Rozdział 21
Cały tydzień spędzili w przyjemnej atmosferze. Przytulali się, rozmawiali godzinami o wszystkim i o niczym...
Czarny oczywiście dotrzymywał im towarzystwa.
Aron siedział na kanapie, a chłopak leżał z głową wygodnie ułożoną na jego nodze. Mruczał cicho, bo czuł palce przeczesujące jego ciemne włosy.
- Kotku...? - Zagaił cicho brunet. Już nie robiło na nich wrażenia jakimi określeniami się nazywali.
- Hm...? - Zamruczał chłopak. Było mu tak dobrze...
- Trzeba wymyślić imię dla Czarnego, pamiętasz? - Spytał, bawiąc się ciemnymi pasemkami.
- Lucy... - Mruknął chłopak.
- Ale ty pamiętasz, że to jest samiec, tak? - Zaśmiał się starszy.
- Lucyfer... - Mruknął ponownie. - W skrócie Lucy. - Ziewnął. - Jest duży, czarny i wygląda na groźnego. - Wymienił i zerknął na psa, który leżał u stóp bruneta.
- On? Groźny? - Zaśmiał się brunet. - To najsłodsza psinka jaką spotkałem w życiu. - Rzucił rozczulony i pogłaskał psa po głowie. Ten pacnął ogonem o dywan, na którym leżał. - Ale samo imię mi się podoba. Co ty na to, Lucy? - Spytał. Pies szczeknął i zamachał ogonem. - Chyba też mu się podoba. - Rzucił szczęśliwy.
- To dobrze. - Ziewnął chłopak. - Chodź poleżeć. - Poprosił.
- Przecież leżysz. - Zauważył brunet.
- Taak, ale ja chcę na tobie. - Mruknął młodszy. Na to stwierdzenie starszy tylko podniósł chłopaka i położył na swojej klatce piersiowej.
- Idziemy spać? - Spytał. - Późno już, a jutro muszę odwieźć cię do mieszkania. - Przypomniał.
- Może poproszę szefa o kolejny tydzień... - Mruknął chłopak.
- Nie, Kotku. Też chciałbym, żebyś był przy mnie, ale obaj musimy pracować. - Wyjaśnił łagodnie. Młodszy westchnął.
- Więc daj mi się nacieszyć tą ostatnią wspólną nocą. - Poprosił.
- A kto powiedział, że ostatnią? - Spytał brunet. - Przecież możesz co jakiś czas wpadać na noc. - Mruknął. - Chętnie się poprzytulam. - Dodał z uśmiechem.
- Mhm... - Mruknął młodszy.
- No to idziemy na górę. - Westchnął i wziął chłopaka na ręce. Ten jakby nigdy nic przytulił się do bruneta, a pies wstał i poszedł za nimi.
Aron położył się na łóżku i ułożył chłopaka na swojej klatce piersiowej. Ten, zadowolony, wtulił się w większe ciało i westchnął z przyjemności. Brunet okrył ich dokładnie kołdrą.
- Chciałbym już zawsze tak zasypiać. - Przyznał sennie młodszy.
- Ja też, Kotku... - Westchnął brunet. Chwilę obaj leżeli tak, rozkoszując się swoim towarzystwem, aż w końcu zasnęli. A przynajmniej Krystian. Aron leżał i gładził delikatnie ciemne włosy, z zamyśleniem wpatrując się w sufit. Chłopak namieszał mu w głowie. Był taki kruchy, delikatny, ale jednocześnie z całej siły starał się grać twardego. To było takie urocze... I jeszcze ten jego wygląd... Ciemne oczka i ciemne włosy... Taaak, chłopak zdecydowanie był wart jego czasu i uwagi. I jak on miał go teraz oddać? Puścić samego w ten zimny, okrutny świat...? Chłopak zasługiwał na bezpieczeństwo i troskę. Może gdyby ktoś się jednak dowiedział, byłoby im łatwiej? Może nie musieli by się rozstawać? Może mogliby zamieszkać razem na stałe?
Byłoby pięknie...
Aron pamiętał jednak, o co prosił go chłopak i chcąc czy nie, musiał dotrzymać obietnicy. W końcu sam zasnął, wsłuchując się w cichy, spokojny oddech młodszego.
---
Gdy Krystian otworzył oczy, było jeszcze ciemno. Będzie mógł się nacieszyć pozycją, w której obecnie leży.
Wtulił się w większe ciało i westchnął, zadowolony. Brunet czule go obejmował, a jego spokojny oddech i bicie serca skutecznie koiło jego obawy. On tak cholernie nie chciał go zostawiać... Może ten wspólny tydzień był jednak złym pomysłem? Krystian zdążył się zorientować, że on nie da rady żyć bez swojego bohatera. Mógł przeżyć parę dni, ale zwariowałby na dłuższą metę. Westchnął i przymknął oczy. Mógłby tak leżeć już zawsze...
---
Poczuł, że ręce wokół niego wzmacniają uścisk, a na głowie poczuł ciepłe usta bruneta, który potem przekręcił głowę i przylgnął policzkiem do jego włosów. Tak, takie czułości też stały się normalne.
- Poleżmy tak jeszcze... - Poprosił szeptem młodszy, a drugi tylko wzmocnij uścisk wokół jego ciała.
Chłopak przymknął oczy, zadowolony. Czuł, że starszy gładzi go po plecach.
- Kotku... Musimy wstać... - Jęknął brunet.
- Nieeee... - Wyjęczał chłopak. - Weźmy sobie wolne i leżmy tak całymi godzinami. - Poprosił.
- Uwierz, Mały, że ja też bym tak chciał, ale nie mogę. - Westchnął. - Za to ty możesz. - Mruknął.
- A czemu ja mogę? - Spytał zdziwiony. Brunet przygryzł lekko wargę, czego chłopak nie mógł zobaczyć, bo dalej leżał z głową na jego piersi.
- Bo możesz powiedzieć komuś o tym, co cię spotkało. Dostaniesz tyle wolnego ile będziesz potrzebował. Do tego opiekę i troskę. I jeszcze świadomość, że te skurwysyny pójdą siedzieć i ty, i reszta będziecie bezpieczni. Już nikt wam nic nie zrobi. - Spróbował ponownie przekonać chłopaka.
- Ty wiesz, że nie mogę. - Westchnął. Chociaż wizja tulenia się do swojego bohatera była naprawdę kusząca, ten nie mógł nic nikomu zdradzić. - Chodźmy na to śniadanie. - Zmienił temat i wstał, choć tak bardzo tego nie chciał.
- Kotku, zaczekaj. - Aron złapał go za rękę i pociągnął w swoją stronę. Chłopak zachwiał się i przewrócił. Jakimś cudem ich usta się spotkały. Spojrzeli na siebie nawzajem, zaskoczeni. Po chwili dopiero oderwali się od siebie.
- Przepraszam... - Szepnął Krystian, spuszczając głowę.
- Ja też przepraszam. - Mruknął brunet. - Nie podobało ci się? - Zapytał. Chłopak spuścił głowę jeszcze niżej, a po chwili starszy zauważył czerwień na jego policzkach. Wyszczerzył się szeroko. Usiadł i przyciągnął do siebie chłopaka, a potem złożył delikatny pocałunek na jego ustach. Krystian zarumienił się jeszcze bardziej.
- Prześlicznie ci z rumieńcami. - Westchnął zachwycony. - No, teraz możemy iść na śniadanie. - Dodał z uśmiechem. Chłopak tylko skinął głową i wstał.
Gdy już zjedli, młodszy spakował się. Pożegnał się z Lucy'm, a potem wsiadł do samochodu bruneta.
- Póki nikt nas nie widzi... - Zaczął starszy i złapał chłopaka za policzki, a potem z uczuciem go pocałował.
Chłopak zamruczał mu w usta. To było dużo przyjemniejsze niż brutalne pocałunki, do których był zmuszany, gdy go gwałcili.
Po chwili oderwali się od siebie.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - Przyznał starszy, lecz mimo to w kącikach ust czaił mu się uśmiech. Chłopak odwzajemnił gest i ponownie się zaczerwienił.
***
No, czas do domu i do pracy!
Co się będzie działo?
Co myślicie?
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top