Rozdział 5
Krystian poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. Mężczyzna musiał zauważyć jego panikę, bo znowu zaczął uspokajać go swoim kojącym głosem.
- Spokojnie, po prostu chcę ci pomóc. - Wyjaśnił. - Nie mogę cię tutaj zostawić, a ty nie chcesz jechać do szpitala. - Dodał. - Powinien zobaczyć cię lekarz. - Skrzywił się lekko. Krystian tylko pokręcił głową. - Pójdziesz ze mną? Nie możesz tu zostać. - Powoli wyciągnął rękę w stronę leżącego. Krystian zawahał się. Uniósł nawet dłoń, lecz strach zrujnował jego plany. Niepewnie spojrzał w oczy kucającego mężczyzny. Zobaczył w nich szczerą chęć pomocy. Łzy po raz kolejny napłynęły mu do oczu.
- Wezmę cię na ręce, dobrze? - Spytał. Krystian spanikował. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Brunet najwidoczniej zauważył jego strach, bo odsunął się lekko. - Okej, rozumiem. - Westchnął. Sięgnął do torby, którą miał przewieszoną przez ramię i wyjął stamtąd komplet czystych rzeczy. - Zawsze je ze sobą wożę, gdybym się oblał albo wybrudził. - Uśmiechnął się ciepło i położył ubranie obok chłopaka. Krystian zerknął tylko na ciepły strój. Jakieś dresowe spodnie i ocieplana bluza. - Cholera... - Syknął cicho. - Mam auto tu niedaleko, ale zakładam, że w twoim stanie to i tak będzie cholernie długa droga. - Westchnął. Nagle jego wzrok spoczął na czarnym psie. - Zostaniesz tu? Skoczyłbym po samochód. Byłoby prościej. - Mruknął. Zwierzę tylko przekrzywiło delikatnie głowę. Brunet zagryzł wargę, nie wiedząc, co zrobić.
- Dobra, idę po to auto. - Westchnął, a następnie gdzieś pobiegł.
Krystian patrzył, jak ciemna, niewyraźna sylwetka znika za rogiem, po czym odetchnął i zamknął oczy. Poczuł coś miękkiego i ciepłego obok. Otworzył oczy i zobaczył psa, który położył się obok niego. Cóż, przynajmniej nie umrze w samotności... Ponownie zamknął oczy i westchnął cicho.
Już zaczął przysypiać, gdy poczuł, że coś delikatnie szarpie go za rękę. Chciał wyrwać ją z uścisku, lecz wtedy odezwały się rany po pasku. Krzyknął ochrypłym głosem i aż usiadł. Zerknął w stronę psa. Ten siedział i machał ogonem, ewidentnie z siebie zadowolony. Chłopak czuł niesamowity ból całego ciała. Szczególnie mocno dawały mu się we znaki dolne partie. A więc to naprawdę się stało... Spuścił lekko głowę i pozwolił łzom płynąć. Nie wiedział już, który raz już płacze... Łzy dawały ukojenie... Chyba tylko tyle się liczyło.
Poczuł jakiś miękki materiał przy swoim policzku. Uniósł załzawione oczy i zobaczył psa, który machając ogonem trzymał w pysku bluzę bruneta.
Gdy chłopak odwrócił głowę od psa, ten jakby na złość zarzucił na niego ubranie.
W końcu policjant dał się namówić. Z trudem założył na siebie bluzę i spodnie, i położył się. A przynajmniej chciał, bo zanim jego ciało dotknęło materaca, poczuł, że coś mu przeszkadza. A mianowicie pies, który uznał, że zrobi z siebie poduszkę. Krystianowi wszystko było już obojętne. Strój był miękki i ciepły, a sam pies, mimo zimnej sierści, był miękki, i miły w dotyku.
Chłopakowi oczy zaczęły się zamykać. Po chwili walki z samym sobą finalnie poddał się i zamknął oczy. Ku jego lekkim zdziwieniu, pies tylko go powąchał, po czym pozwolił mu tak zostać. Już po chwili jego umysł otaczała przyjemna ciemność.
---
Jak przez sen usłyszał czyjeś kroki.
Potem jak przez sen poczuł, że ktoś go podnosi i gdzieś z nim idzie.
Poczuł pod sobą coś twardszego niż materac, na którym wcześniej leżał i jęknął cicho z bólu.
W końcu udało mu się otworzyć oczy. Siedział na fotelu pasażera, a obok niego siedział brunet, który ze skupieniem na twarzy patrzył na drogę. Krystian zorientował się, że leży przykryty jakimś miękkim materiałem. Otaczało go przyjemne ciepło. Po chwili znowu zasnął.
---
Brunet zaparkował samochód pod swoim domem, po czym wypuścił psa. Nie miał serca zostawić tak pomocnego zwierzęcia na ulicy. Czarny zwierzak zeskoczył na ziemię i z zaciekawieniem przyglądał się domowi bruneta.
- Duży, nie? - Mruknął rozbawiony, a pies przekrzywił głowę. Mężczyzna poklepał psa po głowie, po czym podbiegł do domu i otworzył sobie drzwi, a potem wrócił się po chłopaka.
Wziął go na ręce i wniósł do środka, po czym położył u siebie na kanapie. Usiadł w fotelu obok i w zamyśleniu przyjrzał się śpiącemu. Brązowe, lekko kręcone włosy, ładna buzia i te śliczne, ciemne oczy... Taak, chłopak zdecydowanie był w jego typie.
Dopiero po chwili zorientował się, o czym myśli.
- Kurwa, ty chory pojebie! - Syknął do siebie i wstał nieco zbyt energicznie. Westchnął, po czym zerknął na kurtkę chłopaka, przewieszoną przez oparcie fotela. Tak, udało mu się pozbierać jego rzeczy. Przeszukał na szybko kieszenie. Jest! Znalazł portfel chłopaka. Znalazł w nim pieniądze, co nieco go zdziwiło. Był pewien, że go okradli. Wyjął dowód i przyjrzał się mu.
Krystian Górski, lat 20, zamieszkały w Warszawie.
Okej, teraz przynajmniej wiedział, jak nazywał się chłopak, który śpi u niego na kanapie.
Kątem oka zobaczył jakiś ruch przed sobą. Pies podszedł do niego i wesoło sapiąc, otarł się o jego rękę.
- Bohater z ciebie, wiesz? - Spytał brunet, drapiąc psa za uszami. Podniósł mu delikatnie głowę, ale nie zauważył żadnej obroży. Zerknął na zwierzę. Jego sierść była brudna i przygaszona, natomiast ciało wychudzone. - Ach, no tak... - Westchnął. - Chodź, nakarmimy cię. - Rzucił i ruszył do kuchni.
W pewnej chwili odwrócił się, żeby sprawdzić, czy pies za nim idzie. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył zwierzę leżące przy kanapie. Jego pysk znajdował się pod dłonią śpiącego chłopaka.
Brunet tylko popatrzył na to zdziwiony, po czym zgarnął miskę i kawałki jakiegoś mięsa z wczorajszego obiadu. Podgrzał to wszystko i zaniósł do salonu. Zdziwił się lojalnością psa.
- To twój pan? - Spytał, głową wskazując na śpiącą osobę. Pies przekrzywił głowę. Po chwili, ku zdziwieniu bruneta pokręcił nią lekko, jakby rozumiał, o co pyta mężczyzna.
Położył miskę obok zwierzaka i z uczuciem ciepła w sercu obserwował, jak ten zadowolony je, co jakiś czas kontrolnie zerkając na śpiącą osobę.
Facet przyniósł zapasową kołdrę i dokładnie przykrył nią chłopaka, żeby było mu ciepło. Sam ruszył na górę, do swojej sypialni. Z tego całego zamieszania zapomniał się przebrać.
Zdjął garnitur i wskoczył pod prysznic.
Po jakichś 20 minutach był już na dole, w dresowych spodniach, ciepłej bluzie i lekko mokrych włosach. Siedział w fotelu i z zastanowieniem na twarzy wpatrywał się w przestrzeń, zastanawiając się, co teraz.
***
Tak, jeśli ktoś się zorientował, to postać naszej owieczki jest zapożyczona z serialu ,,Gliniarze". Generalnie to kiedyś miał być fanfiction do nich, potem chciałam zmienić postacie, ale finalnie uznałam, że te pojawiające się w serialu w sumie dobrze tutaj pasują. Oczywiście dodam też jakieś moje, ale dużo osób będzie już wziętych. Mimo wszystko, nie uznaję tego za fanfic. Mam nadzieję, że nikt nie będzie robił problemów z zapożyczenia postaci.
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top