Rozdział 137
- Nigdy więcej tam kurwa nie wejdę! - Warknął wściekły Olgierd, niczym burza wpadając do pomieszczenia. - NIGDY! - Dodał jeszcze dobitnie.
- Masz jakiś pomysł? - Spytał błagalnie Zarębski, wchodząc tuż za policjantem. Kobieta zajrzała w swoje kartki. Pokręciła smutno głową. Krystian w dalszym ciągu wpatrywał się w siedzącego na krześle blondyna. Miał dziwne przeczucie, że coś mu umyka.
- Dacie mi z nim porozmawiać? - Zapytał nagle. Nawet nie odwrócił wzroku. Stale wgapiał się w Artura i w zamyśleniu pocierał swoją brodę.
- Co? - Sapnął zaskoczony Zarębski. Chłopak spojrzał na niego i skrzyżował ręce na piersi.
- Pytałem czy dacie mi z nim porozmawiać. - Powtórzył wprawiając wszystkich w jeszcze większe osłupienie.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? - Spytał troskliwie Olo, kontrolnie zerkając na ich szefa i profilerkę.
- Nie wiem. - Przyznał szczerze młodszy. - Ale może ze mną będzie chciał pogadać. - Dodał. - Poza tym, przecież jest skuty. A jeśli nawet chciałby mi coś zrobić, mam tu dwóch policjantów, a trzeciego będę miał tuż za drzwiami. - Próbował dalej. - Dominika mówi, że nie powiedział wam nic i to od dłuższego czasu. - Zauważył. - Prędzej czy później w końcu znudzi mu się ta gra i dostanie nam się po dupach za to, że tak długo go trzymamy. A wy doskonale wiecie, że nie możemy go wypuścić. - Dodał, kładąc nacisk na ostatnie zdanie. - Ten facet jest niebezpieczny, a ja raz prawie straciłem przez niego rodzinę i nie mam zamiaru tego powtarzać. - Zakończył stanowczo.
Chwilę trawili jego słowa.
- Jesteś pewien, że nic mu nie zrobisz? - Spytał cicho Zarębski.
- Postaram się. - Odetchnął Krystian. Piotr zacisnął usta w wąską linię i skinął głową.
- Dobrze. Idź. - Westchnął w końcu.
- Szefie, ty chyba żartujesz- - Sapnął Olo. Zarębski uniósł dłoń.
- Krystian ma rację. - Powiedział. - We wszystkim. - Dodał dobitnie. Olgierd westchnął cierpiętniczo. Górski był dla niego jak młodszy brat. Najchętniej w ogóle nie dopuszczałby go w pobliże Artura. Już samo to, że byli tak blisko, zaledwie w pokoju obok, cholernie działało mu na nerwy. Ale jeśli szef mu pozwolił, to chyba naprawdę mają jakieś szanse.
Krystian odetchnął bezgłośnie i wyszedł z pomieszczenia. Uznał, że nie ma sensu dłużej tego przeciągać. Podszedł do drzwi i stanowczo je otworzył. Policjant w środku skinął mu głową i wyszedł na korytarz.
Chłopak bezgłośnie nabrał powietrza w płuca i powoli je wypuścił.
Zbliżył się do stolika. Uniósł wysoko głowę i przeszedł obok swojego dawnego oprawcy, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Z dziwną satysfakcją wyczuł na sobie zszokowane spojrzenie błękitnych tęczówek. Usiadł na krześle i po raz pierwszy od paru miesięcy spojrzał w oczy swojemu oprawcy.
- Boże, ale wyładniałeś. - Usłyszał cichy szept z ust blondyna. Podziękował cicho za komplement. Musiał grać. Jednakże, poczuł jedną, przyjemną iskierkę na komplement swojego oprawcy. Prawda, sam zauważył, że nabrał trochę kilogramów, przez co sprawiał wrażenie zdrowszego niż gdy spędzał czas z blondynem. Zaraz przywołał się do porządku i zlustrował go wzrokiem. Rozszerzone z zaskoczenia źrenice wpatrywały się wprost w jego ciemne oczy. Krystian nawet przez lustro weneckie czuł zszokowane spojrzenia wbijane w jego osobę. Jego szef i dwójka współpracowników była w szoku - przez tyle czasu nie mogli zmusić go do wypowiedzenia choćby słowa, a wystarczyło, żeby zobaczył chłopaka i od razu się odzywał. Nawet niepytany.
Siedzieli przez chwilę w milczeniu, a chłopak raz na jakiś czas lekko przygryzał wargę. Jego źrenice raz na jakiś czas obszukiwały pomieszczenie, jak gdyby czegoś się bał.
- Miałeś rację. - Przyznał niemalże szeptem.
- W czym? - Zapytał zaskoczony blondyn. Chłopak przysunął się do niego i spojrzał mu w oczy.
- Lepiej mi było z tobą. - Przyznał smutno. Artur aż otworzył usta. - W pracy mnie nie lubią, znajomi się ode mnie odwrócili. I wiesz, co się okazało? - Spytał. Jego głos nabrał ostrości. - Że ten sukinsyn mnie zdradzał! - Wybuchnął.
- Kto-? - Spytał szeptem blondyn.
- Jak to kto? - Zapytał oburzony wręcz chłopak. - Aron! - Obruszył się. - A dowiedziałem się jak kiedyś przez przypadek wpadłem na jego pieprzoną żonę. - Warknął. - Nawet mi pokazała zdjęcia ich dzieci! - Zdenerwował się. - Może nawet lepiej, że on nie żyje, bo osobiście bym go udusił, gdybym go spotkał. - Warknął.
Zszokowany Artur wpatrywał się w niego bez słowa. Skute ręce miał położone na stoliku.
- Poza tym... Olgierd wywalił mnie z mieszkania. - Warknął jeszcze. - A Zarębski ze Szwarcem uznali, że miałem za dużo wolnego i obcięli mi wypłatę. - Poskarżył się. - Naprawdę, lepiej było mi z tobą. - Mruknął. Wyciągnął rękę i potarł wierzchem swojej dłoni tą należącą do Artura. Ten chciał przykryć jego dłoń swoją, lecz zanim zdążył się poruszyć młodszy przysunął do siebie rękę i oparł twarz na dłoniach, smutno wpatrując się w blat stołu.
- Owieczko... - Zaczął. Krystian uniósł na niego swój pytający wzrok. ,,Spokojnie. Spokojnie. Widzisz go prawdopodobnie ostatni raz w życiu.", pocieszał się w myślach. - Tęsknię za tobą. - Przyznał smutno.
- Ja za tobą też, sir. - Uśmiechnął się do niego smutno, przy ostatnim słowie zniżając nieco głos. Zabrzmiał niczym pomruk kota. Widział niezdecydowanie w niebieskich tęczówkach. - Chciałbym cię stąd jakoś wyciągnąć, ale nie mam pieniędzy, żeby to zrobić. - Westchnął wyciągając rękę i zaczął bawić się jego skutymi dłońmi. Artur był tak skupiony na nim, że nawet tego nie zauważył.
- Nie przejmuj się pieniędzmi, Owieczko. - Zagruchał blondyn. Chciał coś powiedzieć, lecz nagle zerknął na kamerę i rejestrator dźwięku. Krystian zaczął się śmiać.
- Nie przejmuj się tym sprzętem. - Zachichotał czując na sobie zaskoczony wzrok niebieskich oczu, w dalszym ciągu czule gładząc jego dłoń palcami. - Jest taki stary, że mógłby należeć do mojego dziadka. - Zażartował. Na nieogolonej twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech. ,,Jaki on jest słodki.", pomyślał blondyn, wpatrując się w tą słodką, roześmianą buzię. - Powinniśmy go wymienić dobrą dekadę temu, ale Zarębski i Szwarc są zbyt skąpi, by wydać na to kasę. - Dodał. - Tak samo to coś. - Dodał, biorąc urządzenie w dłoń. - Jest tu tylko dla ozdoby, bo też nie działa. I to od dłuższego czasu. - Rzucił jeszcze. - Policjanci plotkują, że Zarębski kupił go kiedyś po jakiejś promocyjnej cenie uznając, że był to najlepszy zakup jego życia, po czym okazało się, że jest takim rupieciem, że nikt nie chce go odkupić, a Piotrek jest zbyt dumny, żeby się przyznać, że kupił takiego grata, więc nadal go tu trzyma. - Zaśmiał się. Blondyn cicho mu zawtórował.
***
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top