Rozdział 143

Olgierd sceptycznie zerknął na około 300-400 mililitrowe opakowanie, lecz nic nie powiedział.
- Chodź, bo ci to wystygnie. - Uśmiechnął się młodszy i ruszył do ich samochodu. - Ja na szczęście nie mam takich problemów. - Dodał uradowany. 
- Naprawdę wątpię czy się tym najesz. - Przyznał w końcu Olo.
- Założę się, że będę bardziej najedzony niż ty. - Odwdzięczył się mu. Starszy policjant nic nie powiedział.

Wsiedli do pojazdu i zapięli pasy. Krystian odłożył swój napój na specjalne miejsce między fotelami kierowcy i pasażera.
- A mieliśmy pogadać o twoim planie... - Westchnął cicho Olo.
- Pogadamy przy jedzeniu. - Odparł z uśmiechem.
- No okay. - Mruknął policjant.

Telefon Krystiana znów dał o sobie znać. Olo zerknął na wyświetlacz i tylko się uśmiechnął, po czym od razu odebrał.
- Cześć, Kocie. - Zaczął Aru. Buzię chłopaka rozjaśnił uśmiech. - Masz chwilę? - Zapytał.
- Jasne, że ma. - Odparł rozbawiony Olo.
- O, cześć Olgierd. - Rzucił biznesmen. 
- Cześć, Aru. - Wtrącił chłopak.
- Hej, kochanie. - Rozczulił się mężczyzna. - Myślałem, że chwilę z tobą pogadam, ale chyba jesteś zajęty.
- Nie jest! - Odparł od razu Olgierd. - Nie jest zajęty, po prostu prowadzi, a ja trzymam mu telefon. - Wyjaśnił. Aru zachichotał. 
- Wiem już co zrobię na kolację. - Pochwalił się. - Lubisz kuchnię japońską? - Spytał.
- Zjem wszystko o ile nie będzie to sushi. - Mruknął chłopak.
- Nie lubisz? - Zgadł Aru.
- Nie cierpię. - Poprawił go. Jego chłopak zachichotał.
- Dobrze wiedzieć. - Zaśmiał się brunet. - Ale gwarantuję ci, że to danie ci zasmakuje. - Dodał.
- Przecież wiesz, że uwielbiam jak gotujesz. - Odparł rozczulony.
- Wiem, Kocie, ale chcę cię porozpieszczać. - Przyznał. Zachwycony Olgierd zerknął na mimowolny uśmiech chłopaka.
- I tak mnie rozpieszczasz. - Zachichotał.
- I bardzo mi z tym dobrze. - Uśmiechnął się. - Ami już się pyta kiedy wrócisz. - Zaśmiał się gdy z tła dobiegł znajomy głos dziewczynki.
- Nie mam pojęcia. - Rzucił rozczulony chłopak. - A właśnie, a pro po Amelki. - Przypomniał sobie nagle. - Wiesz, że ma w klasie nowego kolegę? - Zapytał.
- Coś wspominała. - Rzucił Aru.
- No właśnie. A pamiętasz Natalię? - Spytał.
- To ta miła blondynka, która wstawiła się za nami jak te dwie marne podróby policjantów chciały ukraść nam dzieciaki? - Zapytał ponuro.
- Tak, to ona. - Odparł chłopak.
- Pewnie, że ją pamiętam. Bardzo ją polubiłem. - Przyznał.
- To świetnie, bo właśnie ona i jej narzeczony są rodziną zastępczą tego chłopaka. - Uśmiechnął się.
- Co ty? Naprawdę? - Zdziwił się brunet.
- Naprawdę. A Antek podobno błaga na kolanach o możliwość zabawy z naszą Amelką. - Zrobił krótką przerwę. - Ja się zgodziłem, ale ty podejmiesz ostateczną decyzję.
- Skarbie, maleństwo ty moje, dlaczego ty się mnie w ogóle pytasz o takie rzeczy? - Zapytał rozczulony. - Po pierwsze, to są twoi znajomi i możesz ich zapraszać kiedy tylko zechcesz. A po drugie, oczywiście, że ten malec może przyjść pobawić się z Amelką. Po południu ma się ocieplić, więc będą mogli pobawić się na zewnątrz. 
- Chciałem tylko potwierdzić. - Zachichotał chłopak.
- Potwierdzam. - Zaśmiał się mężczyzna. - Kocham cię. - Rzucił nagle.
- Zdążyłem się zorientować. - Zachichotał. - A wiesz, że ja ciebie też? - Zaśmiał się w głos.
- Zdążyłem się zorientować. - Powtórzył po nim. - Wybacz, Olo, ale musisz się przyzwyczaić. - Parsknęli śmiechem.
- Spokojnie. - Zaśmiał się. - Już się przyzwyczaiłem do waszych czułości, gołąbeczki. - Rzucił uśmiechnięty.
- To świetnie, bo będę zasypywał tego chłopczyka czułościami do póki się nie rozłączy. - Oznajmił. Blada buzia spłonęła rumieńcem.
- To super, bo ja trzymam telefon. - Ucieszył się Olo. - Zaczynaj. - Dodał i poprawił się wygodnie na fotelu pasażera.
- Aru, przysięgam ci, że jak zaczniesz coś teraz odwalać to dostaniesz taki celibat, że pożałujesz, że ze mną jesteś. - Oznajmił zawstydzony chłopak. Mężczyźni parsknęli śmiechem.
- Zaczekaj aż wrócisz do domu, Kocie. - Odparł tajemniczo brunet.
- I co? - Zagaił rozbawiony chłopak. - Przełożysz mnie przez kolano przy moich znajomych? - Spytał.
- A chciałbyś? - Zapytał od razu brunet. - Bo ja bardzo chętnie bym cię tak przełożył przez kolanko. I zlał. - Rozmarzył się. - Tylko niezbyt podoba mi się ta część, że ktoś cię będzie oglądał. - Burknął. 
- Jesteś niemożliwy. - Roześmiał się chłopak.
- A ty przecudowny. - Odparł mu jego facet.
- Chciałbym, żeby ktoś mi tak mówił. - Wtrącił Olo.
- Znajdź sobie faceta. - Poradził mu chłopak. - Polecam. - Zaśmiał się.
- Znajdź sobie takiego słodkiego chłopczyka jak ten mój. - Dodał Aru. - Polecam. - Dorzucił.
- Jestem hetero. - Odparł rozbawiony Olo.
- Ojej... - Skomentował Aru. - Współczuję ci, Stary. - Dodał. - Jeszcze nie słyszałem, żeby jakakolwiek kobieta mówiła tak do swojego faceta. - Rzucił jeszcze.
- Dam sobie radę. - Odparł pewnie Olo. - Najwyżej będę łapał te promyczki radości co od was lecą. - Zarechotał. Aru parsknął śmiechem.
- On też jest niemożliwy. - Zaśmiał się Krystian.
- Pasujemy do siebie. - Stwierdził brunet. - Trójka szaleńców. - Znowu się rozchichotali.
- Nie wiem jak wam, ale mi bardzo się to podoba. - Zarechotał Olo.
- Dobrze, ja będę się pomału zbierał, bo muszę zrobić zakupy. O właśnie, może Natalia ze swoją rodziną zostaną u nas na kolację? - Zaproponował.
- Ja jestem za. - Rzucił.
- To super. - Skomentował Aru. - Pamiętaj, że mam dać ci jeszcze karę za to, że wykorzystałeś mnie, żeby uciec z przesłuchania. - Przypomniał.
- I co mu zrobisz? - Zainteresował się Olo. 
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Spytał rozbawiony Aru.
- Nie chce! - Odpowiedział za niego Krystian.
- No więc mam zamiar przywiązać go do łóżka i-
- ARON! - Wydarł się chłopak.
- O-o, używa mojego pełnego imienia. - Zaczął przerażony. - Uciekam! Kocham cię, Kotku. Papa! - Rzucił szybko i się rozłączył. Olgierd parsknął śmiechem.

Szli korytarzem niosąc swoje jedzenie. Krystian był zawstydzony i ponury, a Olo za nim wciąż chichotał.
- Możesz mi powiedzieć z czego się śmiejesz? - Burknął w końcu, gdy znaleźli się w operacyjnym. Olgierd parsknął śmiechem. 
- Wybacz... - Wydusił w końcu, ocierając łzy ze swoich oczu. - Cholernie mnie rozczulacie. - Przyznał.
- Co nie zmienia faktu, że strasznie mnie wkurwiasz jak się tak chichrasz bez powodu. - Burknął i usiadł na swoim miejscu. Włączył tablet i wpisał frazę, po czym wybrał jeden artykuł i na chwilę odłożył urządzenie. Otworzył butelkę i pochylił się nad tabletem, co jakiś czas biorąc łyki napoju.

- Co ty znowu przeglądasz? - Zapytał Olo.
- Chcę znaleźć tego mojego niedorobionego klona, o którym wspominał Zieliński. - Rzucił.
- A możesz to odłożyć i najpierw dokończyć picie? - Poprosił. - Mam wrażenie, że za bardzo się przykładasz do tej sprawy. - Przyznał pakując sobie kolejny widelec do ust. 
Krystian westchnął, a potem odłożył urządzenie i wypił jogurt duszkiem. Zakręcił butelkę i wyrzucił ją do kosza, po czym usiadł na swoim miejscu i wziął tablet do rąk. Olgierd spojrzał na niego i cicho westchnął.
- Powiesz mi co planujesz? - Zapytał. Krystian po raz kolejny odłożył tablet.
- Mówiłem ci już, że chcę znaleźć tego mojego sobowtóra. Muszę z nim porozmawiać. - Rzucił ponownie zagłębiając się w lekturę.

Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi. 
- O, wróciliście już. - Rzucił Zarębski. - Smacznego. - Dodał. Olo skinął głową z ustami wypchanymi jedzeniem. Piotr zerknął na Krystiana.
- Ja już swoje skończyłem. - Powiedział nawet nie unosząc wzroku. Olgierd pokiwał głową.
- Znowu to czytasz? - Zapytał. Chłopak pokręcił głową.
- Szukam czegokolwiek o tym moim sobowtórze, co to Zieliński o nim wspominał. - Przyznał. 
- Nie lepiej, żeby Żaneta z Darkiem się tym zajęli? - Zapytał. Ich informatycy na pewno szybciej znajdą cokolwiek. Oczywiście, Krystian też był dobry w te sprawy, jednakże nie siedział w tym na co dzień.
- Krystian za bardzo przejmuje się tym śledztwem z Zielińskim. - Skomentował Olgierd.
- Ja przynajmniej się nim przejmuję! - Odparł wkurzony chłopak.
- Dzieciaku, tłumaczę ci, że mamy teraz przerwę. - Przyznał. - Zrozumiałbym twoje zachowanie jak byłbyś singlem. Pamiętasz? Dosłownie żyłeś robotą. Ale teraz masz faceta, masz dzieci... Czemu ty tak się skupiasz na tym śledztwie? - Zapytał. - Rozumiem, że to jest twój oprawca, ale za to nie potrafię pojąć dlaczego nam tego nie zostawisz. Zapomniałbyś o nim, a my zajęlibyśmy się wszystkim.
- Sam to powiedziałeś. - Burknął. - Ja chcę go wsadzić za kratki. Chcę patrzeć na jego mordę jak uświadomi sobie, że to ja go tam wpakowałem! Chcę poczuć trochę sprawiedliwości. Nie mogę nic mu zrobić, więc chociaż go zamknę. - Warknął. - Poza tym, mam rodzinę. Sam to powiedziałeś. Nie spocznę póki ten psychol będzie miał choć cień szansy na wolność. - Powiedział poważnie.
- Wiesz, co by ci Aron na to powiedział? - Zapytał sceptycznie Olo. - ,,Kocie, wolę, żebyś był z nami". - Powiedział naśladując głos bruneta.
- Zamknij się. - Warknął chłopak. - Wsadzę go za kratki, choćbym miał to zrobić w pojedynkę! - Dodał.
- Nie zrobisz tego w pojedynkę. - Oznajmił. - Pójdziecie do Żanety i ładnie jej wszystko wyjaśnisz, a ona szybciutko wam to znajdzie. - Dodał. - Zieliński siedzi w areszcie, mamy na niego dowody, nikt nie jest w niebezpieczeństwie, więc możemy trochę zwolnić z tempem. Dlatego przekażecie wszystko Żanecie, a potem możecie wracać do domów. - Powiedział. Olo aż sapnął z zachwytu. - Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów. - Rzucił szef do Krystiana, który ewidentnie szukał jakiegoś ,,ale".
- Tak jest... - Oklapł chłopak, po czym zgarnął tablet i wstał.

***

Do przeczytania,
- HareHeart



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top