Rozdział 316
Sebastian po raz kolejny spróbował przejść przez Arona, żeby dostać się do swojego brata. Mężczyzna złapał go w pasie i odsunął od drzwi.
- Człowieku, nie obudzisz go! Próbowaliśmy! - Usiłował się wytłumaczyć, mimo, że sam również zaczynał tracić cierpliwość.
- A może to wy mu coś zrobiliście i po prostu nie chcecie się przyznać?! - Wrzasnął.
- Jak śmiesz?! - Ryknął Aron i zrobił krok ku niemu. Bartek w ostatniej chwili stanął między nimi wyciągając ręce, żeby jeszcze bardziej ich od siebie odsunąć.
- Uspokójcie się obydwaj! - Rozkazał stanowczo.
- Nie pozwolę obrażać się we własnym domu! Ty doskonale wiesz jak wariuję ze strachu o mojego chłopaka i nie mam zamiaru dawać się obrzucać takimi oskarżeniami! - Podkreślił wściekły.
- Dlaczego nie pozwolisz mi chociaż go zobaczyć?! - Odparował blondyn.
- Do jasnej cholery, przestańcie się kłócić! - Warknął Bartek gdy nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka. - Aron, idź otworzyć. A ty ze mną. - Rozkazał i razem z blondynem wrócił do salonu. Sebastian posłusznie usiadł na kanapie tuż obok Orłowskiego, choć co rusz spoglądał w kierunku korytarza prowadzącego do pokoju, w którym spał Krystian. Nagle jego uwagę przykuł jakiś nieznany mężczyzna wchodzący do salonu. Sebastian odruchowo wstał, żeby się przedstawić.
- Gdybym nie wiedział, że Krystian śpi pomyślałbym, że przeszedł jakąś magiczną przemianę. - Przyznał lekarz wymieniając z nim uprzejmości. Sebastian tylko słabo się uśmiechnął. Nagle usłyszeli czyjeś kroki za plecami. Odwrócili się i zastygli w zaskoczeniu. Brunet stał przy ścianie, spokojnie ich obserwując. Miał na sobie t-shirt, dres i skarpetki. Ręce trzymał w kieszeniach, plecy miał lekko przygarbione, a spojrzenie zasnute jakąś dziwną mgłą.
- Kotek... - Szepnął Aru i drgnął. Jego zawahanie zajęło tylko chwilę, bo już w następnej stał obok niego, ciasno przytulając go do swojego torsu. - Dobrze się czujesz? - Spytał nagle łapiąc jego twarz w obie dłonie i uważnie patrząc mu w oczy. Z zaskoczeniem stwierdził, że ciało policjanta jest chłodne w dotyku. Młodszy nie odpowiedział. Aru złożył delikatny pocałunek na jego czole. - Nie jest ci zimno? - Spytał. Kolejny brak odpowiedzi. - Chodź, siądź z nami. - Poprosił i odsunął się, co okazało się być fatalnym pomysłem, bo pod policjantem nagle ugięły się nogi i runąłby na podłogę gdyby nie fakt, że Aron złapał go mocno i przycisnął go do siebie.
- Ty jesteś pewien, że on nie lunatykuje? - Zagaił zmieszany Darek. Pierwszy raz widział taki stan.
- Tak. - Mruknął Aru i po prostu wziął policjanta na ręce opierając go sobie o biodro.
- Zmieniło się coś w jego zachowaniu? - Spytał lekarz uważnie obserwując przyjaciela, który posadził policjanta obok siebie na kanapie. Darek zajął fotel po jego lewej stronie.
- Ostatnio jak się obudził to normalnie z nami rozmawiał. Po prostu wziął leki, oparł się o mnie i znów zasnął. - Wytłumaczył biznesmen wyciągając na stół cztery szklanki, wódkę i colę.
- Aro, jestem autem. - Zaczął Darek gdy ten przesunął w jego stronę drinka.
- Zostaniesz na noc. Przecież masz jutro na popołudnie. - Zauważył.
- W sumie tak. - Westchnął.
- Czekajcie, jak on nie śpi to dam mu leki. - Rzucił nagle biznesmen i udał się do kuchni. Darek zerknął na nowo poznanego blondyna i z zaskoczeniem stwierdził, że ten uważnie przygląda się bratu. Zawahał się chwilę, a potem delikatnie dotknął jego kolana.
- Młody, słyszysz mnie? - Zagaił cicho. Brunet siedział łokciami opartymi o kolana i z głową spuszczoną pomiędzy ramiona. Ani drgnął. Darek kucnął przed nim i delikatnie odwrócił jego twarz w stronę światła. Zmarszczył brwi. Nie zdążył zrobić nic więcej, bo Aron wrócił z garścią tabletek, więc musiał wrócić na swoje miejsce by zrobić mu przejście.
- Jestem. - Sapnął Aru.
- Dużo ma tych leków. - Skrzywił się Darek i sięgnął po szklankę. Przyłożył ją do ust w międzyczasie oglądając opakowania leków. Nie upił nawet jednego łyku gdy dopatrzył dwie nazwy, które sprawiły, że krew zamarzła mu w żyłach. Zakrztusił się drinkiem, wypluwając jego resztę z powrotem do szklanki i zanim zdążył zastanowić się nad tym, co robi wybiegał już z pokoju. Dopadł swojego płaszcza wyciągając z niego kluczyki i telefon, i zamaszyście otworzył drzwi prawie zderzając się z grupą policjantów stojącą w przejściu. Przepchnął się przez nich i wsiadł do samochodu, momentalnie odpalając pojazd i ruszając z piskiem opon.
<><><>
Szwarc i Zarębski wymienili zaskoczone spojrzenia, a następnie ich uwagę przykuł skołowany Bartek, który nagle pojawił się w progu.
- Co wy tu do cholery robicie?! - Syknął.
- Przecież powiedziałeś, że Krystianowi przeszło. - Przypomniał Robert.
- Tak, kurwa! Przeszła mu złość, ale na mnie! - Warknął. - On nadal nie chce widzieć nas na komendzie, a wy przywieźliście ją do niego?! - Wściekł się.
- A co to był za koleś, co prawie nas staranował? - Zapytał Adam. Na te słowa Bartek zamrugał tylko, a potem wrócił do pokoju zostawiając drzwi otwarte na oścież. Policjanci popatrzyli po sobie, a potem weszli do wnętrza. Usłyszeli jakieś dźwięki dochodzące z salonu, więc udali się tam i stanęli osłupiali. Sebastian, Aron i Bartek z niepokojem wpatrywali się w znieruchomiałego policjanta. Biznesmen i dziennikarz jak na zawołanie unieśli nagle głowy, aż nagle dotarło do nich kto stoi przed nimi.
- Czego tu, kurwa?! - Wściekł się Aron. - Przyszliście go dobić?! - Ryknął. Natalia zauważyła, że mężczyzna cały dygocze.
- Hej... - Zaczęła miękko. - ...Co się dzieje? - Na te słowa obydwaj spuścili z tonu. Sebastian w milczeniu usiadł i schował głowę w dłoniach zaciskając palce na swoich blond włosach, a Aron już nabierał powietrza na jakąś kolejną opryskliwą odpowiedź gdy nagle zadzwonił mu telefon. Odebrał i momentalnie włączył tryb głośnomówiący.
- ...nie, nie dałem mu ich. ...Tak, już jesteś na głośnym. - Mruknął brunet.
-To dobrze, bo potrzebuję, żebyś miał wolne ręce. - Powiedział. Mężczyzna starał się brzmieć spokojnie ale coś w jego głosie mówiło, że sprawa jest poważna. - Wiesz jak się mierzy tętno? - Spytał.
- Przecież wiesz jak dokładnie przeprowadzam każde szkolenie BHP w firmie. - Mruknął.
- To świetnie. - Warknął mężczyzna. - Słuchaj uważnie, zmierz mu tętno i mi je podyktuj, bo muszę wiedzieć ile odtrutki mam wziąć.
- Odtrutki? - Powtórzył szeptem Zarębski. Aron wykonał polecenie lekarza i zatroskany przeczesał palcami włosy policjanta.
- Kurwa, strasznie niskie. - Mruknął do siebie Darek, a potem kontynuował już głośniej. - Posłuchaj mnie uważnie. Wiem, że to będzie ciężkie zadanie, ale nie wolno dać mu zasnąć, rozumiesz? - Spytał.
- Że co?
- Aron, kurwa, muszę kończyć. Nie dajcie mu zasnąć. Nie dawaj mu nic do jedzenia ani picia. Po prostu pilnuj, żeby nie zasnął. - Rzucił. - Wyjaśnię wszystko jak wrócę, obiecuję. - Mówił coraz szybciej, aż w końcu się rozłączył.
Aron tym razem już naprawdę przerażony spojrzał na swojego partnera. Usiadł obok niego na kanapie uważnie się mu przyglądając. Zdawało się, że wszyscy w pomieszczeniu wstrzymali oddech w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń.
Biznesmen delikatnie dotknął chłopaka w ramię, a ten jak w zwolnionym tempie osunął się na podłogę.
***
0>0
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top