Rozdział 211
Ich czułą, pełną miłości chwilę przerwał telefon bruneta. Aru sięgnął po urządzenie i odebrał.
- Cześć, mamo. - Zaczął z uśmiechem. Wsunął dłoń pod koc i między nogi swojego chłopaka. Krystian prawie zakrztusił się powietrzem. Czuł jak jego kochanek układa wygodnie rękę, a potem zaczyna jeździć kciukiem po materiale jego spodni. - Mhm... Dobra... Okay... Nie ma problemu. Naprawdę dzięki za pomoc... Dobra, to do zobaczenia. - Zakończył szybką rozmowę, po czym odłożył telefon i przesunął dłoń jeszcze bliżej krocza swojego chłopaka. Ścisnął jego skórę wydobywając z jego ust cichy pisk. Uśmiechnął się do siebie.
- Wariat. - Zirytował się młodszy. Podskoczył na delikatne uszczypnięcie. - Nudzi ci się?! - Obruszył się taksując go zirytowanym spojrzeniem.
- Najchętniej zatargałbym cię do łóżka. - Wymruczał. Nagle cicho westchnął. - Mama dzwoniła. Mówiła, że coś im wypadło i muszą wcześniej podrzucić nam dzieci. - Dodał.
Lucy uniósł głowę i lekko ją przekrzywił wpatrując się w swojego właściciela. Krystian zauważył to i zachichotał.
- Lulu chyba sprawdza czy nie kłamiesz. - Mruknął rozbawiony. Aron obejrzał się na psa i lekko się uśmiechnął. Właśnie w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Psiak najpierw podbiegł do nich, powąchał chwilę próg, a potem cicho warknął.
- Tak szybko? - Spytał zaskoczony Aru. Razem z Krystianem wstali i dołączyli do swojego zwierzaka. Starszy otworzył drzwi.
Za nimi stał mężczyzna średniego wzrostu. Na głowie miał czapkę z daszkiem, na oczach okulary przeciwsłoneczne. Ubrany był w jeansy i koszulkę. Przez ramię przerzucony był pasek od torby.
- Dzień dobry. - Zaczął i sięgnął do torby. - Krystian Górski? - Spytał i zerknął na nich przelotnie.
- To ja. - Policjant wystąpił przed swojego partnera. Zdziwił się nieco gdy zobaczył jak mężczyzna wyciąga w jego stronę całą kupkę jakichś listów. Na chwilę się zaciął.
- Dlaczego jest ich tak dużo? - Spytał zmieszany. Listonosz wzruszył ramionami.
- Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia. Wszystkie zostały wysłane tego samego dnia. - Dodał jeszcze. Policjant zmarszczył brwi. Przeszukał wzrokiem kopertę.
- Kto jest nadawcą? - Spytał.
- Jakaś kobieta przyszła na pocztę i kazała nam to wysłać. Zapłaciła podwójną cenę. Sprawdziliśmy przesyłki pod kątem zagrożeń, ale to były zwykłe listy, więc zdecydowaliśmy się je panu doręczyć. - Wyjaśnił.
- Dobrze, dziękuję... - Wymruczał w zamyśleniu pocierając swoją brodę.
- Jeszcze podpis. - Wtrącił listonosz i wyjął tablet. Podał mu piórko. Krystian machnął szybki podpis, a potem pożegnał się z mężczyzną. Ze swoim partnerem wrócili do salonu.
Policjant usiadł na kanapie, a potem zaczął przeglądać koperty.
- Od kogo to może być? - Spytał Aron. Krystian wzruszył ramionami. Zauważył, że koperty różnią się datami. Poukładał je i otworzył pierwszą.
Mam nadzieję, że mnie pamiętasz. Bardzo za tobą tęsknię. Kocham cię i zawsze będę, nawet jeśli przez Twoje łóżko przewinie się pół Warszawy. Bardzo Cię przepraszam. Wiem, jaka spotkała Cię krzywda. Mam nadzieję, że już nikt nie potraktuje cię tak, jak ja. Chcę jeszcze kiedyś poczuć Twoje ciało tuż obok mojego, ściśle we mnie wtulone. Chcę obejrzeć z Tobą jakiś film w kinie, zapychając się przekąskami. Tęsknię za tobą. Pamiętaj, że nadal cię kocham. Będziesz albo mój, albo niczyj.
~XXX
Krystian przełknął ślinę. Spojrzał na swojego chłopaka. Brunet zaciskał szczęki ze złości. Jedna jego ręka zacieśniała się wokół talii młodszego.
- Aru? - Zagaił cicho policjant. Położył dłoń na jego nodze. Brunet drgnął. Spojrzał na niego. - Wszystko dobrze? - Zapytał. Mężczyzna odetchnął. Pochylił się i zetknął się głową ze swoim ukochanym.
- Nie oddam cię. Nigdy. Nikomu. - Powiedział poważnie i oplótł ramionami mniejsze ciałko.
- A ja cię nie zostawię. - Mruknął chłopak i odwzajemnił uścisk swojej drugiej połówki.
Rozumieli się bez słów. Zdawali sobie sprawę, kto może być nadawcą listu.
- Jednej rzeczy nie rozumiem. - Zaczął nagle Krystian, wspierając się na ramieniu biznesmena. Jego ukochany gładził jego bok. - Przecież on siedzi w areszcie. Jeśli miałby nadać jakiś list, ktoś musiałby go przeczytać. Nawet nie wiem czy można wysłać list jak się siedzi w areszcie. - Mruknął. - W dodatku to pismo... nie poznaję go. A pismo Zielińskiego widziałem codziennie. - Dodał jeszcze.
- Nie wiem, Kocie. Nie chcę o tym myśleć. - Westchnął. Krystian odłożył kartkę i sięgnął po kolejny list.
Pamiętasz tą restaurację, w której byliśmy na naszej pierwszej randce? Jedliśmy tam pyszne dania, a potem takie same zrobiliśmy u nas. Wróć do mnie. Chcę cię obok. Już nigdy nigdzie cię nie wypuszczę. Będziesz na zawsze mój. Wiedz, że robię to z miłości. Bardzo cię kocham. Nikt nie będzie cię kochać bardziej ode mnie. Żadna suka mi cię nie ukradnie. Czy tego chcesz, czy nie, będziesz mój.
~XXX
Krystian zmarszczył brwi.
- Zieliński chyba zwariował. - Mruknął zaskoczony. - Przecież nigdy nie byłem z nim na randce. Mało tego, nawet razem nie gotowaliśmy. - Dodał i zmarszczył brwi. - Daj mi telefon. - Poprosił.
Wybrał numer i zaczekał na sygnał.
- Cześć, Krystian. - Usłyszał po drugiej stronie. - Jak ręka? - Zapytał rozmówca.
- Szefie, potrzebuję wiedzieć czy Zieliński wysyłał ostatnio jakąś większą ilość listów. - Rzucił na jednym wdechu. Po drugiej stronie zapanowała cisza.
- Masz je ze sobą? - Spytał poważnie Piotr.
- Przed chwilą listonosz je przyniósł. Mówił, że na pocztę przyszła jakaś kobieta, zapłaciła podwójną cenę i kazała mi to przysłać. Nie było w nich nic niebezpiecznego, więc mi je doręczyli. - Wyjaśnił.
- Przywieź je na komendę. Ustalimy kto je wysłał. - Obiecał.
- Dzięki. - Odetchnął z ulgą. Rozłączył się i spojrzał na drugiego.
- Jadę z tobą. - Zdecydował brunet. Krystian odetchnął. Przygryzł wargę. - Nie, nie przyjmuję odmowy. - Zastrzegł od razu. Podniósł się z kanapy. Policjant westchnął, ale również wstał.
- Zaczekaj chwilę, wezmę te listy do torby na dowody. - Mruknął i szybko wyszedł.
Wrócił po chwili dzierżąc w dłoni foliową strunówkę. Otworzył ją i ostrożnie złapał koperty, i listy, po czym zapiął zamek, złożył folię i zgarnął telefon.
- Poprowadzę, Kotku. - Mruknął brunet. - I tak musisz na razie oszczędzać rączkę. - Dodał i mimowolnie się uśmiechnął.
- Niech ci będzie. - Westchnął Krystian.
Ubrali buty i wyszli na zewnątrz. Policjant usiadł obok swojego partnera i wziął foliówkę na kolana. Odetchnął.
- Mam nadzieję, że całe to okaże się być jakimś głupim żartem. - Wymruczał cicho, unosząc torebkę z listami.
- Twój wydział na pewno to wyjaśni. - Zamruczał biznesmen. - Jestem tego pewien. - Dodał poważnie.
***
Hmm...
Pomysły?
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top