Rozdział 202

Krystian otworzył oczy. Poczuł, że leży na nim coś małego. ,,Pewnie Vergil znowu postanowił się na mnie przespać.", pomyślał i westchnął cicho. Ponownie zamknął powieki. Nagle usłyszał otwieranie drzwi. Nieco się zdziwił. Przecież Sebastian wyjechał.

Postać podeszła do łóżka i usiadła na meblu. Tuż obok niego. Krystian podniósł głowę i napotkał rozczuloną twarz swojego partnera.
- Dzień dobry, kochanie. - Ucieszył się biznesmen i schylił się, żeby złożyć pocałunek na jego głowie.
- Co ty tu robisz? - Wymamrotał chłopak. - Przecież Sebastiana nie ma. A ty nie masz kluczy. - Dodał. Aru nie mógł się nie zaśmiać. Pogładził jego głowę.
- A czy mój zaspany chłopczyk przypomina sobie, że wczoraj wieczorem wrócił do domku? I do swojego faceta? - Zapytał. Krystian uniósł się na rękach. Prawe przedramię zapłonęło. Chłopak wydał z siebie urwany jęk, a potem poczuł, że spada. Czyjeś dłonie delikatnie go złapały.
- Kotku, uważaj na tą rękę. - Upomniał go brunet i pomógł mu się podnieść. Zdjął z jego pleców drzemiącego kota. Krystian usiadł na łóżku, a potem pisnął i lekko się podniósł.
- Zabiję się. - Mruknął naburmuszony. - Musiałeś tak mocno mnie lać?! - Obruszył się. 
- Miałem dać ci karę, pamiętasz, skarbie? - Zapytał Aru. - No chodź, pomogę ci. - Dodał i wyciągnął do niego ręce.
- A wiesz co? - Zapytał młodszy. - Ja jestem poszkodowany, w dodatku częściowo przez ciebie, więc teraz ty się musisz trochę namęczyć. - Rzucił i wyciągnął swoje przedramiona do mężczyzny. Uśmiechnął się lekko gdy brunet posłusznie wziął go na ręce i przytulił do siebie jego mniejsze ciałko.
- Z rozkoszą się pomęczę. - Zaśmiał się Aru. - Wiesz jak cholernie za tobą tęskniłem? - Spytał nagle.
- Ja za tobą też. - Mruknął Krystian i złożył delikaty pocałunek na jego ustach.
- A teraz idziemy jeść, księżniczko. - Ucieszył się biznesmen.
- CZ-CZEKAJ! - Krzyknął Krystian, mocno zaciskając swoje palce na jego koszulce.
- Co się stało, Kotku? - Spytał Aru. Policjant mocno się zarumienił.
- N-no bo... Ja nie mam na sobie ubrań... - Wykrztusił i spuścił głowę, żeby ukryć swoje rumieńce. Aru wyszczerzył się.
- Wiem, skarbie. - Rzucił cicho i oblizał się. - Piękny widoczek. - Dodał jeszcze i delikatnie ścisnął jego udo. Młodszy cicho westchnął.
- A-a co jak ktoś zobaczy-? - Spytał niepewnie.
- Dziubku, moi rodzice wrócili już do siebie, a ja byłem w takim stanie, że uznali, że wezmą do siebie dzieciaki, do póki nie dojdę do siebie. - Rzucił, a potem nie czekając na komentarz ze strony policjanta wyszedł z pokoju. Zostawił uchylone drzwi, tak na wypadek gdyby kot chciał wyjść.

Zniósł swojego chłopca do kuchni i postawił go na ziemi.
- Bardzo chętnie dalej bym cię nosił, ale muszę zrobić śniadanko, chłopczyku. - Powiedział i pogładził jego policzek. Nagle złapał go za twarz i zaatakował jego usta swoimi. Chłopak wydał z siebie cichy, zaskoczony jęk.

Aru odsunął się po dłuższej chwili i spojrzał na swoje maleństwo. Usta policjanta były lekko spuchnięte, jego oczy zamglone, a oddech przyspieszony. W dodatku chłopak nadal był nagi.
- Mam na ciebie ochotę. - Wymruczał brunet.
- Sam mówiłeś, że mam uważać na rękę. - Przypomniał chłopak i perfidnie się uśmiechnął.
- Cofam moje słowa. - Odparł biznesmen i przycisnął do siebie mniejsze ciałko. Złożył kolejne pocałunki na jego ustach.
- Przez ciebie już mnie boli, bo mnie zbiłeś. - Mruknął. - Więc będziesz mógł co najwyżej pomarzyć. - Uśmiechnął się. Grzecznie usiadł przy stole. Cicho syknął i odruchowo wstał.
- Zaczekaj na chwilę. - Rzucił lekko rozbawiony brunet i gdzieś poszedł. Wrócił po chwili z poduszką. Położył ją na krześle młodszego, a potem złapał go pod pachami i posadził na miękkim przedmiocie. - Lepiej? - Spytał. Zarumieniony brunet lekko pokiwał głową.
- Jeszcze raz przepraszam za tą kłótnię... - Wyszeptał i uniósł na niego swoje zawstydzone, czekoladowe tęczówki. Aron westchnął i kucnął przy swoim chłopaku.
- Kotku... Zapomnijmy o tej kłótni, dobrze? - Poprosił i ujął jego dłoń. Delikatnie pocałował jej wierzch. - Po prostu o niej zapomnijmy. - Wyszeptał i przytulił swój szorstki policzek do jego skóry.
- Okay... - Szepnął chłopak i pogładził kciukiem jego twarz. - Kocham cię. - Dodał jeszcze.
- Ja ciebie też, Kociątko. - Zamruczał i jeszcze raz pocałował jego rękę. - Dobrze, jaki masz pomysł na śniadanie? - Spytał brunet. Wstał i stanął przed swoim poszkodowanym chłopakiem.
- Po tym szpitalnym jedzeniu zjem wszystko. - Westchnął młodszy.
- Czyli mogę się pobawić. - Zamruczał uśmiechnięty Aru. Krystian podwinął kolana pod brodę i wtulił w nie twarz. - Co się dzieje, Kotku? - Spytał.
- Zimno mi. - Mruknął chłopak. Aron zdjął swoją koszulkę i nałożył ją chłopakowi.
- Lepiej, słońce? - Spytał, a potem pogładził jego głowę. 
- Mhm... - Mruknął policjant. Brunet podszedł do pieca. 
- Chcesz tej twojej herbatki? - Spytał.
- Możesz zrobić. - Odmruknął chłopak. Ziewnął cicho.
- Zjesz śniadanko, obejrzę twoje opatrunki i pójdziesz spać. - Zamruczał mężczyzna. Wsypał do kubka dwie łyżeczki cukru i wrzucił torebkę z owocową herbatką. Sobie wziął zwykłą, czarną. Wziął miskę i zaczął przygotowywać ciasto.
- Jestem z ciebie dumny, skarbie. - Zaczął po chwili.
- Czemu? - Spytał nieco zaspany chłopak.
- Bo świetnie sobie poradziłeś. - Uśmiechnął się mężczyzna. - Nasza kłótnia, potem kolejna z Olgierdem, jeszcze ta sprawa z Wierzbickim, potem ta bomba, szpital, mieszkanie u brata i jeszcze sprawa z Bartkiem. - Wymienił. - Jestem po prostu z ciebie dumny, słonko. Niewielu ludzi tak dobrze by to zniosło, wiesz? - Spytał rozczulony. Z czajnika zaczęła wydobywać się para, więc brunet złapał urządzenie i zalał ich herbaty. Wyciągnął dwie łyżeczki. Odwrócił się w stronę swojego maleństwa i położył przed nim kubek. 
- Zaczekam, aż tłuszcz się rozgrzeje, a w tym czasie coś ci przyniosę. - Uśmiechnął się tajemniczo i złożył na jego ustach krótki pocałunek. Krystian szczelniej zawinął się w zdecydowanie za dużą koszulkę. Była ciepła i pachniała jego mężczyzną. Wtulił nos w miękki materiał. Nagle poczuł, że coś się wokół niego owija. Uniósł wzrok i napotkał troskliwie spojrzenie granatowych tęczówek. Posłał mu szczery, rozczulony uśmiech. Brunet odwzajemnił gest.
- Zaopiekuję się tobą, Krystian. - Powiedział i szczelnie go objął. Przytulił się do swojego rannego chłopaka. - Obiecuję. - Dodał jeszcze. Ich czułą chwilę przerwał tłuszcz, który nagle zaczął się buntować. Aron pobiegł ratować ich śniadanie. Policjant parsknął śmiechem. Coś mu to przypominało.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top