Szary ja
Szary ja, to ja — właśnie tak siebie postrzegam,
Często w życiu wielu rzeczy nie przestrzegam.
Chodzę sam po piekle, smutno mi często,
Sam sobie je zgotowałem, zrobiłem je gęsto.
Często rozmyślam nad tym wszystkim wkoło,
Wchodzę w kręgi jak Dante, chcę, by życie skończyło się wesoło.
Nie wiem, czemu myślę, że wszystko stracę, co mam,
Choć nie mam dużo, to zawsze się boję, że coś losu dam.
Czy to zdrowie, czy życie, a może i ciebie,
„Idźże, diable, ja potrzebuję pomocy w potrzebie!"
Ale o nią nie proszę, bo boję się swoich demonów,
Czasem myślę, że wychowałem armię złych płomieni i tonów.
Ale nie do ludzi, tylko sam do siebie,
Jestem swoim największym wrogiem, a nie mam nic do ciebie.
Ty mi nawet pomagasz, sto razy, tak bardzo, że,
Czasami nie wiem, czy na to zasługuję, czy to jest sen.
Szary też jestem, bo nie mam w sobie kolorów,
Choć dla wielu mogę być barwny z pozoru.
Mimo tego, szary chcę pozostać, bo to też przecież kolor,
Choć nie wiem, czy nie plami tym mój honor.
Bycie szarym czasem jest ciekawe,
Często sam dla siebie znajduję jakąś zabawę.
Czy to pogaduchy, czy podróż do piekła,
Wiem, mamo, że się ciebie nie posłuchałem i zgrzeszyłem — nie bądź wściekła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top