Rozdział 315
Bartek wrócił po kilku minutach z dziwnym wyrazem twarzy zwracając tym samym uwagę drugiego mężczyzny.
- Co jest? - Zagaił ten odkładając pustą butelkę do zlewu.
- Ugh... Szwarc. - Westchnął ten i przeczesał włosy dłonią. - Znowu mu odbija. - Wymruczał. - Położę go spać, co? Amelka ogląda w salonie bajki, a ty mógłbyś skoczyć do firmy ogarnąć ten projekt, o którym ostatnio wspominałeś. - Rzucił.
- Nie po to brałem wolne, żeby wracać do firmy. - Upomniał go. - Ale możesz położyć go spać. Ja w takim razie pójdę do- - Zaczął gdy nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk jego telefonu. - Halo?
- Cześć, Darek z tej strony. Masz wolne dzisiaj wieczorem? - Spytał podekscytowany.
- Tak, wziąłem parę dni wolnego.
- Mój pacjent odwołał prywatną wizytę, więc mogę wpaść o tej 18. - Rzucił.
- Rany, to świetnie! - W głosie biznesmena rozbrzmiała wyraźna ulga, na dźwięk której jego rozmówca tylko się roześmiał.
- Aż tak się o niego martwisz? - Spytał nadal się uśmiechając.
- A daj spokój. - Westchnął nagle tracąc cały dobry nastrój.
- Co się dzie- - W tle rozbrzmiał nagły krzyk. - Cholera, muszę lecieć. - Syknął w akompaniamencie coraz głośniejszego nawoływania. - Idę, do cholery! - Rzucił jeszcze do kogoś i się rozłączył.
- Muszę wytrzymać jeszcze parę godzin. - Zerknął na zegar na piekarniku. Właśnie wybiła równa 9. Z jego ust wydostał się przeciągły jęk zniecierpliwienia. Żeby nie myśleć o tej całej sytuacji pomyślał, że wykorzysta dzień wolny i zrobi pranie. Przeszedł do salonu.
- Kotku. - Zaczął zwracając uwagę Amelki. - Możesz zajść do siebie i pozbierać brudne ubrania? - Poprosił.
- Zrobiłam to rano, przed śniadaniem. A i jeszcze wzięłam ubrania od Adasia. - Dodała.
- Naprawdę? - Spytał niezmiernie zaskoczony. Dziewczynka pokiwała głową, a on uśmiechnął się szeroko. - To świetnie.
- A tatuś wstał? - Spytała nagle. Mężczyzna dłuższą chwilę myślał nad odpowiedzią.
- Jeszcze nie. Chyba się przeziębił. - Powiedział mając nadzieję, że mała nie będzie drążyć tematu.
- To może zrobię mu herbaty?
- Kotku, to bardzo miłe z twojej strony, ale się poparzysz. A poza tym, tatuś musi dużo spać. - Wytłumaczył. - Tak jak ty, gdy źle się czujesz. - Mała ewidentnie posmutniała, na co Aron westchnął ciężko gdy nagle do głowy wpadł mu pewien pomysł. - Możesz poćwiczyć rysowanie. Jak tatuś wyzdrowieje będziecie mieć dużo czasu, żeby pooglądać twoje obrazki. - Podsunął i z ulgą zaobserwował jak jej nastrój w chwilę ulega przemianie.
- Okay! - Odparła już całkiem rozweselona i z zapałem zabrała się za rysowanie czegoś. Pogłaskał ją po głowie i wstąpił jeszcze na chwilę do swojej tymczasowej sypialni, żeby pozbierać z niej ewentualne ubrania.
Zajrzał pod łóżko i zdziwił się widząc tam swoją koszulę. Tą samą, którą Krystian tak bardzo chciał z niego zedrzeć podczas ich ostatniego numerku. Na samo wspomnienie tamtej nocy przez jego kręgosłup przebiegł przyjemny dreszcz. Zerknął na łóżko z czułym uśmiechem pełnym troski i usiadł na materacu. Odgarnął parę kosmyków z czoła śpiącego chłopaka i założył mu je za ucho.
- Jak już się obudzisz trzeba się będzie wybrać do fryzjera. - Mruknął rozczulony. Uwielbiał tą jego przydługą grzywę ale wiedział, że chłopakowi będzie ona przeszkadzać. Cmoknął go szybko w czubek głowy, po czym wyszedł z pokoju i udał się na górę.
---
Wpakował wszystko do pralki i ustawił odpowiedni program w międzyczasie dosypując proszku i dolewając płynu do płukania. Uruchomił maszynę i wstał z podłogi przeciągając się leniwie.
Wyszedł z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi i prawie potknął się o psa leżącego w progu.
- Co tam? - Zagaił i podrapał go po głowie. - Idziemy na chwilę na ogród? - Zapytał i zszedł z nim na dół.
Bartek w skupieniu ścierał kurz z kominka, a Ami stała obok niego i trzymała dla niego różne przedmioty.
- Tata! - Ucieszyła się i nagle kichnęła cicho. Mężczyzna uśmiechnął się na ten uroczy dźwięk.
- Chcesz iść na chwilkę na ogród? - Spytał. - Może w coś zagramy?
- Jasne! Znudziło mi się rysowanie. - Wyjaśniła szczęśliwa i odłożyła trzymane przez siebie przedmioty na pobliską półkę.
Aron wziął ją za rękę i wyszedł na taras.
- To co? Piłka?
- Siatka? - Spytała.
- Kotku, jestem na to za wysoki. - Zaśmiał się. Jego córeczce nagle zaświeciły się oczy.
- Badminton? - Prawie że pisnęła.
- Okay, może być. Leć po sprzęt. - Uśmiechnął się do niej, a sam odszedł kawałek od domu, żeby mieli dość miejsca.
Amelka przybiegła do niego w biegu rzucając lotkę.
---
Dziewczynka odbiła w jego stronę, a on musiał naprawdę się postarać, żeby dosięgnąć lotki. Zrobił kilka kroków w tył gdy nagle dobiegł go jej ostrzegawczy krzyk, a potem poczuł, że leci. Zderzył się z ziemią i chwilę leżał tak nie mogąc zaczerpnąć tchu.
- Tato! Tato! Nic ci nie jest?! - Amelka dobiegła do niego i kucnęła obok na trawie. Ten w końcu powoli się podniósł i potrząsnął głową, żeby odzyskać jasność umysłu. Dziewczynka rzuciła mu się na szyję, a on objął ją i zerknął przed siebie by sprawdzić o co się potknął. Zdusił przekleństwo widząc ich robota koszącego, którego on teraz będzie musiał naprawić. Maszyna miała wgniecenie z jednej strony i wydawała z siebie dziwne dźwięki.
- Koniec zabawy na dzisiaj, muszę naprawić ten złom. - Mruknął i wstał, a potem schylił się po robota.
- Na pewno nic ci nie jest? - Zapytała.
- Nie, Kotku. Jestem cały. - Zapewnił ją i pogłaskał po głowie. - Możesz odnieść rakietki? - Poprosił.
- Jasne, już biegnę. - Patrzył za nią chwilę, a następnie we dwójkę udali się do środka i przystanęli w progu. Bartek siedział na kanapie jakby nigdy nic rozmawiając z Sebastianem.
- Wujek! - Ucieszyła się mała i pobiegła się przywitać. Aron ruszył za raz za nią. Blondyn wstał i uścisnął jego rękę w geście przywitania.
- Cześć, nie spodziewałem się ciebie tutaj. - Powiedział szczerze zdziwiony.
- Jest Krystian? Muszę mu się czymś pochwalić i liczyłem, że wyrwę go na miasto w ramach świętowania. - Wyjaśnił. Aron skrzywił się lekko. - Przyszedłem nie w porę? - Spytał. - Wybrałem nam klub z udogodnieniami dla osób na wózkach, więc-
- Nie, nie o to chodzi. Chociaż to bardzo miłe z twojej strony. - Aron obdarował go zmęczonym uśmiechem, a potem zaczął tłumaczyć w jakim stanie znajduje się jego brat.
***
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top