Rozdział 34
Całkiem dobrze mu się spało. Obudził się w miarę wypoczęty, choć gardło dalej go bolało.
Zobaczył parę nieodczytanych wiadomości i z lekką obawą wziął telefon.
Aru <3:
Dzień dobry, dziubku ^^
Aru <3:
Co powiesz na odwiedziny dziś wieczorem?
:Ja
Chętnie :D
Będę cię tulił ^^
Aru <3:
Ja ciebie też ;)
Bardzo cię kocham, Kotku <3
:Ja
Ja ciebie też, Aru <3
Chłopak uśmiechnięty i zarumieniony odłożył telefon, a potem wstał i poszedł się ogarnąć.
Przechodząc obok lustra zerknął w nie i mimowolnie się uśmiechnął. Bluza bruneta sięgała mu do połowy ud. Wyglądał jak dziecko, które założyło bluzę starszego rodzeństwa. Wyszczerzył się na tę myśl i ziewnął.
Chwilę patrzył w kierunku kuchni, lecz potem stwierdził, że nie chce mu się jeść. Poszedł zrobić sobie kawy i usiadł z nią przy stole, wyciągając telefon.
:Ja
Co porabiasz, mój Bohaterze? ;*
Aru <3:
Piszę z piękną i słodką osóbką ^^
I szykuję się do pracy.
A Ty?
:Ja
Ja robię dokładnie to samo :>
Aru <3:
Jesteś słodki.
:Ja
Ty też ^^
Aru <3:
Chcę się poprzytulać i cię wycałować...
:Ja
Ja teeeż...
Aru <3:
Kurde, muszę lecieć.
Do wieczora, Maluszku? ;*
:Ja
Do wieczora, Aru <3
Uśmiechnął się do siebie. Konwersacje z jego partnerem zawsze zawsze poprawiały mu humor. Złapał się na tym, że ilekroć słyszał słowo ,,chłopak", ,,ukochany" lub ,,partner" przebiegał go przyjemny dreszcz, a w sercu czuł ciepło. Po prostu wpadł po uszy i już nie było możliwości się z tego uwolnić.
Chociaż tak szczerze, on nawet nie chciał się z tego uwalniać.
Zadowolony dopił kawę, oglądając coś w telewizji i uśmiechnął się do siebie. Dzisiejszy dzień zapowiadał się podejrzanie dobrze.
Usłyszał dźwięk wiadomości i podszedł po telefon.
Olo:
Hej, jesteśmy już pod blokiem. Za ile będziesz?
:Ja
Już schodzę.
Chłopak westchnął i zebrał się szybko. Zaniepokoiła go liczba mnoga w wiadomości przyjaciela. On nie chciał znowu widzieć się ze swoim gwałcicielem... Nie chciał!
---
Niepewnie zszedł na dół i wsiadł do samochodu. Zerknął w lusterko i prawie krzyknął, widząc lodowe tęczówki wpatrujące się w niego.
- Cześć, jak tam? - Spytał Olo, kładąc mu dłoń na ramię.
- Okej... - Mruknął cicho i odrobinę mocniej wcisnął się w fotel. Chciał w nim zniknąć...
- Co z tym obiecanym piwem? - Zagaił Artur, przerywając lekko przytłaczającą ciszę. Olgierd skupiał się na drodze, a Krystian na tym, żeby utrzymać swoją psychikę w jednym kawału. Ciągle widział te niebieskie oczy, wpatrujące się w niego wygłodniałym spojrzeniem. Nawet gdy odwracał głowę, czuł na sobie ten wzrok.
- Możemy na nie wyskoczyć. - Mruknął Olo. - Jesteśmy już blisko rozwiązania sprawy, więc możemy potem iść na coś mocniejszego pod pretekstem świętowania.
- Bardzo podoba mi się ten plan. - Stwierdził blondyn.
- A ty, Krycha? - Spytał starszy policjant, zerkając na przyjaciela.
- Nie, dzięki... - Westchnął.
- Dalej to samo? - Olo również westchnął, zmarnowany. Kończyły mu się już pomysły na to, jak podnieść chłopaka na duchu. Ten nawet nie skomentował. Wzrokiem powędrował za okno i został tak, w milczeniu wpatrując się w przemijające obrazy.
---
Dojechali na komendę w ciszy. Nie odzywając się do siebie. Obaj czuli, że ich przyjaźń powoli się rozpada. Olgierd chciał ją ratować. Naprawdę chciał, ale nie wiedział jak. Krystianowi natomiast wszystko było obojętne. Chciał tylko zająć głowę pracą. Przestać myśleć.
Od razu po wejściu do operacyjnego ściągnął kurtkę, po czym poszedł do informatyków.
Olgierd patrzył się na drzwi smutnym wzrokiem. Artur usiadł na krześle i westchnął.
- On ciągle taki jest? - Spytał cicho, jakby bał się odzywać.
- Mam nadzieję, że nie... - Westchnął Olo.
- Kończą mi się już pomysły jak go gdzieś wyciągnąć. - Przyznał po chwili. Potrzebował kogoś do wygadania się. - Tak cholernie tęsknię za starym Krystianem. Kulka szczęścia, wszędzie było go pełno, wiecznie uśmiechnięty i roześmiany, cholernie przebojowy, a przy tym sprytny jak lis... - Wymruczał cicho. Zamrugał szybko, czując wilgoć w oczach.
- Brzmi jak świetny przyjaciel... - Rzucił ostrożnie blondyn.
- Bo właśnie taki był. - Westchnął. - Nie wyobrażam sobie pracy bez niego... - Przyznał.
- ...co się zmieniło? - Zapytał cicho.
- ...nie wiem. - Przyznał brunet. - Usiłuję coś z niego wyciągnąć, ale nic nie działa. A teraz chcę go wyciągnąć na piwo, żeby się upił i wreszcie się wygadał. - Warknął cicho, lekko zirytowany.
- Może weź go tylko we dwójkę? - Zasugerował niebieskooki. - Jeśli cię lubi, to ci ufa, a jeśli ci ufa, to jeśli będziecie sami, może ci w końcu coś powie. - Zakończył.
- Za dużo tego ,,jeśli"... - Westchnął Olo ponuro.
- Nie wiem jak to inaczej rozegrać, przykro mi. - Blondyn rozłożył ręce.
- Nie, spoko... To w sumie dobry pomysł. - Przyznał cicho. Drugi westchnął tylko.
- Kusi mnie, żeby iść do Szwarca albo Zarębskiego. - Mruknął po chwili Olo. - Zacząłbym od Zarębskiego, bo on jest bardziej... Ludzki... W dodatku wiem, że Krystian go lubi. - Rzucił. - A przynajmniej kiedyś go lubił. - Skrzywił się trochę.
- W tym już ci nie pomogę. - Blondyn uniósł dłonie.
- Wiem, nie martw się. - Westchnął.
Ich konwersację przerwały otwierające się drzwi i Krystian wchodzący do pomieszczenia. Chłopak niósł dwie, wielkie teczki, z które z hukiem opadły na biurko. Młodszy przyłożył dłoń do pleców i wyprostował się, krzywiąc się delikatnie z bólu.
- Co to jest? - Spytał Olgierd.
- To są wszystkie sprawy, w które uwikłany był tamten typ. - Mruknął chłopak, wciąż masując obolałe plecy. - Musimy to przejrzeć i znaleźć na niego tyle haków, ile to tylko możliwe. - Dodał widząc ich zdziwione miny.
- Skąd ty to wziąłeś? - Zapytał zszokowany Olo.
- Z archiwum. - Odmruknął młodszy i wziął część papierów, po czym usiadł na swoim miejscu i zaczął je czytać.
- Wow. - Mruknął tylko Olgierd z lekkim podziwem w głosie, po czym sam zgarnął część i również zagłębił się w lekturę. Artur po chwili zrobił to samo.
---
Jakimś cudem czas do przerwy przesiedzieli nad papierami.
Otrzeźwiło ich dopiero pukanie do drzwi.
- Cześć. - Rzucił ich szef, dopiero po chwili patrząc na to, co robią jego pracownicy. - Dalej to czytacie? - Spytał zdziwiony.
- Na to wychodzi. - Mruknął Olo i uniósł głowę, żeby spojrzeć na mężczyznę. Syknął na ból zesztywniałych mięśni i przyłożył dłoń do karku, masując go. - Ała... - Jęknął cicho, przymykając oczy.
- Idźcie odpocząć. - Polecił po chwili ciszy Zarębski. - Idźcie na przerwę, idźcie się gdzieś przejść i rozruszać. - Dodał, a potem wyszedł.
- Tak jest... - Mruknął Olo pół żartem, pół serio, a potem ziewnął i wstał.
- Idziemy coś zjeść? - Spytał, patrząc na Artura.
- Jasne. - Odparł blondyn, również lekko się krzywiąc na ból mięśni. - Zaczekam na dole. - Rzucił jeszcze, zgarniając kurtkę.
Olgierd podszedł do Krystiana, który dalej uparcie wlepiał swoje spojrzenie w zadrukowane strony.
- Krystian...? - Zagaił cicho, delikatnie przesuwając opuszkami palców po jego ramieniu.
- Co chcesz? - Spytał młodszy, nie unosząc wzroku znad kartek.
- Słyszałeś Zarębskiego? - Zapytał spokojnie. Chłopak odłożył kartkę na kupkę i zaczął czytać następną stronę.
- Tak. - Mruknął.
- I co w związku z tym? - Spytał.
***
:>
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top