#1
Może nie była najlepszym dzieckiem. Zawsze była tą najgorszą córką.... Tą która nigdy w życiu nic nie osiągnie..... Ale wyróżniało ją coś od reszty jej charakter, nikt nie potrafił udawać tak jak ona.
Rodzina Evans liczyła piątkę dzieci trzy córki i dwóch synów..... Najstarsza córka miała na imię Dagmara, później był synem Louis trzecim dzieckiem była właśnie ona ta która według rodziców nigdy nic nie osiągnie..... Później było kolejny syn Max i najmłodsza Judy.
Państwo Evans traktowali swoje trzecie dziecko jak niewolnice, to ona musiała wszystko robić w domu i jej cały dzień zajmowała praca... Żeby się spotkać ze znajomymi musiała najpierw zrobić wszystkie obowiązki albo po prostu zwiać.
Melanie bo tak miała na imię dziewczyna już dostawała masę obowiązków będąc zwykłym siedmio latkiem.. Teraz gdy ma 16 lat myśli czy nie lepiej by było gdyby przydałaby się gdzie indziej.
-Melanii po zmywaj po obiedzie-powiedziała jej matka biorąc najmłodszą córkę na ręce.... Judy już nie była taka mała miała 9 lat ale była traktowana jak co najmniej by była niepełnosprawna nie mogła pomagać w sprzątaniu jedyne co mogła robić to bawić się a gdy coś zrobiła to na pewno nie była ona.
-dobrze mamo-powiedziała brązowowłosa
Rodzeństwo doskonale wiedziało że rodzice inaczej traktują Melanie niż ich ale żadne się Nie odezwało na ten temat dlatego że im pasowało coś takiego że oni nie musieli nic zrobić za to Melanii musiała wszystko.
Dlaczego tak traktują dziewczynę? Rodzice mają jej za złe, za złe to że jej brat bliźniak urodził się martwy.... Że to ona przeżyła a nie i ukochany synek Martin..... Brązowłosa nie wiedziała co mogła mieć wspólnego że jej brat bliźniak urodził się martwy. Dlatego ją tak traktowali bo byli pewni że to ona była wszystkiemu winna.
-a gdy skończysz, umyjesz wszystkie okna i po zamiatasz przed domem-dodał ojciec czytając gazetę
-ale pada deszcz-powiedziała Melanie
-Nie obchodzi mnie to będziesz tak długo to robiła póki nie będzie widać efektów-trzasnął ręką o stół a dziewczyna tylko pokiwała głową.
Cała rodzina zostawiła dziewczynę samą w kuchni, brązowłosa zaczęła zbierać talerze po czym zaczęła zmywać.często chciała sprzeciwić się rodzicom powiedzieć im że jest ich córką ani niewolnicą.... Ale za każdym razem gdy chciała to powiedzieć przerwano jej..... Przy nich nie mogła nic innego powiedzieć niż" dobrze, rozumiem, oczywiście" zacząć inny temat kończyło się właśnie tym uderzeniem w stół.
Nigdy nikt na nią nie podniósł ręki, a gdy chodziła po ulicy szła z wysoko podniesioną głową, życie jej tego nauczyło..... Nawet jeżeli masz trudne stosunki w domu Nie pokazuj tego obcym pokazuje że jesteś silna.
A Melanie miała to do siebie że nie tylko była silna nie tylko tłumiła w sobie wszystkie uczucia wiedziała że w którymś momencie pęknie i się zemści.
Do kuchni z powrotem weszła Dagmar czego w ogóle brązowłosa się nie spodziewała.
-mama właśnie powiedziała, że jak zrobisz to o co poprosił cię tata, możesz jeszcze posprzątać w łazience i w pokojach-powiedziała czarnowłosa
-dobrze-powiedziała spokojnie ale w środku nie gotowało się
-wiesz że sobie zasłużyłaś?-nagle znowu odezwała się jej starsza siostra
-czym dagma? czym sobie zasłużyłam?-zapytała rzucając widelcem zlew
-gdyby nie ty nasz brat by żył-powiedziała patrząc na mnie jakbym naprawdę zrobiła coś okropnego
-A co ja miałam z tym wspólnego? Znając życie jakbym ja nie przeżyła a przeżyłby mój brat traktowali byście go tak samo-powiedziała po czym odwróciła od niej wzrok dalej myjąc talerze
Gdy skończyła, wyszła na dwór nawet nie zakładając płaszcza przeciwdeszczowego.... Zaczęłam myć szyby ale bezskutecznie padający deszcz dalej w nie uderzał robiąc nowe smugi.
-Melanie? Co ty robisz?-powiedział głos za dziewczyną
-hejka Susan-odwróciła się do przyjaciółki-co tutaj robisz?
-byłam u pana Jeagera dał mi syrop na kaszel dla brata-powiedziała-twoi rodzice już nie mają co ci wymyślać much okna w deszcz?
-nic nie poradzę..... Mam czasami myśli że nawet w wojsku bym nie traktowali lepiej-powiedziała nie rozmyślała o tym by nie pójść do zwiadowców.
-to dlaczego nie pójdziesz?-znowu zapytała jej przyjaciółka
-nie wiem, z jednej strony chciałabym odciąć się od mojej rodziny bo mam już dosyć słuchania że to moja wina że nic w życiu nie osiągnę....-powiedziała rzucając szmatką od okna-ale z drugiej strony wiem że oni sobie beze mnie nie poradzą
-w jakim sensie?-zapytała Su
-takim że jest nas w domu siódemka, w domu pracuje tylko tata czasami ja coś zarobię a reszta mojego rodzeństwa nie chcę uczona pracy wszystko ja zawsze robiłam-powiedziała-boję się że gdy ja odejdę czy nienawidzą mnie jeszcze bardziej będą mi wypominać że nie dość że zabiłam swojego brata to jeszcze od nich uciekłam.
-Mela ale ty nie zabiłaś.....-zaczęła ale jej szybko przerwała brązowo włosa
-przecież wiem, ale nawet mi dzisiaj Dagmara powiedziała że sobie zasłużyłam-powiedziała znowu-A niech wszyscy idą do piekła..... Mam dosyć udawania posłusznej córeczki na którą można wyjechać gnębić krzyczeć .... Ja mam cierpliwość Susan ale ona się w którymś momencie kończy.
-czasami mnie przerażasz- powiedziała-ale tylko czasami chodź zostaw te okna i takich nie umyjesz posiedzisz trochę u mnie.
Melanie długo nie myślała i ruszyła z przyjaciółką razem śmiały się wygłupiały podczas ulewy. Mieszkała ona w dwu piętrówce, na pierwszym piętrze była karczma którą prowadziła jej mama, a na drugim byl ich cały dom.
Już były przed wcześnie wspomnianą karczmę, Melanie zaczęła się strasznie śmiać gdy Susan prawie się wywróciła na kałuży.... Nagle drzwi do karczmy otworzyły się a w nich stanęła matka dziewczyny.
-chodźcie tu szybko zaraz będziecie chore!-krzyknęła na nie dziewczyny dalej podśmiechując się pod nosem weszły do środka-zaraz i ty będziesz chora już mam na głowie twojego brata jeszcze ty mi jesteś potrzebna! Witaj Mela dobrze cię widać skarbie
-mi również panią dobrze widzieć-uśmiechnęła się pokazując swoje białe ząbki
-jak się czujesz? Jaka ty chudziutka karmią cię w ogóle w tym domu-zapytała, kobieta doskonale wiedziała co się dzieje u niej w domu i czasami nie mogła znieść że taka piękna dziewczyna marnuje się w takiej rodzinie.
-tak coś tam jeszcze jedzenia dostaję, i wszystko dobrze-powiedziała
-ta wszystko dobrze.... Mamo oni kazali myć okna w deszcz-powiedziała Su
-twoi rodzice się już nigdy nie nauczą jeszcze troszeczkę skarbie musisz wytrzymać-powiedziała po czym przyniosła dziewczynom ręczniki.... Ludzie z karczmy już byli przyzwyczajeni do takich widoków
Szefowa zawsze troszczyła się o innych a tym bardziej o swoją córkę i jej przyjaciółkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top