Rozdział 153

Krystian zamruczał i przeciągnął się na swoim facecie. Twarz bruneta nadal była spokojna, pogrążona we śnie. Przytulił się do jego nagiego torsu. Na swoich ramionach nadal czuł piekące malinki. Jego zboczeniec w końcu namówił go na szybki numerek, który właśnie odsypiali. Krystian wstał i przeciągnął się zadowolony. Aru bardzo dokładnie go wymasował, za co był mu wdzięczny. Sięgnął po czystą bieliznę i założył ją na siebie. Pozbierał ich porozrzucane rzeczy i zaniósł je do łazienki. Wyjął drugie bokserki swojemu mężczyźnie. Zerknął na zegarek. Powoli dochodziła 9. Chłopak założył jakieś spodnie i skarpetki, a potem naciągnął na siebie koszulkę. Zgarnął jeszcze swój telefon i wyszedł z pomieszczenia. 

W końcu postanowił, że dokładnie obejrzy sobie swój dom. Zdążył mniej więcej zorientować się w rozkładzie budynku, ale na pewno nie był we wszystkich miejscach.

Otoczenie ich pokoju znał już na pamięć, więc zostawił tą część. Znajdowały się tam sypialnie ich oraz pokoje dzieciaków. Krystian nagle się zawahał. Tuż obok ich sypialni znajdował się jakiś zamknięty pokój. Zanotował w pamięci by zapytać Arona co to jest.

---

Przechadzał się wzdłuż korytarza, uważnie sprawdzając każdy z pokoi. Większość stanowiły pokoje sypialne. Znalazł też pokój do gier, siłownię, bibliotekę i bar, oraz parę innych, pomniejszych pomieszczeń. Doszedł do końca korytarza i wyszedł na duży taras. Jego oczom ukazał się zestaw do grilla, stół wraz z dwiema ławami i całkiem spore jacuzzi. Chłopak cofnął się do wnętrza i zamknął za sobą drzwi.

Zszedł na dół, gdzie też posprawdzał wszystkie pomieszczenia. Tam znalazł dużo większy bar, drugą bibliotekę, drugą siłownię i jeszcze parę sypialni. Podczas swojego zwiedzania zauważył, że na końcu jednego z korytarzy znajdują się duże, zakręcone schody prowadzące na kolejne piętro. Wyszedł na nie i rozejrzał się. Układ był nieco inny. To piętro w całości składało się z tylko kilku otwartych pomieszczeń. Znajdowała się tu duża sala dla dzieci. Mnóstwo zabawek, jakieś zjeżdżalnie i niewielki małpi gaj oraz kilka foteli w kształcie jajka, zawieszonych na suficie. Do tego wszystkiego Krystian zobaczył tam... gniazdo. Duże gniazdo wystylizowane na ptasie. Podszedł do niego i dotknął materiału. Było sztywne, ale dalej zaskakująco miękkie. W środku walały się poduszki w kształcie kolorowych jaj i kilka maskotek. Chłopak dopiero wtedy zrozumiał, że to łóżko. 
W innych częściach piętra znajdował się niewielki podest ze schodkami, nieco przypominający scenę oraz niby-kopia ich salonu. Krystian założył, że jego facet to właśnie tu robi wszelkie imprezy i biznesowe spotkania.

Zostało mu jeszcze poddasze. Wydrapał się na nie i aż sapnął z zachwytu. Poddasze stanowił wielki pokój, ponownie podzielony na parę sektorów. W jednej części znajdowały się instrumenty muzyczne. Krystian wypatrzył trzy gitary z czego jedna była elektryczna, jedną parę skrzypiec, perkusję i akordeon. Podszedł do nich i przejechał palcami po strunach czarnej, drewnianej gitary. Jak on marzył o takim sprzęcie...
Cofnął się i zerknął w inne miejsce. Znalazł tam sztalugi do malowania i całkiem sporą szafkę tuż obok. W najdalszej części zobaczył więcej przyrządów do ćwiczeń. Już wiedział jakim cudem jego facet trzyma taką formę.

Westchnął cicho i zszedł do salonu.
- Ta! - Ucieszył się znajomy głos. Krystian usiadł na dywanie obok synka, który wyciągał do niego ręce. 
- Obudził się mój chłopiec? - Zacmokał policjant. - Idziemy pozwiedzać ogród? - Spytał. Malec zaśmiał się uradowany i przysunął się do swojego tatusia. Wyciągnął rączki, żeby się przytulić. Krystian złapał jego pieluszkę, żeby sprawdzić czy ta nie wymaga przebrania. Materiał był suchy, a chłopiec cały w skowronkach, więc policjant złapał malca i poszedł na taras wychodzący z salonu. Wyszedł na zewnątrz i uśmiechnął się. Pogoda nareszcie się opamiętała. Zrobiło się ciepło i przyjemnie. Wszystko kwitło, a ptaki latały wysoko, ciesząc się ciepłem i dostatkiem pożywienia. Podleciał do nich motylek i chwilę trzepotał skrzydełkami tuż przed Adasiem. Chłopiec wyciągnął rączki po kolorowe zwierzątko, a to podleciało nieco wyżej i usiadło na ścianie budynku. Krystian uśmiechnął się. Ubrał im buty i postawił malca na kostce, którą wyłożony był taras. Rozejrzał się. Na tarasie stał grill, duży stół z parasolem i krzesłami, a do tego na brzegach tarasu ułożone były dziwne, białe szafki. Zawieszone na nich doniczki kusiły pięknymi, zdrowymi krzaczkami, a pąki kwiatów zachęcały pięknym kolorem i zapachem. Chłopak przyjrzał się im. Na dole znajdowały się krzaczki borówek, nieco wyżej wisiały truskawki, a na górze poziomki. Z drugiej strony znajdował się agrest, porzeczki i inne owoce. Nieco dalej rosły drzewa owocowe. Parę jabłonek, śliwki, gruszki i inne takie. Pomiędzy nimi wiła się kamienista ścieżka, przystrojona niskimi kwiatami.
Jakieś 3 metry od tarasu, po lewej od wyjścia z domu znajdował się całkiem spory basen, obecnie jeszcze przykryty folią, a na prawo znajdował się całkiem spory, drewniany plac zabaw. Piaskownica, parę huśtawek i małpi gaj wręcz zapraszający dzieci do zabawy i wspinaczki. 
Nieco dalej Krystian zobaczył niewielkie boisko do piłki nożnej. Dalej trawa była nieco dłuższa, aż w końcu przechodziła w las będący na części posesji.
- Myślisz, że nie złapiemy tam żadnego kleszcza? - Spytał swojego synka i wziął go na ręce, po czym ruszył ścieżką w stronę lasku.

---

Wszedł między drzewa i odetchnął. Dobiegł go zapach roślin i zwierząt. Aru mówił, że ogród z jednej strony jest ogrodzony tylko prowizorycznie, żeby nie utrudniać zwierzętom przechodzenia, ale na posesji są tabliczki informujące o zakazie wchodzenia. Wątpił czy ktokolwiek się tego słucha, ale nie odezwał się do swojego partnera. Ich działka graniczyła z całkiem sporym lasem, więc Krystian nieraz słyszał dźwięki leśnych zwierząt gdy kładł głowę na poduszce. 

Szedł dalej, ze swoim synkiem na ręku i czarnym psem idącym zaraz za nim. Zwierzak rozglądał się po niezbadanym terenie i co jakiś czas przystawał, żeby coś powąchać. 
Krystian zobaczył coś między drzewami. Niepewnie zbliżył się do obiektu, a jego oczom ukazała się... ruina jakiejś budowli. Resztki ścian i fundamenty składały się z kamiennych cegieł. Postanowił, że zapyta o to Arona. Wyjął telefon, żeby sprawdzić godzinę i aż zbladł gdy zobaczył, że powoli dochodzi 14. Odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem wrócił do domu. Pies biegł za nim. 

---

Posadził chłopca na dywanie, a sam skoczył na górę. Wziął szybki prysznic, żeby zmyć z siebie zapach potu po porannym seksie. Wytarł włosy i zszedł na dół z zaskoczeniem stwierdzając, że jego facet nadal śpi.

Przejrzał na szybko przepisy ze swojej głowy. Postawił na jajka nadziewane. Prosta, szybka, a przy tym bardzo dobra przekąska. Zapisał sobie w głowie przepis. Wiedział, że to będzie za mało, ale jego Aru obiecał też zrobić spaghetii. Nagle Krystian wpadł na pomysł. Wziął parę siatek na zakupy, zgarnął portfel, kluczyki od auta i zerknął na Adasia. Chłopiec układał coś na dywanie, a Lucy siedział tuż obok i robił mu za oparcie. Nagle Krystian podskoczył. Poczuł dłonie na swoich biodrach i miękkie, ciepłe usta na swoim karku.
- Czemu uciekłeś z łóżka? - Wymruczał w jego skórę, składając na niej pojedyncze pocałunki.
- Jadę po Ami. Przy okazji zrobię zakupy. - Wyjaśnił odwracając się w stronę swojego mężczyzny. Ten złożył długi pocałunek na jego ustach. - Kupić ci coś do tego twojego bolognese? - Zapytał i lekko się uśmiechnął.
- Sprawdzałem rano. Mam wszystko, Dziubek. - Stwierdził brunet i złapał go w pasie. Przycisnął do siebie mniejsze ciałko i jeszcze raz pocałował. 
- Zajmij się Adasiem. - Polecił.
- Okay. Kocham cię. 
- Ja ciebie też. - Rozczulił się Krystian, po czym założył buty i wyszedł. Majowe słońce zaświeciło w jego oczy. Chłopak nasunął na nos okulary przeciwsłoneczne i wsiadł do auta. Przycisnął guzik na pilocie, który otworzył mu bramę. Sprawnie wyjechał na ulicę i pojechał po swoją córeczkę.

---

Zaparkował pod szkołą i wysiadł z samochodu. Było cholernie gorąco. Po krótkiej chwili zawahania wszedł do budynku. Zauważyła go sprzątaczka.
- Dzień dobry. - Przywitała się. - Pan do kogo? - Spytała uprzejmie.
- Czekam na córkę. - Odparł. - Nie wie pani gdzie znajdę klasę 1a? - Zapytał. Kobieta uśmiechnęła się do niego.
- Ma teraz zajęcia wychowania fizycznego. Sala gimnastyczna jest tam, tuż na wprost wejścia. - Powiedziała wskazując mu kierunek.
- Dziękuję bardzo. - Odparł i skierował się pod wskazaną salę. Z wnętrza dochodziły tak dobrze znane mu dźwięki... Pisk dzieciaków... Dźwięk piłek odbijanych od parkietu... I komendy nauczyciela. Oparł się o ścianę i tak pogrążył się we własnych wspomnieniach, że nie zauważył jak ktoś idzie w jego stronę.
- No proszę, kogo moje oczy widzą! - Usłyszał i zaskoczony podniósł głowę. W jego kierunku szedł właśnie starszy już mężczyzna. - Ale wyrosłeś! - Dodał uradowany, podchodząc do policjanta. 
- Dzień dobry, panie Talik. - Ucieszył się Krystian, wsuwając telefon do kieszeni spodni. - Dobrze pana widzieć. - Dodał jeszcze. Mężczyzna wyciągnął w jego stronę dłoń, którą chłopak z chęcią uścisnął.
- Ciebie też, Górski. Ciebie też. - Zaśmiał się nauczyciel, poklepując jego dłoń. - Jak tam u ciebie? Tyle czasu minęło. Opowiadaj! Mam czas. - Uśmiechnął się szeroko.
Marian Talik był mężczyzną średniego wzrostu. W zamierzchłej przeszłości, kiedy Krystian był jeszcze dzieckiem, nauczyciel ten uczył go angielskiego, czym zaskarbił sobie wieczyste uznanie tego małego, skrzywdzonego w życiu chłopca. To właśnie dzięki Talikowi Krystian zdołał wyrwać się ze swojego domu rodzinnego i gdyby nie ten mężczyzna, zapewne skończyłby jak jego rodzice. Nauczyciel był nieco niższy od niego, miał bystre, zielone oczy i brązowe włosy, obecnie poprzetykane siwymi pasemkami. 
- A całkiem, całkiem. Po szkole pojechałem do Stanów. - Pochwalił się. - Miał pan rację: angielski to jedyny przydatny w życiu przedmiot. - Powiedział i zaśmiali się wspólnie ze starej modły nauczyciela. 
- A cóż takiego robiłeś w tych Stanach? - Zapytał.
- Byłem policjantem. Zresztą, dalej nim jestem. - Przyznał.

***

Ta końcówka wyszła tak niespodziewanie, że sam jestem nią zaskoczony. Ale jest świetna!

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top