Rozdział 322

- Miałem ci coś zamówić ale potem stwierdziłem, że dawno nie jedliśmy mojego bolognese, więc proszę. - Roześmiał się biznesmen. Chłopak tylko mruknął w odpowiedzi w dalszym ciągu pochłaniając swoją porcję. - Rany, naprawdę jesteś głodny. - Skomentował w końcu zmartwiony mężczyzna zarabiając kolejne mruknięcie od swojego partnera. - Też chcesz? - Spytał zwracając się do córki.
- Nie, dzięki. - Odparła tworząc jakiś kolejny obrazek. Lucy wskoczył na łóżko i położył się na jego brzegu raz po raz zerkając na właścicieli. 
- Chcesz iść na spacer? - Westchnął Aron. Psiak zeskoczył z łóżka i stanął przy drzwiach. Mężczyzna westchnął po raz kolejny. - Wygląda na to, że muszę iść. A przy okazji zadzwonię do firmy spytać jak tam projekt. - Zastanowił się na głos i wziął pusty talerz od swojego chłopaka przy okazji szybko go całując. Ami skorzystała z większej przestrzeni na łóżku i położyła się obok policjanta wygodnie rozciągając się na kołdrze.
- No, pokaż co tam masz. - Zachęcił ją Krystian biorąc na ręce Adasia. Mała rozpromieniła się i przysunęła do niego, a ten objął ją ramieniem, żeby mogła przysunąć się jeszcze bliżej.
- Teraz rysuję góry z takim jeziorem na środku. - Zaczęła podsuwając mu tablet pod nos. Zapisała plik i włączyła coś innego. - A to Lucy. - Powiedziała pokazując mu szkic psiaka.
- Bardzo ładnie. - Pochwalił ją i cmoknął w głowę.
- A to babcia i dziadek, bo jak ostatnio u nich byliśmy to mi się nudziło i zaczęłam ich rysować. - Policjant zaśmiał się cicho.
- A oni o tym wiedzieli? - Zagaił.
- Nie. Ale pokażę im jak skończę. - Postanowiła. Już miała włączać kolejny obrazek gdy Adaś zbuntował się, że nie otrzymuje takiej samej ilości uwagi i zaczął szarpać ręką policjanta.
- Ej, co się dzieje? - Zacmokał Krystian i podniósł chłopca na wysokość swojej twarzy. - Czemu jesteś zły, co? Zazdrosny o siostrę? - Spytał.
- On jest zawsze zazdrosny. - Ami przewróciła oczami. - Nie mogę porozmawiać z tatą, bo on od razu też chce. - Poskarżyła się naburmuszona.
- Kochanie, Adaś to małe dziecko. - Upomniał ją spokojnie. - Podrośnie to zrozumie, że musicie się jakoś nami podzielić. - Puścił jej oczko, co wreszcie poprawiło jej humor.
- No niech ci będzie. - Przewróciła oczami, odłożyła tablet na szafkę nocną i przytuliła się do niego. - Rany, jak tu ciepło. - Poskarżyła się nagle marszcząc nos. 
- Lekarz powiedział, że musi mi być ciepło, bo inaczej znowu się rozchoruję.
- Oh. A chcesz coś do picia?
- Kochanie, mam. Tata mi już zrobił. - Roześmiał się cicho głową wskazując kubek stojący na szafce. Adaś usiadł mu na brzuchu, a ten złapał go za ręce i zaczął coś mu nucić.
- Tato, a kiedy odwiedzimy wujka Sebastiana? - Zagaiła nagle mała. - Był tu ostatnio, ale nawet nie porozmawialiśmy.
- Sebastian tu był? - Zapytał zaskoczony policjant. - Kiedy?
- Wczoraj wieczorem. - Odparła na co ten zmarszczył brwi. Dlaczego on tego nie pamiętał? Czy naprawdę było z nim tak źle, że nie obudzili go gdy jego własny brat przyszedł go odwiedzić? Policjant postanowił, że porozmawia z Aronem gdy ten wróci ze spaceru. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a te uchyliły się ukazując Bartka.
- Tu wszyscy jesteście! - Rzucił zadowolony i wszedł w głąb pomieszczenia. - Wyspani?
- Tak. - Odparła Ami i niechętnie przesunęła się, żeby zrobić mu miejsce.
- A ty? - Spytał policjanta.
- Dalej jestem zmęczony ale nie mogę spać. - Poskarżył się w końcu cicho wzdychając.
- Darek mówił, że to normalne, więc się nie przejmuj. - Odparł z uśmiechem. - Głodni?
- Ja nie. - Rzuciła od razu Ami.
- Ja też nie, Aron już mnie nakarmił. - Ziewnął cicho.
- Wziąć ci dzieci? - Spytał ściszając głos.
- Nie, nie. Niech zostaną. Trzeba nadrobić rodzinne chwile. - Rzucił i nagle posmutniał. - ...byłeś na komendzie? - Spytał po chwili zawahania.
- Nie. W poniedziałek mamy wielki powrót. - Westchnął Bartek. - Jak sobie pomyślę, że będę musiał znowu widzieć Szwarca, to mi się nóż w kieszeni otwiera. - Warknął. 
- Może go wywalili? - Podsunął.
- Ta. - Prychnął mężczyzna. - Już to widzę. Szwarc jest jak karaluch. Duży, leniwy karaluch. - Dodał sprawiając, że chłopak ryknął śmiechem. Widząc to Bartek mimowolnie też się uśmiechnął. - No co, przecież nie kłamię. - Dodał sprawiając, że młodszy jeszcze bardziej się roześmiał.
- Dobra, dobra, dość, bo się uduszę. - Wykrztusił policjant. Amelka w końcu stwierdziła, że wraca do siebie. Wzięła swój tablet i wyszła z pomieszczenia. Bartek usiadł obok policjanta.
- Myślisz, że dadzą mi tam wrócić? - Zapytał nagle poważnie. Orłowski wytrzeszczył oczy.
- Ty chcesz tam wrócić? - Spytał niedowierzająco. - Po tam jak mieli cię w dupie gdy cię porwano-
- Dokładnie tak jak ty? - Podsunął unosząc brew. Mężczyzna chwilę siedział z otwartymi ustami próbując znaleźć jakąś odpowiedź aż w końcu zamknął je nie mogąc na nic wpaść. Chłopak odwrócił wzrok.
- Wiesz, że gdybym mógł cofnąć czas-
- Ale nie możesz. - Chłopak znów mu przerwał. - Chcę tam wrócić, bo lubiłem tą pracę. - Dodał w końcu i cicho westchnął. - Znam tam ludzi, procedury, wiem czego się spodziewać. Nie chcę zmieniać komendy. Zwłaszcza, że po tej całej akcji komendy zabijają się nawzajem, żebym do nich przeszedł. - Rzucił i sięgnął po telefon.
- Ale przecież u nas byli tylko ci dwaj-
- Tak. Bo byli osobiście. - Mruknął i pokazał mu listę połączeń. - Patrz. Wszystkie niezapisane numery to oferty od innych komend. - Rzucił gorzko.
- O rany. - Westchnął cicho Bartek sięgając po urządzenie i przeglądając połączenia.
- Szlag mnie trafia, nie mogę się już nawet przelizać z własnym facetem, żeby ktoś nie dzwonił z jakże wspaniałą propozycją. - Warknął.
- A co jakbyś nie odebrał? - Zastanowił się na głos.
- Będzie dzwonił do skutku. Lepiej odebrać i- - Jak na zawołanie jego telefon dał o sobie znać. -KURWA! Ten numer dzwoni już chyba dwudziesty raz!
- Czekaj, cii! Nie odbieraj! - Bartek sięgnął po tablet i szybko coś wyszukał, a potem wyciągnął rękę po telefon. Ten uniósł brew, ale podał mu urządzenie. Mężczyzna odebrał i włączył głośnomówiący.
- Dzień dobry! Czy rozważył Pan- - Osoba po drugiej stronie nie zdążyła nawet dokończyć przywitania gdy Bartek wcielił swój plan w życie.
- O mój Boże! - Wrzasnął do telefonu, a potem uruchomił na tablecie nagranie brzmiące na wypadek samochodowy. Ze śmiertelnie poważną miną zerknął na policjanta, który wewnętrznie krztusił się już ze śmiechu. Gdy nagranie dobiegło końca Bartek jakby nigdy nic zakończył połączenie.

***

Hehehe

Wybaczcie przerwę, ostatnimi czasy mam dużą motywację do rysowania i trzaskam obrazki jak Amelka.

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top