Rozdział 168

- Powinniście pojechać do szpitala. Chociażby na obdukcję. - Mruknął lekarz krzyżując ramiona na piersi.
- Jutro... - Wymamrotał policjant. Wygodnie ułożył swoją głowę na przedramionach i zamknął oczy. Ktoś delikatnie go szturchnął.
- Chodź. - Mruknęła Maja. - Odstawię cię do domu i trochę z tobą posiedzę. - Rzuciła troskliwie.
- A co z nim? - Dopytał cicho Aron.
- Nie wiadomo co mu dali. - Rzucił Darek. - Weź go do domu, tylko go przypilnuj. Jakby coś się działo to dzwoń, dobra? - Biznesmen pokiwał głową. Sebastian cicho westchnął.
- A miało być tak pięknie. - Mruknął. - Wreszcie przyszły nam wyniki. - Dodał.
- I co? - Zapytała Dominika. 
- Nie wiem. Chciałem otworzyć to razem z nim. - Mruknął smutno.
- Wezmę go już. - Westchnął Aru. - Jedziesz z nami? - Zapytał.
- Jasne. - Odparł blondyn.
- Też się zabiorę. Zostawiłem u ciebie część swoich rzeczy. - Wtrącił Darek.
- Dobrze. Idźcie. Jakby coś się działo dajcie znać. - Westchnął Piotr.
- Co mamy robić? - Spytała Natalia. Do pomieszczenia wrócili technicy.
- Przesłuchacie wszystkich, których zgarnęli nasi, a potem do aresztu aż zmiękną. - Odparł.
- Chodź, laleczko. - Mruknął Aru podnosząc się z jasnego fotela.
- Wierzbicki tak do niego mówił. - Wtrącił cicho Olo.
- Co? - Zapytał skołowany brunet.
- Wierzbicki mówił do Krystiana laleczko. - Powtórzył.
- Co za skurwiel. - Warknął mimowolnie biznesmen. - Coś wam zrobił? - Dopytał.
- Ze mnie zrobili sobie podnóżek, a Krystiana chcieli przelecieć. - Odparł cicho. Szczęki Arona zadrżały ze złości. - Nasi przyszli w ostatnim momencie. Wierzbicki chciał zostawić sobie Krystiana, a mnie opchnąć gdzieś jako sługę. - Mruknął ponuro. Biznesmen usiadł.
- Co za chuje. - Splunął Kuba.
- Czy poza wami był tam ktoś jeszcze? - Spytał Piotr.
- Nie licząc tych wszystkich zwłok, to było parę ludzi. - Mruknął.
- Jakich zwłok? - Wtrącił zaskoczony Szwarc.
- Szkieletów po ich ofiarach... Trupów w różnym stopniu rozkładu... I parę ludzi upchniętych w lodówkach... - Wyliczył wzruszając ramionami. Policjanci wymienili spojrzenia.
Aru położył dłoń na policzku swojego chłopaka i delikatnie podniósł jego głowę. Napotkał martwe spojrzenie błękitnych ze strachu oczu. W jego oczy rzucił się jakiś czarny kształt.
- Ja pierdolę. - Warknął brunet zwracając ich uwagę. - Patrzcie. - Dodał wskazując ciemny kształt na szyi swojego partnera. Lekarz sięgnął do niej, żeby ją zdjąć, lecz uprzedziła go Aneta.
- Nie rusz! - Ostrzegła. Wyciągnęła rękawiczki i sama zdjęła chłopakowi obrożę z szyi, a potem umieściła ją w woreczku na dowody. Brunet wstał i przytulił do siebie mniejsze ciałko.
- Dobra, nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę. - Westchnął. - Wracam do domu i do łóżka. - Mruknął jeszcze.
- Chodź, Olo. - Poleciła cicho Maja. Spróbowała pociągnąć policjanta do pionu. Na nic się to nie zdało. Darek podszedł z drugiej strony i pomógł kobiecie.

Aron już nie słuchał. Wyszedł z pomieszczenia i ruszył w kierunku schodów. Winda na komisariacie nadal nie działała. Usłyszał za sobą szybkie kroki. Darek i Sebastian szli tuż za nim w milczeniu. Żaden z nich nie miał ochoty na jakieś rozmowy. Brunet nie mógł się doczekać własnego, ciepłego łóżka. Ten wieczór był okropny. Nawet nie chciał myśleć, co czuł jego chłopak. Mocniej ścisnął trzymane przez siebie ciałko młodszego. Cholernie się o niego martwił.

---

Gdy wreszcie dotarł na podziemny parking, a potem do swojego samochodu, poczuł niewyobrażalną ulgę. Sebastian otworzył mu drzwi pasażera. Aru ostrożnie położył chłopaka na fotelu, a potem okrył go swoją marynarką i zapiął jego pas. Blondyn i lekarz usiedli z tyłu, natomiast sam Aron usiadł za kierownicą. Wyjął telefon.

:Ja

Cześć, moglibyście zająć dzieci, żeby nie męczyły Krystiana?

Mama:
Ciężka sprawa, prawda?

:Ja

Tak. Opowiem ci jak wrócę.

Mama:
Oczywiście, że się nimi zajmiemy.

Aru mimowolnie uśmiechnął się. Jego rodzicielka była kochana. Odpalił silnik i wyjechał na ulicę.

---

Odstawił Sebastiana pod dom, a sam udał się z Darkiem do ich willi.
Wziął chłopaka na ręce i przytulił do siebie. Krystian już nie drżał. Wtulił się w większe, ciepłe ciało i przymknął oczy.
- Może to świństwo przestaje działać-? - Podsunął Darek.
- Mam nadzieję. - Westchnął Aron. Lekarz otworzył mu drzwi do domu. Brunet wszedł do niego, zsunął buty, a następnie zabrał swojego chłopaka do sypialni. Położył go na łóżku i dokładnie przykrył kołdrą. Na razie nie chciał go rozbierać z ubrań. Zszedł na dół, pożegnał się z przyjacielem, a potem udał się do lodówki. Wyjął zimne piwo i wrócił na górę.
Rozebrał się i w samej bieliźnie położył się na łóżko. Otworzył butelkę i westchnął opierając się o zagłówek łóżka. Zerknął na swojego chłopaka. Ciemne włosy były rozrzucone po całej poduszce, czarne rzęsy rzucały delikatne cienie na blade policzki, a malinowe usta były lekko uchylone. Chociaż to ostatnie było ledwie dostrzegalne, gdyż chłopak był przykryty prawie po sam nos. Brunet westchnął i delikatnie odsunął materiał. Zdjął bluzę swojego partnera, a potem zsunął z jego nóg spodnie i zdjął mu skarpetki. Owinął go miękkim kocem, a potem przysunął do siebie ramieniem i znów przykrył kołdrą. Usłyszał ciche pukanie. Do pomieszczenia wsunęła się głowa jego matki. Już uchyliła usta by coś powiedzieć, jednak jej wzrok spoczął na wybrzuszeniu kołdry. Musiała zorientować się, że brunet śpi i już chciała zamknąć drzwi sypialni, gdy Aron skinął, by podeszła bliżej. Kobieta zakradła się do łóżka i przysunęła sobie pufę stojącą pod ścianą. Jej wzrok spoczął na otwartej butelce.
- Przecież ty nie pijesz piwa. - Luiza zmarszczyła brwi. Aron westchnął ciężko.
- Najchętniej napiłbym się wódki. - Mruknął.
- Co się stało? - Spytała troskliwie. 

Brunet opowiedział jej to, co przydarzyło się jego chłopakowi. Kobieta zamarła.
- Jak-? Co-? - Zdołała tylko wykrztusić. Biznesmen westchnął i pociągnął łyk piwa.
- Nie wiem. - Mruknął. - Jestem wykończony. - Przyznał i zwiesił głowę. - Mam szczerą nadzieję, że Krystian jakoś da radę. - Przygryzł jeszcze wargę. Było już tak dobrze! Przeszedł przez to wszystko, co zgotował mu Zieliński, a teraz znów będzie tracił kawałki swojego istnienia przez jakiegoś napalonego faceta?
- Ja nie rozumiem jak można mieć tak wielkiego pecha, żeby za każdym razem trafiać na napalonego homoseksualistę. - Wymamrotał zirytowany już brunet. - Mam szczerą nadzieję, że każdy dostanie dożywocie i zakaz zbliżania. - Dodał. Kobieta czule pogładziła jego policzek.
- Policja się nimi zajmie. - Obiecała. - Wypij to, zrelaksuj się i idź spać. Z Natanem zajmiemy się dziećmi. - Dodała jeszcze, a potem życzyła mu dobrej nocy, cmoknęła w głowę i wyszła zamykając za sobą drzwi. Aru westchnął i dopił piwo, a potem położył głowę na poduszkę i zasnął momentalnie.

***

Nie podobają mi się te rozdziały :c

Do przeczytania,
- HareHeart



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top