Rozdział 217
- Okay... Postaram się. - Wymruczał. Wtulił się w swojego przyjaciela. Miał nadzieję, że nikt tu teraz nie wejdzie. Po ostatniej akcji swojego mężczyzny stale towarzyszyły mu dwa rodzaje reakcji: jedna składająca się z drwiących uśmieszków i obrzydzonych spojrzeń, druga natomiast zawierająca szczere, pełne wsparcia ukradkowe spojrzenia i radosne, przyjazne uśmiechy. Bał się. Za każdym razem gdy opuszczał ten pokój oblepiał go paskudny, lodowaty strach. Że ktoś może coś mu zrobić. Wśród przyjaciół. W jego miejscu pracy. Na komendzie. Albo jeszcze gorzej. Że jakiś złoczyńca usłyszy ich ukradkowe komentarze i będzie musiał uciekać nie tylko przed wrogami, ale i homofobami. A ich w warszawskim półświatku było wyjątkowo dużo. Nie chciał ryzykować swoim życiem. Nie mówiąc już o życiu swojej rodziny. Nie rozumiał jak ludzie mogą mordować i porywać malutkie dzieci. Ale wiedział, że tacy istnieją. A on miał pod swoimi skrzydłami dwa małe aniołki. I oczywistym było, że nie może dać ich skrzywdzić. Nawet za cenę własnego życia.
Usłyszeli pukanie. W drzwiach pojawiły się dwie głowy.
- Cześć! Ty już z powrotem? - Zapytała Natalia.
- Hej. - Rzucił Kuba.
- Siema. No cóż, jak widać. - Zaśmiał się odpowiadając na pytanie blondynki. - Co tu robicie? Przyszliście odwiedzić schorowanych, leniwych przyjaciół? - Zapytał. Parsknęli śmiechem.
- Przyszłam spytać jak ręka. - Rzuciła Natalia. - Widzę, że już lepiej. - Uśmiechnęła się.
- Tak, dzięki.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, dawaj. - Uśmiechnął się zachęcająco. Kuba podszedł do Olgierda i wspólnie zajęli się omawianiem jakiejś wspólnej sprawy.
- Antek nie da mi żyć jak się tego nie dowiem. Co lubi Amelka? - Zapytała. Krystian zaśmiał się cicho.
- Ostatnimi czasy ma straszną fazę na rysowanie. - Mruknął po szybkim zastanowieniu. - Ogólnie bardzo lubi różne rzeczy związane z plastyką. Rysowanie, malowanie, ostatnio zabrała się nawet za robienie modeli.
- Ooo! - Rzuciła blondynka. - Ciekawie! - Skomentowała.
- Ej, Krycha. - Wtrącił Olo. - Zabieramy się z nimi na obiad? - Zapytał.
- Nie widzę problemu. - Odparł szczerze chłopak. Wstał i obszedł biurko, żeby dołączyć do reszty.
- Błagam, żeby Zarębski- - Zaczął Kuba.
- CICHO! - Krystian doskoczył do niego i zatkał mu usta dłonią. - NIE KRACZ! - Dodał szybko. - Nawet nie waż się kończyć! - Przestrzegł go jeszcze. Odsunął rękę od twarzy kolegi. Policjanci parsknęli śmiechem. - No co?! - Oburzył się chłopak. - Wolę dmuchać na zimne. - Rzucił i otworzył im drzwi. Przepuścił znajomych przodem, a sam udał się za nimi zamykając ich pokój operacyjny. Westchnął cicho. Udał się za grupką.
- Słyszeliście, że Szwarc i Zarębski chcą dodać do każdej grupy po jednej osobie? - Zapytał Kuba.
- Słyszeliśmy. - Odparł Olgierd.
- Kogo obstawiacie? - Spytała Natalia.
- Heh! Nie zdziwiłbym się jakby Szwarc podsunął nam jakąś swoją marionetkę. - Mruknął Kuba.
- Myślisz, że znowu się będzie bawił w krety? - Zaśmiał się Olo. - Po ostatniej akcji pewnie ma ich dość! - Zarechotali.
- Ja wolałabym chyba jakąś kobietę. - Zastanowiła się Natalia.
- A co? Za dużo męskiego towarzystwa? - Odgryzł się Roguz.
- Chciałbyś! - Zaśmiała się. - Ale nie chcę, żebyśmy były tylko we dwie z Ewą.
- A Dominika? Majka? Żaneta? - Podsunął Olo.
- Olgierd, wiesz o co mi chodzi. - Rzuciła. - Fajnie by było mieć jakąś dziewczynę na stałe w zespole. - Rozmarzyła się.
- Błagam, ratuj! - Kuba zwrócił się do Ola. - Wyobrażasz sobie ich rozmowy o kosmetykach?! O najnowszych trendach w modzie?! TO BĘDZIE HORROR! - Rzucił przerażony. Olgierd parsknął śmiechem.
- Och, daj spokój! - Przewróciła oczami chcąc ukryć swoje własne rozbawienie.
- A ty, Krycha? - Zapytał nagle Kuba. Reszta dopiero po tym pytaniu zorientowała się, że nie są tylko w trójkę. Jak na komendę odwrócili głowy w kierunku idącego za nimi niskiego bruneta. Wzrok miał wbity w podłogę, dłonie upchnięte w kieszeniach, a ramiona zgarbione.
- Olo, co mu jest? - Szepnął Kuba.
- Nie wiem. - Odmruknął starszy.
- Krystian, wszystko dobrze? - Zapytała Natalia.
- Tak, jest okay. - Mruknął i wyprostował się nieco.
- Kogo obstawiasz? - Spytała. - Wiesz, jako nowego członka drużyny. Wolisz kobietę czy faceta w zespole? - Zasypała go pytaniami. Policjant cicho westchnął.
- Jeśli nie trafię na drugiego Zielińskiego to wszystko mi jedno. - Mruknął.
Zapadła cisza. Zieliński był tematem tabu. Zwłaszcza przy Krystianie. Górski i Mazur jeszcze o tym nie wiedzieli, ale śledztwo w sprawie policjanta nadal było w toku. Wiedziała cała komenda. Tylko nie oni. Ci, którzy chyba najbardziej ucierpieli. Kolejna ofiara psychopaty i jej najlepszy przyjaciel. Ci, którzy zjedli tyle nerwów przez tego jednego wariata.
Nic dziwnego, że nikt nie chciał poruszać z nimi tego tematu.
Reszta drogi minęła już w nieco spokojniejszej atmosferze, choć po chwili w ich rozmowę powrócił humor.
Weszli do knajpy i zajęli stolik. Wzięli menu. Olo zerknął na swojego przyjaciela, który przeglądał właśnie kartę dań. Miał zamiar podpytać się co zamierza wziąć, lecz właśnie wtedy przyszedł kelner. Złożyli zamówienia. Olgierd niestety nie dosłyszał słów przyjaciela, bo był zajęty wybieraniem swojego posiłku. Finalnie wziął sobie rybę z ziemniakami i surówką. Wiedział, że poruszanie tematu jego diety w tym miejscu byłoby cholernie niekomfortowe, zarówno dla ich dwójki jak i dla towarzyszących im policjantów. Miał zamiar porozmawiać z nim o tym gdy będą już sami.
Natalia i Kuba wypełnili czas oczekiwania na posiłek przyjemną rozmową. Krystian westchnął i korzystając z chwilowej nieuwagi przyjaciół zerknął przez okno.
Kelner przytargał ze sobą tacę z ich obiadem. Natalia miała spaghetti z klopsikami, Kuba żeberka z grilla, a Olgierd rybę. Westchnął patrząc na Krystiana. Nagle ku jego ogromnemu, pozytywnemu zaskoczeniu kelner położył przed policjantem talerz z jakąś rybą, łódeczkami z ziemniaków, frytkami i sałatką.
- Jezu, ale pachnie. - Jęknęła Natalia. - Skąd wiedziałeś co wziąć? - Spytała.
- Byłem kiedyś w restauracji i widziałem tam dokładnie takie samo danie. - Uśmiechnął się. - Widziałem kobietę, która zamawiała je przed nami i to jest dokładnie to samo, co jadłem wtedy. Uwielbiałem ten sos. - Rzucił jeszcze i z radością wziął się za jedzenie. Olgierd uśmiechnął się.
Po skończonym posiłku zapłacili i udali się w drogę powrotną na komendę.
Zaraz po wejściu dobiegły ich pełen napięcia głosy.
- Tu jesteście! - Rzucali policjanci. - Szwarc i Zarębski od godziny was szukają! - Mówili. Krystian z Olgierdem spojrzeli na siebie, po czym od razu udali się na górę.
Zapukali w drzwi i weszli do gabinetu.
***
Jutro matura próbna z rozszerzego polskiego... :>
Plus jest taki, że nauczycielka powiedziała, że nie będzie oceniana xD
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top