Rozdział 199
Załamani bracia weszli do domu. Było grubo po północy, a oni byli cali przemarznięci i przemoczeni. Finalnie znaleźli fabrykę, jednakże nie zastali w niej nikogo. I gdy tak obszukiwali budynek złapała ich niemiłosierna ulewa. Krystian był tak bardzo zdeterminowany, żeby znaleźć swojego mentora, że kontynuował poszukiwania, nawet pomimo deszczu, który zmoczył jego ciało. Całe szczęście, że zdążył zawinąć rękę w folię, bo Sebastian chyba by go zabił gdyby się dowiedział, że jego brat zamoczył opatrunek.
Policjant zsunął ze swoich nóg buty i podniósł je, żeby położyć je na grzejnik, tuż obok adidasów swojego brata.
- Zdejmij to. - Powiedział troskliwie Sebastian. Krystian cicho westchnął, ale zdjął z siebie koszulkę. Brat owinął go ręcznikiem. Pomógł mu się wytrzeć, a potem odwinął folię z jego ręki.
- Weź sobie jakieś ciuchy i się przebierz. - Powiedział ciepło, a sam posłał mu lekki, pokrzepiający uśmiech i odwrócił się, żeby udać się do kuchni. Krystian westchnął smutno. Czuł jak zbiera mu się na płacz. Spuścił głowę i ruszył na górę. Przebrał się w suche rzeczy, a potem poszedł na dół. Usiadł w salonie na kanapie i jeszcze bardziej spuścił wzrok. Usłyszał, że ktoś kładzie coś na stoliku. Lekko uniósł wzrok i zobaczył, że Sebastian kładzie przed nim kubek pełen ciemnego, parującego płynu. Blondyn usiadł obok i upił łyk ze swojego kubka, a potem rozłożył koc. Jedną jego połową owinął policjanta, a drugą okrył samego siebie.
- Tak mi przykro, Krystian... - Szepnął po chwili ciszy. Czekoladowe oczy zaszkliły się na słowa blondyna.
- Przepraszam... - Szepnął brunet i odwrócił wzrok.
- Za co? - Zapytał dziennikarz. Ich ciche głosy były jedynymi dźwiękami mącącymi tą dziwną, nieprzyjemną ciszę.
- Za... wszystko. - Powiedział w końcu i naburmuszony starł samotną łzę, która spłynęła po jego zimnym policzku. Sebastian szybko przyciągnął do siebie swojego brata i zamknął go w mocnym, szczelnym uścisku.
- Nie masz mnie za co przepraszać. - Powiedział cicho. - Przecież sam chciałem z tobą jechać, pamiętasz? Chciałem ci pomóc. - Przypominał. Przysunął go do siebie i jedną ręką zaczął gładzić go po głowie. Krystian zamknął oczy i wtulił twarz w szyję swojego brata. Łzy popłynęły po jego policzkach.
- Naprawdę chciałem go znaleźć... - Wykrztusił. - Naprawdę chciałem mu pomóc... - Dodał.
- Wiem. - Odszepnął dziennikarz. - Wiem, że chciałeś. I to się liczy. Na pewno uda ci się go znaleźć. - Przekonywał cicho. Krystian objął go i przytulił policzek do jego ramienia. Blondyn poprawił jego koc i wziął pilot w dłoń. Włączył telewizor i puścił jakiś serial, żeby mogli zająć czymś głowy. Sięgnął po kubek policjanta i podał mu go. Sam upił ze swojego parę łyków ciepłej, słodkiej herbaty. Miał szczerą nadzieję, że się nie rozchorują. A nawet jeśli... Nie będzie winił swojego bliźniaka. Przecież to nie jego wina, że przyszła tak mocna ulewa. I to nie jego wina, że mężczyzny, którego szukali nie było w miejscu, gdzie być powinien. Sebastian westchnął. Uniósł dłoń i wplótł palce w ciemne włosy swojego bliźniaka. Zaczął delikatnie masować jego głowę. Policjant cicho mruknął, na co blondyn mimowolnie się uśmiechnął. Po chwili przyszedł do nich Vergil. Kociak wskoczył na kanapę i otarł się o Krystiana. Chłopak cicho westchnął. Sebastian sięgnął do swojego zwierzaka i położył je na kolanach policjanta. Pogładził białe futerko. Kot położył się wygodnie i zaczął wydawać z siebie ciche mruczenie.
Brunet ponownie cicho westchnął. Otarł swoje policzki i wziął parę łyków ciepłej herbaty. Wlepił swojego spojrzenie w telewizor. Na ekranie leciał jakiś film akcji. Obecnie rozgrywała się chyba scena pościgu, bo dwa auta pędziły za pojazdem głównego bohatera. Policjant cicho westchnął. Wtulił się w swojego bliźniaka i zamknął oczy.
- Nie wolisz się położyć? - Spytał cicho Sebastian. - Możemy rozłożyć tą kanapę i się na niej przekimać... Nie chce mi się iść na górę. - Wymruczał i cicho ziewnął.
- Mi pasuje. - Wymruczał policjant. Wziął koc i kota, a potem wstał. Blondyn odsunął stół i rozłożył kanapę. Wyszedł gdzieś i wrócił po chwili dzierżąc w dłoniach dwie poduszki. Położył je, a potem sam ułożył się na jednej z nich.
- Chodź do mnie. - Rzucił i lekko poklepał drugie miejsce. Brunet podał mu koc, a sam położył się obok swojego brata. Vergil stanął na jego torsie i zaczął ugniatać go łapkami. Krystian lekko się skrzywił.
- Dalej nie mogę się przyzwyczaić, że on tak robi. - Mruknął. Sebastian cicho zachichotał. Przysunął się i przytulił do swojego brata.
- W końcu przywykniesz. - Zapewnił go. Wrócili wzrokiem do telewizora. Kociak w końcu przestał masować swój materac. Położył się na nim i wrócił do zadowolonego mruczenia. Krystian cicho ziewnął. Był cholernie zmęczony całym dniem wypełnionym poszukiwaniami. Jeszcze do tego ta cholerna ulewa... Miał nadzieję, że w końcu dopnie swego i znajdzie Bartka. Nie widział innej możliwości. Jeśli nie uda mu się go odnaleźć na własną rękę, pójdzie na komendę. Może uda mu się wybłagać przysługę u Żanety lub Darka. A jeśli nie, pójdzie do Zarębskiego. Na Olgierda nie miał co liczyć. Zazgrzytał zębami. Nawet się cieszył z tego urlopu. Nie widział się ze swoim nowym wrogiem numer jeden. Nikt nie grał mu na nerwach. Było znośnie. Brakowało mu tylko świadomości, że jego opiekun nie musi już tułać się po ulicach, moknąć na deszczu i marznąć na śniegu. Chciałby wziąć go ze sobą do Stanów. Był ciekawy czy Bartek umie angielski. W sumie nigdy go o to nie zapytał. Nie chciał nawet myśleć o sytuacji, gdzie w ogóle nie odnajduje tego pokrzywdzonego w życiu mężczyzny. Po głowie chodził mu nawet pomysł, żeby spróbować oczyścić dobre imię byłego policjanta. Przecież policja była od tego, żeby łapać przestępców, a nie niewinnych ludzi, prawda? Obiecał sobie, że znajdzie tego mężczyznę. Naprawdę chciałby mu pomóc. Chociaż tak odwdzięczyłby się za uratowanie swojego życia. Niezmiernie ciekawiło go co zrobił Bartek gdy zobaczył, że brunet zniknął. Nagle w jego głowie pojawiła się okropna myśl... A co jeśli coś sobie zrobił...? A co jeśli wyrzucał sobie, że nie zajął się nim tak, jak powinien...? Krystian zacisnął usta. Nie mógł tak myśleć. Bartek był rozsądnym człowiekiem. Na pewno wiedział, że to nie była jego wina.
Policjant cicho westchnął. Zerknął w bok. Sebastian wtulał się w jego ciepłe ciało. Jego oczy były zamknięte, a klatka piersiowa unosiła się w równym, spokojnym rytmie. Brunet sięgnął po pilot. Wyłączył telewizor, pogładził drzemiącego kota i sam zamknął oczy.
***
LUDZIE, UDAŁO SIĘ! Cały, 200-częściowy tom ,,Piekła Dantego".
Wow, aż nie wiem co powiedzieć xD
Więc tradycyjnie muszę podziękować Wam za oglądalność, wyświetlenia i polubienia. Oczywiście dziękuję też za Wasze cudowne komentarze.
Jestem zmuszony przenieść dalszą część historii do innej książki, bo pan Wattpad zabrania powyżej 200 części w jednej powieści :c
Ogólnie książka nie miała być dzielona na żadne tomy, więc nazwę ją po prostu ,,Piekło Dantego (2)". Do znalezienia na moim profilu. Opublikuję ten rozdział i od razu wrzucę kolejny, żebyście mogli przejść do kolejnej części.
Na tablicy również pojawi się krótki wpis.
To chyba na tyle.
Jeszcze raz dziękuję za ten wspólny czas <3
(Zakładam, że początek ,,Dwójki" bardzo przypadnie Wam do gustu ^^)
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top