Rozdział 250

Krystian ziewnął. Dochodziła 3 nad ranem. Powoli zaczynał żałować swojego pomysłu z przeszukiwaniem działek.
Nagle zadzwonił jego telefon.
- Halo? - Wymamrotał. Przymknął na chwilę oczy.
- Krystian, tak bardzo przepraszamy! Wzięliśmy małego na spacer, a potem przyszli do nas znajomi i tak się zasiedzieliśmy, że straciliśmy poczucie czasu. Adaś jest przebrany, daliśmy mu jeść i położyliśmy spać. Naprawdę przepraszamy, pewnie strasznie się martwicie. - Krystian chwilę wpatrywał się przed siebie. Dopiero po sekundzie zorientował się, że powinien coś odpowiedzieć.
- Mamo, nic się nie stało. - Wymamrotał. Zerknął na Zarębskiego. Starszy mężczyzna drzemał w swoim fotelu.
- Wy... zauważyliście, że go nie ma... Prawda? - Spytała cicho kobieta.
- Mamo, ja... - Zaczął młodszy. Wziął głęboki oddech. - ...Porwali Amelkę. - Zaczął w końcu. - Od rana-
- JAK TO ,,PORWALI AMELKĘ"?! - Wrzasnęła kobieta. Chłopak odsunął telefon od ucha.
- Możesz nie krzyczeć? - Poprosił wypranym z emocji głosem.
- Ale co się stało?! Jak to ją porwali?! Miała mieć przecież wycieczkę! Od południa powinna być już w domu! - Krzyczała kobieta.
- Mamo... - Jęknął chłopak. - Szukamy jej. Cały wydział. Od rana jestem na komendzie, nie miałem nawet czasu, żeby wrócić do domu. - Westchnął. - Znajdziemy ją. Wszystko będzie dobrze. - Dodał jeszcze. - Właśnie przeszukujemy teren.
- Ale... O tej porze-? - Zapytała roztrzęsiona. Wiedział, że nie powinien, ale nie miał sił na tłumaczenie. Wysłał jej zrzut ekranu mapy.
- Zakres naszych działań. - Ziewnął chłopak.
- To... olbrzymi teren. - Wydukała.
- Wiem. - Westchnął młodszy.
- M-myślisz, że ludzie odpowiedzą o tej porze? - Spytała. Krystian dopiero po chwili zorientował się, że jego przyszła teściowa płacze.
- To samo pomyśleliśmy... - Wymruczał. - Koło 11 zmieniliśmy plan... Grupy, które do tej pory przeszukiwały miasto poszły pomóc tam, gdzie nie ma ludzi. Głównie lasy i działki. Szybko się uwinęli, bo już kończą... Powiedzieli, że sprawdzą jeszcze domy, w których pali się światło, a do reszty wrócą jutro... - Wyznał. Przetarł twarz.
- Dobrze... - Wymamrotała. - A-a Aron? - Spytała nagle. Chłopak zamrugał.
- Leci do domu... - Westchnął i ścisnął palcami nasadę nosa. Marzył o łóżku i jego świeżej, przyjemnie chłodnej pościeli.
- Dobrze... J-już wam nie przeszkadzam... Na pewno wszystko się uda, Kochanie. Zajmiemy się małym. - Obiecała jeszcze.
- Dziękuję. - Wymruczał chłopak.

Westchnął cicho. Luiza wreszcie dała mu spokój. Krystian sięgnął po kubek i dopił zimną już kawę. Stracił rachubę, która to była. Radio odezwało się po raz kolejny. Ten dźwięk zaczynał go irytować.
- No? - Mruknął, a po otrzymaniu adresu skreślił kolejne miejsce na mapie. - Dobra... Zostały wam cztery działki. Ogarnijcie je i wracajcie do domów, już chyba nic nie można z nas wycisnąć. - Rzucił.
- Sprawdzimy jeszcze po drodze domy co się będzie w nich świecić. - Ziewnął Olo.
- Dobra... - Westchnął chłopak. 
- Krycha, ale ty też masz dzisiaj wrócić do domu. Masz się przespać i coś zjeść. Jasne? - Polecił starszy.
- Tak, mamo. - Odparł chłopak. Przewrócił oczami. Jego przyjaciel ewidentnie też był zmęczony, bo zamiast zacząć forsować swoją rację po prostu westchnął i się rozłączył.
Nagle radio znów się odezwało.
- No? - Zaczął i cicho westchnął.
- Krystian, miałeś rację! - Zaczął rozemocjonowany Krzysiek. Chłopak zamrugał, zaskoczony. - Mamy osobę, która widziała to auto! - Dodał.
- Dawaj adres, już jadę. - Powiedział młodszy w momencie się rozbudzając. Zerknął na Zarębskiego. W końcu zgarnął kartkę i napisał mu szybką wiadomość.

Najprawdopodobniej wpadliśmy na trop fury. Jadę to sprawdzić.
- Krystian

Chłopak porwał kluczyki, telefon i radio po czym wybiegł z pokoju i pobiegł na parking. 
Wsiadł do samochodu, odpalił silnik i wyjechał na ulicę.

---

Wysiadł z auta i zadrżał. Nie miał na sobie kurtki, a noc była wyjątkowo chłodna. Podszedł do Krzyśka.
- Cześć. - Rzucił. - Co to za alarm z tym autem? - Spytał.
- Chodź. - Powiedział starszy policjant i zabrał go do wnętrza domu. Zaprowadził go do salonu. Siedziała w nim jakaś starsza kobiecina.
- Dobry wieczór. - Zaczął chłopak. - Kolega mówi, że widziała pani samochód, którego szukamy, tak? - Spytał od razu.
- Tak, tak. - Pokiwała głową. - Chciałam obejrzeć serial, a okna mojego salonu wychodzą na drogę. Zobaczyłam, że coś tam jedzie, więc podeszłam do okna. I wtedy na podwórko na przeciwko wjechał samochód.
- A skąd pani jest pewna, że to ten samochód, którego szukamy? - Spytał chłopak.
- Bo widziałam, jak wysiadło z niego dwóch mężczyzn. Mieli ze sobą dziecko. - Powiedziała. Krystian zbladł. - Myślałam, że zasnęła, bo jeden ją niósł. Ale jak pana kolega opowiedział co się stało... Widziałam w telewizji, że jej szukacie, ale w życiu bym nie pomyślała, że ktoś obok mnie może być takim potworem.
- Dobrze, a kto mieszka w tamtym domu? - Spytał młodszy.
- Tak szczerze mówiąc, to nikt. Dlatego mnie to tak zaciekawiło. Heniek- To znaczy, pan Henryk, który tam mieszkał, umarł parę miesięcy temu. - Wyjaśniła.
- Dobrze. Sprawdzimy to. Naprawdę dziękujemy za informacje. - Powiedział młodszy, a potem wziął kolegę. Zawiadomił jeszcze Maję i Natalię, a potem zawołał do pomocy Stefana. W piątkę udali się na podejrzaną działkę.
- Boże, żebyśmy już w końcu je znaleźli. - Szepnął Krzysiek. Krystian położył dłoń na broni.

Działka była dość zadbana, co nieco ułatwiło im sprawę.
- Stefan, Krzysiek i Maja, pójdźcie na północ. Ja i Natalia sprawdzimy działkę od południa. - Powiedział. Reszta pokiwała głowami i rozeszli się w swoje strony.
Natalia ewidentnie coś znalazła, bo stała w jednym miejscu i świeciła na ziemię latarką. Krystian podszedł do niej.
- Rejestracja. - Powiedziała tylko. Nagle ich radio odezwało się.
- Krystian, chodź do nas. Nie uwierzysz co znaleźliśmy. - Rzuciła Maja.
- Poradzisz tu sobie? - Spytał. Koleżanka pokiwała głową.
Chłopak obszedł dom i poczuł jak nogi się pod nim uginają. Na trawie stało czarne Audi A6, którego szukali. Miało zdjęte blachy, ale miał przeczucie, że to właśnie ten samochód. Wyjął radio.
- Jasiu, jesteś tam? - Spytał cicho.
- Jestem. - Dobiegło go ciche ziewnięcie. 
- Mamy auto. - Rzucił tylko. - Zaraz wyślę ci adres. - Dodał. Wyjął telefon i przesłał koledze pinezkę, a potem podszedł do znajomych.
- To jest to. - Powiedział cicho, jakby sam w to nie dowierzał. - Znaleźliśmy je... - Dodał jeszcze.
- Wchodzimy do środka? - Spytał Krzysiek.
- Tak. Dam znać Natalii, żeby do nas przyszła. Potem się rozdzielimy. - Postanowił i wyjął radio.

***

Czyżby...? :>

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top