Rozdział 75

<><><>

Olgierd odchylił się na fotelu z cichym jęknięciem. Miał dosyć. Wszystko go bolało. A do tego cholernie martwił się o przyjaciela. Nikt nie wie, gdzie się zaszył. Nawet informatorom nie udało się dotrzeć do jednej chociaż plotki, która mogłaby im pomóc.
- Kurwa, Krycha... Gdzie ty jesteś? - Westchnął, wpatrując się w ich wspólne zdjęcie.
Nagle usłyszał pukanie.
- Hej, Zarębski wzywa. - Rzucił Artur, po czym od razu zniknął. Policjant wstał, a potem ruszył do gabinetu swojego szefa.

---

- ...Ktoś? Coś-? - Spytał zebranych. Wszyscy momentalnie zrozumieli. Spuszczane głowy, odwracane spojrzenia i twarze wykrzywione w ślepej złości utwierdzały w przekonaniu, że nikt nie ma pojęcia, gdzie podział się ich przyjaciel.
- Kurwa... - Syknął Kuba. - To jest niemożliwe, żeby się tak rozpłynąć! - Dodał.
Tak... Zaangażowali prawie całą komendę w poszukiwania tego cholernie skrzywdzonego chłopaka. Mimo to, tylko najbardziej zaufani ludzie znali dokładny powód poszukiwań. Do tych ludzi zdecydowanie zaliczali się detektywi CBP. Zaufani pracownicy, świetni przyjaciele... Jeden skoczyłby w ogień za drugiego.
- Olo, ty jesteś pewien, że nie masz najmniejszego pojęcia gdzie on może być? - Spytał Adam.
- Nie wiem... - Westchnął policjant. - Nie wiem... Nie mam pojęcia. - Przetarł twarz dłonią. - Zniknął. Po prostu się kurwa rozpłynął. Nie ma go nigdzie. Nikt go nie widział. Żaden z naszych cholernych informatorów.
- Olgierd, uspokój się. - Polecił Szwarc. Tak, ich ,,zły policjant" też był wtajemniczony w poszukiwania chłopaka. Zarębski do ostatniej chwili wahał się czy wyjawić mu całą prawdę. Ale na ich szczęście, mężczyzna wykazał się cholernym taktem i empatią.
Uruchomił swoje kontakty. Te, niestety, również nic nie dały.
- Łatwo ci mówić! - Syknął Olo.
- A ty? Masz cokolwiek? - Szwarc zwrócił się do Dominiki. Profilerka smutno pokręciła głową.
- Nic. Nie mogę nic ustalić. Nie wiemy gdzie się podział Krystian, w jakim jest stanie, czy utrzymuje kontakt ze swoim oprawcą... Ciągle mam te same wnioski: ,,Szef" musiał gdzieś widzieć Krystiana, musiał go obserwować i to od dłuższego czasu. Mężczyzna może mieć jakieś zaburzenia, bo z zeznań i nagrań wynika, że traktował go jako swoją własność. Mógł mieć jakąś obsesję na jego punkcie i-
- Chwila. - Wtrącił Kuba. - Powiedziałaś ,,obsesję"?
- Tak. - Potwierdziła. - Powtarzał ,,mój chłopak, mój dzieciak"... - Przytoczyła cytaty z zeznań innych gwałcicieli. - Powiedziałabym, że miał na jego punkcie obsesję.
- A co jeśli Krystian był u siebie w domu, ale ten facet go porwał? - Podsunął.
- Co? - Spytał Szwarc.
- No bo popatrzcie: mamy paru podejrzanych, wszyscy mówią praktycznie to samo. Że ,,Szef" to, że ,,Szef" tamto... Do tego dochodzi ta podejrzewana obsesja. A do tego fakt, że nie mamy pojęcia kim jest ten koleś, ani gdzie on mieszka. A Krystian dosłownie zniknął. Nikt nie może ustalić chociażby plotek na temat miejsca, gdzie się znajduje. Co jeśli ten facet trzyma go u siebie...?
- Ty myślisz, że Krycha może być u niego? - Spytał Zarębski.
- To jest możliwe. - Stwierdziła Dominika. 
- Co by mu groziło, gdyby znalazł się sam na sam z osobą, która ma obsesję na jego punkcie? - Dopytał Piotr. Kobieta zamyśliła się chwilę.
- To jest naprawdę trudne pytanie... Z jednej strony, paradoksalnie byłby bezpieczny. Podejrzewam, że mężczyzna nie pozwoli go zabić, więc to daje nam trochę czasu. Ale z drugiej strony może wyżywać się na nim, karać za najmniejsze błędy, torturować, znęcać się... - Olo uniósł rękę dając niemy sygnał, że wystarczy już wizualizacji. Nie chciał tego słuchać.
- To co robimy? - Spytała Natalia. Zdeterminowana, żeby znaleźć zranionego kolegę.
- Olo, weź techników i skocz jeszcze raz do jego mieszkania. - Polecił Zarębski. - Może coś przeoczyliśmy. - Policjant nie słuchał dalej. Wypadł z pomieszczenia i pobiegł do auta.

---

Wszedł do domu swojego przyjaciela. Z jego ust uleciał obłoczek pary. Miał wrażenie, że wewnątrz jest zimniej niż na zewnątrz.
- To co? - Mruknął Janek. - Wszystko od początku... - Rzucił.
- Mhm. - Potwierdził Olo i wszedł do salonu. - Ej... Co to jest? - Zapytał. Na stoliku kawowym leżała biała kartka papieru, której na pewno nie było tam wcześniej.
- Zostaw, zostaw! - Rzucił Janek i podbiegł zbadać kartkę.

Olgierd złapał foliówkę, do której włożony został kawałek papieru.
- Cholernie to dziwne, przecież wcześniej jej tu nie było. - Mruknął.
Westchnął i zaczął czytać.

https://youtu.be/dS5GfL9F7L4

Wiem, że wiecie.

Wiecie o tym co mi zrobili... Słyszałem, że macie nagrania... Musicie je mieć... Przepraszam za wszystko. Za to, że zajmujecie się mną, zamiast zająć się jakimś porwaniem czy morderstwem. Przepraszam za to, że marnuję wam czas... Za to, że musicie słuchać moich żałosnych błagań z tych nagrań... Po prostu... Przepraszam... Wiem, że byłem dla was nieznośny... Tak cholernie siebie za to nienawidzę... Byłem okropny... Naprawdę przepraszam. Źle mi z tym, że musieliście tyle się ze mną męczyć... Ze mną i moimi humorkami... Nie chciałem, żeby tak wyszło... Nie chciałem się z wami kłócić... Nie chciałem...Naprawdę nie chciałem...

Już będzie dobrze. Będziecie mogli zająć się porwaniem jakiegoś dziecka albo morderstwem polityka. Nie będę zabierał wam już czasu... Już wystarczająco go sobie wziąłem... Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczycie...

Olo... Przepraszam... Za te oskarżenia... Wiem, że chciałeś dobrze, ale sam doskonale wiesz, że... niektórym po prostu nie da się już pomóc... Wiem, że zawsze stałeś za mną murem, a ja zachowywałem się jak rozpieszczony bachor. Przepraszam... Naprawdę...

Już nie będziecie musieli się ze mną męczyć... Zastanawialiście się, gdzie byłem przez ten czas, co nie...? Mam miły kąt... Jest ciepły i wygodny... Mam ze sobą kota, więc nie martwcie się. Nie jestem sam... Rudzielec przyplątał się do mnie jak włóczyłem się po mieście... I tak już został...

Czasem tęsknię za wami... Brakuje mi tego słodkiego uczucia, że robię coś, co może komuś się przydać... Że komuś pomagam... Jak widać, wszystko ma swój koniec...
Jeszcze trochę i nie będę już tęsknił... Gdy gwałcili mnie w tamtej uliczce, marzyłem o tym, żeby zamarznąć. Żeby zasnąć i już się nie obudzić... Wreszcie spełnię to marzenie... Mam dosyć wspomnień i koszmarów... Chcę po prostu pójść spać...
Znalazłem kotu dom... Miła, starsza pani z chęcią zgodziła się go przyjąć... Miło wiedzieć, że jeszcze przed śmiercią zdołałem komuś pomóc...

Przepraszam za wszystko, co wam zrobiłem... Nie przejmujcie się, nie szukajcie mnie... Jeszcze trochę...
Zapomnijcie... O tyle was proszę... Nie chcę nic innego. Zapomnijcie o mnie, bo pewnie gdy czytacie ten list, mnie dawno już nie ma.

Przepraszam za wszystko... Ale nie daję już rady...

Przepraszam...

~Krystian

***

I co? Jak wyszło?

Mam wrażenie, że ten list wyszedł okropnie.

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top