#6

Nadeszła kolacja a dwie dziewczyny dalej biegały, krótkowłosa dziewczyna ledwo co już biegła zresztą tak jak brązowłosa.

Cała reszta wraz z czwórką zwiadowców jadła w stołówce.

-przyjacielu może już skrócisz męki tych dziewczyn i zawoła się na kolację?-powiedział Erwin do łysego mężczyzny

-nie miały biegać do upadłego-odpowiedział dalej śniąc się zupą

-wydaje mi się że już dostałem swoją nauczkę-powiedziała okularnica

-co to w ogóle jest za nauczka samo bieganie-powiedział kapitan Levi popijając swoją herbatę

Nagle można było usłyszeć się głos jednego z kadetów

-ej patrzcie Nancy padła!!!!-krzyknął śmiejąc się większość kadetów podbiegła do okna zobaczyć co się stało

-bieganie do upadłego drogi Levi'u-znów odpowiedział dowódca korpusu treningowego-jednak wyczerpuje

Po czym wstał i udał się na zewnątrz biorąc jednego kadeta by zaniósł Nancy do pokoju

-Evans! Koniec kary szoruj na kolację-powiedział dosyć głośno do Melanii

-tak jest dowódco-powiedziała brązowa włosa po czym weszła do stołówki razem z Shadis'em

Poszła usiąść do swoich przyjaciół, musiała niestety przyznać że była wyczerpana bieganiem w końcu robiła to od godziny 14:00 do 19:00 i to bez przerwy.

-jak się czujesz melka- zapytała Molly podając mi zupę

-jestem tak zmęczona że nawet nie jestem głodna-powiedziała odsuwając delikatnie miskę

-ale musisz coś jeść-powiedziała z Susan

-zawsze byłaś takim niejadkiem? Dlatego nie urosłaś?-zapytał Teodor chcąc rozchmurzyć trochę atmosferę ale nie wiedział że Melanii rzadko kiedy dostawała w domu jedzenie.

-Teodor-skarciła go znowu z Susan

-no co żartować nie można-zapytał zdziwiony

Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, oprócz Susan i Melanii poszły usiąść na dach i popatrzeć jak gwiazdy po chwili dołączyła do nich Molly.

-hejka co tutaj tak siedzicie?-zapytała blondynka

-patrzymy w gwiazdy-powiedziała Melanii prawie śpiąc

-rozumiem-odpowiedziała znowu blondynka-jeżeli mogę zapytać dlaczego su zareagowałaś na żart Teodora?

-no cóż...... Myślałam że może to sprawić przykrość mali-odpowiedziała

-przestań już dawno mnie to nie rusza-odpowiedziała pół śpiącym głosem brązowowłosa

-mogę wiedzieć o co chodzi czy to bardziej prywatna sprawa?-znów zapytała

-no widzisz dobrze wiesz że Melanii nie wychowywała się zbyt szałowej rodzinie-powiedziałaś Su patrząc na pół śpiącą-może jej dostawała jedzenia ale były to najmniejsza porcja jakie potrafili zrobić rodzice a nawet czasami dostawała małą porcyjkę tylko i wyłącznie na wieczór

-ale dlaczego? Z jakiego powodu cię Mela traktowali?-położyła dłoń na kolanie dziewczyny ale wtedy zdała sobie sprawę że ona zasnęła ze zmęczenia- Su???

-jej rodzice obwiniali ją o śmierć jej brata-odpowiedziała a blondynka zakryła usta dłonią-uważali......... że Melanie zrobiła  swojego brata a ich syna...

-zabiła??? Jak to zabiła?-pytałaś zdziwiona

-ona naprawdę go nie zrobiła on urodził się martwe to był jej przed bliźniak -wyjaśniła czarnowłosa-ale i takich rodzice musieli znaleźć kogoś kogo mogą obwiniać i padła na nią.... Bardzo często u nas przesiadywała bo nie chciała być w  takim domu.... Zresztą kto by chciał

-bidulka....

-nie potrzeba jej współczucia, jakbyś nie zauważyła doskonale sobie radzi i nie pokazuje słabości przynajmniej nie otwarcie -powiedziała znów jej przyjaciółka-nie rozpłaczę się przy wszystkich, nie opowie o swoich problemach byle komu daje czasami że ich w ogóle nie ma mimo że to nieprawda.....

Przyjaciółki spojrzały na brązowe włosy dziewczynę

-zdajesz sobie sprawy jak ona czasami potrafi udawać-powiedziała-musimy się powoli zbierać ale nie wiem jak ją przyniesiemy będzie trzeba ją obudzić

-szczerze mówiąc nie chciałabym jej budzić nieźle się wymęczyła-powiedziałam Molly

-ale zostawić jej też nie możemy a ja chcę spać-odpowiedziała znowu czarnowłosa

-zobacz kapitan Levi -dziewczyna zobaczyła właśnie wchodzącego na dach mężczyznę-może go poprosimy żeby przeniósł naszą Melanię

-dobra ale ty pytasz-powiedziała szybko i dziewczyna

-co dlaczego ja-zapytała znowu blondynka

-to był twój pomysł-skrzyżowała dłonie na piersi-no chodź przepraszam kapitanie Levi!?

Dziewczyny podeszły do czarnowłosego

-czego chcecie bachory?-zapytał krzyżując dłonie na piersi

Nie mam pojęcia czego mogą chcieć ale nie raz już tak miał że jakieś małolaty do niego podchodziły i trułem mu dupę o byle gówno byleby tylko zrzucił na nie uwagę.

-mamy takie małe pytanko-zaczęła Molly-widzi Kapitan tam jest Melanie ta dziewczyna która biegała, niestety śpi a my nie chcemy jej budzić bo była strasznie zmęczona i czy mógłby kapitan ją zanieść do pokoju?

Dziewczyny pewne były że mężczyzna zaraz na nie nakrzyczy i odmówi za to kobaltowo oki nie spodziewał się tego ze strony dziewczyn mimo że był na nie zły bo przecież mogły ją obudzić albo same przenieść tylko westchnął.

-tylko po to trujecie mi dupę? Tch ! -mężczyzna prychnął i ruszył w stronę brązowe włosy i śpiącej dziewczyny.

Delikatnie wziął ją na ręce w stylu panny młodej, po czym ruszył do dziewczyn i kazał wskazać ich pokój. Dwie dziewczyny prowadziły kapitana do miejsca spoczynku. Mężczyzna był zdziwiony tym jaka młoda dziewczyna była lekka, poza tym również widział że pokaże nic nie zjadła.

Kiedy w końcu weszli do pokoju położył dziewczynę na łóżku po czym po prostu wyszedł nawet nie patrząc na jej koleżanki. Zanim jednak do końca zamknął drzwi usłyszał rozmowę dziewczyn.

-byłam pewna że do nas nakrzyczy- powiedziałam blondyneczka

-ja też się tego spodziewałam, ale widzisz jednak się myliłyśmy a teraz przebierzmy ją żeby nie musiała spać w ubraniach-odpowiedział a przyjaciółce

Kobaltowo oki był w pełni świadomy tego co czasami mówią o nim inni żołnierze ale nie przejmował się tym, ciągle trzymał głowę wysoko a twarz skrywał maską lodu nie pokazując innych emocji niż obojętność.

Rankiem Melanii obudziła się jako pierwsza nie do końca wiedziała jak dostała się do pokoju.... Była pewna że zasypiała na dachu..... Postanowiła poczekać aż jej przyjaciółki się obudzą by móc troszeczkę podpytać co się tak właściwie wydarzyło.

*Sorkii za błędy ♥⁠╣⁠[⁠-⁠_⁠-⁠]⁠╠⁠♥*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top