Rozdział 129

Chłopak spuścił wzrok na swoje splecione dłonie. Westchnął cicho i opowiedział swoją historię. Po raz pierwszy ktoś spoza jego najbliższego otoczenia poznał jego sekret. Opowiedział wszystko, starając się odkroić jak najwięcej strasznych czy przerażających szczegółów.

Kiedy skończył opowiadać zapanowała cisza.

W końcu niepewnie uniósł wzrok. Napotkał wściekłe spojrzenie Nataniela. Luiza podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do chłopaka. Pogłaskała go po plecach i przytuliła do siebie jego głowę.
- Że też takie psy chodzą po świecie. - Warknął wściekły Natan.

Ich wspólną chwilę przerwał naprawdę głośny grzmot, a następnie deszcz, który nagle lunął z nieba wprost na suchą ziemię.
Aron wpadł do domu z Amelką na rękach.
- Wybaczcie, że już będziemy się zbierać, ale nie chcę jechać po burzy. - Rzucił Aru i odstawił małą, po czym podszedł do rodziców. Przytulił ich, a następnie udał się do holu, żeby się ubrać. Krystian zabrał na ręce malucha i z rodzicami swojego partnera również udali się do drzwi.

Gdy chłopak zakładał kurtkę, Luiza podeszła do niego.
- Jesteśmy z was bardzo dumni. - Szepnęła mu na ucho. - Z ciebie, że tak świetnie sobie radzisz, i z naszego syna, że stanął na wysokości zadania, i ci pomógł. - Wyznała i przytuliła go do siebie, co zaraz uczynił też Nataniel. Wzruszony chłopak nie mógł wydusić z siebie słowa. Natan szybko się odsunął i gdzieś zniknął.
Luiza też w końcu się odsunęła i uśmiechnęła się, widząc łzy długo wstrzymywanej ulgi w brązowych oczach. Położyła matczyną, troskliwą dłoń na jego policzku i przez chwilę spojrzała mu w oczy. Wzrok miała czuły, pełen matczynej miłości i troski, której tak mu brakowało.

Ich czułą chwilę przerwał Nataniel, który nagle pojawił się w holu, niosąc w dłoni butelkę z białym płynem w środku.
- Chcieliśmy, żebyście zostali na noc. - Przyznał. - Wypilibyśmy po kieliszku. Ale skoro burza pokrzyżowała nam plany, weźcie ją ze sobą. - Dodał i wcisnął przedmiot w ręce Krystiana.
- Tato... - Westchnął tylko Aron.
- Dziękujemy bardzo. - Odparł chłopak, po czym razem ze swoim partnerem i dziećmi wsiedli do auta.

---

Aru uśmiechnął się, widząc w lusterku dwa, śpiące aniołki.
- I jak? - Zagaił. - Było aż tak źle? - Zachichotał.
- Twoi rodzice są cudowni. - Wydusił chłopak. - Kocham ich. - Dodał jeszcze. Brunet tylko się uśmiechnął, kładąc dłoń na miękkie udko.

---

Gdy dojechali do domu położyli dzieci do łóżek, a sami przebrali się w luźne ubrania i usiedli we dwójkę przed telewizorem.

Aru nagle wstał i podszedł do zdobionej szafki. Wyjął stamtąd dwa kieliszki i wrócił na swoje miejsce. Wyjął również butelkę białego, waniliowego likieru, który dostali od jego rodziców. Otworzył ją i rozlał alkohol do dwóch, zdobionych naczyń. Zakręcił przedmiot i odłożył go na półkę pod stolikiem.
- Proszę, skarbie. - Mruknął i przysunął do niego kieliszek. Chłopak złapał przedmiot i niepewnie upił trochę płynu.
- Ale to dobre! - Zdziwił się, lecz zaraz wziął kolejny łyk. Zadowolony podwinął pod siebie nogi i wtulił się w bok swojego mężczyzny. Aru włączył jakiś horror i z niewinnym uśmieszkiem zerknął na młodszego. Ku jego smutkowi, Krystian nic nie robił sobie z filmu. Aru miał szczerą nadzieję, że chłopak w końcu odczuje choćby lekki niepokój. Chciał, żeby ten Kociak szczelnie się w niego wtulił. Oczywiście, bez mówienia mu o tym. Wyobrażał sobie jak jeździ dłońmi po jego przyjemnie zaokrąglonych biodrach i jak całuje go do utraty tchu.
- Skoczę zrobić popcorn. - Wymamrotał nagle i korzystając z przerwy w filmie ruszył do kuchni, pod nosem cicho przeklinając.

Wrzucił paczkę do mikrofalówki i westchnął, przeczesując swoje ciemne włosy.
- Co ty ze mną robisz... - Znów cicho westchnął patrząc w kierunku salonu. Nigdy, przenigdy nie przyzna się mu do tego, że uciekł z powodu czysto biologicznych reakcji swojego ciała. Po prostu się podniecił. I zdecydowanie nie chciał tego ujawniać. Zwłaszcza temu pięknemu, seksownemu chłopakowi, który siedział teraz na kanapie i uzupełniał ich kieliszki alkoholem.
- Kurwa. - Sapnął, gdy urządzenie zapiszczało, a on zorientował się, że jeszcze nie jest w stanie wrócić do salonu. Westchnął i wyciągnął miskę z szafki, po czym wyjął popcorn z mikrofali i wrzucił do niej następną torebkę. Przesypał przekąskę do miski, dorzucając do niego kolejną porcję, gdy ta była już gotowa.
Ku jego rozpaczy nadal odczuwał przemożną chęć wycałowania tego pięknego chłopca, więc po kilku chwilach wypełnionych desperackim szukaniem rozwiązania, po prostu odkręcił kurek i włożył głowę pod lodowatą wodę.

- Aru, chodź! - Krzyknął młodszy z salonu.
- Już idę! - Odkrzyknął brunet i wyłączył wodę, pospiesznie wytarł twarz i włosy, a potem złapał miskę, i pobiegł do salonu.

- Jestem! - Sapnął siadając na kanapie. Chłopak sięgnął po smaczne ziarenko. Nagle się zawahał.
- Aru? - Zagaił cicho.
- Tak? - Sapnął zdyszany brunet.
- Dlaczego ty jesteś mokry? - Spytał, wkładając sobie ziarenko do ust.
- Na twój widok, skarbie. - Zagruchał brunet, patrząc w lśniące alkoholem oczy swojego malucha. Chłopak przez ułamek sekundy przetwarzał słowa bruneta, a potem zakrztusił się jedzeniem. Aru poklepał go po plecach i sam zjadł trochę popcornu.
- Co się stało? - Zacmokał czule, gdy chłopak przestał wreszcie kaszleć. Krystian otworzył usta i zamarł na chwilę.
- A, nic. - Machnął lekceważąco ręką. - Wydawało mi się, że powiedziałeś coś głupiego. - Przyznał i sięgnął po kieliszek. Upił kolejny łyk alkoholu.

- Mogę ci coś powiedzieć? - Spytał nagle Krystian, niepewnie przygryzając wargę. Alkohol dodał mu odwagi.
- Oczywiście, skarbie. - Mruknął czule brunet. Chłopak wziął głęboki oddech. Bardzo długo się nad tym zastanawiał i uznał, że lepiej teraz niż później, bo wtedy najprawdopodobniej to nigdy nie nadejdzie.

Opowiedział mu, co się z nim działo, gdy byli przekonani o swojej wzajemnej śmierci. Wiedział, że może mu zaufać, więc mówił wszystko, nie pomijając żadnego szczegółu. Jego oczy na zmianę szkliły się i rozbłyskiwały złością lub bólem, lecz mozolnie, z uporem brnął do przodu.

Gdy wreszcie skończył, zmusił się do uniesienia wzroku na swojego chłopaka. Ten patrzył na niego w szoku, z widocznym bólem w oczach. Po chwili niepewnie przysunął go do siebie i czule przytulił.
- Jestem z ciebie dumny, skarbie. - Westchnął drżącym z emocji głosem. - Rozumiesz? - Spytał. - Jestem dumny z mojego silnego, odważnego Kotka, który tak dobrze sobie poradził. - Dodał, patrząc mu w oczy. Ku zdziwieniu Krystiana, z granatowych oczu powoli pociekły łzy. Chłopak po chwili uśmiechnął się lekko i z czułością starł je z policzków swojego mężczyzny. Ten złożył na jego ustach motyli pocałunek. Młodszy poczuł jakby ktoś zrzucił z jego barków ogromny ciężar. Odetchnął pełną piersią i uśmiechnął się do swojego faceta. Nalał im po kolejnym kieliszku i włożył szklane naczynie w dłoń swojego mężczyzny.

Siedzieli razem do późnej nocy, oglądając horrory i thrillery, jedząc popcorn i zapijając go waniliowym likierem.
Chłopak odrobinę już przysypiał. Nie miał pojęcia ile wypił, ale wiedział, że bardzo dawno nie miał alkoholu w ustach i teraz odczuwał go zdecydowanie mocniej niż powinien.
- Idziemy już spać? - Spytał Aru.
- Zostało jeszcze pół godziny filmu. - Zauważył chłopak.
- Wiem, ale mój mały chłopczyk zaraz mi zaśnie. - Zamruczał brunet i złożył czuły pocałunek na jego ustach. Naprawdę był z niego dumny. Bardzo. Tak bardzo, że nawet nie wiedział jak miałby mu to powiedzieć.
- Nie jestem małym chłopczykiem. - Zirytował się Krystian. Aru parsknął śmiechem. Alkohol przyjemnie szumiał mu w głowie. Schylił się, by spojrzeć mu w oczy.
- Udowodnij. - Zachichotał i przejechał językiem po jego dolnej wardze, wbijając spojrzenie swoich oczu w te przepiękne, ciemne tęczówki.

***

Prawie 1200 słów xD

Chociaż rozdział 141 ma ich 1539, więc to i tak mało ;D

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top