Rozdział 311

- Rozwiąż mnie. - Polecił ponownie.
- Jeśli już tak bardzo chcesz... - Wymruczał Krystian i z ociąganiem uwolnił jego nadgarstki z krawatu. Gdy tylko Aron poczuł jak mocowanie puszcza szarpnął rękami do końca uwalniając się z jego resztek, a potem rzucił się na policjanta. Wepchnął go w miękką pościel i od razu zaatakował swoimi ustami nie dając najmniejszej szansy na jakąkolwiek obronę.
- Moja kolej. - Wymruczał w jego usta łapiąc jego dłonie i przytrzymując je za jego plecami. - Nie będę cię wiązał, bo dzisiaj nie mamy na to czasu. - Szepnął i jeszcze bardziej się nad nim nachylił. - Ale nie bój się, przyjdzie dzień, że nie będziesz w stanie się ruszyć, a ja będę mógł nacieszyć się twoją obecnością... po swojemu. - Wymruczał. Chłopak uniósł głowę starając się sięgnąć jego ust, lecz starszy odsunął się i parsknął śmiechem. - Teraz jesteś niecierpliwy? - Spytał rozbawiony. - A jak ja byłem na twoim miejscu jakoś nie spieszyło ci się, żeby mi pomóc. - Wytknął mu i ułożył dłonie chłopaka po obu stronach jego głowy. - Powiem to tylko raz, więc słuchaj uważnie. Jeśli odważysz się chociażby drgnąć, idę po linę. - Zagroził. - Rozumiesz? - Chłopak kiwnął głową. - Komunikację niewerbalną zostawmy na wieczór z kneblem. - Powiedział. - Pytałem czy rozumiesz. - Powtórzył uważnie wpatrując się w jego oczy.
- R-rozumiem. - Szepnął policjant.
- Dobrze. - Odparł zadowolony i lekko się odsunął. - Sprawdźmy czy twoja samokontrola rzeczywiście jest na takim wysokim poziomie jak wszyscy uważają. - Uśmiechnął się przebiegle, a chłopak mimowolnie przełknął ślinę. Poczuł dłoń na gardle, delikatnie naciskającą na jego krtań. Zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Druga dłoń zjechała na jego tors, pogładziła jego brzuch, a potem zacisnęła się na jego męskości. Wypuścił z ust drżący oddech. Starszy położył się na nim.
- Dobrze ci? - Spytał szeptem. Młodszy jęknął cicho i pokiwał głową. Brunet przygryzł płatek jego ucha. - Następnym razem jak nie odpowiesz mi na pytanie zrobię użytek z knebla. - Zagroził. - Dobrze ci? - Powtórzył.
- T-tak. - Wyjęczał młodszy.
- Grzeczny chłopiec. - Mruknął zlizując pot z jego torsu. Nagle uniósł się i zdarł jego spodnie. Krystian drgnął zaskoczony.
- Mam iść po linę? - Spytał uśmiechając się przebiegle.
- N-nie zostawiaj mnie tak. - Poprosił chłopak.
- Nie bój się, nie zostawię. Jak tylko wyjdę ty od razu zajmiesz się sobą, a tego wolę uniknąć. - Kąciki jego ust drgnęły w bezczelnym uśmiechu. Zdjął z niego koszulkę i niedbale zawiązał nią jego ręce.
- Mówiłeś, że nie będziesz używał liny. - Przypomniał chłopak.
- Przecież to nie jest lina. - Mruknął zadowolony z siebie brunet. Położył dłoń na jego torsie  i uśmiechnął się do niego z wyższością. 
- Dlaczego przez cały czas tak się szczerzysz? - Spytał młodszy usilnie starając się odwrócić swoją uwagę od tego jak bardzo chce dojść.
- Bo jesteś związany, uległy, i tylko do mojej dyspozycji. - Wymienił i wpił się w jego usta. - Mogę odwrócić cię na brzuch? - Spytał szeptem.
- Nie. Jak się o mnie oprzesz to obydwoje skończymy na materacu. - Wyjaśnił.
- Twoja kontuzja jakoś nie przeszkadzała ci jeszcze 5 minut temu. - Mruknął.
- Bo ciągle siedziałem. Ja nie jestem w stanie utrzymać swojej wagi, a co dopiero jeszcze twojej. - Mruknął i nie mogąc już dłużej wytrzymać otarł się o mężczyznę z cichym westchnięciem ulgi.
- Nie, nie, nie. Nie dojdziesz tak szybko. - Mruknął starszy od razu się odsuwając i zarechotał widząc minę swojego partnera. - Co, jednak wcale nie jest tak przyjemnie? - Zagaił rozbawiony.
- Sadysta. - Warknął młodszy.
- Tak? Dobrze, zróbmy to inaczej. - Postanowił nagle i rozwiązał jego ręce. Rzucił koszulkę na podłogę i zbliżył się do chłopaka. Złożył czuły pocałunek na jego ustach, potem na szyi, torsie, brzuchu, aż wreszcie dotarł do tego upragnionego miejsca i wziął go do ust wyrywając z gardła młodszego przeciągły, głośny jęk. Nie mógł się powstrzymać i zamruczał słysząc ten przyjemny dźwięk. Chłopak od ostatnich paru chwil też był już na skraju, więc wystarczyło tylko parę ruchów, żeby doszedł krzycząc imię swojego faceta. Ten odsunął się, żeby uspokoić oddech, a potem uśmiechnął się i nachylił nad nim.
- Mogę? - Spytał rozsuwając jego uda.
- Tak. - Mruknął cicho chłopak. Mężczyzna złapał go i przysunął nieco do siebie.
- Gumka? - Spytał.
- Nie. Chcę poczuć się twój. - Szepnął policjant przymykając oczy.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - Odparł czule biznesmen i złożył jeszcze jeden, leniwy pocałunek zanim w niego wszedł wyrywając z jego gardła kolejne jęki. 

Po dłuższej chwili poczuł, że znowu jest blisko, więc schylił się i pozwolił przytulić się temu uroczemu policjantowi. Chłopak darł się w niebogłosy, więc Aru zatkał mu usta pocałunkiem i cicho syknął, bo jego partner niechcący go podrapał.
- Jednak mogłem cię związać. - Sapnął czując strużkę krwi spływającą po jego plecach. Wgryzł się w miejsce, gdzie jego szyja przechodziła w ramię i doszedł po raz drugi tego wieczoru.
Krystian poczuł jak jego partner wgryza się w jego szyję i zagryzł zęby czując jak drugi mężczyzna rozcina jego skórę swoimi zębami, a potem jęknął gardłowo, bo sam również doszedł. Gdy fala bólu zmieszanego z przyjemnością wreszcie zelżała pozwolił swojej głowie opaść na poduszkę i zamknął oczy. Poczuł, że Aron delikatnie liże ślad po ugryzieniu.
- Nie boli za bardzo? - Szepnął w jego skórę.
- Nie. - Westchnął chłopak i zmęczony przytulił go do siebie.
- Tęskniłem za tym. - Wymruczał Aron i zamknął oczy, odrobinę mocniej się w niego wtulając. Krystian tylko cicho mruknął.

Leżeli tak dłuższą chwilę uspokajając swoje oddechy. Policjant w pewnej chwili zaczął po prostu przysypiać.
- Kotku... - Mruknął Aru. - Chodź, musimy ci zmienić opatrunki. - Przypomniał. - Wziąłeś leki wieczorem? - Chłopak znieruchomiał. Aru chwilę czekał na jego odpowiedź. - Krystian... Wziąłeś leki... Prawda? 
- Nie chcę ich brać. - Wymruczał w końcu cicho. - Cholernie źle się po nich czuję. - Przyznał.
- Może powinienem podpytać Darka co zrobić w takiej sytuacji? Zresztą, powinienem go do nas zaprosić. Dawno się nie widzieliśmy. - Mruknął i przewrócił się na plecy, a potem przygarnął do siebie policjanta. Chłopak rozłożył się na jego torsie.
- Przepraszam za to, że cię podrapałem. - Mruknął w jego skórę. Aru tylko się uśmiechnął.

***

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top