Rozdział 290
Aron oparł policzek na dłoni i spojrzał na policjanta, który z zapałem wcinał makaron. Uśmiechnął się lekko. Krystian chyba wyczuł, że ten się w niego wpatruje, bo zwolnił tempo swojego jedzenia, a potem podniósł głowę.
- No co? - Zagaił w końcu. Biznesmen zamrugał, zaskoczony, a potem zaśmiał się cicho.
- Cieszę się, że tu jesteś. - Mruknął w końcu. Krystian wyciągnął rękę i nakrył dłoń bruneta swoją własną.
- Cieszę się, że cię mam. - Odparł policjant. Wymienili jeszcze parę uśmiechów i czułych, słodkich słówek, a potem wrócili do posiłku.
Po skończonym jedzeniu starszy sprzątnął ich talerze i włożył je do zmywarki, a potem wziął młodszego na ręce.
- Ile razy mam ci powtarzać, że- - Zaczął zirytowany, gdy nagle biznesmen zatkał mu usta pocałunkiem.
- Nieważne ile razy mi to powiesz, ja i tak będę cię nosił. - Wymruczał czule. Chłopak nic nie mówiąc przytulił się do jego szyi. Jego partner miał na sobie cienką, czarną bluzkę z długim rękawem. Na górę miał narzucony jeszcze dres, który obecnie oddał policjantowi.
Starszy ostrożnie posadził go na wcześniej rozłożonej kanapie, a potem sam na niej usiadł. Chłopak popchnął go lekko, żeby się położył, a potem wpełzł na jego tors i wtulił się w niego z cichym westchnięciem. Starszy objął go w talii i zamknął oczy, na co chłopak westchnął z przyjemnością.
- Krystian...? - Zagaił nagle Aron. Policjant zerknął na niego. - Ja wiem, że pewnie nie chcesz o tym teraz rozmawiać... - Zaczął delikatnie gładząc jego plecy. - Ale co my zrobimy z Bartkiem? - spytał.
- Huh? - Odparł odruchowo młodszy przez dłuższą chwilę zastanawiając się o jakiego Bartka chodzi. Aż nagle wróciły wszystkie wspomnienia. Zazgrzytał zębami ze złości.
- Powiedziałem mu, że może tu mieszkać dopóki ty nie wrócisz do domu. To twoja decyzja, Kotku. - Kontynuował tymczasem brunet. Chłopak zmielił w ustach przekleństwo, a potem westchnął i chwilę myślał w ciszy.
- Jestem zbyt zmęczony, żeby teraz o tym myśleć. - Westchnął cicho i mocniej wtulił się w swojego chłopaka. - Na razie niech tu zostanie. Nie chcę go widzieć na oczy ale jednocześnie nie chcę go wyrzucać z domu. - Powiedział.
- Okay. - Szepnął starszy.
Chwilę leżeli w ciszy.
- Chcesz obejrzeć głupi serial dla nastolatków? - Zagaił nagle Aru.
- Co? - Spytał chłopak nie mogąc ukryć rozbawienia w swoim głosie. Brunet sięgnął po komórkę i wyszukał na niej odpowiedni serial. Włączył pierwszy odcinek i wspólnie zaczęli oglądać.
- Boże, aż mnie oczy bolą od samego patrzenia. - Wymruczał Krystian. Aru tylko się zaśmiał.
---
- Kurwa, jakie to jest głupie. - Warknął chłopak po obejrzeniu zaledwie 4 minut. - Nie wierzę, że ty jesteś takim rozsądnym przedsiębiorcą i oglądasz takie rzeczy. - Dodał zniesmaczony.
- Pierwsze odcinki zwykle są okropne. - Wtrącił tylko Aron i włączył następny. Chłopak cicho westchnął ale nie poprosił go o zmianę serialu. Ziewnął tylko i przeciągnął się na swojej drugiej połówce.
---
Aron wcale nie przesadzał mówiąc, że następne odcinki będą coraz lepsze. Krystianowi nawet zdarzyło się zaśmiać parę razy gdy bohaterowie wymyślali plany, które w rzeczywistości nie miałby by najmniejszych szans na powodzenie, a jednak jakimś cudem się udawały.
- Co, podoba się? - Zagaił starszy widząc rozbawienie chłopaka.
- Nooo, niech ci będzie. - Westchnął z uśmiechem. - Niektóre odcinki serio są dobre. - Przyznał. - Chyba teraz właśnie tego potrzebuję, wiesz? - Spytał i nagle posmutniał. - Potrzebuję czegoś głupiego, dla małolatów, żeby przestać na chwilę o wszystkim myśleć. - Westchnął. Brunet złapał twarz w jego dłonie i złożył pocałunek na jego ustach, a potem jeszcze na czole.
- Małe kroczki, kochanie. - Przypomniał ciepło. Nagle zadzwonił jego telefon przerywając im tę czułą chwilę. Brunet westchnął cicho, ale sięgnął po urządzenie i odebrał. - No, co jest? - Mruknął. Nagle wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił, a ta ze znudzonej i lekko zirytowanej stała się podekscytowana. Zerwał się do siadu prawie zrzucając na podłogę biednego policjanta. W ostatniej chwili przycisnął go mocno do siebie przez co ten uniknął upadku na podłogę.
- Teraz-? - Spytał coraz bardziej rozemocjonowany. - Dobra! Dobra, już lecę! Daj mi godzinę! - Powiedział i zerwał się na równe nogi, a potem pobiegł na górę.
- Aru? - Spytał cicho policjant patrząc za swoją drugą połówką. Lucyfer podniósł głowę z dywanu, a potem wstał, przeciągnął się i podszedł do policjanta. Wskoczył na kanapę obok niego i położył się wygodnie układając swój pysk na udzie chłopaka. Krystian uśmiechnął się lekko i położył rękę na jego głowie. Zaczął delikatnie go głaskać.
- Za tobą też tęskniłem, wiesz? - Spytał z uśmiechem. Psiak zerknął na niego, a potem zamknął oczy i poddał się jego dłoni.
Paręnaście minut później policjant usłyszał szybkie kroki na schodach.
- Aron! - Zawołał. - Co się stało? - Krzyknął jeszcze, ale brunet w mgnieniu oka pokonał korytarz i wyszedł, a raczej wybiegł, z domu. Chłopak zamrugał, zdziwiony, a potem posmutniał. Sięgnął po koc leżący na oparciu i owinął się nim, a potem położył się na kanapie. Lucy pozwolił mu położyć głowę na ciemnej sierści, więc Krystian przylgnął policzkiem do ciepłego ciała i włączył serial. Westchnął cicho. Miał nadzieję, że jego partner będzie miał ochotę wytłumaczyć mu o co chodziło.
---
Leżał tak jeszcze z godzinę kiedy nagle poczuł, że musi do toalety. Podniósł się z kanapy i usiadł na wózku, a potem ruszył do łazienki. Psiak zeskoczył na podłogę i poszedł za nim.
---
Krystian warknął sfrustrowany gdy zdał sobie sprawę jak wysoko znajdują się wszystkie rzeczy. Podniósł się na chwilę, dosięgnął ręcznik, a potem znów usiadł i westchnął ciężko. Rehabilitacja przyniosła pewne skutki. Mógł wstać i przejść parę kroków, choć i tak istniało ryzyko, że może się przewrócić. Ale lekarze i rehabilitanci zapewniali, że chwilowe wstanie z wózka nie powinno być żadnym problemem pod warunkiem, że nie będzie za bardzo chodzić.
Westchnął ponownie i ziewnął. Zachciało mu się spać. ,,Nie ma szans, że wyjdę po schodach na górę.", pomyślał smutny i lekko podirytowany, więc ostatecznie opuścił łazienkę z chęcią powrotu na kanapę gdy nagle zauważył coś błyszczącego leżącego na podłodze. Podjechał do przedmiotu i odkrył, że to jeden z zegarków Arona, które ten zwykle zakładał do pracy. ,,Pewnie mu wypadł jak gnał do drzwi.", pomyślał i mimowolnie lekko się uśmiechnął. Sięgnął po niego z zamiarem odstawienia go na stolik w salonie, gdy nagle drzwi wejściowe otworzyły się i stanął w nich Bartek.
***
Chciałem się pochwalić, że w środę zdałem egzamin praktyczny na prawo jazdy :D
I że mam zajebistą datę egzaminu, 6.12 :D Miałem cudowny prezent na Mikołajki ^^
Mam nadzieję, że Wasze były równie wspaniałe!
A teraz dobranoc, bo przez ostatnie dwa dni chodzę jak zombie.
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top