Rozdział 31
ALE BĘDZIE SZOK :D
- Dlaczego płakałeś? - Spytał zmartwiony, kładąc dłoń na mokrym policzku chłopaka.
- Po prostu mam dość wszystkiego... Musiałem się wypłakać, przepraszam. - Dodał szeptem, jakby było to coś złego.
- Nie jestem zły, szkrabie. - Szepnął brunet i pocałował go w głowę. Chłopak westchnął cicho.
-*Parę godzin później*-
Olgierd siedział obok Krystiana, który jakby nigdy nic wlepiał oczy w szybę. Wyglądał tak, jakby coś złego stało się w jego życiu.
- Krystian? - Zagaił, gdy stanęli na światłach. Chłopak zerknął na niego. Bez słowa. - Co się stało? - Zapytał. Zmartwił się, gdy zobaczył, jak młodszy usilnie walczy ze szklącymi się oczami.
- Mam gorszy okres, tyle. - Rzucił, ukradkiem wycierając oczy z łez.
- Gorszy okres? - Sapnął z niedowierzaniem drugi. - To nie wygląda jak ,,gorszy okres", wiesz? - Rzucił. - To wygląda tak, jakby ktoś po prostu cholernie cię skrzywdził... Wbił nóż w serce... Przecież doskonale widać, że ty sam jesteś zagubiony jak dziecko we mgle... Nie masz pojęcia, jak sobie z tym poradzić... Krystian, ja... Naprawdę chciałbym ci pomóc, ale nie mam pojęcia jak. Najpierw musiałbym dowiedzieć się, co się stało. Powiedz mi, proszę. Serce mi się kraje, jak chodzisz taki smutny... - Zrobił krótką przerwę, czekając, aż chłopak coś mu powie.
- Chodzi o tą nową dziewczynę, tak? - Spytał. Krystian kiwnął lekko głową, czując iskierkę nadziei na wyjście cało z tej chorej sytuacji. - Co ci zrobiła? - Dopytał cicho.
- Po prostu powiedziała, że z nami koniec, po czym totalnie zerwała ze mną kontakt. - Wymyślił na poczekaniu. Olgierd skinął w ciszy głową, a ten odetchnął ledwo zauważalnie.
Jechali dłuższą chwilę w ciszy, aż w końcu starszy policjant westchnął cicho.
- Wrócisz do Eweliny? - Spytał.
- Nie. - Odparł od razu, lekko się krzywiąc. Jego przyjacielowi nie umknęła ta, nieco dziwna, reakcja.
---
Wreszcie dojechali na komendę, gdzie od razu dostali wezwanie do gabinetu szefa.
Weszli do niego, a w oczy rzuciła im się jedna, dodatkowa osoba.
Krystian zerknął na gościa i poczuł, jak nogi się pod nim uginają.
Serce stanęło mu w piersi ze strachu, a oczy mimowolnie zaszkliły się.
- Dzień dobry. - Rzucił cicho gość, witając się z nimi z uśmiechem.
- Chłopaki, to jest Artur, będzie z wami pracował. - Oznajmił ich szef. Krystian poczuł nagły ból w klatce piersiowej. Zmusił się jednak do zachowania spokoju, żeby się nie wydać.
Pierwszy zareagował jego przyjaciel. Podszedł do mężczyzny i z uśmiechem podał mu dłoń.
- Olgierd Mazur, cześć. - Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Hej, Artur Zieliński. - Uścisnął jego dłoń, a potem zerknął na Krystiana. Jego niebieskie oczy zalśniły, gdy wpatrywał się w chłopaka. Podszedł do niego i wyciągnął dłoń. Młodszy niepewnie złapał jego rękę, przedstawiając się zbielałymi ze strachu ustami, na co niebieskooki z uśmiechem przedstawił mu się, a potem stanął obok.
- Wybaczcie, że przedstawiam wam nowego członka zespołu w trakcie śledztwa, ale byliście jedynym wolnym zespołem. - Przyznał Zarębski.
- Nic się nie stało. - Zapewnił Olo.
---
,,To niemożliwe...", powtarzał Krystian, siedząc naprzeciwko swojego oprawcy. Olgierd wyszedł gdzieś, a oni zostali... We dwójkę... Sami...
Blondyn w końcu wstał i podszedł do niego.
- Hej. - Zaczął cicho. - Pamiętasz mnie? - Zapytał z uśmiechem.
Krystian momentalnie zapragnął umrzeć. Albo zniknąć. Albo jedno i drugie.
Pokiwał głową, ze łzami w oczach. Nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
- Jak się czujesz? - Spytał, przysuwając sobie krzesło.
- Przepraszam... Wiem, że mnie wtedy poniosło i pewnie bardzo cię bolało... - Przyznał, gdy chłopak patrzył na niego dłuższą chwilę, z oczami tak bardzo mokrymi od łez, że pewnie nic na nie nie widział. - Byliśmy wtedy pijani, a gdy cię zobaczyłem... - Westchnął cicho. - Byłeś taki piękny... Nawet nie ładny, czy przystojny, tylko piękny... Z tą ciemną kurtką i obcisłymi spodniami... - Mówił dalej. Krystian przycisnął dłoń do ust, czując łzy strumieniami spływające mu po policzkach. - Wszystkim nam od razu poleciała ślinka... Wiem, że to cię bolało, ale jak tylko poczułem twój zapach i twoją miękką skórę, nie było już odwrotu... - Krystian przycisnął dłonie do twarzy, wtulając je w swoje kolana. Usilnie starał się zapanować nad łzami, choć w ogóle mu to nie wychodziło. Po chwili znów uniósł głowę. - ...Wiem, że pewnie mnie nienawidzisz i się mnie brzydzisz, ale naprawdę uważam, że jesteś piękny... - Wyszeptał. - ...Zrobiłbym dla ciebie wszystko, aniołku... - Dodał i niepewnie wyciągnął dłoń. Krystian był tak sparaliżowany strachem, że nawet nie zareagował, gdy mężczyzna zahaczył opuszkami palców o jego mokry od łez policzek.
- Jeszcze raz przepraszam, maleństwo... - Szepnął. Chłopak poczuł gwałtowną falę mdłości. - Przepraszam... - Powtórzył, po czym powoli wrócił na swoje miejsce.
Krystian zerwał się na równe nogi i jak burza wypadł z pomieszczenia, a potem z komendy. Był w takim stanie, że nawet nie wziął kurtki, zgarniając tylko swój telefon.
---
Wtulił się plecami w ścianę budynku i zwinął się w kuleczkę. Zapragnął znaleźć się w objęciach bruneta. Usłyszeć jego głos... Poczuć zapach i kojący dotyk... Z tego wszystkiego zaczął płakać jeszcze bardziej.
Ścisnął w dłoni telefon, a po chwili wybrał numer.
- Odbierz... Błagam cię, odbierz... - Prosił przez łzy, sam nie wiedział kogo.
- Kotku? - Usłyszał głos po drugiej stronie i poczuł, jak jego serce staje.
- Aru, ja... - Zapłakał, a potem urwał.
- Kochanie, co się dzieje? - Dobiegł go zaniepokojony ton.
- On tu jest... - Wyrzucił z siebie po chwili, ocierając policzki z łez.
- Kto, maluchu? - Spytał zmartwiony brunet.
- M-mój gwałciciel... - Wydusił, samemu w to nie dowierzając.
- CO?! - Ryknął brunet, na co chłopak znów zaczął płakać, wystraszony. Był kompletnie rozbity.
- N-nie krzy-ycz... - Zapłakał młodszy.
- Przepraszam, kociaczku... - Zamruczał. - Powiedz mi, zrobił ci coś? - Zapytał od razu.
- N-nie, ale mnie prze-epraszał i się tłu-maczył... - Wydusił.
- Kurwa, co za skurwiel, ja pierdolę. - Wysyczał wściekły brunet. Chłopak zadrżał na ton jego głosu. - Wszystko dobrze? - Zapytał od razu. - Jesteś cały? - Dodał.
- T-ta-ak... - Szepnął, kuląc się trochę. Dopiero teraz dotarło do niego, że nie wziął kurtki.
---
Porozmawiali jeszcze chwilę, aż Krystian nie wyczuł, że ktoś na niego patrzy.
Odsunął telefon od twarzy i odwrócił głowę, a potem zbladł.
***
Ideolo 1K ;)
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top