolejną dawkę. Ziewnął cicho.
- Tato? - Usłyszał nagle dziecięcy głosik i jak oparzony odwrócił się w tamtą stronę. Ami stała przy schodach z maskotką w ręku wolną dłonią przecierając oczy. Mężczyzna wstał i podszedł do niej.
- Cześć, pamiętasz mnie? - Spytał cicho.
- Wujek Darek, co tu robisz? - Zapytała zaspana.
- Musiałem pomóc twojemu tacie. Dlaczego nie śpisz? - Odbił pytanie. Ta w milczeniu spuściła głowę. - Koszmar? - Zgadł i zacmokał cicho, gdy ta pokiwała głową. - Co ci się śniło? - Spytał i usiadł z nią na schodach. Amelka objęła maskotkę i przycisnęła do piersi.
- ...Że tatuś umarł. - Mruknęła smutno. Na te słowa Darek położył dłonie na jej ramionach i odwrócił ją w swoją stronę.
- Pamiętasz gdzie pracuję? - Spytał.
- W szpitalu. Jesteś lekarzem. - Odparła.
- Bardzo dobrze. - Uśmiechnął się do niej lekko. - I przyjechałem, żeby pomóc twojemu tacie. Dałem mu inne lekarstwa, po których nie będzie już tak dużo spał. - Ta oparła głowę o jego tors i ziewnęła cicho.
- Dziękuję. - Mruknęła przytulając się do niego.
- Nie ma za co, mała. - Odparł i zaczekał aż ta zaśnie, a potem wziął ją na ręce i poszedł położyć ją do łóżka. Kiedyś zanim Aron spotkał Krystiana Darek w miarę często pomagał mu przy dzieciach, stąd został mianowany na ich wujka.
Położył dziewczynkę do łóżka i przykrył kołdrą, a potem wyszedł zamykając za sobą drzwi i wrócił na swoje miejsce w fotelu.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top