Rozdział 180

Krystian był w siódmym niebie. Czuł się doskonale. Miał wręcz wrażenie, że zrobił się młodszy. Czuł jakby cały świat był u jego stóp, gotów oddać mu zasłużony pokłon. Zerknął na godzinę. Powoli dochodziła druga popołudniu. A do niego zaczęło docierać, że nie zjadł ani śniadania, ani obiadu, a potem udał się na naprawdę wymagający trening. Jakby na potwierdzenie tego faktu jego żołądek zaburczał.
- Już, już idziemy cię nakarmić. - Zaśmiał się policjant, zgarnął swoje rzeczy, a potem zeskoczył na miękką trawę. Odetchnął pełną piersią, a potem odwrócił się w stronę miasta i ruszył w jego kierunku. Nie chciał brać samochodu. Miał znacznie lepszy pomysł.

Dotarł do jakiejś większej kamienicy. Wziął głęboki oddech, a potem złapał się wystającego fragmentu okna i podciągnął się na nim. 
Wspiął się na dach, a potem wziął rozbieg i przeskoczył na następny budynek. Zaczął przyspieszać. Zeskoczył na niższy dach, wspiął się na podwyższenie, przeskoczył na kolejny budynek. Aż w końcu naprawdę nabrał wiatru w żagle. Fruwał ponad chodnikami niczym ptak. Dziki i wolny. Serce wypełnione adrenaliną grzmiało niczym burza w jego piersi, a jakiś wewnętrzny zew pchał go w przód.

---

Dobiegł wreszcie do upragnionego celu i zeskoczył z drugiego piętra na chodnik. Prawie się z kimś zderzył. 
- Krystian-? - Zapytał zaskoczony głos. Brunet uniósł głowę i napotkał znajome spojrzenie błękitnych oczu.
- Cześć, Braciszku. - Zaświergotał zachwycony policjant. - Co porabiasz? 
- Właśnie wracam z zakupów. - Odparł zmieszany dziennikarz. Spojrzał w górę, a potem jeszcze raz na swojego klona. - Wydawało mi się czy właśnie zeskoczyłeś z tego budynku? - Zapytał zaskoczony.
- No tak. - Odparł na luzie Krystian. - Pomóc ci z tymi siatkami? - Zaproponował i od razu wziął część rzeczy.
- Ja- - Zaczął Sebastian. Nie dokończył odpowiedzi.

---

- To już ostatnie. - Zameldował policjant odkładając rzeczy do samochodu swojego klona.
- Dzięki za pomoc. - Mruknął blondyn. 
- Fajnie było się spotkać. - Krystian uśmiechnął się do niego. Dziennikarz zmarszczył brwi. Chłopak nie wyglądał na kogoś, kto niedawno pokłócił się ze swoją drugą połówką.
- Krystian? - Zagaił nagle.
- No?
- Nie chciałbyś do mnie wpaść? - Spytał blondyn. - Czasem nudzi mi się towarzystwo Vergila. - Szepnął zniżając głos, jak gdyby jego biały kot miał właśnie wyjść zza najbliższego rogu.
- Pewnie. - Zaśmiał się policjant.
Wsiedli do samochodu. Blondyn odpalił silnik i wyjechał na ulicę.

- Wiesz, że przyszły nam już wyniki? - Zapytał Sebastian. Krystian spojrzał na niego.
- Naprawdę? - Spytał zaskoczony.
- No. - Odmruknął dziennikarz. - Twoje nie dotarły? 
- Ostatnio nie mam głowy do takich rzeczy. - Odparł wymijająco z lekkim uśmiechem na ustach. Blondyn nie chciał kłócić się podczas jazdy samochodem. Wzruszył ramionami i dodał gazu, żeby wyprzedzić wlokący się pojazd.
- Strasznie drażnią mnie tacy ludzie. - Mruknął głową wskazując na jakiegoś staruszka, który ewidentnie gubił się w prowadzeniu własnego pojazdu. Krystian westchnął i oparł się o fotel. 
- Mam się jakoś przygotować przed wizytą w domu twojego kota? - Spytał nagle policjant.
- Przecież to mój dom. - Odparł nieco skołowany chłopak.
- No niby tak... ale wiesz, że to tak naprawdę ty mieszkasz u swojego kota, a nie on u ciebie. - Wyjaśnił i szeroko się uśmiechnął. Sebastian parsknął rozbawiony. - Wolę psy. - Dodał.
- Oczywiście, glino. - Odparł roześmiany. - Pies zawsze będzie wolał psy. - Zakończył żartobliwie. Krystian zapatrzył się na drogę.
- Chciałem zrobić kiedyś prawko na motor. - Wtrącił nagle.
- Co cię powstrzymuje? - Zapytał blondyn.
- To, że nie mam motoru. - Zaśmiał się. - Mam prawo jazdy, ale nie mam na czym jeździć. - Zarechotał.
- Fajnie się bawisz, nie powiem. - Zarechotali.

---

Gdy dojechali wreszcie do domu blondyna jego samochód został zaparkowany na podjeździe, a klony wysiadły z niego i udały się na tyły pojazdu. Wzięli torby z zakupami, zamknęli drzwi i podeszli do domu blondyna.
- Będzie trzeba wymienić się kluczami. - Zauważył Sebastian. 
- Mhm... - Westchnął brunet. Nie wiedział czy uda mu się znaleźć coś nowego w tak krótkim czasie.
Po wejściu do domu do uszu policjanta dotarło wesołe miauczenie.
- Hej, kotku. - Zaśmiał się blondyn. Vergil odpowiedział mu cichym pomrukiem. Otarł się o jego nogi. Krystian poczuł niemiłe ukłucie w swoim wnętrzu. W tym czasie jego gospodarz zaprowadził go do kuchni. Poupychali produkty na swoich miejscach.
- Pijemy? - Spytał Sebastian. Wyciągnął dwie butelki z lodówki. Krystian westchnął.
- Jest wcześnie. - Zauważył.
- Czyli czekamy do wieczora. - Blondyn wyszczerzył się do swojego klona. - Pijesz herbatę? - Brunet pokiwał głową.

Usiedli w salonie. Sebastian miał na kolanach białą kopertę.
- Jeszcze nie otworzyłeś? - Spytał zaskoczony policjant.
- Chciałem zrobić to wspólnie. - Odmruknął. Gliniarz czule się uśmiechnął.
- Więc do dzieła. - Potarł swoje dłonie jak gdyby chciał je rozgrzać. Sebastian zawahał się.
- Chciałem zrobić to wspólne. - Wtrącił cicho. - Wiesz, żebyśmy razem otworzyli nasze listy. - Westchnął. Brunet objął go i przysunął do siebie. - Boję się. - Westchnął jeszcze.
- Wiem, że te wyniki mogą zmienić całe nasze życie... ale jeśli okaże się, że jesteśmy braćmi będziemy mieli dodatkową osobę do kochania i wspierania, co nie? - Spytał. Sebastian odetchnął drżąco. - Też się boję. - Przyznał cicho policjant.
Dziennikarz zamknął oczy i powoli rozdarł papier. Poczuł jak jego towarzysz wzmacnia swój uścisk. Pewnie zrobił to odruchowo, żeby nieco rozładować napięcie sytuacji.

Blondyn powoli wyjął kartkę z koperty i ostatni raz wymienił spojrzenie z chłopakiem siedzącym obok.
- Gotowy? - Spytał i wysilił się na lekki, nieco nerwowy uśmiech.
- Nie. - Odsapnął Krystian. Blondyn przełknął ślinę. Drżącymi palcami wyjął z koperty dokument, który powodował wszystkie pełne napięcia chwile. Wziął głęboki oddech. Brunet nieświadomie zacisnął palce na jego ramieniu. Sebastian pod wpływem impulsu wcisnął swoją twarz w szyję swojego kolegi. Rozłożył kartkę i spojrzał na nią kątem oka. W pomieszczeniu jedynym dźwiękiem były ich przyspieszone z emocji oddechy.

---

Spojrzeli na siebie zszokowani. W jednym tylko momencie zmieniło się ich wzajemne postrzeganie. 
- Pokrewieństwo wynosi 100%.* - Wyszeptali w tej samej chwili i przenieśli na siebie swoje spojrzenia.
- Ty wiesz, co to znaczy-? - Szepnął dziennikarz.
- Że jesteśmy bliźniakami jednojajowymi. - Odparł policjant. Sebastian oparł się o swojego już-brata. Krystian oparł głowę o swojego bliźniaka.

Dłuższą chwilę siedzieli w kompletnej ciszy. Sebastian nagle ruszył się. Wstał i odłożył kartkę na stół.
- Idę po wódkę. - Poinformował tylko. Wrócił po chwili z butelką alkoholu i dwoma kieliszkami. Ułożył je na wynikach badań i uzupełnił czystą. Krystian bez słowa przyjął alkohol.
Stuknęli się kieliszkami i wlali ciecz w swoje gardła.

***

*- nie znam się na genetyce. Bardzo dużo razy słyszałem, że bliźniaki jednojajowe pod względem genetycznym są identyczne. Przed pisaniem chciałem jeszcze potwierdzić informacje i okazało się, że przy bardziej wnikliwych badaniach czasami udaje się wykryć niewielkie różnice. Dlatego tutaj przyjmijmy, że Krystian i Sebastian mają 100% zgodności, dobrze? xD 

Mamy rodzeństwo! :D

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top