Rozdział 141

Olgierd z coraz większym niepokojem obserwował swojego przyjaciela, który z oczami wlepionymi w ekran coś czytał. Od 40 minut.
- Zarębski nas zabije jak się dowie, że nic nie robimy. - Sapnął pocierając swój kark.
- Mhm... - Mruknął chłopak wpisując na klawiaturze kolejną frazę.

- Krystian, słuchasz mnie? - Zagaił lekko już zirytowany.
- Mhm... - Powtórzył chłopak.
- Zarębski. Nas. Zabije. - Wycedził przez zęby.
- Mhm... - Olgierd wziął głęboki wdech.
Ktoś nagle zapukał do ich drzwi.
- Cześć. - Zagaił Piotr. Szwarc stanął w progu. Starszy policjant prawie się przewrócił. - Co robicie? - Spytał Zarębski. Olgierd zapomniał języka w gębie. Szukał jakiegokolwiek wytłumaczenia ich lenistwa. Krystian nawet nie uniósł wzroku. Nadal przesuwał palcami po dotykowym ekranie. Szef zerknął na niego. Robert od razu zrobił to samo. Olgierd widział zirytowane iskry w jego oczach. Dosłownie sekundy dzieliły ich od jesieni średniowiecza za to, że lenili się zamiast pracować. Nagle Krystian zerwał się na równe nogi.
- ZNALAZŁEM! - Oświadczył triumfalnie.
- Co znalazłeś? - Spytali jednocześnie mężczyźni. Chłopak w sekundę znalazł się obok, a potem z lśniącymi triumfem oczami odwrócił w ich stronę ekran tabletu. Policjanci nachylili się nad urządzeniem.
- ,,Warszawa: przypadkowy spacerowicz odnajduje zmasakrowane ciało mężczyzny. Zwłoki zostały upchnięte w walizce." - Przeczytał zaskoczony Zarębski.
- Czytajcie dalej. - Zachęcił ich chłopak.
- ,,Policyjny patolog stwierdza rany zadane siekierą. Ofiara została też skatowana. Jest nią młody mężczyzna, wzrost około 180 centymetrów. Szczupła sylwetka, szerokie barki. Krótkie, ciemne włosy. Zielone oczy. Nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów." - Doczytał Olo i zaskoczony zerknął na Krystiana. 
- I? - Dopytał chłopak. Nie mógł przestać się uśmiechać.
- ,,Policja bada wszelkie ślady na miejscu zbrodni, lecz wiemy, że nic nie znaleźli. Jeden z obecnych tu funkcjonariuszy udzielił nam wywiadu. Oto jego słowa: Sprawca bardzo dobrze się przygotował. Jest nie tylko sprytny, ale i obeznany z kryminalistyką na tyle by wiedzieć jak zatrzeć swoje ślady. Na ten moment nie mogę powiedzieć nic więcej. Mogę jedynie poprosić każdego potencjalnego świadka o stawienie się na komisariacie." - Doczytał Szwarc. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Policjanci popatrzyli po sobie, a potem spojrzeli na podekscytowanego chłopaka. Ten odwrócił tablet w swoją stronę.
- Strona miała update dwa tygodnie temu, bo dużo osób nadal śledzi tą sprawę. - Wyjaśnił, zerkając na nich. Znalazł odpowiedni fragment i zaczął czytać. - ,,Powracamy z kolejną porcją faktów. Na komendę nadal zgłaszają się ludzie, którzy rzekomo coś widzieli lub słyszeli, lecz w dużej mierze są to zwykłe plotki, które tylko mieszają policjantów. Możemy jedynie zdradzić, iż udało się nam dotrzeć do pełnych danych dotyczących stanu ofiary. Mężczyzna miał złamaną prawą rękę i lewą nogę. Jedno z jego oczu zostało wydłubane, a żebra ofiary zostały pogruchotane. Dokładna analiza ciała wykazała pęknięcie czaszki, które nastąpiło tuż po śmierci, uszkodzenie kręgosłupa oraz niezliczoną ilość ran zadanych najprawdopodobniej siekierą, która była narzędziem zabójstwa. Ofiara zmarła z powodu utraty krwi. Udało nam się także dostać do informacji odnośnie dokładnego umiejscowienia ciała. Było ono złożone w walizce w pozycji embrionalnej, z rękami skurczonymi przy klatce piersiowej. Walizka była koloru czarnego, z metalową rączką. Została ukryta między krzewami ostrężyn i dodatkowo zasypana liśćmi, ziemią i ściółką. Prawdopodobnie zbrodniarz przysypał walizkę nasionami trawy, by dodatkowo ukryć zwłoki. Po dziś dzień ofiara jak i sprawca pozostają nieznani." - Zakończył i z uśmiechem spojrzał na przyjaciela, i pracodawców. Ci popatrzyli po sobie.

- Naprawdę nie rozumiecie? - Zapytał przekręcając nieco głowę, zupełnie jak mały szczeniaczek. Jego oczy miały podobny blask do tęczówek uradowanego psiaka.
- Co mamy rozumieć? - Zapytał cicho Olo. - Spędziłeś nad tym tabletem 40 minut, a mam wrażenie, że nic nam to nie dało. - Dodał.
- Dobra, jeszcze raz. - Westchnął cierpiętniczo chłopak. - Co powiedział Zieliński? - Zapytał Zarębskiego. Ten nieco się zmieszał. - Boże-! - Zniecierpliwił się najmłodszy. - Okay, od początku: Zieliński w rozmowie ze mną przyznał się do zabójstwa. Niemożliwe, żeby z czymś takim przyjęli go na służbę, więc to znaczy, że nikt o tym nie wiedział. Mówił, że zabił partnera kogoś, kto z wyglądu przypominał mnie. Podał tyle szczegółów, że musiał przy tym być, bo nie wierzę, że wymyśliłby coś takiego. Problem polegał na tym, że Zieliński nieco zmienił moje cechy. Powiedział na przykład, że tamta osoba była blondynem z niebieskimi oczami i mieszkała po drugiej stronie miasta, co nie jest prawdą, przynajmniej nie u mnie. W dodatku, w czasie, gdy to wszystko się działo ja byłem jeszcze w Stanach. Zastanawiałem się czy on sobie tego wszystkiego nie wymyślił. Wiecie, żeby coś na tym zyskać. - Rzucił do nich. - Ale wolałem nie przegapić zarzutu morderstwa, więc wpadłem na pomysł, żeby znaleźć cokolwiek o tym. Wiecie przecież, że z reguły takie sprawy są dosyć głośne, bo niecodziennie znajduje się trupa w walizce w lesie. A dzięki temu, że internet nigdy nie zapomina udało mi się znaleźć to. - Z uśmiechem wskazał na tablet.
- I co chcesz teraz zrobić? - Spytał skołowany Zarębski. Musiał przyznać, był pod wrażeniem swojego pracownika.
- Muszę jeszcze raz pogadać z Arturem. - Oznajmił. - On zrobi wszystko, żeby znowu mnie mieć. - Przyznał. Jego entuzjazm nieco zgasł. - Znowu wmanewruję go tak jak ostatnio i spróbuję się dowiedzieć czegoś, co pomoże nam ustalić czy to on jest zabójcą. - Dodał. Robert nieco się skrzywił. - Szefie, mamy nagrania, na których przyznaje się do morderstwa. A teraz jeszcze to. Zgadza się czas, miejsce, okoliczności i szczegóły zbrodni. Nie wiemy tylko co zrobił z ciałem. Z takimi dowodami możemy go tu trzymać do mojej emerytury. - Odparł. Jego zapał powrócił.
- Chwila, co? - Zapytał Szwarc. - ,,Jeszcze raz pogadać z Arturem"?! Kiedy ty z nim rozmawiałeś? - Oburzył się szef.
- Miałeś dzisiaj konferencję, pamiętasz? - Przypomniał Zarębski. - Krystian świetnie sobie poradził, a gdyby nie on nadal próbowalibyśmy namówić Zielińskiego do odezwania się. - Rzucił twardo. Chłopak lekko zarumienił się na pochwałę.
- Nadal mi się to nie podoba. - Oświadczył po czym uniósł wysoko głowę i wyszedł. Piotr westchnął. 
- Nie przejmujcie się nim. - Mruknął. - Dąsa się, bo nikt nie zapytał się go o pozwolenie. - Zaśmiał się cicho. - Przekonam go do tego pomysłu, a wy w tym czasie idźcie na przerwę. Najwyższy czas, żebyście odpoczęli. - Uśmiechnął się do nich ciepło i powoli ruszył w stronę drzwi. - Krystian? - Zagaił jeszcze, odwracając się do swojego pracownika.
- Tak, szefie? - Spytał chłopak. Mężczyzna położył swoją dłoń na jego ramieniu.
- Świetna robota. - Uśmiechnął się do niego. Ciemne oczy rozbłysły na tę pochwałę. - Ogólnie ze wszystkim. - Dodał jeszcze, po czym faktycznie wyszedł. Buzię młodszego chłopaka rozjaśnił uśmiech. Olo cicho zachichotał.
- Z czego się śmiejesz? - Obruszył się młodszy.
- Cieszę się, że jesteś taki szczęśliwy. - Odparł z rozczuleniem. - Przypominasz mi wtedy takiego kochanego, małego chłopca, który dopiero co dostał swojego ulubionego cukierka od dziadka. - Zaśmiał się w głos. - Już rozumiem czemu Aron tak za tobą szaleje. - Dodał z uśmiechem. Blada buzia spłonęła rumieńcem, a jej właściciel odruchowo schował swoją twarz w dłoniach. - Dzieciaku, ty jesteś przeuroczy. - Dodał jeszcze policjant. - Nie dziwię się, że wszyscy na ciebie lecą. - Rzucił jeszcze. Chłopak opuścił dłonie i zerknął na niego definitywnie zmieszany.
- Jak to ,,wszyscy na mnie lecą"? - Dopytał unosząc brew. 
- Prawie cała kobieca część wydziału do ciebie wzdycha-
- ŻE CO?! - Pisnął chłopak.
- Dobra, żeby było fair. - Prychnął rozbawiony Olo. - Cała kobieca część, poza naszymi dziewczynami, bo to by było dziwne, i tych kilku chłopaków, którzy myślą, że niczym się nie zdradzają kiedy obczajają twój tyłek. -  Rzucił na luzie. Krystian wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, a potem zamilkł. Jego jasna skóra przybierała różne odcienie czerwieni.
- Jakoś tego nie zauważyłem. - Wycedził przez zęby.
- Ciekawi mnie ich reakcja jak się dowiedzą, że jesteś zajęty. I to w dodatku przez swoją drugą połówkę, bo nie wierzę, że wy się kiedykolwiek rozstaniecie. - Kontynuował na luzie, nic sobie nie robiąc z zawstydzenia i niedowierzania młodszego kolegi. - Zakład o to, że niektórzy zaczną płakać? - Zapytał wyciągając do niego dłoń.
- Spieprzaj. - Burknął chłopak. Usiadł na swoim fotelu i ponownie wziął do ręki tablet. Szybko wpisał chcianą frazę i zagłębił się w lekturę.
- Ty dalej to czytasz? - Zdziwił się policjant.

- Dzieciaku, chodź. Pójdziemy coś zjeść, a potem wrócimy i będziemy dalej nad tym siedzieć. - Spróbował swoich sił.
- Olo, proszę cię. - Westchnął Krystian.
- Nie ma ,,proszę cię". - Zirytował się mężczyzna. - Obiecałem i sobie, i Aronowi, że cię przypilnuję. - Powiedział i stanął obok niego. - Chodź, idziemy. - Powiedział tonem jasno wskazującym, iż nie życzy sobie ani słowa sprzeciwu.
- Ugh, czy ty musisz być taki denerwujący? - Warknął chłopak.
- Krystian, ja chcę, żebyś ty był zdrowy i szczęśliwy, Dzieciaku. - Rzucił czule, przełamując tą toczącą się kulę złości, która zaczynała już przybierać na sile. - Chodź. Pójdziemy na szybki obiad, a potem wrócimy. - Rzucił. - A w międzyczasie opowiesz mi co chcesz dalej zrobić. Widzę po tobie, że już masz gotowy plan. - Dodał. Chłopak lekko się uśmiechnął.
- Bo mam. - Odparł ewidentnie z siebie zadowolony. - Tylko nie wiem czy Szwarc się na to zgodzi. - Rzucił.
- Przekonamy go. - Zapewnił spokojnie Olo. - A teraz odłóż ten tablet i chodź ze mną. - Uśmiechnął się.
- Niech ci będzie. - Westchnął chłopak i grzecznie wstał ze swojego miejsca. Olo uśmiechnął się szeroko na swoje małe zwycięstwo. Miał nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

***

CZĘŚĆ OD ,,Nie dziwię się, że wszyscy na ciebie lecą" do ,,Rzucił na luzie" jest inspirowana moją ukochaną książką ,,Miasto gasnących świateł: Mgła" autorstwa Aleksandry Świderskiej. Musicie to przeczytać! Może jeszcze dodam, że do 31.08.2022 ma miejsce konkurs. Wszystko znajdziecie na jej instagramie @alexandraswiderska. POLECAM SERDECZNIE <3

ROZDZIAŁ 1539 SŁÓW :D

Jak Wam się podoba?

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top