Rozdział 206
- Jak widzisz, nie doszło to do skutku. - Rzucił. - Jak dobrze pamiętam, to jego żona nie zgodziła się na dziecko z patologicznej rodziny. - Prychnął i mimowolnie zacisnął palce na dłoni bruneta. - Talik i tak dla mnie był. Nauczyciele podziwiali go za to, że był w stanie mnie oswoić. - Uśmiechnął się. - Zawsze za mnie ręczył. Inne dzieciaki jeszcze bardziej mnie za to nienawidziły, ale bały się cokolwiek mi zrobić. Jednak opłacało się mieć łatkę rozbójnika. - Westchnął cicho. - Zawdzięczam temu facetowi wszystko, co mam... Mówił mi, żebym się trzymał. Żebym przeżył do pełnoletności, a potem uciekał z domu. Obiecał, że pomoże mi stanąć na nogi. - Uśmiechnął się. - Pamiętam, że w dniu swoich urodzin siedziałem pod salą, bo jak zwykle nikt o mnie nie pamiętał. Talik podszedł do mnie, usiadł na przeciwko i włożył mi w ręce książkę. - Uśmiechnął się rozczulony. - Siedział ze mną przez całą przerwę i rozwiązywał ze mną zadania z tej książki. - Puścił dłoń by przetrzeć swoje oczy palcami. Ponownie złączył ich dłonie. - Czułem się jakbym złapał Boga za nogi. Potem skończyłem szkołę... Wyjechałem do Stanów... Jak go ostatnio spotkałem, to wszystkie wspomnienia mi wróciły... - Szepnął, zaciskając palce na dłoni swojego partnera. - Gdyby nie on mógłbym leżeć gdzieś, pijany albo naćpany. Albo martwy. - Szepnął. Cieszył się, że idzie ze swoim facetem, bo zaszklone oczy uniemożliwiały mu dostrzeżenie szczegółów otoczenia.
- Skarbie... - Zaczął czule brunet.
- Nie. Nie mów nic, bo będę płakał. - Sapnął rozbawiony i ponownie puścił dłoń bruneta, żeby pozbyć się łez ze swoich oczu.
- Kotku... - Mruknął Aru i objął chłopaka w talii. - Idziemy na lody? - Spytał. - Trzeba poprawić ci humor, skarbie. - Uśmiechnął się czule. Chłopak spuścił głowę. Aron złapał go za rękę i wspólnie weszli do pobliskiego parku. Przechadzali się pięknymi alejkami. Były zadbane, słońce ogrzewało przechodniów swoim blaskiem, a wysokie drzewa usłużnie chroniły ich głowy przed zbyt mocnym upałem.
Weszli do cienia. Krystian odetchnął gdy chłodne powietrze przesunęło się po jego ciele.
- Tam jest budka z lodami. - Powiedział Aru i pociągnął chłopaka w tamtą stronę.
Stanęli na końcu niewielkiej kolejki. Gdy nadeszła ich kolej biznesmen z delikatnym uśmiechem nachylił się nad szybą i wybrał sobie dwie gałki kawowych lodów z odrobiną śmietany i posypką.
- To ja wezmę jedną gałkę bananowych i jedną pomarańczowych. Też ze śmietaną i posypką. - Powiedział i spojrzał na kasjerkę. Ta pokiwała głową i sprawnie przygotowała ich porcje. Podała im je.
- O i prosimy jeszcze jedną śmietankowych do kubeczka. - Wtrącił szybko Aru. Krystian spojrzał na niego zaskoczony. - Siad. - Rzucił brunet. Czarny psiak usiadł przy jego nodze. Mężczyzna wyjął telefon i zapłacił, po czym wsunął go do kieszeni, założył sobie na nadgarstek smycz psiaka i wziął ich lody.
- Dlaczego wziąłeś te śmietankowe? - Spytał Krystian, gdy już nieco oddalili się od budki.
- Zobaczysz. - Uśmiechnął się tajemniczo. - Tam jest ławka. Idziemy usiąść? - Zapytał. Chłopak pokiwał głową.
Usiedli na drewnianej ławeczce. Aron położył kubek z lodami na ziemi, a Lucyfer od razu zabrał się za ich jedzenie.
- Uwielbia śmietankowe lody. - Wytłumaczył rozbawiony brunet. Krystian przylgnął policzkiem do jego ramienia i zabrał się za zlizywanie śmietany ze swoich lodów.
Zauważył, że brunet podejrzanie mu się przygląda.
- Dlaczego tak się na mnie patrzysz? - Spytał. Aron przysunął się do niego.
- Patrzę tak na ten twój języczek i nie mogę się doczekać aż znowu poczuję go na swoim kutasie. - Powiedział. Chłopak najpierw spłonął rumieńcem, potem prawie zakrztusił się własną śliną, a potem wykrzywił swoją twarz ze złości i spiorunował wzrokiem bruneta.
- Jeszcze mi gipsu nie zdjęli, a ty już celibatu szukasz? - Spytał ostrzegawczo. Biznesmen położył dłoń na jego udzie i zacisnął swoje palce na jego nodze.
- Chciałbym czasem, żebyś... no nie wiem, na przykład się rozebrał i zrobił mi loda gdzieś na przykład w parku. - Zamyślił się. Krystian wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. - Albo nawet nie musisz się rozbierać. Wystarczy, że trochę się pobawisz. - Uśmiechnął się.
- Kurwa, ja wiem, że ty masz tyle pieniędzy, że taki mandat nie zrobi na tobie wrażenia, ale ja jestem policjantem, do cholery! - Uniósł się młodszy. - W domu jak nie ma dzieci możesz robić co zechcesz, ale masz mi się zachowywać poza nim! - Zastrzegł.
- Mówisz, że jak nie ma dzieci w domu mogę robić co zechcę, tak? - Powtórzył niebezpiecznie zniżając swój głos. Krystian przełknął ślinę. - Dojedz lody. Chętnie wróciłbym do domu. - Powiedział i objął jego talię. Chłopak cicho westchnął.
- Ktoś mówił, żebym uważał na rękę. - Przypomniał cicho.
- Nie martw się, skarbie, twoje rączki nie będą nam potrzebne. - Uśmiechnął się tajemniczo.
Krystian westchnął, a potem zanurzył się w słodki, owocowy smak deseru. Przymknął oczy.
- Lubisz lody, co? - Zgadł brunet.
- Uwielbiam owocowe desery. - Uśmiechnął się. - Ogólnie wszystko, co owocowe. - Wymruczał.
- Dobrze wiedzieć, Kocie. - Przyznał Aru. Chłopak nagle posmutniał. - Coś się stało? - Zapytał. - Ja tylko żartowałem z tym, że chętnie wróciłbym do domu i-
- Nie o to chodzi. - Westchnął chłopak.
- To co się stało? - Spytał troskliwie.
- Zastanawiam się czy jeszcze pogodzę się z Olem. - Wymamrotał. Poczuł jak jego chłopak obejmuje go ramieniem.
- Ze mną udało ci się pogodzić. - Zauważył brunet. Pogładził jego bok.
- Chyba nie pozwolisz, żeby Olo przełożył mnie przez kolano...? - Mruknął nieco rozbawiony policjant.
- Zdecydowanie nie pozwolę. - Odparł poważnie Aron. - ...dacie radę, Kocie. Jestem tego pewien. - Powiedział stanowczo. - Wracamy do domku? - Spytał nagle. - Chciałbym choć trochę posprzątać. - Wymruczał. - A potem jeszcze idziemy do naszych sąsiadów. - Dodał. Wstał i wyciągnął dłoń w stronę swojego chłopca. - Najchętniej wziąłbym cię na ręce. - Oznajmił z uśmiechem.
- Niestety nawet za rękę cię teraz nie mogę złapać. - Zaśmiał się młodszy.
- Na szczęście zawsze pozostaje też to. - Powiedział i oplótł jego talię ramieniem. Policjant tylko się zarumienił.
Udali się w drogę powrotną.
- Przyjdziemy do domku... Mój Kociak położy się na kanapie i zajmie swoją śliczną główkę jakimś filmem, a jego przystojny bohater ogarnie ich wspólne gniazdko. - Zaproponował. - Co ty na to, mój Kociaku? - Zapytał czule.
- Zakłam, że nie mam wyjścia. - Zaśmiał się młodszy.
***
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top