Rozdział 230
Chłopak po raz ostatni zamieszał zupę, po czym nabrał trochę na chochlę i spróbował czy jest odpowiednio przyprawiona. Jak na jego gust była trochę zbyt mdła, więc dosypał nieco przypraw, a potem wyłączył płytę i poszedł zawołać rodzinę na obiad. W końcu zaraz po nim chcieli iść na spacer do parku.
- Chodźcie jeść. - Rzucił do Bartka i Amelki, którzy nadal rysowali na kanapie. Mężczyzna wydawał się być nieco bardziej rozluźniony - pewnie dziewczynka zdążyła wytłumaczyć mu wszystkie podstawy. Młodszy schylił się po chłopca i podniósł go z dywanu. Maluch zbuntował się i zaczął się mu wyrywać.
- Adaś, a chcesz iść potem na spacerek do parku? - Zapytał malca. - Musisz być grzecznym i pojedzonym chłopcem. - Dodał, a potem cmoknął synka w policzek i przytulił jego małe ciałko do swojego torsu. - Lucy, ty też chodź. - Zwrócił się do psiaka. - Trzeba was nakarmić. - Uśmiechnął się. Nagle usłyszał miauczenie koło swojej nogi. Spuścił wzrok na białego kotka. - Właśnie, miałem napisać do Sebastiana... - Przypomniał sobie nagle. Jego brat nie odpisywał na wiadomości, nie odbierał telefonów... Krystian zaczynał się o niego martwić. Blondyn powinien być już w domu. ...tylko dlaczego nie daje znaku życia?
- Wrócimy ze spaceru i do niego zadzwonię, obiecuję. - Postanowił i ruszył do kuchni. Posadził małego w krzesełku i nałożył córeczce, i Bartkowi po talerzu zupy, a potem wziął jeszcze jedną miskę - dla siebie i małego. Usiadł obok malca i zaczął go karmić.
- Ale pachnie. - Zamruczał Bartek.
- Jaka zupa? - Zapytała tymczasem Amelka.
- Jarzynowa z makaronem. Babcia mówiła, że ją uwielbiasz. - Uśmiechnął się do niej. Mała od razu doskoczyła do stołu.
- JA JĄ KOCHAM! - Poprawiła policjanta i zabrała się za jedzenie. Starszy mężczyzna również usiadł przy stole i niepewnie spróbował dania. Krystian wrócił do karmienia synka.
- A ty nie jesz? - Spytał zaskoczony Bartek. Młodszy zerknął na niego.
- Muszę go najpierw nakarmić. Potem zjem. - Chłopak machnął ręką. Po raz kolejny nabrał zupy na łyżkę i przysunął do buzi malucha. Ten odwrócił głowę i coś do niego powiedział.
- Nie chcesz już? - Zapytał policjant. - Taki najedzony chłopiec. - Zagruchał. Wstał od stołu i nalał mu trochę owocowego kompotu. Włożył mu butelkę w rączki, a potem poszedł nasypać zwierzakom karmy. Umył ręce i dolał sobie zupy, po czym z chęcią zabrał się za jej jedzenie. Ami wstała od stołu.
- Zanieść ci też? - Zapytała Bartka. Ten po chwili namysłu zgodził się i oddał talerz małej. Dziewczynka odniosła je do zlewu, a potem zerknęła na Krystiana.
- Tatusiu-? - Zagaiła. - A co z tym spacerem? - Spytała. Policjant przerwał jedzenie.
- Będzie, maluchu. - Rozczulił się. - Daj nam zjeść. - Poprosił jeszcze. - Nie chcesz drugiego dania?
- Nie, już się najadłam. - Odparła uradowana. - Mogę wyjść się pobawić? - Spytała.
- Kotku, zaraz idziemy na spacer, pamiętasz? - Przypomniał chłopak. - Możesz wziąć jakąś piłkę jeśli chcesz. - Dodał wkładając kolejną łyżkę do ust.
- A, tatusiu? - Zagaiła jeszcze. - Tata mówił ci o tym, że za dwa dni mam wycieczkę z klasą? - Zapytała. Krystian zamrugał. Spojrzał na nią.
- Nic mi nie powiedział. - Rzucił nieco podejrzliwie.
- Oh, to ja ci powiem! - Ucieszyła się. Przysunęła się do niego i oparła swoje drobne dłonie na jego udzie. - We wtorek jedziemy do kina z klasą! - Rzuciła uradowana. - Będziemy oglądać jakiś film. O, i Neo, i Antek już powiedzieli, że jadą! Napiszesz mi zgodę? - Poprosiła. - Obiecuję, że będę grzeczna. - Dodała. Krystian lekko się uśmiechnął.
- Napiszę ci zgodę ale najpierw muszę zadzwonić do pani Lidii i spytać, czy twój tata już jej nie wysłał. - Zamruczał i dotknął ją w nos. Mała zachichotała. Chłopak skończył zupę i wstał, żeby odnieść talerz. - Na pewno nie chcesz drugiego dania? - Spytał.
- Nie. Pójdę do salonu. Pobawię się z Vergim. - Postanowiła i wybiegła z kuchni.
- A ty, malutki? - Zagruchał policjant. - Nie chcesz kurczaczka? - Dodał jeszcze, nakładając im po drobiowym kotlecie. Dodał ziemniaków i surówki z warzyw, po czym postawił talerze na stole.
- Dziękuję. - Mruknął cicho Bartek.
- Nie ma za co. - Odparł uśmiechnięty policjant. Ukroił kawałek mięsa i przysunął do swojego malca. Ten odsunął się od widelca i zaczął wiercić się na krzesełku. - Biedny chłopczyk, już cię wyciągam. - Rozczulił się Krystian i podniósł małego, po czym posadził go sobie na kolanach. Mały już po chwili stał na ziemi. Lucy podszedł do niego i ugiął łapy. Zaczął machać ogonem. Mały zapiszczał uradowany i ruszył na psiaka. Ten odwrócił się i pobiegł przed siebie. Adaś popędził za nim. Krystian zaśmiał się rozczulony.
- Gotowy na powrót do służby? - Spytał Bartka. Ten przełknął jedzenie i cicho westchnął.
- Myślę, że tak. - Wymruczał.
- Co jest? - Zagaił policjant. - Wyglądasz na zmartwionego. - Dodał pakując sobie kolejny kęs do ust.
- Trochę tego za dużo... - Mruknął. - Jestem cholernie wdzięczny za to, że mnie przygarnęliście ale... trochę dziwnie się tu czuję... - Zrobił krótką przerwę. - Nie chodzi o to, że mi się tu nie podoba-! - Dodał szybko widząc wzrok młodszego. - Amelka jest przesłodka, Adaś biega po domu jak mały, nakręcany samochodzik... - Uśmiechnął się rozczulony. - Ale trochę musi minąć zanim przyzwyczaję się do takich warunków. - Wymruczał. Krystian wyciągnął rękę i nakrył swoją dłonią tę należącą do jego przyjaciela.
- Mówisz dokładnie to samo, co ja. - Zachichotał policjant. - Kiedy tu wróciłem po tym jak wyciągnęli mnie z burdelu... Nie umiałem się przestawić. Kocham ich ale całe życie byłem sam... I to jest po prostu dziwne... I nowe... Że mam osoby, które mnie kochają i się o mnie troszczą. - Uśmiechnął się lekko. Bartek odwzajemnił jego gest.
Dokończyli drugie danie po czym posprzątali kuchnię i udali się do salonu, żeby wyłączyć telewizor. W końcu mieli iść na spacer.
- Lucy! Chodź tu! - Zawołał chłopak przy okazji schylając się do półki po szelki. Psiak w momencie pojawił się przy nim. Krystian poklepał go po głowie. - Lubisz spacerki, co nie? - Zamruczał rozbawiony. Psiak podskoczył podekscytowany. Chłopak zapiął go w szelki, a potem poszedł ubrać buty. Przy drzwiach zastał całą gromadkę.
***
Jak myślicie, co się dzieje z naszym blondynkiem-?
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top