Rozdział 313

- I jak było? - Spytał Aru. Czekał na niego pod gabinetem od jakiejś godziny, jednak nieszczególnie mu to przeszkadzało. Wziął parę dni wolnego, żeby się nim zaopiekować, a prace nad projektem powierzył swojemu zaufanemu zespołowi. Chłopak zamrugał w odpowiedzi.
- Co? - Wymruczał.
- Pytałem jak było. - Powtórzył Aru. - Dobrze się czujesz? - Zapytał z troską.
- Jestem cholernie zmęczony. - Odparł policjant. Starszy w milczeniu pomógł mu ubrać swoją bluzę, w której chłopak tak lubił chodzić. Sam gotował się w koszulce i krótkich spodenkach, ale nie komentował ubioru swojego chłopaka. Wiedział, że ostatnio jest mu trochę zimniej niż zazwyczaj. 
- Odpowiesz mi? - Zapytał cicho.
- Huh? A, tak. Powiedział, że to normalne, i żebym się nie przejmował. - Burknął. - I dodał, że leki szybko się wchłaniają, więc nawet jeśli po nich wymiotuję, to większa część, jeśli nie całość już zdążyła się wchłonąć. - Westchnął i nagle coś sobie przypomniał. - A, jak będziemy w aucie to przypomnij mi, że muszę zadzwonić do Felixa i odwołać dzisiejszą wizytę. Nie dam rady iść na rehabilitację.
- Okay. - Odparł cicho starszy i razem udali się do windy. Policjant westchnął smutno. - Ja naprawdę chcę iść na tą rehabilitację... - Zaczął tłumaczyć. - Ale po prostu nie jestem w stanie dzisiaj... - Szepnął.
- Felix na pewno zrozumie. - Powiedział czule. - Dalej nie wiem jak udało ci się załatwić wizytę u tego gościa na 3 dni przed terminem.
- Miał wolne miejsce, to się zgodziłem. - Młodszy wzruszył ramionami.
- W przyszłym tygodniu przyjedzie do nas Darek. O 18. Będziesz chciał z nami posiedzieć? - Spytał. Krystian westchnął ciężko.
- Aron, nie wiem. - Przyznał i zaczął lekko masować swoje skronie. - Cholernie boli mnie głowa.
- Wrócimy do domu i się położysz. - Mruknął czule biznesmen i zaczął pchać jego wózek w stronę wyjścia z budynku.
- Mhm. - Mruknął cicho i odchylił głowę. Zamknął oczy i chwilę cieszył się spokojem i ciepłem promieni słonecznych na skórze. 

Aron pomógł mu wsiąść do pojazdu i sam usiadł za kierownicą.
- Przydałoby się zrobić zakupy jak już jesteśmy na mieście... - Mruknął do siebie i zerknął na niego. - Chcesz iść ze mną czy wolisz zostać w aucie? - Zapytał wyjeżdżając na ulicę.
- Chyba zostanę... - Wymruczał chłopak.
- Masz jakieś życzenia? 
- ...nie. - Ziewnął młodszy i oparł głowę o szybę.
- Okay.

---

Aron zaparkował samochód i zerknął na niego. Chłopak drzemał na fotelu pasażera z głową wygodnie ułożoną na ramieniu. Starszy uchylił okno z tyłu pojazdu, a sam zamknął go i upewniając się, że zabrał portfel udał się do środka.

Zakupy zajęły mu około 30 minut, a gdy wrócił do auta z zaskoczeniem stwierdził, że chłopak dalej śpi. Po cichu zapakował torby do samochodu i poszedł odstawić wózek na miejsce.

---

Zaparkował na podjeździe i westchnął cicho. Już miał budzić młodszego gdy ten sam drgnął i uniósł głowę.
- Gdzie jesteśmy? - Mruknął.
- Pod domem. Właśnie miałem cię budzić. - Odparł Aron i odruchowo sprawdził czy chłopak czasem nie ma gorączki. Gdy uznał, że młodszy jest zdrowy obdarował go szybkim buziakiem i wysiadł z samochodu. Pomógł mu opuścić pojazd, a potem westchnął i zabrał się za wypakowywanie zakupów. Krystian bez słowa wziął parę siatek i udał się do domu. Aru szybko pospieszył za nim.
Zastał go w kuchni gdy ten rozpakowywał siatki.
- Kotku, nie musisz. - Mruknął. W tym momencie do kuchni wparowała Amelka z Lucyferem depczącym jej po piętach.
- Cześć! - Przywitała się i podbiegła ich przytulić. - Byliście w sklepie? Macie coś fajnego? - Spytała.
- Pomożesz mi rozpakować zakupy? Tata źle się czuje i musi iść się położyć. - Wytłumaczył. Amelka zerknęła na policjanta.
- Jasne! A ty tato, do łóżka. - Poleciła. Aron parsknął śmiechem. Chłopak tylko cicho westchnął i udał się do pokoju. Ból w jego czaszce powoli robił się nie do zniesienia. I jeszcze to zmęczenie. Jakby miał mało problemów.

Z cichym westchnieniem wpakował się do łóżka i po chwili namysłu przesunął się na stronę Arona wtulając nos w jego poduszkę. Przykrył się kołdrą i zamknął oczy.
Im dłużej tak leżał, tym bardziej docierało do niego, że nie zaśnie. Ból głowy nakłaniał go do położenia się ale jednocześnie uniemożliwiał mu sen. Westchnął cicho i wyjął tablet. Szkicowanie w końcu zawsze go usypiało, więc może i tym razem zadziała?

---

Usłyszał ciche pukanie do drzwi, a po chwili zobaczył swojego partnera wchodzącego do pomieszczenia. Taszczył ze sobą niewielką tackę.
- Obudziłem cię? - Spytał troskliwie.
- Nie, nie mogę spać. - Przyznał chłopak i poprawił się na poduszce.
- Zrobiłem naleśniki na śniadanie. Zjesz trochę? - Zapytał z nadzieją starszy. Podszedł do niego i położył ją na kołdrze. Policjant westchnął ciężko widząc garść leków.
- Albo śniadanie, albo leki. - Zdecydował w końcu.
- Co?
- Jeśli zjem wszystko na raz to na pewno zwymiotuję. To samo jeśli najpierw zjem śniadanie, a później leki. Chyba wolałbym najpierw się wyrzygać, a potem na spokojnie zjeść. - Mruknął w końcu choć doskonale wiedział, że Aron nie odpuści mu lekarstw.
- Okay. - Mruknął mając na uwadze, że za ten czas naleśniki zdążą wystygnąć. - Albo wiesz co? Wtedy zrobię ci nową porcję. - Postanowił. Chłopak zgodził się na taki układ, więc Aru sam zabrał się za jedzenie. Krystian wziął leki i wstał z zamiarem udania się do toalety, żeby znów nie zabrudzić podłogi.
- A... i dziękuję za ostatnio. - Mruknął w końcu siadając na wózku.
- Za co? - Zapytał szczerze zaskoczony biznesmen, przecież nie zrobił nic nadzwyczajnego.
- Seks był świetny. - Przyznał nieśmiało chłopak. - I to jak się zająłeś mną w nocy. - Dodał i ruszył w stronę mniejszego pomieszczenia. Aron w kilku gryzach dokończył śniadanie, odłożył tackę na szafkę nocną i poszedł za nim.

Zastał go siedzącego przy toalecie. Usiadł na brzegu wanny i zerknął na niego z troską.
- Jest ci niedobrze? - Spytał w końcu cicho. 
- Nie. - Mruknął młodszy. - To znaczy tak ale nie tak jak ostatnio. - Wyjaśnił i ziewnął.
- Mówiłeś, że nie możesz spać. - Przypomniał Aron. - A wyglądasz na cholernie zmęczonego. 
- Nie mam pojęcia jak to działa. - Mruknął tylko policjant usilnie walcząc z zamykającymi się oczami. Aron wpadł na pomysł.
- Myślisz, że będziesz wymiotować? - Spytał.
- Chyba nie. - Przyznał. - Może leki w końcu dobrze działają?
- A nie wydaje ci się, że to dlatego, że jadłeś je przy jedzeniu?
- Przecież lekarz tak kazał mi je stosować. - Uzmysłowił mu chłopak.
- Ale przyznasz, że to dziwne, że zawsze gdy jadłeś je z jedzeniem rzygałeś jak kot. - Młodszy wzruszył ramionami. - Dobrze, nie będę już cię męczył. - Obiecał. - W każdym razie co ty na to, żebym na chwilkę się z tobą położył? - Zaproponował i usiadł obok niego na podłodze. Młodszy tylko mruknął w odpowiedzi. Aron wziął go na ręce i zaniósł do łóżka. Położył go na środku i wsunął się obok niego, po czym dokładnie owinął go swoimi ramionami, a potem jeszcze przykrył kołdrą. Chłopak mruknął na to przyjemne uczucie i ułożył swoją głowę na jego ramieniu.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top